Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Sposób na... => Wątek zaczęty przez: pawciobra w 29.01.2016, 16:37
-
Tak wyglądają kulki na dnie wody...Ostatnio nawet gdzieś na profilowym Facebooku sig widziałem wpis, że ktoś władował 10 kg. kulek żeby złowić karpia...Poniżej filmik przedstawiający co się z kulkami dzieje na dnie wody, jeżeli ryba nie żeruje.
https://www.facebook.com/519597741534198/videos/519925128168126/ (https://www.facebook.com/519597741534198/videos/519925128168126/)
-
Widziałem to niedawno na FB, daje do myślenia. Jestem ciekaw co na to karpiarze... ???
-
Jednym słowem masakra a co gorsza '' zanieczyszczanie '' zbiornika i podtruwanie ryb które się w nim znajdują
-
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć tej taktyki karpiarzy - napierdzielić do zbiornika kilkanaście kilo towaru, położyć na nim kulkę i czekać na zmiłowanie. Jaka jest szansa, że spośród setek kulek akurat naszą rybka zeżre - marniutka. Rozumiem długotrwałe nęcenie, żeby rybę przyzwyczaić do danego smaku/kształtu. Ale to też z umiarem, żeby nażarta nie pływała.
Dla mnie sypanie kilogramów paszy to po prostu głupota i do tego niepotrzebnie drenuje kieszeń. Oczywiście ludzie tak łowiący mogą pokazać wiele zdjęć, że im taka metoda daje ryby. A ja śmiem twierdzić, że mieliby tych zdjęć znacznie więcej, gdyby sypali znacznie mniej...
Ale ja nie jestem karpiarzem, więc nie powinienem się wypowiadać. Szkoda tylko, że potem łowię na miejscówce, do której jakiś karpiarz wpierdzielił 20 kilo towaru, a ja się dziwię, że nic nie bierze.
-
No niewiem co powiedzieć... A ja się bałem, że przesadzam z kilogramem kuku + konopie + groch podczas długotrwałego nęcenia.. Normalnie przerażające. I takich miejsc zapewne jest pełno na danym zbiorniku. Ciekawe czy w tym miejscu chociaż drobnica się pojawia :/ Są pewne granice których nie powinno się przekraczać..
-
Jedna zasiadka to 20 kg kuku plus kule.
Tak się łowi tuczniki czytaj karpie. Pozdrawiam.
-
Jedna zasiadka to 20 kg kuku plus kule.
Tak się łowi tuczniki czytaj karpie. Pozdrawiam.
Szkoda, że przez takie tuczniki musi cierpieć na tym podwodna flora oraz fauna...
-
Tuczniki ! :D hehe dobrze powiedziane :). Za drogi biznes Karpiarstwo :P
-
Jak ktoś sypie kit do wody to tak się kończy.. Dobrej jakości kulka powinna po pewnym czasie w zależności na jakich jest mączkach zniknąć - rozpuścić się całkowicie w wodzie nawet jak płotki ,krąpie czy leszcze ich nie rozszarpią. Niestety zanim takie kulki zacznie każdy stosować to musi obkupić się w zachodnie firmówki w których jest więcej kitu niż teraz w oknach.
-
Dobra kulka to droga kulka, a sypiąc po 10 kg na sesje nikt nie kupi drogiego towaru. Wygląda to strasznie w wodzie...
-
To jest pewne Panowie , że takie rzeczy dzieją się na naszych zbiornikach . Wiele jednak się już zmieniło , karpiowanie w ostatnich latach poszło na inne tory . Uwierzcie mi na słowo , że teraz wielu karpiarzy idzie w jakość a nie ilość . Dodatkowo , bardzo mocno wzrosła świadomość karpiarzy poprzez tworzone jak grzyby po deszczu kluby karpiowe , stronki i portale .
Chciałbym również zaznaczyć , że nad wodami są inni wędkarze , którzy również wrzucają do wody całe tony świństwa .
Nie wolno wszystkich wrzucać do jednego wora , czasy sypania wielkich wiader kukurydzy i kulek w łowisko powoli odchodzą w niebyt .
-
Również uważam, że kulki najpewniej były bardzo marnej jakości..
Prawdopodobnie zostały też wrzucone do zimnej już wody, z bardzo małą ilością karpia i leszcza. Z tych podwodnych ujęć można wnioskować że woda od dłuższego czasu ma niską temperaturę.
-
Prawdopodobnie zostały też wrzucone do zimnej już wody, z bardzo małą ilością karpia i leszcza. Z tych podwodnych ujęć można wnioskować że woda od dłuższego czasu ma niską temperaturę.
Niekoniecznie - dobry rozwój pleśni może sugerować letnią temperaturę, a obumarła roślinność zakwaszenie lub zatrucie spowodowane rozkładem kulek lub substancjami wydzielanymi przez mikroorganizmy gnilne.
-
Niekoniecznie - dobry rozwój pleśni może sugerować letnią temperaturę, a obumarła roślinność zakwaszenie lub zatrucie spowodowane rozkładem kulek lub substancjami wydzielanymi przez mikroorganizmy gnilne.
Ej Student nie uruchamiaj się tu :D haha :) spokojnie :) :) :)
-
Krzysiek cudownie podcina skrzydła :D :beer:
-
Niekoniecznie - dobry rozwój pleśni może sugerować letnią temperaturę, a obumarła roślinność zakwaszenie lub zatrucie spowodowane rozkładem kulek lub substancjami wydzielanymi przez mikroorganizmy gnilne.
