Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: glizdziarz w 25.02.2016, 18:22

Tytuł: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 25.02.2016, 18:22
Na FB ludzie z grupy "Zachodniopomorskie Wędkowanie" umieścili link do ciekawego tekstu.

http://www.zpw.pl/wedkarz_wrogiem/

Co wy na to?
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 25.02.2016, 18:32
Hmm na takich tylko czekać po nocy z aparatem :) i fotki przesłać do odpowiednich organów.
Skończy się kopanie dołów czy zanieczyszczanie wody...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 25.02.2016, 18:41
Niestety dostęp do wielu miejsc nad wodą został mocno ograniczony przez właścicieli terenów do niej przyległych. Płoty wchodzące do wody, zasieki itp. Za nic mają Prawo Wodne a samorządy to olewają.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 25.02.2016, 18:50
Dokładnie, gminy sprzedały lub wydzierżawiły działki a nowi właściciele albo nie znają przepisów albo mają to w nosie. Ja osobiście przerabiałem to na Pławniowicach, po przyjeździe Policji wezwanej przez właściciela "dupka" mu zmiękła i płotek został rozebrany.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 26.02.2016, 09:05
Oczywiście jest też druga strona medalu. Kupujesz sobie działkę z dostępem do brzegu, to chcesz, żeby ten twój brzeg był twój. Robisz sobie pomościk, trawkę sadzisz czy coś innego, a tu przyłażą ci na twój teren jakieś dziady, rozwalają twój pomost, furę śmieci zostawiają...
Oczywiście mnie też szlag trafia, gdy przyjeżdżam nad wodę i nie mogę do niej dojść.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: maniek w 26.02.2016, 09:17
Odwieczny problem >:( nikt tego nie sprawdza,a niektóre działki są ogrodzone jak jakieś obozy :-X dostęp do jeziora czasami  nie dostępny.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: masters w 26.02.2016, 09:29
Od ponad 15 lat jeżdżę nad jeziorko Ludikowskie, jezioro w parku krajobrazowym, ładne i bardzo czyste, piękne szlaki rowerowe, aż tu pewnego lata ja na rower pojeździć a tu na drodze jama ze osobówka by wpadła, z lewej krzaki z prawej krzaki i tablica teren prywatny, o co chodzi, wiec cofka i jadę inna droga, po kilku metrach przede mną szlaban i to samo teren prywatny. Nie było by w tym nic dziwnego ale ta droga idzie dookoła jeziora, od lat ja i znajomi z pola namiotowego jeździliśmy nią do pobliskiej wsi na rowerach na zakupy. Teraz trzeba pedałować 2x dalej i po wertepach, no tragedia nie wspominając ze wędkarz już samochodem pod jezioro nie dojedzie, bo wszystkie grunty przy jeziorze zostały wykupione przez tego samego kolesia i wszędzie szlabany, tabliczki, rowy :/ I jak to było najpiękniejsze miejsce dla mnie na ziemi, tak powoli zaczyna się to zmieniać, a jak zaczną budować domki jeden kolo drugiego, to trzeba będzie sobie poszukać niestety czegoś innego.
Zobaczcie jaka woda aż żal co się porobiło :'( :
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: matchless w 26.02.2016, 09:35
U mnie taki problem jest na Pławniowicach na przykład, ale to mnie nie razi, brzegu jest dużo.
Gorzej jest na rzece Rudzie w m. Stodoły (na wylocie z zalewu rybnickiego). Tam właściciel pierwszej posesji pociągnął płot, który wchodzi w samą rzekę. Brak jest zupełnie przejścia (po prawym brzegu). Nawet jakby ktoś to w jakiś sposób przeszedł, to szybko zawróci, bo po działce biega pies. Działka nie jest ogrodzona od strony rzeki (równolegle) więc jest problem. Co prawda lewy brzeg jak na razie jest dostępny, na szczęście.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 26.02.2016, 10:58
Prawo wodne reguluje granice zbiornika wodnego a, że granica ta jest płynna, żadna działka rolna czy też budowlana przylegająca do danego zbiornika ni kończy się na jego brzegu. Tym samym budowanie opłotowań sięgających lustra wody jest bezprawne. Ale jak to w naszym kraju wiele przepisów jest ze sobą sprzecznych. Tak samo z dostępem do zbiornika wodnego, który nie jest oczywiście prywatnym. Każdy ma prawo swobodnego dostępu do takiego zbiornika, nawet drogą przebiegającą przez prywatny teren ale dostęp nie oznacza dojazd i tym samym taki właściciel może stawiać sobie szlabany. Zbudowanie natomiast płotu i wypuszczenie psa to dobitnie złamanie obowiązujących przepisów i to nie tylko prawa wodnego ale też kodeksu wykroczeń. No ale takie sytuacje zdarzają się wszędzie. Ktoś kto kupuje sobie działkę w bezpośrednim sąsiedztwie np jeziora jest przeświadczony, że wraz z działką kupuje sobie taki sam odcinek wody i jest tam panem a każdy kto śmie wejść na ten teren jest intruzem. Potem buduje pomost, stawia przy nim jacht, niszczy trzcinę, nawozi pisku i robi małą plażę. A jak to zgłosisz odpowiednim organom te rozkładają ręce bo tak na prawdę mało kto zna przepisy. Bezsilność i chamstwo w Państwie.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: essemm w 26.02.2016, 11:02
Witam kolegów...
Temat trudny - zgoda, ale są dwie strony medalu...
Po pierwsze są wędkarze i "wędkarze".
Mnie denerwuje to już od kilku lat i nie mam niestety wpływu na kulturę osobistą niektórych pseudo wędkarzy jak i pseudo turystów, którzy zostawiają sterty śmieci nad wodą. Miał siłę żeby przynieść pełne (butelki, puszki, folie, pudełka) ale niestety sił brakuje żeby zabrać puste i wyrzucić do kosza. Zabieram te śmieci w miarę możliwości ze sobą bo bardzo mnie to drażni. Dlatego też z jednej strony nie dziwię się właścicielom działek z linią brzegową gdyż takie sprzątanie później jest na ich głowie. A to że sami zanieczyszczają ściekami to już nie mamy na to wpływu, tak jak i na śmieci pozostawiane nad wodą...

