Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: sprinter w 20.10.2024, 20:36

Tytuł: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: sprinter w 20.10.2024, 20:36
Witam wszystkich, mam staw o powierzchni około 2000 m2, stary staw osuszony i wyczyszczony 3 lata temu. Tego roku na wiosnę zalałem wodę i około 2 miesiące temu zauważyłem w wodzie dziwne galaretowate coś, konsystencja galaretowata, kształt okrągły lub podłużny owalny, po rozcięciu w środku puste, kolor zielonkawy. Proszę o informacje co to może być, czy może to być groźne dla ryb ?.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: sprinter w 20.10.2024, 21:46
Dodatkowe zdjęcia
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 21.10.2024, 08:40
Nazwy nie pamiętam, ale to rodzaj glonów. Masz tam ryby? Jak staw mi wydra przetrzebiła to zaczęły różne (w tym takie porastać), ponowne zarybienie karp/amur/tołpyga/leszcz rozwiązują problemy i rozprawiły się z zieleniną porastającą przybrzeżne korzenie etc. Groźne to nie jest, ale pleni się dość inwazyjnie.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Tomba w 21.10.2024, 19:26
Sorry za dygresję ale jak jest sens zarybiania tołpygą?
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 21.10.2024, 20:48
Sorry za dygresję ale jak jest sens zarybiania tołpygą?
Nawet całkiem duży. Chcesz mieć w stawie czystą wodę, to wpuszczasz parę tołpyg i robią robotę. Tołpyga świetnie filtruje wodę, zeżre nie tylko glony, resztki roślin, ale też jakieś martwe żyjątka. Dodatkowo szybko rośnie i bardzo łatwo się odławia siecią, zatem w prosty sposób można regulować jej pogłowie w stawie. Miałem 15szt w 3 lata urosły z takich 15cm do 4 a największa miała 7kg. I do takich rozmiarów proponuję trzymać jeśli staw nie jest zbyt wielki, wtedy nadaje się na mięso, które  jest lepsze od karpiowego i śmiało można sobie hodować na świąteczny stół te ryby. Podsumowując razem z amurem pozwalają zapanować nad wszelakim zielskiem w stawie. Ja wiem, że zaraz będą komentarze jakie to gatunki obce etc. Ale to zazwyczaj piszą tak Ci, co nie mają swoich wód. Karp też gatunek obcy, a każdy wędkarz się jara jak biorą :) Tołpygę pstrą najpierw można wykorzystać do obróbki glonów/zieleniny, a większe osobniki wpierdzielą i nieduże ryby, zatem reguluje też pleniącego się karasia, czy inną drobnice. Finalnie można traktować ją jak kurczaka czy świnię-podtuczyć i zjeść. Nie jestem koneserem rybiego mięsa, ale podobno lepsze od karpia, bardziej białe, przy tych 5-7kg nie jest tłuste. I podkreślam-w dość prosty sposób można zapanować, bo nie rozmnaża się w polskich realiach, a bardzo łatwo wchodzi we wszelakie sieci, bo chodzi górą. Ja posłuchałem się, gdy zarybiałem staw i po kilku latach mogę tylko potwierdzić to co wtedy usłyszałem. Także z mojego pkt widzenia taki sens, gdzie podkreślę, piszę o własnym stawie hodowlanym, żeby zaraz temat się nie rozjechał na łowiska, rzeki i jeziora...
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: sprinter w 21.10.2024, 22:38
Carl23 dziękuje za odpowiedz, ryb jeszcze nie ma, planowałem teraz puścić niewielką ilość resztę na wiosnę. Badałem ostatnio PH jest 7. Nie wspomniałem jeszcze że około 3 miesiące temu rozsypałem do wody na około 30 kg wapna. Myślałem żeby jeszcze raz sypnąć wapno ale chyba nie ?
