Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Grunt => Wątek zaczęty przez: Zbyszek100 w 06.07.2024, 21:03
-
Witam chciałbym na wstępie zaznaczyć,że jak chodzi o feeder klasyczny to jestem dopiero początkujący.
Mam pytanie dotyczące długości przyponu do feedera,bo chciałbym połowić na rzece noteć planuje zrobić zwykły zestaw czyli koszyk na agrafce,stoper,krętlik i przypon
-
Na zawody min 50 cm. Większość ludzi na takie łowi. Przy słabych braniach na rzece wydłużenie przyponu może dać efekty ( dotyczy rzeki). Zdarza się że, przypony mają 2 metry.
-
Wiele zależy od tego jak głęboko jest i jak szybka jest rzeka. Na ostatnim filmie podwodnym Guru Underwater stwierdzono, że długość przyponu idealna to około 30 cm. Chodzi o to aby był naciągnięty a nie miał 'luzów', bo wtedy najnormalniej w świecie samozacięcie działa o wiele gorzej. Jeżeli woda ma 2 metry głębokości i płynie na tyle szybko, że koszyk 60 gramów lub cięższy jest potrzebny aby zestaw zakotwiczyć, to wtedy przypon 60 cm da świetnie radę. Na rzekę najlepiej używać przyponów o długościach 60 i 90 cm (podstawowe), jeżeli jest uciąg. Gdy go brak lub łowi się w klatkach, wtedy 30 lub 50 cm. A dłuższych używa się na wodach co mają spory uciąg ale woda jest przejrzysta, bo wtedy koszyk mniej płoszy rybę (płynąc pod prąd spotyka wpierw przynętę).
Jak sprawdzić czy masz prawidłową długość przyponu? Jeżeli wyciągasz zestaw i nie ma na nim przynęty a ty nie widziałeś brań, to trzeba go skrócić. I dotyczy to zarówno wód stojących jak i płynących. Oczywiście jeżeli startujesz w zawodach w Polsce to musisz się dostosować do bzdurnych przepisów, więc przypon lub odległość koszyka od haka ma wynosić minimum 50 cm.
-
Na rzekę powinien być długości nie mniejszej jak ~ 30cm, im szybszy nurt tum dłuższy. Łowiąc w jeziorze przypon może być krótszy. Osobiście łowię w małym bajorku i używam przyponu ~ 25cm, sprawda się bardzo dobrze.
-
Mi się kiedyś obiło o oczy że jak nie ma brań to przypon należy wydłużyć a gdy ryba żeruje to 70cm jest ok oczywiście chodzi o rzekę. Zgadzacie się z tą teorią?
-
Łowcy brzan i kleni w UK przez słabym żerowaniu (np. chłodną porą) wydłużają przypon do ponad dwóch metrów, a przy bardzo dobrym żerowaniu (agresywne klenie atakują koszyk z robakami) niekiedy skracają do kilkunastu cm, więc zakres wchodzących w grę długości jest szeroki :)
Jeżeli nie nastawiamy się na szybkościowe odławianie drobnego białorybu, dobry punkt wyjścia na żwawo płynącej rzece to 90 - 100 cm. W razie potrzeby można zejść do 60 cm (nieskuteczne zacięcia, opóźniona sygnalizacja) lub wydłużyć do 150 cm (gdy zachodzi podejrzenie, że koszyk działa deprymująco na słabo żerujące ryby).
-
Mnie się wydaje, że ryba nie boi się koszyka. Żadna i nigdzie. Bo niby dlaczego? Pełno w wodzie różnych śmieci, a w tym dodatkowo jest żarcie. Bardziej przemawia do mnie teoria, że na krótkim przyponie przynęta się bardzo dziwnie zachowuje. Majta się i lata w miejscu, co naturalnie nie wygląda. Gdy przypon jest wystarczająco długi, może już ona spokojnie gdzieś osiąść na dnie.
Takie tam teorie, bo na rzekach nie łowię.
-
Stabilnie leżący na rzecznym dnie koszyk raczej odstraszać nie będzie (chyba że jest ogromniasty i mocno kontrastujący z dnem, a woda bardzo przejrzysta). Deprymująco może natomiast działać upadek ciężkiego koszyka lub jego przesuwanie się, bo wywołuje jednak chwilowe zamieszanie, co ostrożnym i słabo żerującym rybom niekoniecznie odpowiada.