Kultura osobista przede wszystkim a także poszanowanie przyrody i drugiego człowieka - o ile byłoby łatwiej na tym świecie...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 26.02.2016, 11:41
Mieszkam w małej miejscowości położonej pośród lasów i jezior. Wszystkie jeziora są "państwowe". Z racji wieku pamiętam czasy gdy łatwiej było o towarzystwo dzika niż człowieka gdy chodziło się na ryby. Dzisiaj niestety tereny przyległe rolnicy wydzierżawili lub posprzedawali pod działki letniskowe. Wiele nie zostało nawet przekształconych z działek rolnych, wiele powstałych na nich działek zabudowanych domami letniskowymi jest nielegalna. Ilość tych działek równa jest ilościom mieszkańców mojej miejscowości. Latem spokojna na ogół mieścina przypomina jarmark. I tak jest niestety nad wodą. Łodzi motorowe w strefie ciszy, ślizgacze i różnego rodzaju dobra rozrywki. Tak jak mówiłem wiele rzeczy dzieje się niezgodnie z prawem. Pobudowane szamba bez dna, pomosty bez zezwolenia, dzikie plaże, wycinanie trzciny, ogniska i tak można by mnożyć w nieskończoność. Ale ilość napływającej ludności nakręca gospodarkę miasta. Na każdym rogu sklep spożywczy itp. Może dlatego Starostwo, Policja, Referat Ochrony Środowiska jest głuchy na skargi ludzi mających na uwadze dobro ogólne. Co roku organizujemy sprzątanie jezior, czasami uda się też w to zaangażować szkołę tak, że wiosną jest w miarę. Po lecie znów syf, kiła mogiła. Sry za kolokwializm. I jestem w 100% przekonany, że to nie wędkarze powodują taki stan rzeczy. Ludzi przyjeżdżający w większości z Poznania dbają to prawda ale tylko o te swoje działeczki, szadzą, pielęgnują ale przy powrocie do swych miejskich osiedli śmieci pozostawiają przy drogach, przy jeziorach. A tam już lisy, borsuki i inny zwierz działa dalej. Sam mam działkę przy jeziorze, mam tez duży, zgodnie z prawem (choć trochę po znajomości) postawiony pomost. Jest jednak do niego wolny dostęp, nie mam problemów z tym, że ktoś tam siedzi. Może po trochu dlatego, że tam nie wędkuję ale mało z tych obecnych "działkowiczów" wędkuje a jednak mają inne postrzeganie prawa, własności. Myślę, że wina tego stanu rzeczy nie do końca leży po stronie tych co brudzą, śmiecą i działają nielegalnie a leży po stronie co tego prawa nie egzekwują, co są ślepi na jego łamanie. Niestety człowiek tak jest skonstruowany, że daj mu palec a sięgnie po rękę.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Koczownik w 26.02.2016, 11:56
Dla mnie najbardziej uciążliwym zjawiskiem są kajaki.
W Tanwi wręcz sielsko się łowi okonie i szczupaki na spinning, podczas brodzenia w tej rzece o piaszczystym dnie i głębokości w sam raz.
Woda jest przezroczysta, dno jasne więc widać pod nogami jak ryba atakuje przynętę, czasem tylko ogląda i odpływa. Świetna zabawa.
Jednak od czasu kiedy biznes kajakowy się rozwinął - można zapomnieć o takim łowieniu.
Cały dzień, grupa za grupą. Jedynie podczas deszczu i w burzy jest względny spokój ale przy piorunach strach węglówką wymachiwać :D
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 28.02.2016, 11:18
Co do płotów wchodzących do wody jest prosty sposób. Kombinerki ;)
I jakby co to: "ta dziura już tu była a tak poza tym to zaraz policję wzywamy żeby ten płot rozebrać"
Gwarantuję, że każdy właściciel zbastuje. Ludzi trzeba wychowywać. Bez agresji, bez wyzwisk.
Przypomina mi się moja przygoda z panią plażowiczką. Poszło o to, że ja nie mogę łowić :o
bo tu jest plaża i się dzieci ukłują ???
Ja mówię, że mogę, że plaża jest dzika z zakazem kąpieli a już picie alkoholu i śmiecenie w lesie i nad jeziorem.
Pani zaproponowała, że wezwie straż miejską. Zgodziłem się i zacząłem wykręcać numer... Pani w ciągu 5 minut nie było.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: zwykly_michal w 28.02.2016, 17:18
Policja kiedy przyjedzie zacznie postępowanie w sprawie zniszczenia mienia.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 28.02.2016, 21:42
Za przejście przez dziurę w nielegalnym płocie ??
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 28.02.2016, 21:56
Kultura osobista przede wszystkim a także poszanowanie przyrody i drugiego człowieka - o ile byłoby łatwiej na tym świecie...