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 22.10.2024, 10:43
Jak wywapnowałeś to ja bym już nie sypał tylko wpuścił ryby, nie dziw się, że rosną glony w samej wodzie bez ryb, to samo się stanie jak zostawisz wiaderko z wodą na dłuższy czas, też zacznie zielone się osadzać na ściankach, a potem rosnąć w wodzie. Zapuścisz ryby to zbiornik się zmieni, mi jak wydra wycięła większość sporej ryby, to staw w rok zrobił się zielony od różnego rodzaju glonów i roślin, skrętnica czy jak tam zwą to zielsko dało mi popalić, bo nie dało się wędkować bo za każdym razem ściągałem mnóstwo tych nitkowatych glonów na podajniku. Wpuściłem 30cm amury i takie tołpygi, po pół roku rozprawiły się i woda w stawie znów zaczęła być czysta.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: sprinter w 22.10.2024, 18:47
Carl23, jakiej wielkości masz staw ?, mój ma około 2000m2 średnia głębokość 1,3m w najgłębszym miejscu max 2,1m. Pytam dlatego że słyszałem że z ilością wpuszczanych tołpyg a szczególnie amurów trzeba uważać by nie przesadzić.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 22.10.2024, 19:12
Mniejszy mam, jak za dużo wpuścisz to wysieciujesz i jedno i drugie łatwo regulować. Wpuścisz, część zjedzą czaple, wydry, bociany, orły, zimorodki jak ryby małe, rybitwy, a to co Ci zostanie to odłowisz jak urośnie.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.10.2024, 08:20
Uważaj na amura, bo on zazwyczaj nie je tego, co chciał by wpuszczający ;)  Zazwyczaj zjada trzcinę czy inną roślinność przybrzeżną, bardzo potrzebną. Dlatego nie przesadzałbym z jego ilością, zwłaszcza, że on rośnie dość szybko i pożera coraz więcej. CO do samych zalet tołpygi to bym też z ty nie przesadzał. Wiele badań pokazuje, że tołpyga wcale nie działa tak dobrze jak by się wydawało, bo bardzo dużo przerabia i użyźnia akwen, powodując wzrost glonów i ich ilości a nie ich zmniejszanie się. Tu raczej będzie podobnie jak z amurem, wiele zależeć będzie od ilości. Dodam też, że inne gatunki też pochłaniają to co pływa w wodzie, taki karp też się tym żywi (glonami), choć nie w takim stopniu jak tołpyga. Na Bury Hill właściciel mówił mi, że do głównego jeziora wpuszczali jakiś gatunek glona, którego zadaniem było spowodowanie większego wzrostu ryb. Woda stawała się bardziej mętna, ale ryba to zjadała i miała mieć przyrosty. Nie zauważyłem jednak tego, łowione tam leszcze na ten przykład miały bardzo podobny wymiar co rok :)
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 23.10.2024, 09:16
Znowu powołujesz się na "jakieś" badania w akwenach. Ja piszę o konkretach, o Polsce, o niedużych stawach/sadzawkach, o praktyce nie tylko mojej tylko mądrzejszych praktyków z których rad skorzystałem i potwierdziłem u siebie, więc się nimi podzieliłem. Własny, nieduży staw łatwo obserwować i łatwo regulować pogłowie ryb, jeśli uznamy któryś gatunek za zbędny, bądź konieczny do zmniejszenia. Wodę użyźnia w zasadzie każda ryba, taki karpiszon to na potęgę, bo żre wszystko jak leci, roślinność, skorupiaki, małe ryby, a stawy są nim zarybiane i nikt sobie głowy tym nie zaprząta, a elaboraty nt. amura i tołpygi :facepalm: Takie elaboraty małego Kazia, który nigdy nie ciupał, ale zabiera głos w każdym wątku o seksie.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Bizon88 w 23.10.2024, 09:36
Miałem stawik 30x40m (wysechł 10 lat temu) i powiem Ci że w takiej wielkości jeziorku najgorsze co można zrobić to wyciąć wszystkie rośliny i napuścić amurów i tołpyg. Woda będzie mętna i będą powstawały takie glony. Taki stawik musi mieć trochę trzcin i innej roślinności. Pamiętam że jak przestałem walczyć z zielskiem, wyłowiłem amury i tołpygi oraz wpuściłem wiadro małż to woda się zrobiła czyściutka w kilka tygodni. Później wpuściłem chyba z 5 amurów żeby zobaczyć czy grążeli coś zniknie ale nie przeżarły nic a nic. Raz na rok pod koniec zimy gdy był mocny lód, sypałem na lód wapno tam gdzie nie chciałem żeby rosły roślinki, i tylko tym sposobem udało mi się to kontrolować. Zimą nie męcz się z przeręblami tylko kup pompkę elektryczną która spowoduje ruch wody przez co ona nie zamarznie. Koszt prądu przez zimę to około 30 zł.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 23.10.2024, 11:13