Przy spławikowym nęceniu kulami też bywa tak, że większe ryby odławia się nie w samych kulach, lecz wyraźnie poniżej, na końcu przepływankowej trasy, gdzie czekają na uwalniane z kul robaki lub insze kąski.
-
Deprymująco może natomiast działać upadek ciężkiego koszyka lub jego przesuwanie się,
Ten argument jak najbardziej do mnie przemawia
-
Mnie się wydaje, że ryba nie boi się koszyka. Żadna i nigdzie. Bo niby dlaczego? Pełno w wodzie różnych śmieci, a w tym dodatkowo jest żarcie.
.............................................
.............................................
Też tak sądzę.
:thumbup:
:)
-
Deprymująco może natomiast działać upadek ciężkiego koszyka lub jego przesuwanie się, bo wywołuje jednak chwilowe zamieszanie, co ostrożnym i słabo żerującym rybom niekoniecznie
Często mam tak, że nie zdążę włożyć kija w podpórkę i leszcze czy klenie od razy po wpadnięciu ciężarka i przynęty biora z opadu ;)
-
No właśnie - niekiedy branie następuje zanim zestaw się ustabilizuje, zaś agresywne klenie doskakują do samego koszyka, a innym razem wydłuża się przypon do dwóch metrów, by po dłuższym oczekiwaniu skusić klenia czy brzanę w przejrzystej i zimnej wodzie :)
Od 16:45 Dave Harrell omawia kwestię długości przyponu (w zależności od rybiej aktywności):
-
Mnie się wydaje, że ryba nie boi się koszyka. Żadna i nigdzie. Bo niby dlaczego? Pełno w wodzie różnych śmieci, a w tym dodatkowo jest żarcie. Bardziej przemawia do mnie teoria, że na krótkim przyponie przynęta się bardzo dziwnie zachowuje. Majta się i lata w miejscu, co naturalnie nie wygląda. Gdy przypon jest wystarczająco długi, może już ona spokojnie gdzieś osiąść na dnie.
Takie tam teorie, bo na rzekach nie łowię.
Może nie zawsze chodzi dokładnie o sam koszyk ale o żyłkę jaka od niego odchodzi, a na rzece łowi się z łukiem. Żyłka nie znajduje się za koszykiem ale przed nim, więc płochliwe ryby będą często odstraszone. Dlatego lepiej aby bazować na tym, że ryba dociera wpierw do przynęty. Ogólnie na wielu filmach podwodnych widać jak żerują brzany, często wpływają w zanęcone miejsce, coś tam zjedzą i dają dyla, aby powrócić po jakimś czasie. Nawet jak nie ma koszyka.
Na czystych wodach stojących leszcz potrafi być spłoszony koszykiem, dlatego tu też wydłuża się przypon. WIele zależy od dna. Na dnie wcale nie musi być wiele śmieci, na takiej rzece przy powodziach szybki nurt znosi przeszkody, więc koszyk może odstraszać, zwłaszcza jeżeli ryby się wypuszcza. U mnie na Trencie nikt brzan nie zabiera, jak i innych ryb, więc te mogą być bardzo podejrzliwe jeżeli były wielokrotnie wypuszczane.
ALe trzeba przyznać, że wiele rzeczy to teorie, niekoniecznie mające pokrycie w praktyce. Guru Underwater część 2 toi na przykład zderzenie realu z teoriami. DŁugi przypon przy feederze nie pomaga ale przeszkadza. Przepisy z MŚ czy też naszych rozgrywek są więc jeszcze bardziej żenujące, bo nie dość, że blokują rozwój firm (sztywne reguły powodują zahamowanie użycia innych technik czy ulepszeń), to jeszcze po prostu jest to mniej skuteczne.
-
a na rzece łowi się z łukiem.
Hehe - owszem łowi się, ale mówiąc szczerze nigdy poza kilkoma znajomymi nie widziałem w PL takiej praktyki. Wszyscy walą na sztywno. Na mistrzostwach Polski pewnie również.
PS. sam łowię z łukiem :)
-
W Polsce baaardzo długo łowiło się tak, jak dziadek z ruskim teleskopem. Jeszcze naprawdę spora grupa wędkarzy, która się nie edukuje, uskutecznia różne stare praktyki.
-
Wędkarstwo to hobby które każdy z nas rozumie inaczej. Nie łowię na komercjach, nie używam pelletu bo stawiam na przynęty naturalne. Nie odstaję wynikami od innych wędkarzy łowiących w pobliżu, czasami mam dużo lepsze a innym razem gorsze.