To wystarczy...  :bravo:
Kolego, gdybyś kiedyś zabłądził w moje strony, to wpadnij na piwko. Z rozsądnymi daję radę...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: zwykly_michal w 29.02.2016, 00:12
To co napisałeś można zrozumieć inaczej. Zabierasz ze sobą kombinerki ale gdyby była taka konieczność tłumaczysz się że dziura już tam była.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 04:53
Przykry temat, ale oznaczający jedno - potrzeba kontroli nad wodami. Potrzaba nam ludzi wlepiających mandaty, kierujących wnioski o zagradzanie dojścia do wody.

Temat powinniśmy rozpatrzyć też z tej strony - jak to zmienić? Uważam, że dawanie licencji kontrolerom, mającym zyski z wlepienia mandatu, rozwiązałoby sprawę bardzo szybko. Bo jakiś urzędas w rządzie może patrzeć się na bilans - skierowanie dodatkowych funduszy na PSR oznaczać będzie większe wydatki dla budżetu województw czy gmin, wcale się nie zwróci dawanie mandatów, będzie jeszcze kolejka w sądzie.

W UK sprawę parkowania samochodów w niedozwolonych miejscach rozwiązano tak, że dana gmina ma swoich ludzi wlepiających mandaty. Ludzie psioczą, ale dzięki temu jest porządek, nie ma tysięcy gruchotów zalegających na chodnikach czy parkingach. Policja zaś robi swoje. Tutaj byłoby to dobre rozwiązanie, bo wtedy właściciel posesji mógłby szybko wędkarzy łamiących przepisy okiełznać, to samo się tyczy wędkarzy, mogących szybko ostudzić budowlany zapał posiadaczy działek, w wodzie zaś byłoby więcej ryb.

Według mnie trzeba 'pchać' takie projekty do przodu, szukać właśnie rozwiązań samemu, bo jak widać samorządy, władze lokalne i sam rząd mają to w nosie. Polska jest państwem, gdzie RZGW odmówi zgody na większe zarybienia, bo nie będą mieli porządku w papierach, co z tego, że państwowa woda jest ogołocona z ryb i te funkcjonują właśnie na 'papierze' a nie realu. Przepis zostaje użyty przeciwko samemu opiekunowi wody. Tak więc trzeba szukać rozwiązań alternatywnych, gdzie wilk jest syty i owca cała. Wielu wędkarzy krzywi się na takowe pomysły, bo zdaje sobie sprawę, jak wyglądają ich 'nocki' na przykład, suto zakrapiane alkoholem. W Polsce potrzeba bata i marchweki aby ludzi nauczyć normalności, w tym wypadku bat to podstawa. Dla wielu niestety wypad nad wodę to balanga, co pociąga często ze sobą łowienie wbrew przepisom i zdrowemu rozsądkowi, śmiecenie, hałas i znęcanie się nad swoimi sąsiadami takim zachowaniem. Fajnie jakby można było wykręcić numer i być pewnym, że pojawią się goście, którzy zrobią porządek. Atak na taką osobę byłby traktowany jak atak na policjanta i zaraz byłoby spokojnie nad wodami... :)

Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 06:46
No dobra z tymi kombinerkami to pojechałem fakt. Nie jestem z tych.
Luk u nas wszystko jest inne. Jak w 2015 wezwałem policję bo kolesiowi
na drugim brzegu demolowało łódkę takich czterech z golfa to policja
przyjechała UWAGA po 50 minutach. Łódka była już zwodowana,
i sytuacja wyglądała tak: Policja: facet i kobitka stoją i na zmianę patrzą przez lornetkę.
Kolesie, którzy wodowali łódkę stoją 15 metrów od nich. Na brzegu 30 metrów od policji
rozbite 3 namioty (pominę fakt, że nielegalnie bo nikomu to nie przeszkadza jak jest cisza i kultura).
Policja nikogo nie zapytała czy coś widział NIKOGO. Postali tak może z 5 minut i się zawinęli.
Kolesie z golfa w śmiech i pojechali. I teraz pytanie.

Czy w takiej sytuacji wezwali byście po raz drugi policję ?
Co bym zrobił gdyby tych czterech po odjeździe policji podjechało sobie do mnie ?
Brak reakcji rodzi brak reakcji stąd przemyślenia ws kombinerek, że może dobrze
byłoby czasem nagiąć prawo aby łamiącego prawo czegoś nauczyć.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: zwykly_michal w 29.02.2016, 07:25
Pisząc o kombinerkach możesz podsunąć komuś gotowy pomysł na załatwianie takich spraw. To akurat żadne rozwiązanie bo nikt nie będzie patrzył czy płot jest postawiony legalnie.