Amury grążelami niespecjalnie się interesują, chyba nie bardzo im podchodzi, tak jak tołpygi trzciną. Natomiast jak pisałem wyżej pięknie rozprawiły się z glonami nitkowatymi i moczarką, która szybko się rozpleniła mocno utrudniając łowienie. Wodę w stawie mam czystą, więc nie wiem co z tą mętnością, może dużo też zależy od podłoża, u mnie jest takie, że to jest była torfianka, ale samego torfu był niski pokład, a jak koparka kopała to głębiej był szary żwir, dodatkowo na terenie stawu jest co najmniej 1 źródełko bijące, gdzie zimą woda zamarza w tym miejscu tylko przy grubych mrozach. Zatem jakaś filtracja naturalna podłoża występuje. Miejscowość dalej człowiek ma staw na podłożu gliniasto-iłowym, co by nie robił woda w lecie jest zielona, a na zimę szaro-brązowa. Na żwirowni którą dzierżawię również jest sporo amurów i 16 tołpyg (nie wiem czy wszystkie żyją), największe amury +10kg i roślinność dalej porasta, w tym trzcina z każdym rokiem wkracza co raz dalej, a amury pasą się na tej trzcinie co latem pięknie widać, jak ruszają się trzcinki i znikają pod wodą. Piękne kłącza lilii wodnej także nie zostały zeżarte a jest ok 8 takich kłębów tych lilii . Także niespecjalnie sobie wyobrażam jakie ilości tych ryb by musiały pływać w wodzie by zaorać ją całą z roślinności. Myślę, że każda woda będzie trochę inna, właśnie ze względu na jej podłoże. Też każdy może mieć inne wyobrażenie/upodobanie co do wyglądu podwodnego swojej wody, jeśli ktoś nie łowi, to bardziej urokliwa wiadomo będzie woda z pałką, trzciną, podwodnymi glonami i moczarką na której jest pełno ślimaczków i innych żyjątek.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Wiśnia w 23.10.2024, 13:53
W programie Kołowrotek, prowadzący Adam Tański (ichtiolog i prezes PZW w Szczecinie) pokazywał takie (podobne) galarety w wodzie, ponoć są wyznacznikiem czystości wody (oczywiście na plus). Konkretnego odcinka nie odnajdę, ale jakby ktoś chciał, to może poszukać.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: sprinter w 24.10.2024, 21:34
Dziękuje Wiśnia, poszukam tego odcinka.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: sprinter w 24.10.2024, 21:35
Ale swoją drogą gdyby ktoś znalazł to byłbym wdzięczny za przesłanie linka.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Luk w 25.10.2024, 08:24
Znowu powołujesz się na "jakieś" badania w akwenach. Ja piszę o konkretach, o Polsce, o niedużych stawach/sadzawkach, o praktyce nie tylko mojej tylko mądrzejszych praktyków z których rad skorzystałem i potwierdziłem u siebie, więc się nimi podzieliłem. Własny, nieduży staw łatwo obserwować i łatwo regulować pogłowie ryb, jeśli uznamy któryś gatunek za zbędny, bądź konieczny do zmniejszenia. Wodę użyźnia w zasadzie każda ryba, taki karpiszon to na potęgę, bo żre wszystko jak leci, roślinność, skorupiaki, małe ryby, a stawy są nim zarybiane i nikt sobie głowy tym nie zaprząta, a elaboraty nt. amura i tołpygi :facepalm: Takie elaboraty małego Kazia, który nigdy nie ciupał, ale zabiera głos w każdym wątku o seksie.

A skąd wiesz, że to tołpyga rozwiązała ci problem? Wystarczy, że z jakimiś nawozami na wiosnę dostałeś strzała z biogenami, i miałeś sporo zielska, na drugi już nie i wszystko przypisałeś tołpydze. Ja piszę zresztą aby uważać, bo fanów amura, co to miał 'zeżreć zielsko', jest wielu, i większość żałuje tego ruchu. A efekty widziałem na własne oczy. Dlatego nie zalecałbym szukania od razu takich rozwiązań, ale przebadanie wody na ten przykład. W USA, gdzie tołpygi jest zatrzęsienie i stanowi wielki problem, wody się nie oczyściły ale zmętniały. I tu już jest problem, bo w takich wypadkach przenikalność światła spada i rośliny naczyniowe nie mają jak się rozwijać, co często stanowi początek wielkich zmian w zbiornikach.