Rozwój pleśni może sugerować... obumarła roślinność, rozkład kulek... jakbym oglądał serial kryminalny typu"Bones" albo coś w tym stylu :D :beer:
-
Przyznam że lubię Brennan :D ale to bardziej działka Hodginsa
-
Krzysiek cudownie podcina skrzydła :D :beer:
Oczywiście żart :) :beer: :beer:
-
Ostatnio oglądałem stary film Luka z rzeki Test.Zastanowił mnie właśnie zakaz połowu na kulki.Na pellet można,a na kulki już nie.Teraz wiem,że są kulki i "kulki". Trochę to przykre,bo przecież jak by nie patrzeć to sam karp jako gatunek inwazyjny wpływa na środowisko wodne,a jeszcze trzy grosze mogą dorzucić karpiarze,sypiąc marnej jakości kulki.
-
Znam jednego karpiarza, który całkiem niedawno wsypał do wody 300 kg > TAK, 300KG do wody. Kulki plus kukurydza, pellety, konopie i jakieś inne rzeczy o które nawet nie pytałem.
Czy tak się łowi duże ryby? Moim zdaniem nie. Tutaj karpiarstwo zatrzymało się na etapie podobnym jak łowienie karpi na komercji kiedyś. Zawsze wszyscy byli przekonani, że na kapie trzeba wrzucić 20 tęgich kul obfitych w kuku, robaki etc. Jak jest obecnie? Nieraz wystarcza proca i pół litra białych robaków, którymi regularnie się strzela.
Ja rozumiem oczywiście, że na dużego karpiszona, potrzebny jest większy kaliber w postaci kulek. Jest to oczywiste, bo drobna kukurydza, robactwo czy pellet wybierze drobnica. A przecież na dnie musi coś być, żeby miał przy czym zatrztmać się większy karpik. Ale kto powiedział, że tych kulek musi być aż tyle? Skoro nie ma brań, to znaczy, że tego karpia tam nie ma. Jak na dnie będzie leżeć 2-3 kg kulek to jak ten karp wejdzie to na pewno zassie. Jak złowię, to kolejna wywózka i znów donęcenie. A tutaj karpiarze uparli się, że trzeba naładować towaru ile wlezie. Tak jak pisałem, kiedyś w spławiku też tak myślano a okazało się, że najskuteczniej jest łowić właśnie nęcąc mniej i częściej. To nie jest bajka a niezaprzeczalny fakt. Tutaj, jeśli chodzi o karpiarzy pokutuje też jedna rzecz - lobby producentów kulek. Moim zdaniem celowo ktoś wmówił im, że mają tyle ładować do wody bo tak trzeba. Ale czy ktoś sprawdził w ogóle, że można inaczej?
-
300 kg jednorazowo???
-
300kg jednorazowo???
Podczas 3 dniowej zasiadki. ::)
-
300 kg jednorazowo???
Podczas 3 dniowej zasiadki. ::)
To zdecydowanie przesada.
Mógłbym zrozumieć gdyby rozłożone było to w czasie powiedzmy miesiąca na rozległym jeziorze z dużą ilością grubych ryb.
Ale w trzy dni.... Gościa ładnie poniosło :D
-
Ja rozumiem oczywiście, że na dużego karpiszona, potrzebny jest większy kaliber w postaci kulek. Jest to oczywiste, bo drobna kukurydza, robactwo czy pellet wybierze drobnica. A przecież na dnie musi coś być, żeby miał przy czym zatrztmać się większy karpik. Ale kto powiedział, że tych kulek musi być aż tyle? Skoro nie ma brań, to znaczy, że tego karpia tam nie ma. Jak na dnie będzie leżeć 2-3 kg kulek to jak ten karp wejdzie to na pewno zassie. Jak złowię, to kolejna wywózka i znów donęcenie. A tutaj karpiarze uparli się, że trzeba naładować towaru ile wlezie. Tak jak pisałem, kiedyś w spławiku też tak myślano a okazało się, że najskuteczniej jest łowić właśnie nęcąc mniej i częściej. To nie jest bajka a niezaprzeczalny fakt. Tutaj, jeśli chodzi o karpiarzy pokutuje też jedna rzecz - lobby producentów kulek. Moim zdaniem celowo ktoś wmówił im, że mają tyle ładować do wody bo tak trzeba. Ale czy ktoś sprawdził w ogóle, że można inaczej?
:thumbup:
Kwestia logicznego myślenia. Rybę trzeba przyzwyczaić do jakiegoś miejsca, a gdy już tam łowimy, sprawić, by pływała w okolicy naszego zestawu, głodna. Coś tam na dnie musi leżeć. Ale to ma być coś, a nie góra żarcia. Niestety, jak widać po powyższej wypowiedzi Ostapa, wśród karpiarzy pokutują jeszcze jakieś bezsensowne teorie, które ciężko wyplenić.