Zadzwonił bym drugi raz a gdyby nie było reakcji  to wyżej. Brak reakcji uczy że wszystko wolno bo i tak nic mi nie zrobią.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 07:40
Lucjan, czytając Twój wpis myślę, że lepiej byłoby każdemu wędkarzowi wytatuować numer identyfikacyjny na czole, a przed łowieniem wsadzić mu w du*pę antenkę z GPSem.
Ty swoimi pomysłami czasami przebijasz Orwela…

A przecież wystarczy każdego człowieka/wędkarza/właściciela posesji przylegającej do wody nauczyć jednego zdania: „Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność innego człowieka”. Prawda, że proste? To jedno zdanie rozwiązuje wszystkie bolączki wędkarskie, osobiste, biznesowe, polityczne itp.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 07:44
Michał. Nie jestem pewien czy doczytałeś. Ja byłem sam ich było czterech.
Jakie zadzwonić drugi raz. Nie miałbym szans w konfrontacji z czterema małolatami.
Policja im dzień dobry powiedziała postała chwilę i pojechała rozumiesz?
Jak ma się czuć obywatel reagujący na chuligaństwo i obserwujący jednocześnie takie olanie
przez policję.
I ostatnia uwaga, dlaczego nikt nie będzie patrzył na płot postawiony nielegalnie. Na dziurę w płocie będą patrzeć
ale już że nielegalny to nie?
Zawsze można zadzwonić do władz, że płot jest nielegalnie postawiony i trzeba go rozebrać.
Przy takim podejściu policja przyjedzie po tygodniu, a następnego dnia gość już będzie miał płot postawiony na nowo.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 07:46
Panowie, pewne sprawy są dla policji a pewne nie. Jezeli ktos śmieci, to według mnie nie powinna się tym absolutnie zajmować policja tylko właśnie kontrolerzy. Policja niech zajmuje się poważnymi sprawami.

Jedną z rzeczy, które wpływają na to, że wody Czechów są tak zasobne, lepsze niż te w UK nawet, są właśnie częste kontrole. Podobno nawet kilka razy dziennie! Dodatkowo każdy musi odpracować swój czas nad wodą lub za to zapłacić. U nas w Polsce ludzie uważają, że za 200 PLN powinni mieć ryb tyle co w Szwecji. Uważają, że im się należy. Niestety za tak śmieszną ceną ukryte jest właśnie niedoinwestowanie wód, więcej się zabiera niż wkłada (osiągnęliśmy już poziom, że często nie da się już dużo zabierać).

Ja nie uważam, że w Czechach świadomość wędkarska pojawiła się ot tak, sama z siebie, przyszła wraz z ilością zjedzonych rochlików i wypitych 'desitek' w knajpach. Sprawiły to ostre kontrole, praca nad wodami i odpowiednio wysokie składki. Domyślam się, że kontrolerzy nie do końca muszą być tam społecznikami.


Nie liczmy na policję, straż miejską, PSR czy obecnie skromne bardzo SSR. Potrzeba nam setek wytrwałych i zawziętych w łapaniu łamiących sprawy kontrolerów, z dobrymi uprawnieniami, mających zysk z tego, że wlepiają mandat. Na polskiego cwaniaka trzeba cwanych sposobów :D

Lucjan, czytając Twój wpis myślę, że lepiej byłoby każdemu wędkarzowi wytatuować numer identyfikacyjny na czole, a przed łowieniem wsadzić mu w du*pę antenkę z GPSem.
Ty swoimi pomysłami czasami przebijasz Orwela…

A przecież wystarczy każdego człowieka/wędkarza/właściciela posesji przylegającej do wody nauczyć jednego zdania: „Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność innego człowieka”. Prawda, że proste? To jedno zdanie rozwiązuje wszystkie bolączki wędkarskie, osobiste, biznesowe, polityczne itp.


Mirek, jeżeli masz czas to chodź po posesjach i nauczaj właścicieli, wędkarzy też możesz uczyć jakichś fraz. Dlaczego masz tutaj taki wielki problem? Uważasz,  że czeski model jest zły? Niestety w UK strażników jest kilkudziesięciu na dziesiątki tysięcy kilometrów rzek, kanałów, zbiorników - i właśnie dlatego emigranci z Europy tak mocno potrafią przetrzebić rybostan (siatka postawiona wzdłuż Tamizy, w Londynie, to dobry przykłąd, ilości zabieranych węgorzy czy szczupaków, też o nas dobrze nie świadczą). Ja nie mam złudzeń, że żadne frazy nie zadziałają tak jak dobry mandat z wpisem do akt (o popełnieniu przestępstwa). Jestem realistą a nie marzycielem.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 07:55
Nie Lucjanie, nie mam problemów do zwykłych kontroli i nie o to mi chodzi (no chodzi, bo nie karać, a uczyć, pouczać - Ty chcesz jeszcze dawać kontrolerom procent od mandatu jak to ma bandycki urząd zwany urzędem skarbowym).

To Ty nie bierzesz pod uwagę jednej istotnej sprawy, że winę w tym wszystkim ponoszą urzędnicy wydający zezwolenia na własność działki "do wody", a właściciele mają rację że tą wodę grodzą (nieświadomie popełniając wykroczenie, bo zakaz grodzenia jest aktem prawnym wyższego rzędu i decyzję urzędnika można wsadzić sobie w du*pę).