Jest tu wiele kwestii wartych poruszenia. Jak na przykład ilość ryb. Jeżeli się wpuszcza sporo karpia, który nie ma czego jeść, to będzie rył w dnie, co wcale dobre być nie musi (spada przenikalność, wykorzeniane są rośliny naczyniowe). Z drugiej strony czysta woda i ryby w niej zwabiają drapieżniki, ptasie głównie (czaplę na ten przykład). Więc warto pokombinować tutaj. Wielu fanów czystej wody ma siatkę ochronną nad nią.

Kolejna rzecz to brak drapieżnika. Jeżeli jest sporo drobnicy, zwłaszcza narybku, to zżera on organizmy żywiące się planktonem roślinnym, co powoduje zwiększenie jego ilości. Więc stosowanie tołpygi nie jest tu rozwiązywaniem problemu wcale, to walka ze skutkami a nie przyczynami problemu w takiej sytuacji. Może więc pomóc wpuszczenie szczupaka (ale bez przesady, bo ten też ma spore przyrosty) lub okonia (ten często znajduje się w takiej wodzie sam).

Nie twierdzę, że nie masz racji, ale aby uważać. Tołpyga i amur jako recepty na wszystko - skąd my to znamy? To nie są rodzime gatunki, i w wielu przypadkach nie trzeba ich używać. Każdy zbiornik, zwłaszcza mały, będzie zarastał, to normalny proces obumierania zbiorników, i należy umieć sobie z nim radzić. Warto mieć jednak lepsze rozpoznanie problemu, a zwłaszcza dobrze dobrać ilość takich ryb. Tutaj wpuszcza się kroczka, ale ten ma w przypadkach tych gatunków wielkie przyrosty. I kilka amurów czy tołpyg mających 20 dkg może po kilku latach mieć kilka kilo, doprowadzając do zmian które trudno odwrócić. Ty proponujesz wpuszczenie ryb w pewnej ilości. Ale jakiej? Lekarz jak przypisuje lekarstwo to dobiera jego dawkę do pacjenta, jego wagi etc. Więc już na tym etapie trzeba to przemyśleć, aby sobie bardziej nie zaszkodzić. I sam sens posiadania stawu i jego wykorzystania jest istotny. Czy to ma być coś gdzie nie trzeba ryb dokarmiać, czy też chcemy mieć więcej ryby. Czy jest do zjedzenia czy też nie? Bo jak ryby jest więcej, to potrzebuje pokarmu. Jak ma być jedzona, to nie zawsze dobre jest karmienie jej pelletami, lepsze jest ziarno. Może to ma być staw wędkarski, gdzie o rybę trudno? A może ma być to mała komercja? I już na tym poziomie dobór ilości tołpyg czy amura jest niesamowicie istotny. Ty podajesz swoją receptę na sukces, ale nie musi się ona sprawdzić komuś innemu, bo staw stawowi nierówny. A na jeziorze o którym pisałem, że amur zeżarł spory pas trzcin, nie trzeba było kilku lat aby podrósł. Wydarzyło się to w rok, dwa. Dlatego zalecałbym ostrożność, i jak już, to wybrałbym opcję zarybienia nie kilkunastoma sztukami, ale kilkoma.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 25.10.2024, 21:22
Nikt w okolicy nie nawozi, staw mam z oczyszczonej torfianki, gdzie w latach 50-70 ludzie wydobywali i suszyli torf do palenia. Wokół są inne bagienka, a łąka przed stawem należy do mnie. Ja dzielę się praktyką, nie twierdzę, że amur czy tołpyga to złote rozwiązanie na wszelkie bolączki stawu, ale nie piszę też wynaturzeń, jakie to gatunki passe,  mówię w jaki sposób sobie poradziłem z tym, co wrzucił założyciel tematu, ale również piszę, że temat jest szybko odwracalny, bo te gatunki nie rozmnażają się w naszych wodach w dodatku super się sieciują.  W stawie kilka lat wstecz jak w pierwszych latach stawiałem siatkę, by sprawdzić jak towarzystwo się miewa w stawie i jak przyrasta, to amury i tołpygi praktycznie to co zapuszczone to było odławiane, a karpie pojedyńcze miałem, gdzie ich pogłowie dużo wyższe było i na wędkę brały bardzo dobrze. Co do drapieżników to temat rzeka, czapli, wydrze, zimorodkom, orłom, zupełnie nie przeszkadza czy woda jest mętna czy przejrzysta, nawet bociany napierniczają ryby ze stawu, co pierwszym razem jak zaobserwowałem mocno mnie zszokowało, ale potem sam sobie wytłumaczyłem, że nie na darmo ptak ten ma tak długi dziób i korzysta z niego nie tylko na dżdżownice, myszy i krety (żaby wbrew temu co się utarło wcale nie są na pierwszym miejscu).