-
Ja rozumiem oczywiście, że na dużego karpiszona, potrzebny jest większy kaliber w postaci kulek. Jest to oczywiste, bo drobna kukurydza, robactwo czy pellet wybierze drobnica. A przecież na dnie musi coś być, żeby miał przy czym zatrztmać się większy karpik. Ale kto powiedział, że tych kulek musi być aż tyle? Skoro nie ma brań, to znaczy, że tego karpia tam nie ma. Jak na dnie będzie leżeć 2-3 kg kulek to jak ten karp wejdzie to na pewno zassie. Jak złowię, to kolejna wywózka i znów donęcenie. A tutaj karpiarze uparli się, że trzeba naładować towaru ile wlezie. Tak jak pisałem, kiedyś w spławiku też tak myślano a okazało się, że najskuteczniej jest łowić właśnie nęcąc mniej i częściej. To nie jest bajka a niezaprzeczalny fakt. Tutaj, jeśli chodzi o karpiarzy pokutuje też jedna rzecz - lobby producentów kulek. Moim zdaniem celowo ktoś wmówił im, że mają tyle ładować do wody bo tak trzeba. Ale czy ktoś sprawdził w ogóle, że można inaczej?
:thumbup:
Kwestia logicznego myślenia. Rybę trzeba przyzwyczaić do jakiegoś miejsca, a gdy już tam łowimy, sprawić, by pływała w okolicy naszego zestawu, głodna. Coś tam na dnie musi leżeć. Ale to ma być coś, a nie góra żarcia. Niestety, jak widać po powyższej wypowiedzi Ostapa, wśród karpiarzy pokutują jeszcze jakieś bezsensowne teorie, które ciężko wyplenić.
"Niestety, jak widać po powyższej wypowiedzi Ostapa, wśród karpiarzy pokutują jeszcze jakieś bezsensowne teorie, które ciężko wyplenić."
Myślę że to bardziej biznes :)
W ubiegłym sezonie, zrobiłem sobie krótką odskocznię w kierunku karpiowania. Zrobiłem zakupy w tzw. sklepie karpiowym. Brałem głównie kulki. Właściciel będąc przekonanym, że ma do czynienia z zupełnie zieloną osobą, bodaj dwa razy próbował sugerować, że podstawa, to konkretnie "zasypać". A najlepiej obficie karmić przez cały sezon, żeby karpia przyzwyczaić :D.
Owszem, są wody gdzie trzeba trochę więcej towaru do wody wrzucić.
Ale wiadomo o co chodzi. Tworzyć takie ogólne przekonanie, że jak nie zasypiemy, to nie złowimy. Łatwo to policzyć. Kilogram kulek z "wysokiej półki" kosztuje 50zł i więcej...
-
300 kilo - czym on to wywoził, barką? :o
Nie same kulki niszczą wodę - zanęta również, zwłaszcza spożywcza, bo tania... Na forum WMH, którego juz nie ma, był Jacek 'Okonhel' - który jest wojskowym nurkiem. Pamiętam jak pisał, jak na jednym jeziorze pływał sobie i oglądał wędkarskie 'pozycje' spod wody. Podobno ryb było mało lub w ogóle, natomiast na dnie zalegały wielkie plamy lub połacie zanęt, ziemniaków, kukurydzy, podobno zaskakująco odrażający widok.
Warto mieć to na uwadze. Przy mocnym nęceniu (gdzie lecą kilogramy) podstawą jest sprawdzanie, czy ryby zjadły całość czy też nie. Przy 300 kilogramach nie wiem co to musiałoby być za łowisko. Spodziewałbym sie wyników podobnych - 300 kilogramów złowionej ryby.
Ciekawe czy tacy ludzie zdają sobie sprawę, że mogą zanieczyszczać wodę i wpływać na pogorszenie się warunków życia ryb?
-
Na małych zamkniętych łowiskach nadmiar zanęty roślinnej - generalnie spożywczej - może bardzo zwiększyć proces eutrofizacji.
W mojej okolicy jest na rzece zbiornik, na którym często rozgrywane są zawody spławikowe okręgowe i ogólnopolskie. Po takich zawodach łowienie w obrębie stanowisk zawodniczych mija się z celem. Nie chcę wiedzieć jak wtedy wygląda dno zbiornika.
-
Na pewno juz mówiłem o mojej starej Odrze przed około 15 laty. W wodzie lądowała tak ogromna ilość zanęt, że w czasie upałów, na płyciznach woda dosłownie kisła. Masakra.
Trwało to ze dwa-trzy sezony. Wówczas ryby w wodzie było mnóstwo, ale i presja wędkarzy była przeogromna.
Ostatecznie nad wodą pojawiła się tabliczka "zakaz nęcenia produktami mączanymi" czy jakoś podobnie...Nie pamiętam dokładnie.
Nie było to jasno sprecyzowane... I nie było też notorycznie egzekwowane. Na małą ilość sypkiej zanęty przymykane było oko.
Ale na pół wiaderka "pyłu" już nie...
-
Na małych zamkniętych łowiskach nadmiar zanęty roślinnej - generalnie spożywczej - może bardzo zwiększyć proces eutrofizacji.
W mojej okolicy jest na rzece zbiornik, na którym często rozgrywane są zawody spławikowe okręgowe i ogólnopolskie. Po takich zawodach łowienie w obrębie stanowisk zawodniczych mija się z celem. Nie chcę wiedzieć jak wtedy wygląda dno zbiornika.