Czyli nie decyzje urzędników, a... wróć do góry.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 29.02.2016, 08:01
Nie Lucjanie, nie mam problemów do zwykłych kontroli i nie o to mi chodzi (no chodzi, bo nie karać, a uczyć, pouczać - Ty chcesz jeszcze dawać kontrolerom procent od mandatu jak to ma bandycki urząd zwany urzędem skarbowym).

To Ty nie bierzesz pod uwagę jednej istotnej sprawy, że winę w tym wszystkim ponoszą urzędnicy wydający zezwolenia na własność działki "do wody", a właściciele mają rację że tą wodę grodzą (nieświadomie popełniając wykroczenie, bo zakaz grodzenia jest aktem prawnym wyższego rzędu i decyzję urzędnika można wsadzić sobie w du*pę).

Czyli nie decyzje urzędników, a... wróć do góry.






Matko i córko ! Myślałem , że Mirek chce chodzić po domach i nauczać o wolności :D :D :D .
Zgadzam się , że procent od mandatów to zły pomysł bo rodzi patologie . Jednocześnie zgadzam się , iż polaków dobrego i zgodnego z prawem zachowania nie nauczy nikt i nic , poza mandatami i częstymi kontrolami .
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 08:12
Mirek, a co z wędkarzami łamiącymi prawo, śmiecącymi, pijącymi alkohol na brzegu takiej posesji? To jest argument który przemawia za tym aby właśnie nie pozwalać na wszystko, bo taka 'wolność' do niczego dobrego nie prowadzi.

Co do ogrodzeń, wiele z nich nie jest do usunięcia za pomocą rąk, to są mocne siatki, słupy, wybetonowane specjalnie miejsca. Tutaj właśnie powinien ktoś zadziałać. Skierować odpowiedni wniosek do odpowiedniego urzędu (samowola budowlana). Ale kto to ma robić? Wędkarz? Ja mam iść i składać wnioski, truć komuś tyłek w jakiś urzędach? Właśnie potrzeba osób które to zrobią. Sam przepis jest nieczytelny i można go interpretować, więc właśnie jeżeli tutaj mogliby się tym zająć odpowiedni ludzie, szybko by wszystko wróciło do normy.

Tak samo ze śmiecącymi. Niewiele da jeżeli sami będziemy sprzątać po sobie i dawać przykład, osoby które zostawiają po sobie syf niczego się nie nauczą w ten sposób. Trzeba im dowalić karę, upomnienie w kole PZW i od razu będzie inaczej. Łagodne metody w Polsce nie działają, przez lata nauczyliśmy się jak omijać przepisy i je naginać...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 08:27
Nie Lucjanie, nie wolno ludzi traktować jak głupie bydło. Ludzie często złośliwie postępują tylko dlatego, że tak traktuje ich urzędnik, jakiś debilny kontroler, rząd czy milicjant (celowo nie mówię o Policji). Nie zawsze oczywiście jest to rozsądne, bo takim zachowaniem nie dowalisz ciemiężycielom, ale szkodzisz sobie. Tak bywa.

Co do Twojej początkowej wypowiedzi. Proste rozwiązanie: jeśli ktoś Ci przeszkadza, zwracasz grzecznie uwagę. Jeśli robi to nadal a Ty jesteś na prawie, bierzesz rurę i walisz w zęby. To nie jest pobicie. To jest „inny adekwatny do okoliczności” sposób perswazji.

I żadnej Policji, milicji, strażników. Mężczyzna sam rozwiązuje swoje problemy.

Śmieci? Kto czerpie zyski z produkcji „pancernych” opakowań wędkarskich? Część tych zysków należy zebrać, stworzyć zawodowe grupy sprzątające i po kłopocie. I nie pieprzyć latami, że nad wodą syf.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 29.02.2016, 08:33
Co do Twojej początkowej wypowiedzi. Proste rozwiązanie: jeśli ktoś Ci przeszkadza, zwracasz grzecznie uwagę. Jeśli robi to nadal a Ty jesteś na prawie, bierzesz rurę i walisz w zęby. To nie jest pobicie. To jest „inny adekwatny do okoliczności” sposób perswazji.

I żadnej Policji, milicji, strażników. Mężczyzna sam rozwiązuje swoje problemy.
Fajnie by było, gdyby tak było. A jest tak, że potem pójdziesz siedzieć za to, że broniłeś prawa. Fakty są takie, że jak złodziejowi coś zrobisz w swoim własnym domu, to najpierw będą badać, czy mogłeś mu to zrobić i określać, o ile zrobiłeś mu za dużo, a dopiero potem sądzić go za włamanie.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 08:38
Michale, wiem o co Ci chodzi i masz rację, ale to się zmienia.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 08:49
Panowie wszyscy macie trochę racji w tym co mówicie.
Tylko Luk generalizowanie, że wędkarze to śmiecą, piją i niszczą jest również niesprawiedliwe.
Jeśli jest przepis mówiący o zakazie grodzenia działki do wody to powinien być respektowany, jeśli nie jest powinniśmy reagować.
Jeśli wędkarz śmieci i pije alkohol to właściciel działki ma prawo tak samo wezwać policję i nie ma tu się nad czym zastanawiać.
Na szczęście nie wszędzie tak jest. Nad wieloma jeziorami spotkałem się również z taką sytuacją, że jest płotek wzdłuż wody, furteczka
i jest ok i super i nawet kwiatki są przy płotku. Poza tym nasze forum zaprzecza stereotypowi wędkarza śmieciarza, pijaka i mięsiarza
skrobiącego ryby nad wodą.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 08:58
Mirek, to co proponujesz to nie są żadne rozwiązania, nic się nie zmieni...