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Luk w 26.10.2024, 09:57
Ja dzielę się praktyką, nie twierdzę, że amur czy tołpyga to złote rozwiązanie na wszelkie bolączki stawu, ale nie piszę też wynaturzeń, jakie to gatunki passe,  mówię w jaki sposób sobie poradziłem z tym, co wrzucił założyciel tematu, ale również piszę, że temat jest szybko odwracalny, bo te gatunki nie rozmnażają się w naszych wodach w dodatku super się sieciują. 

Ja też nie piszę wynaturzeń. Twój przypadek to jedna rzecz, ja piszę o innych przypadkach. Twój staw nie jest taki jak każdy inny, to nie akwarium od tego samego producenta, o tej samej objętości i z tym samym wyposażeniem. Dlatego piszę aby uważać :) Nie każdy ma ochotę odławiać ryby siecią, jak się ma rośliny podwodne, jak lilie, grążele, to nie jest to możliwe. Ja nie poleciłbym wpuszczenia 15 tołpyg, do tego skąd wiesz, że te glony na zdjęciu są zjadane przez nią? Sam piszesz, że tołpyga urosła ci bardzo mocno, więc to raczej odstrasza.

I wiele zależy właśnie od dawki. Na jeziorze gdzie widziałem co się stało z trzciną, amur nie wyrządziłby takich szkód, gdyby było go mało. Tak samo karp nie zniszczy żadnej wody, jeżeli nie ma go dużo. I największą bolączką wpuszczających jest to, że nie rozumieją jak przyrastają pewne gatunki, że z kroczka w kilka lat ma się sporą rybę. Tak nie urośnie lin albo leszcz. Ale karp, amur i tołpyga, gatunki u nas obce. I nie piszę tego jako przeciwnik karpia czy amura, ale jako ktoś, kto zaleca ostrożność. Bo mają właśnie bardzo duże przyrosty, a to oznacza, że potrzebują coraz więcej i więcej żarcia. I w pewnym momencie mogą zjadać zbyt wiele, kosztem innych gatunków. To nie jest element debaty czy gatunki obce są OK, do czego chyba się przymierzasz. Nie trzeba posiadać wody aby pewne rzeczy rozumieć, tak jak nie trzeba zjeść trucizny aby się upewnić, że jest trująca :) Dlatego trzeba dobrze dobrać dawkę. Do tego nie wspominasz o innym elemencie, bardzo istotnym. Woda jest 'czysta', aż nagle pojawia się zakwit, tak jest zazwyczaj. Więc trudno to jakoś kontrolować za pomocą ryb, natomiast są inne specyfiki, jak najbardziej przewidziane do tego typu zbiorników. Jeżeli się dokarmia ryby, to jest dopływ biogenów, więc też jest pytanie jaki jest cel takiego stawu, bo chodzi o ilość ryb aby były brania, a może o to aby coś zjeść? Takie komercje mają jedno do siebie, jeżeli tam się nie łowi, to ryby co mają jeść? Dlatego tak często jak nie ma zawodów czy presji to ryba po prostu łowiona jest bez problemu, bo jest na maksa głodna, wszelkimi technikami. Dlatego też nie rośnie szybko, bo brak pokarmu jest pewną przeszkodą.