To też się zmieniło od jakiegoś czasu, w zasadzie to już dobrych parę lat. Przede wszystkim zawodnicze zanęty to pyłek, który wyjedzą w mgnieniu oka nawet rybki wielkości 5 centymetrów. Samych zanęt pojedynczy wędkarz też nie stosuje wiele. Wydaje się, że tego jest dużo, bo ładują do wody kilkanaście kul jednak w większości sama zanęta w tych kulach stanowi może 20 %. Reszta to ziemia lub glina. Obecnie kierunek się nieco zmienił. Zanęta ma jedynie służyć szybkiemu ściągnięciu ryb w łowisko, natomiast karmić i zatrzymać je tam ma robactwo podane w glinie lub ziemi. Także tych zanęt nie jest raczej dużo wrzucanych do wody. Są zawody, gdzie zawodnicy w ogóle rezygnują z zanęty i nęcą samym jockersem w glinie.
-
300 kg jednorazowo???
Podczas 3 dniowej zasiadki. ::)
A kto mu te kulki przytargał na miejscówkę i w jaki sposób ? Jak zawiózł to nad wodę ?
Opowieści dziwnej treści ... ???
Są kulki ki kulki, są miejscówki i miejscówki, są karpiarze i Karpiarze.
Wystarczy, że karpiarz użyje czegoś co nazywają kulki proteinowe w nieodpowiednim miejscu i nie o tej porze roku co trzeba ( późna jesień lub wczesna wiosna ) i mamy to co widać.
Teorie, że zanęty drobne itd mnie nie przekonują. Na Kanale Żerańskim od wiosny do późnej jesieni rozgrywane są zawody spławikowe praktycznie co tydzień. Różnie bo od 30 do 100 zawodników zgodnie z przepisami nęci. I tak co tydzień.
Dobre nęcenie polega na tym, że jest jak w McDonaldzie - pachnie z daleka ale jedzenia to za dużo nie ma. Tyle zanęty na dwóch na dwie doby. Wiaderko to typowe opakowanie po pellecie 3 kilo.
A to pochodzi z mojego wpisu :
http://www.wedkuje.pl/wedkarstwo,wedkarskie-zloto,67293
JK
-
Dobre nęcenie polega na tym, że jest jak w McDonaldzie - pachnie z daleka ale jedzenia to za dużo nie ma. Tyle zanęty na dwóch na dwie doby. Wiaderko to typowe opakowanie po pellecie 3 kilo.
JK
I to rozumiem :thumbup:
-
Teorie, że zanęty drobne itd mnie nie przekonują. Na Kanale Żerańskim od wiosny do późnej jesieni rozgrywane są zawody spławikowe praktycznie co tydzień. Różnie bo od 30 do 100 zawodników zgodnie z przepisami nęci. I tak co tydzień.
O dziwo, kanał Dwory i Kanał Gliwicki w mojej okolicy to jedne z najlepszych wód, gdzie łowione leszcze przekraczają 1-2 kg a bardzo często można złowić i takie ponad 3 kilogramowe. Są to łowiska, na których notorycznie rozgrywane są zawody i rybom to nie szkodzi a wręcz przeciwnie, na odcinkach gdzie są zawody właśnie można tych ryb złowić najwięcej. Do wody ładują mnóstwo towaru, ale tak jak pisałem wyżej w większości jest to 0,5kg sypkiej zanęty plus glina, ziemia i robactwo - zazwyczaj jockers, który jest naturalnym pokarmem ryb. To nie są pellety, kulki czy gotowana kukurydza w ilościach kilogramowych. Gdyby to, co jednen karpiarz zużywa na zasiadkę zmielić, to przypuszczalnie wystarczyło by na zawody dla 60 spławikowców.
Rzecz jest też nie w tym ile i ile osób ale jak to wygląda w rzeczywostości w wodzie. Moja kulka zanęty, rzucona pod brzegiem znika w ciągu pół godziny, nawet nie wyjedzona przez ryby a po prostu rozmywana przez kanał, rzekę czy niesiona prądami w jeziorze. Tą zanętą, która stanowi 0,5 do 1 kg pożywią się głównie małe ryby. Kiedy wrzucę do wody kilogram kulek, one zalegają tam bardzo długo, aż pojawi się duża ryba, która je zje. Jak wiemy, tych dużych ryb nie jest wiele, tak więc ten towar nawet w tych samych proporcjach niknie w zupełnie innym czasie a w przypadku kilek może i w ogóle - co widzimy na filmie, który zalinkował autor wątku.
-
Matchless - ja wiem jak wyglądają zawody w kołach natomiast, przyglądałem się takowym kilka razy. Wędkarze są często niedoświadczeni i nęcą kulami jak wyczynowcy, ale podstawą tam jest spożywka. I po takich zawodach w wodzie zostaje masa towaru. Z drugiej strony - ciężar towaru wyrzucanego przez wyczynowców to często z 5-10 kilo, czyli przy 20% to 1-2 kilo zanęty jakby nie było. Ważne tez jest to, co się dzieje z pozostałościami. Wielu wędkarzy jednak wyrzuca resztki do wody na koniec sesji. Tak więc 'materii organicznej' do wody zawsze trochę trafi. Wyobraźmy sobie imprezę wysokiej rangi i treningi... Obciążenie na pewno na takiej wodzie jest.
Ważne jest tez to, że woda płynąca jest natleniona, co przyspiesza procesy samooczyszczania, wody stojące natomiast maja tego tlenu znacznie mniej. W takich miejscach trzeba zachować szczególną ostrożność.