Tylko Luk generalizowanie, że wędkarze to śmiecą, piją i niszczą jest również niesprawiedliwe.

Ja wcale nie uważam, że wszyscy tak robią, to są jednostki. Co do łamania przepisów, to tutaj już jest gorzej, RAPRu nie przestrzega duża część wędkarskiej braci, taka jest prawda...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 09:08
Spoko Luk ja zawsze ubolewam nad postrzeganiem wędkarzy i może za bardzo biorę to do siebie.
Nad wodą widuje się różnych ludzi ale plażowicze i ludzie z psami czasami zachowują się jak u siebie w ogródku.
I powstaje pytanie dlaczego tak jest, że mimo potencjalnie dużego wyboru wód nie mamy gdzie pomoczyć kija.
Pół biedy jak ktoś ma łódkę to sobie połowi ale nie na feeder.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 09:17
Śmieci? Kto czerpie zyski z produkcji „pancernych” opakowań wędkarskich? Część tych zysków należy zebrać, stworzyć zawodowe grupy sprzątające i po kłopocie. I nie pieprzyć latami, że nad wodą syf.

I tu się z Tobą Mirku nie do końca mogę zgodzić. Na jeziorku na którym najczęściej łowię dominują plaże (ot taka uroda piaszczysta terenów) i w sezonie 80% syfu robią plażowicze i osoby pod namiotami. Twoja propozycja więc rozwiązuje tylko 20% problemu śmieci. Obciążenie producentów nic tu nie da bo wrzucą to sobie w koszty, podniosą ceny i kto w efekcie zapłaci za sprzątanie? To ja już wolę sprzątać sam ...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 09:43
Spoko Luk ja zawsze ubolewam nad postrzeganiem wędkarzy i może za bardzo biorę to do siebie.
Nad wodą widuje się różnych ludzi ale plażowicze i ludzie z psami czasami zachowują się jak u siebie w ogródku.
I powstaje pytanie dlaczego tak jest, że mimo potencjalnie dużego wyboru wód nie mamy gdzie pomoczyć kija.
Pół biedy jak ktoś ma łódkę to sobie połowi ale nie na feeder.

No ale właśnie kontrolerzy pilnowaliby nie tylko wędkarzy, w tym cały wic. To nie ma być 'młot na wędkujących' tylko ludzie od pilnowania porządku i przestrzegania przepisów nad wodami  :)
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 09:59
Arturze. Ty się ze mną nie zgadzasz, a ja się z Tobą zgadzam. Niekonsekwencja? Nie. Mówimy Arturze o dwóch, albo wielu sprawach podobnie jak dyskusja z Lucjanem. W pewnych okolicznościach Lucjana pomysły z pewnością zdałyby egzamin, ogólnie jednak uważam, że Lucjan myśli błędnie, bo nie bierze pod uwagę ZASAD. I tylko o to mi chodzi.

Zasadą/zasadami powinno być RAPR. Tak? No tak, ale jak przestrzegać RAPR kiedy to pomieszanie zasad porządnych wędkarzy, debili i pedałów? Czy ja mam przestrzegać tych zasad? Nie!!! Podobnie myśli wielu wędkarzy.

(Dla Was inteligentnych osób i wędkarzy nie muszę dodawać, że celowo tutaj przesadzam… Chodzi mi, abyście sami wyciągnęli wnioski).

Zasady, czyli przepisy/umowę, które będziemy przestrzegać muszą ustalić sami zainteresowani a nie debile zza biurek (jak Pan Kalinowski ówczesny pożal się Boże minister, który powinien siedzieć w więzieniu a On awansował). Tutaj są nieprawidłowości a nie wśród wędkarzy.
Przestańcie wreszcie się między sobą oskarżać, bo to nie Wy i ja jesteśmy winni całemu temu burdelowi.