I tu jest właśnie konieczność zapytania jaki jest cel tego stawu, jak jest duży, jak głęboki, czy będzie stale monitorowany czy też nie, czy się będzie zabierać z niego ryby czy też nie. I jak najbardziej skłaniałbym się do wpuszczenia tołpygi, sztuki lub kilku sztuk, ale niekoniecznie amura. Zależy ile jest trzcin, innych roślin, jakie one są, czy będą odławiane. I nie liczyłbym też na cudowne lekarstwo, co da czystą wodę w stawie w ten sposób, że się wpuściło tołpygi. 
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: carl23 w 26.10.2024, 12:00
Roślinność i odłów siecią nie stoi ze sobą na bakier, nie trzeba ciągać włokiem czy inną "denną" siatą. Prosiłem by nie mieszać jezior do rozmowy, a próbujesz to robić. Staw czemu służy-zastanówmy się chwilę...własnemu pożytkowi? Czy to wędkarskiemu, czy hobbystycznemu, czy jako inny wariant np. hodowlany, a może jako połączenie wszystkich. nie ma to znaczenia wobec powyższych moich wpisów. W większości stawów w Polsce większość jego mieszkańców to gatunki inwazyjne/nie rodzime (sumik karłowaty, karaś srebrzysty, karp, amur, tołpyga, a nawet babka), część poprzez zarybienie a część z ikrą naniosą inne zwierzaki.
Tytuł: Odp: Galaretowae nie wiadomo co
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.10.2024, 09:45
Niepotrzebnie mnie atakujesz :) Przykład jeziora jest absolutnie adekwatny, bo wpuszczono amura w zbyt wielkiej ilości. W stawie więc będzie to samo, jeżeli przesadzisz z ilością. I nie każdy ma sieć i chęć odławiania nią ryb, jak rozrośnie się grążel to jest to utrudnione. Dlatego piszę o tym, że w zależności od tego jaki jest cel stawu, podejście do odławiania (jest siatka, i będzie często stawiana lub jej nie ma i będzie tylko wędka) to wpuszczasz różne ilości ryb. Jeżeli więc ktoś chce zjeść rybę, i będzie uszczuplał rybostan, potem dokonując zarybień, to jest to całkiem inne podejście jeżeli chce się mieć 'fajny staw z rybami' gdzie sobie łowimy i wypuszczamy. Jeżeli chcemy jeść takiego karpia, to lepiej nie dokarmiać go pelletem ale ziarnem. Jeżeli chcemy mieć rośliny, a sam staw spełnia funkcje 'ozdobne', to wtedy nie wpuszcza się zbyt wielu ryb ryjących w dnie, które z głodu będą ryć w dnie jak dziki w ziemi w poszukiwaniu żołędzi, powodując zmętnienie wody i brak jej przejrzystości. Jeżeli staw jest mniejszy, to wtedy można bronić się przed zakwitem jakimiś dodatkami, które nie szkodzą rybom. Więc nie do końca widziałbym w tym, aby mieć czystą wodę przez wpuszczenie tołpyg i amurów, zwłaszcza jeżeli chcemy pozbyć się jakiegoś glona :)

Podam ci inny przykład. Ty odławiając ryby, sprawdzając ich przyrosty, zabierając to co zbyt duże (tołpyga 7 kg to bydlę!) działasz w bardzo dobry sposób. Gdyby tak prowadzono gospodarkę na zbiorniku dużym, byłoby równie dobrze. Ale w Polsce w zdecydowanej większości przypadków tak nie jest. Odłowy czy rejestry są picem na wodę, równowaga w wodzie jest zaburzona, pojawiają się problemy z dużą ilością drobnicy, zakwity, a odłów ryb i zarybienia są ustalone na 10 lat z rzędu (limity, wymiary etc). I nie każdy będzie działał tak jak ty działasz, więc rozwiązanie które zapodałeś (wpuszczenie 15 tołpyg plus amury), dla kogoś może się okazać sporym błędem. I wiem, że tego tak nie zalecałeś, ale ktoś mógłby wyciągnąć zbyt pochopne wnioski, uważając takie zarybienie za rozwiązanie problemu, zwłaszcza nie rozumiejąc jak wielkie przyrosty ma karp, amur czy tołpyga.