-
Pamiętam że rekord karpia w Czechach chyba. Dwóch prawdziwych karpiarzy. Przez 2tyg do wody wrzucili kilka ton! Właściciel przez miesiąc przed połowem wpakował kilkanaście ton towaru.
Poskutkowało rekordem w tamtym czasie.
Karp to zwykła świnia, musi opier.... i to jak najwięcej.
-
Pamiętam że rekord karpia w Czechach chyba. Dwóch prawdziwych karpiarzy. Przez 2tyg do wody wrzucili kilka ton! Właściciel przez miesiąc przed połowem wpakował kilkanaście ton towaru.
Poskutkowało rekordem w tamtym czasie.
Karp to zwykła świnia, musi opier.... i to jak najwięcej.
No tak, tylko nasuwa się pytanie. Czy ten karp weźmie przynętę dlatego, że na dnie leży kilka ton towaru? On weźmie, bo się tam pojawi i zjada.
I nasuwa się pytanie. Czy gdyby leżało tam 10 kg towaru to by nie zjadł? Dla mnie to nielogiczne. Ja rozumiem, przyciągnąć i zatrzymać rybę. Ale gdzie jest granica? Bo przecież jak na jedej kupce leży 10 kg a na drugiej 1 T to karp będzie jadł i z jednej i z drugiej. Jedyna różnica jest taka, że tej drugiej albo nie doje, albo po prostu przynętę, która jest gdzieś między tą kupką znajdzie później.
-
Ostap. Ty chyba nie rozumiesz pojęcia tona. Jeśli duży spomb bierze 200g towaru, to aby wrzucić do wody jedną tonę, należy zarzucić 5 tysięcy razy. Minuta na rzut to daje 83 godziny ciągłego rzucania. Powiedzmy, że ktoś działa jak automat i rzut wykonuje przez pół minuty. To daje 2 dni ciągłego rzucania, bez żadnych przerw. Ile towaru wchodzi do łódki zanętowej? 2 kilo? Nie wiem. Przy dwóch kilogramach wypłynąć trzeba 500 razy.
To są obliczenia dla jednej tony.
Dalej - ile ton ryby musiałoby tam pływać i to żreć, żeby zeżreć? Ile może zjeść karp ważący 10 kg? 1-2 kg? Żeby zjeść tonę, musiałoby więc tam pływać 500 karpi po 10 kilo. Oczywiście jak taki delikwent zeżre 2 kg kulek, to potem przez parę dni nie zje, bo trawienie trwa.
Trzeba pisać dalej?
No tak, tylko nasuwa się pytanie. Czy ten karp weźmie przynętę dlatego, że na dnie leży kilka ton towaru? On weźmie, bo się tam pojawi i zjada.
I nasuwa się pytanie. Czy gdyby leżało tam 10 kg towaru to by nie zjadł? Dla mnie to nielogiczne. Ja rozumiem, przyciągnąć i zatrzymać rybę. Ale gdzie jest granica? Bo przecież jak na jedej kupce leży 10 kg a na drugiej 1 T to karp będzie jadł i z jednej i z drugiej. Jedyna różnica jest taka, że tej drugiej albo nie doje, albo po prostu przynętę, która jest gdzieś między tą kupką znajdzie później.
No właśnie. Waląc tyle towaru masakrycznie ZMNIEJSZASZ szansę na branie. Sypanie takich ilości mija się z celem i ludzie robią to, bo... i tutaj wpisz sobie swoją filozofię.
(Ostap, ja to wszystko piszę z sympatią do Ciebie. Żebym zaraz się Twoim wrogiem nie stał, bo nie o to mi chodzi przecież).
-
Sypanie takich ilości mija się z celem i ludzie robią to, bo... i tutaj wpisz sobie swoją filozofię.
Bo większość karpiarzy (tych karpiowych guru) to są ludzie powiązani z branżą, producentami kulek, testerzy albo sami producenci. Kręcą filmy, piszą w czasopismach (które sami wydają) i nastawiają ludzi na takie myślenie. Z logicznego względu, bo chcą zarobić. Ja na przykład nie kwestionuję w ogóle nęcenia kulkami, bo uważam, że to dobre rozwiązanie. Siłą rzeczy, na duże ryby, które sporo jedzą musi być duży kaliber. Nikt przecież nie lubi drobnicy. Rybę trzeba przyciągnąć, zatrzymać w łowisku i skusić do brania - to jest podstawa sztuki, niezależnie od metody. Ale czy żeby dużego karpia skusić do brania, musimy nasypać 50 kg kulek? Osobiście uważam, że nie. Mimo, że ten karp je dużo, to zje tyle, ile tam leży. Jeśli ja jestem głodny i zjadł bym bardzo dużo, to niezależnie od tego ile mam na tależu zjem go. Kwestia co żona przygotowała - wtedy albo nie jem, albo jem i grymaszę, albo jem ze smakiem. Ale to są smaki, to co leży na dnie. Ale jeśli obiad jest dobry, to go jem, nieważne, czy jest na tależu 100 g czy 1 kg. Dlatego dziwi mnie podejście karpiarzy, które odczytuje w ten sposób, że trzeba nasypać 100 kg kulek bo karp dużo je i wtedy go złowią. A jak nasypią 10 kg to nie złowią?
-
Myślę, że Łukaszowi chodziło o to że ryby były tuczone, w sensie, że zrobiono z nich rekord świata. To były Węgry nie Czechy o ile dobrze pamiętam i pływał pontonem by necić.