PS: "To nie ma być 'młot na wędkujących' tylko ludzie od pilnowania porządku i przestrzegania przepisów nad wodami" - świetne.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 11:17
Przytoczę pewną historię, która może zobrazuje trochę problem. Otóż pracowałem kiedyś w PGRyb. Rybacy ujęli kłusownika, który próbował wstawić wonton na stawie obsadzonym kroczkiem. Potem była sprawa sądowa, na którą z ramienia firmy pojechałem. Występowałem jako poszkodowany-świadek. Nie będę opisywał całości, przytoczę tylko najważniejsze kuriozum. Sędzia pyta " to ile obwiniony złapał na ten ponton", odpowiadam "Proszę Wysokiego Sądu Pan....... nic nie złowił bowiem został zatrzymany podczas zastawiania sieci w stawie, a sieć ta nazywa się wonton" i tu opisałem jak wygląda ta sieć i, że nie ma nic wspólnego z pontonem. Zauważyłem wtedy zniesmaczenie na twarzy sędziego. Sędzia drąży " to znaczy, że obwiniony nic nie złowił czyli nie wyrządził szkody". Odpowiadam " w rzeczy samej jednakże gdyby udało się wstawić siatkę a następnie ściągnąć to w ten sposób mógłby pozyskać i 100 kg kroczka tu podaję wartości". Sędzia na to pyta "Czy istnieje możliwość, że w siatkę złapała by się np tylko jedna ryba". Odpowiadam , że tak a Sędzia na to " to w takim przypadku nie można określić strat a zakładanie, że takie straty byłyby takie duże jest hipotetyczne i zdaniem Sądu przesadzone. Wtedy nerwy mi siadły i powiedziałem "Proszę Wysokiego Sądu, czy na innej sprawie przeciwko sprawcy usiłowania włamania do sklepu też Sąd rozpytuje ile sprawca dałby radę wynieść ze sklepu? Przecież w świetle przepisów usiłowanie jest tak samo karalne jak dokonanie przestępstwa bądź wykroczenia". :D :D :D :D Wyłapałem tym samym obrazę Sądu i karę 200 złotych grzywny. A sam kłusol z racji, że nie pracował a Sąd uznał jego czyn za mniejszej szkodliwości społecznej - 30 stawek dziennych po 40 złotych każda - 120 złotych grzywny.
Celowo przytoczyłem ten przypadek aby zobrazować z czym tak na prawdę mamy do czynienia. Jeżeli ktoś z decydentów nie jest wędkarzem to tak na prawdę mamy do czynienia z samoistną i można by rzecz nie zamierzoną indolencją. Cały czas w Polsce ryby traktuje się jako produkt spożywczy i tak podchodzi do całego środowiska z nimi związanego. Jeżeli Sąd wykazuje taki dyletantyzm to jak się dziwić pomniejszym urzędnikom. Sam jestem w świetle tych smutnych faktów za tym aby sprawy brać w swoje ręce niżli czekać na pomoc tychże dyletantów.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 29.02.2016, 12:26
Taka właśnie Polska paranoja z prawem. Na każdym szczeblu Panowie. Nedia dla ciebie :thumbup:
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: vito222 w 29.02.2016, 12:33
A ja dodam coś od siebie, moi rodzice mają dom z działką z dojście do rzeki, 10 lat robiliśmy tam porządek,  nawieźlismy ponad 300 przyczep gruzu i ziemi aby uzupełnić braki w gruncie, jest sad trawka i oczywiście pozostawilismy odcinek dla wędkarzy, i co,  siedzę sobie na działce a tu wpada zagrają pijanych gości że spiningami, moja Pani leżała obok i się opalała. Goście co drugie słowo przeklinają, innego dnia wstaje biorę kawę i idę nad wodę i co masa śmieci i puszek. A już wisienką na torcie była sytuacja z wędkarzem który przez moje podwórko wbił się na wędkowanie bo mu się nie chce brzegiem iść.  Ja najzwyczajniej puszczam psa, ale biorę za wędki i wyjazd za bramę z hukiem.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 12:48
Nedia, z całym szacunkiem, ale to sędzia miał rację (z mojego punktu widzenia oczywiście). Kłusownik czy raczej złodziej powinien być ukarany za sam fakt usiłowania, ale nie za to „ile”, czyli za to co mógł ukraść. Twój tok myślenia jest błędny, a ponieważ przekonywałeś sędziego, że ch*j ma kości to dostałeś karę za znieważenie.

Inaczej winien być karany za wartość ukradzionego mienia/ryb, czyli po fakcie. Trzeba było poczekać aż się nachapie i dopiero go zwinąć. Przekroczyłby wartość limitu i odpowiadałby za kradzież karnie a nie z wykroczenia.
   
Po drugie, sędzią winien być człowiek znający temat, z doświadczeniem, wybrany przez lokalną społeczność, cieszący się zaufaniem ludzi. Dzisiaj sędziami są małolaci, bez doświadczenia, wskakujący na fotel sędziowski z ramienia koligacji rodzinnych. To zwyczajna przestępcza w około 80% mafia (nie Mafia z zasadami czyli Omertą). A ten nawet nie odróżniał wontonu od pontonu. Fachowiec całą gębą…
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 12:55
Vito masz rację, tak jak już było mówione każdy medal ma dwie strony. Niestety tak jak działkowicze czasami uzurpują sobie prawo do brzegu, przy którym mają działkę tak też i część wędkarzy myśli, że jak kupią pozwolenie na daną wodę to mogą naruszać własność przyległych gruntów. A co do chamstwa opisanego przez Ciebie to kuźwa o to mi właśnie chodzi, że w takich przypadkach jesteśmy bezsilni licząc na pomoc tych, którzy tą pomoc winni nieść jak np policja. Pozostaje nam niestety wziąć sprawę w swoje ręce. Dlatego też nie ma co się za bardzo dziwić tym, którzy po takich przypadkach stawiają płoty, spuszczają psy. Tak jak już wcześniej pisałem - wtedy wina nie do końca leży po stronie tych ludzi a po stronie organów, które poprzez indolencję zmuszają do brania sprawy we własne ręce.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 12:57
Nedia, smutna historia ale jakże prawdziwa... Ładnie odpowiedziałeś sędziemu :thumbup:

Mnie zastanawia właśnie dlaczego nie weźmiemy sprawy w swoje ręce? W UK od roku zmieniono zapis prawny, i teraz złapany na wędkowaniu na wodach klubowych lub komercyjnych bez opłaconej składki odpowiada za kradzież, na odcinkach 'free; brak ważnej licencji tez kosztuje. Właśnie tam (w UK) mieli podobny problem, zajęło to trochę czasu aby wywalczyć coś takiego.