Filmów też nie oglądam bo wolę czytać.
-
Hehe - owszem łowi się, ale mówiąc szczerze nigdy poza kilkoma znajomymi nie widziałem w PL takiej praktyki. Wszyscy walą na sztywno.
Walą na sztywno, a nawet starają się (za pomocą kołowrotka) maksymalnie napiąć i wyprostować żyłkę po zarzuceniu. Efekt jest taki, że tam, gdzie da się łowić koszykiem 50 g, oni stosują koszyk przynajmniej 80 g, bo inaczej będzie im skakał po dnie jak zając :)
W tle jest oczywiście z gruntu błędne przekonanie, że dobra sygnalizacja rzecznych brań wymaga możliwie wyprostowanej żyłki, a najlepiej plecionki. Do tego dochodzi podwójny zabobon, zgodnie z którym nawet na niewielkim dystansie nie da się skutecznie łowić bez klipsa, bo trzeba przecież każdorazowo trafiać w zafiksowaną powierzchnię wielkości talerza, zaś łowienie z klipsem to z zasady łowienie bez (umyślnie tworzonego) łuku.
-
{...} nie używam pelletu bo stawiam na przynęty naturalne.{..}
Tak z czystej ciekawości, jakie?
-
Pszenica, kukurydza, wyka i konopie. Przymierzam się do ciecierzycy ale ciągle brak czasu na wcześniejsze zanęcenie. Gdybym mógł kupić łubin to chętnie bym spróbował.
Robale to chyba oczywiste.
-
a na rzece łowi się z łukiem.
Hehe - owszem łowi się, ale mówiąc szczerze nigdy poza kilkoma znajomymi nie widziałem w PL takiej praktyki. Wszyscy walą na sztywno. Na mistrzostwach Polski pewnie również.
PS. sam łowię z łukiem :)
Raczej się łowi :) Ja mówię o łowieniu feederami średnich i większych ryb, na zawodach zazwyczaj się łowi je mniejsze. Używa się żyłki o.18 - 0.20 mm i ta nie stawia takiego oporu, jednak łuk mały jest, bo nie zwija się luzu, więc żyłka sama się w ten łuk wygina. Na wodzie stojącej zwijamy luz, tutaj tego nie ma. Łowienie z kosza jedną wędką wygląda więc trochę inaczej. Tutaj często się zarzuca, używa małych przynęt, nie trzeba się szykować na pływające zielsko, bo przy jakichś problemach zestaw się zwija i zarzuca ponownie. Dlatego zamiast typowego koszyka 90 gramów można zejść do 50-60 gramów. Jednak ma się o wiele mniejszą moc zestawu, i większe ryby się spina. W tym roku kilka brzan i kleni jakie złowiłem miało haki w pyskach, takie nr 14 do 18, pozostałość po zawodach zapewne lub takim typie łowienia. Często na takim Trencie wędkarze łowiący na zawodach mają mocniejszego feedera, jeżeli zameldowałyby się im brzany w łowisku. Ale na takiej Tamizie to nie jest potrzebne, bo populacja brzany jest mała i bazuje się na leszczu, płoci, okoniu i jelcach.
Przy łowieniu dwiema wędkami trzeba jednak się przezbroić, i takich koszyków użyć, aby zestawy nie były przesuwane, nie dochodziło do splątania. Nie ma sensu też łowić lekko, no chyba, ze się nastawiamy na mniejszą rybę. Wg mnie lepiej się szykować na średnią rybę, mniejsze też wejdą. Na rzece też żyłka obrywa bardzo mocno, więc im jest grubsza, tym dłużej posłuży.
Oczywiście w grę łuk wchodzi przy łowieniu z brzegu, gdzie umieszcza się zestawy w nurcie. Jeżeli się łowi z główki, to kąt jest całkiem inny, i nie trzeba takiego łuku. Podobnie jest jeżeli się łowi w klatkach. A to ma często miejsce w Polsce. W takich przypadkach ja wolę łowić na Metodę, w wersji z ciężkim podajnikiem. Na Tamizie miałem bardzo dobre wyniki tu (mniejszy uciąg), mogłem łowić z klipem i wędkami ułożonymi nad samą wodą, i było to o wiele bardziej skuteczne niż z typowym zestawem. Zwłaszcza, że przy słabo niosącej rzece przypon 60 cm się nie naciąga dobrze i nie widać brań przez to (słabsze samozacięcie).