Jestem jak najbardziej za ograniczeniem kulek i spożywki, sam stosuje głównie pellety.
I zgadzam się jak najbardziej z ideologią zawodów w UK naszego klubu PAA gdzie przyjmuje się minimalne ilości necenia spożywką nawet gdy łowimy w rzece.
Niestety muszę was też zmartwić doszła do mnie informacja o złowieniu na jednym z Augustowskich jezior karpia o masie ponad 60 kg "ponoć wyjechał za granicę"
Możliwe jest przewieźć rybę tyle kilometrów żywą?
-
Michał przecież ja sobie jaja robię
Fakt że czytałem o tym nęceniu i oni łódkami to wozili
Jak dobrze pamiętam to dwóch Angoli było. Kurde nie mogę tego odszukać w Google ale dałbym rękę sobie odciąć że czytałem o tym.
Nawet żonie pokazywałem bo nie mogłem uwierzyć! Tak tam było w tonach podane nęcenia.
Oni przez 2 tyg odłowili tony karpi z czego kilka dużych świń.
Jak sam wiesz na moim przykładzie dużo nie znaczy dużo ryb
Pamiętasz Balaton?
Nigdy już tak nie będę walił do wody
Chyba nie myślałeś że piszę poważnie?
Lubię żartować i wkręcać
-
Teorie, że zanęty drobne itd mnie nie przekonują. Na Kanale Żerańskim od wiosny do późnej jesieni rozgrywane są zawody spławikowe praktycznie co tydzień. Różnie bo od 30 do 100 zawodników zgodnie z przepisami nęci. I tak co tydzień.
O dziwo, kanał Dwory i Kanał Gliwicki w mojej okolicy to jedne z najlepszych wód, gdzie łowione leszcze przekraczają 1-2 kg a bardzo często można złowić i takie ponad 3 kilogramowe. Są to łowiska, na których notorycznie rozgrywane są zawody i rybom to nie szkodzi a wręcz przeciwnie, na odcinkach gdzie są zawody właśnie można tych ryb złowić najwięcej. Do wody ładują mnóstwo towaru, ale tak jak pisałem wyżej w większości jest to 0,5kg sypkiej zanęty plus glina, ziemia i robactwo - zazwyczaj jockers, który jest naturalnym pokarmem ryb. To nie są pellety, kulki czy gotowana kukurydza w ilościach kilogramowych. Gdyby to, co jednen karpiarz zużywa na zasiadkę zmielić, to przypuszczalnie wystarczyło by na zawody dla 60 spławikowców.
Rzecz jest też nie w tym ile i ile osób ale jak to wygląda w rzeczywostości w wodzie. Moja kulka zanęty, rzucona pod brzegiem znika w ciągu pół godziny, nawet nie wyjedzona przez ryby a po prostu rozmywana przez kanał, rzekę czy niesiona prądami w jeziorze. Tą zanętą, która stanowi 0,5 do 1 kg pożywią się głównie małe ryby. Kiedy wrzucę do wody kilogram kulek, one zalegają tam bardzo długo, aż pojawi się duża ryba, która je zje. Jak wiemy, tych dużych ryb nie jest wiele, tak więc ten towar nawet w tych samych proporcjach niknie w zupełnie innym czasie a w przypadku kilek może i w ogóle - co widzimy na filmie, który zalinkował autor wątku.
"Są to łowiska, na których notorycznie rozgrywane są zawody i rybom to nie szkodzi a wręcz przeciwnie, na odcinkach gdzie są zawody właśnie można tych ryb złowić najwięcej. Do wody ładują mnóstwo towaru, ale tak jak pisałem wyżej w większości jest to 0,5kg sypkiej zanęty plus glina, ziemia i robactwo - zazwyczaj jockers, który jest naturalnym pokarmem ryb. To nie są pellety, kulki czy gotowana kukurydza w ilościach kilogramowych. Gdyby to, co jednen karpiarz zużywa na zasiadkę zmielić, to przypuszczalnie wystarczyło by na zawody dla 60 spławikowców. "
Zmielił..ale pytanie jak drobno? :)
Myślę że nie ma wielkiego sensu toczyć sporów pomiędzy zwolennikami sypkich, drobnych zanęt, a tymi którzy preferują np. ziarno czy kulki.
Zarówno w jednym i drugim przypadku potrzebny jest zdrowy rozsądek, wiedza i znajomość łowiska.
Najpewniej są łowiska które bez większego problemu przyjmują większą ilość zanęt zarówno grubych, jak i sypkich...choćby rzeki, czy duże rybne jeziora...I bywa że obfite nęcenie jest wskazane. (Byle nie 300kg, czy kilka ton na weekend :D )
Ale mniej doświadczeni koledzy powinni pamiętać, że propagowanie zasypywania łowisk całymi kilogramami zanęt to często taka "handlowa zagrywka"...
Możliwe że najwięcej zarabia się właśnie na sprzedaży zanęt. To bardzo chodliwy towar.
-
Pamiętasz Balaton?
Nigdy już tak nie będę walił do wody
Chyba nie myślałeś że piszę poważnie?
Lubię żartować i wkręcać 
Doskonale pamiętam ;) Myślę, że gdyby to było lato, to może coś byśmy tam złowili...
No i mnie wkręciłeś.
-
A jaki to jest ten " prawdziwy karpiarz " ?
Jak jadę na zasiadkę mam czasem nawet i 10 kg kulek ale jaki mam problem żeby to gdzieś upachać to tylko ja wiem a jak zabrać ze sobą takie ilości ?
Czy karpia 60 kilo da się przewieźć tyle kilometrów ? Trzeba mieć odpowiedni sprzęt to raz ale istnieje ryzyko kontroli na granicy o co wtedy ?
JK
Edycja administratora: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=518.msg37838#msg37838
-
W karpia 60 kilo nie uwierzę, tuczniki z Węgier mają 'zaledwie' pod pięćdziesiąt... :)
-
Ja stosuje taktykę 20-30 kulek co 30 minut przez pierwsze 2 godziny później 15 kulek co godzina i jak widać ta metoda popłaca
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/558_23_05_15_8_08_40.jpeg)
-
Karpiarze wrzucają tony żarcia coby się pasły karpiki jak tuczniki :P
-
A jaki to jest ten " prawdziwy karpiarz " ?
Jak jadę na zasiadkę mam czasem nawet i 10 kg kulek ale jaki mam problem żeby to gdzieś upachać to tylko ja wiem a jak zabrać ze sobą takie ilości ?
Czy karpia 60 kilo da się przewieźć tyle kilometrów ? Trzeba mieć odpowiedni sprzęt to raz ale istnieje ryzyko kontroli na granicy o co wtedy ?
JK
Edycja administratora: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=518.msg37838#msg37838
Po pierwsze to nie bajki kolego bo tam nęcili tonami.
Po drugie nic z kontrolą bo nie ma granic na zachód jak wiadomo tam zapłacą więcej
A jak już ktoś by zatrzymał to ryba jest do akwarium a do tego kwitu chyba nie trzeba
-
To poproszę jakiś link, jakiś opis tego nęcenia.
Moje krótkie (dwudziestoletnie :-X) doświadczenie mówi mi, że po wrzuceniu tony kulek do wody na pewno karpia tam bym nie złowił.
Owszem np na Zalewie Zegrzyńskim trzeba nęcić obficie ale robię to nęcąc kukurydzą a kulki to przysłowiowa wisienka na torcie.
Pomijając wszystko - żeby złowić karpia na kulkę nie jest potrzebne potężne nęcenie lub długotrwałe nęcenie. Dość często czytam, że " karpi trzeba do kulek przyzwyczajać bo to nie naturalny pokarm " itd itp. A czy kota ktoś uczył jeść wątróbkę ? A czy kukurydza lub robaki są naturalnym pokarmem karpi ?
Łowienie karpi to taktyka a nie bezmyślne sypanie kulek do wody na zasadzie byleby dużo :P Jak znajdę miejsce gdzie karpie są to czasem po kilku godzinach już mam brania, czasem po dobie ale nigdy nie nęcę przed zasiadką. Karpie jak inne ryby - albo żerują albo nie żerują. Jak żerują zachowują się jak np leszcze - po prostu biorą a jak nie żerują to mogę haczyk miodem posmarować i tak nic z tego nie będzie.
JK
-
Będę miał chwilę i poszukam tego linku bo to nie wyssane z palca info
W sumie to moje słowo też powinno wystarczyć ale skoro taki jesteś niedowiarek to poszukam.
-
Nie to że jestem niedowiarek ale jak dla mnie jest to nierealne :P
Kurde to jestem jednak niedowiarek he he :-[
JK
-
http://splawikigrunt.pl/wiesci-ze-swiata-szczegoly-167.html
Poszukałem i znalazłem. Wiedziałem, że Luk gdzieś o tym pisał.
-
http://splawikigrunt.pl/wiesci-ze-swiata-szczegoly-167.html
Poszukałem i znalazłem. Wiedziałem, że Luk gdzieś o tym pisał.
Ale inna, podana przez uradowanego łowcę informacja, zmroziła mi krew w żyłach. W ciągu dwóch tygodni łowienia, para Brytyjczyków zużyła 700 kilogramów przynęt! Co lepsze – aby podnęcić łowisko (rozumiem, że również dla innych karpiarzy), właściciel użył – uwaga, bo można spaść z krzesła – 5 ton przynęt!
Upadłem :o :o :o
-
To jest to właśnie
Dzięki Michał
Tak się łowi tuczniki
-
Pozostawię to bez komentarza.
Jeśli właściciel łowiska wrzuca 5 t przynęt.... >:O :thumbdown:
Co prawda nie doczytałem się czy te 700 kilo to same kulki i te 5 ton co to było ale to jest debilizm. Po pioerwsze to pogoniłbym właściciela łowiska ale to inna para kaloszy...
Nie wiem czy wiecie ale na tej wodzie można używać tylko przynęt i zanęt dostępnych u właściciela.
JK
-
Polecam rozmowy z hodowcami na temat możliwości przerobowych karpi - w tonach sypać pokarm w krótkich okresach czasu - to chyba jest w tych łowiskach więcej ryb niż wody..... :-X
W przytaczanym artykule może też są bzdury wyssane z palca - papier wszystko przyjmie - no cóż wyobraźnia pracuje 8)
Edycja administratora: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=518.msg37838#msg37838
-
Artykuł pisał Luk więc musi to być prawda!
-
Artykuł pisał Luk więc musi to być prawda! 
Prawda , szczera prawda , tylko prawda 8) - karpie musiały brzuchy rozboleć a gazy miały pewnie takie że drzakuzi było w łowisku :-X
-
Ja powoływałem się na gazety - o złośliwcy ;D
Jednak ktoś z Was potrafi wyłumaczyć dlaczego na tym łowisku karpie mają takie rozmiary? A przeciez to nie koniec, w tym roku będą kolejne rekordy. Jak myślicie - ile może zjeść karp pelletu szarego, niskotłuszczowego, jeżeli waży prawie pięćdziesiąt kilo? Pół kilo, kilogram? Oczywiście, że nie! Tam po prostu wali się do wody kolosalne ilości towaru i ryby to jedzą.
Angol, który złowił tam karpia ponad 100 lb, złowił ich bodajże kilkadziesiąt w ciągu dwóch tygodni (ponad 60 sztuk) z czego połowa miała powyżej 18 kilogramów. Dodatkowo tam są wielkie sumiska, rekord to 98 kilogramów, ta ryba też nie jada z naparstka.
Jeżeli Angole (para z artykułu ) zużyła 700 kilo przynęt na dwóch, to daje to 25 kilogramów na głowę na dobę. Czy to jest dużo? Ja uważam, że jak najbardziej możliwe tam. Jestem tez pewien, że właścicielom zależy też na nęceniu pelletem, bo przecież go sprzedają w ten sposób. Kasa leci, karpie i sumy mają coraz większe brzuchy, kolejne rokordy świata bije Ero Aqua, kolejki chętnych są dłuuugie ;) Temperatura była optymalna tam, więc ryba żerowała w najlepsze...
Pamiętajmy też, że pellet karpiowy się rozpada. Jeżeli łowiłbym na trzy wędki i nęcił dwa miejsca na takim łowisku, to 25 kilo wcale nie jest takie straszne. Zwłaszcza, że sypiesz i łowisz dalej. To nie coś, co mnie kręci - ale jak najbardziej możliwe.
Jkarp - weż poprawkę ile tam jest karpi i jakie. Jeżeli na łowisko komercyjne ktoś chce na zawody wyskoczyć z litrem pelletów to życzę mu powodzenia. W UK wielu wyczynowców zarzuca co 2 minuty, co daje im około 3-5 kilogramów zanęt i pelletów na 5 godzinną sesję. To dużo? Panowie to zawody - oni tak łowia i wygrywają. Mowa oczywiście o mocno zarybionych łowiskach. Jakby co, to w zeszłym roku na jednej wodzie padł rekord, w 6 godzinnych zawodach wyczynowiec złowił ponad 1000 lb karpi, co daje około 450 kilogramów ryb. Myślicie, że nęcił mało i często białymi i miał tego pół litra na sesję? Bynajmniej :) A mielonkarze - co walą do wody łącznie podczas zawodów 10- 15 puszek mielonki (3-4 kilo) to myśłicie, że rzadkość? Tak się łowi i wygrywa na komercjach!
Ja tak nie łowię, i tego nie lubię (unikam takich łowisk jak ognia) ale to nie znaczy, że inni tak nie łowią, nieprawdaż? :D
To jest jak najbardziej realne. Oczywiście na polskie realia przełożyć to ciężko, bo ciekawe ilu wędkarzy łowi w ciągu dwóch tygodni 60 karpi, z czego połowa ma powyżej 18 kilogramów. Zero? ;D
-
Lucjanie ciężko się odnieść to twoich wniosków - ja przytoczę jedną analizę którą na forum pisałeś o mielonce trzeba być ostrożnym by nie zepsuć wody a teraz opisujesz o kilkunastu puszkach ....
W ogóle ciężko mi opisywać - podjąć przemyślenia co i jak na wodach o których nie wiem nic nie widziałem ich - wiesz ciężko się podpalać filmami , artykułami , zdjęciami - jak człowieka tam niema i nie widzi - prawda może być taka że kilka dni czekają na branie a filmie kilka minut....
Co do polskich realiów zachęcam do prześledzenia filmów na YouTube chłopaki karpiarze mówią ile i jaki towar pakują ile czekaja na branie - wiem zaraz ktoś powie to tylko filmy ja odpowiem masz racje
dlatego polecam chodzenie na ryby testowanie próbowanie - a nie opieranie się na opowieściach.
-
Maciek, ja nie złowiłem w życiu karpia, co miał 18 kilogramów, a gdzie dopiero 30 takich (drugie 30 miało 'mniej') ;D Mówimy o ekstremalnym nęceniu na łowisku Euro Aqua, gdzie rekord karpia to 46 kilo a suma 98 kilogramów.
Ja łowię całkiem inaczej, i odnoszę się do tego w swoich filmach - przykład węgierskiego łowiska to po prostu jest wyjątek potwierdzający regułę :D
-
Dlaczego mam wrażenie, że dyskutujemy os pewnego czasu o pewnego rodzaju "chuligaństwie wędkarskim"?
Przejawia się to w różnych aspektach w różnych wątkach.
Chyba jestem jakimś zacofańcem lub idealistą. :(
-
Pomyślałem, że przesunę ten wątek do działu Sposób na...
Nie chodzi tu bowiem o omawianie konkretnej mieszanki zanętowej, konkretnych kulek i innych zanęt.
Chodzi o pewien sposób postępowania (nęcenia) i łowienia.