Dlatego ja nawołuję do tego aby się zorganizować, jeżeli jako wędkarze będziemy razem, to atwiej nam będzie wpływać na zmiany. Właśnie w UK Angling Trust ma 'swoich' parlamentarzystów, z różnych partii, dzięki takiemu lobbingowi walczy się o 'lepsze' przepisy - w takich Niemczech Zieloni dyktują zasady. W Polsce mamy półtorej miliona wędkarzy, posłowie ogolili by sobie pewną część ciała aby zyskać wsparcie przynajmniej części z nich. Dlaczego z tego nie korzystamy? Dawanie komuś w zęby to nic innego jak prawo silniejszego, czy to mamy robić? Jak pojawi się umięśniony właściciel działki, razem z kumplami, to może się okazać, że to my zobaczymy 'sprawiedliwość'.

Oczywiście, że ZG PZW powinien lobbować i walczyć o nasze - póki co jednak są to ludzie z drugiej strony barykady (w przeciwieństwie do ludzi ze związku), którzy patrzą na 'swoje', za nic mając wędkarskie interesy.

Jeżeli zmienić zapis czynu, i traktować łowienie bez ważnego pozwolenia jak kradzież, już byłby sukces. Według mnie to wcale nie jest takie nierealne, trzeba się tylko za to zabrać.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 13:04
Do Mirgag - może nie opisałem dostatecznie i stąd Twój osąd co do oceny zachowania sędziego. Otóż sędzia nie miał racji bowiem penalizacja kłusownictwa tak jest określona, że dla jego bytu nie jest istotne jakiej wartości pozyskał sprawca dobro. Podobnie zresztą jak włamanie do sklepu. Sam fakt zastawienia siatki wyczerpuje znamiona czynu a usiłowanie czynu tak jak podałem jest na równi karalne z dokonaniem. Dlatego moje pytanie do sędziego w analogi z włamaniem było jak najbardziej konstruktywne acz nie na miejscu i za to zostałem ukarany. Naruszyłem bowiem powagę Sądu dając pod wątpliwość jego kompetencje. Tak gwoli prawnego aspektu sprawy. Co do samej kary się nie odwoływałem bo zdawałem sobie sprawę z naganności mojego zachowania. Poniosła mnie jednak bierność sądu bowiem odczułem, że nie rozumiejąc tematu upraszcza sam czyn. Poza tym to nie my jako Gospodarstwo kierowaliśmy akt oskarżenia a Policja i z tego co pamiętam akt ten tak był skonstruowany, że opiewał o usiłowanie.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 13:10
Nedia, ależ ja o tym samym mówię. Widocznie niezbyt zrozumiale to wyraziłem…

Kiedy buduje się nowy dom, rozwalasz ruinę i budujesz nowy dom od fundamentów. Podobnie jest z wędkarstwem w Polsce. Chcecie przykładu? Proszę bardzo.

Karta wędkarska umożliwiająca mi wędkowanie, to "zestaw danych i informacji identyfikujących i opisujących osobę posiadającą uprawnienia do połowu ryb".
Żeby zdobyć kartę wędkarską, trzeba zdać egzamin, zanieść dwa zdjęcia i komplet dokumentów, włącznie z dowodem tożsamości.

A teraz jestem nad wodą. Przychodzi tzw. kontrola i…
na czas łowienia ryb, mój dowód osobisty ze zdjęciem traci swoje przeznaczenie i nie identyfikuje mojej osoby?
 
Co ciekawe, najważniejszego dokumentu identyfikacyjnego czyli dowodu osobistego nie muszę mieć/nosić przy sobie (nie ma takiego wymogu prawnego), ale kartę wędkarską mieć muszę, bo inaczej…

PZW, Strażnicy Rybaccy (czyli wojewoda) uzurpują sobie większą władzę niż ustawodawca (czyli też idiota, bo co wie o naszych wędkarskich sprawach lekarz, rolnik i jakiś kucharz razem wzięci tworzący dane przepisy prawa?)…

Absurd goni absurd.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: vito222 w 29.02.2016, 13:16
Ale mam jednego takiego skruszonego wędkarza który, po mojej interwencji grzecznie melduje się telefonicznie że chciałby wędkować w jakiś tam dzień, ja mu robię miejsce parkingowe, gość nie tacha sprzętu po prostu 3 km tylko 40 metrów. Ja wiem kto siedzi i że będzie czysto, ale to jest jeden gość. Dziękuję koledze za zrozumienie. :-) no i zapraszam na Postomię w parku narodowowym Ujście Warty w lubuskim.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 13:16
Luk masz rację należy o to walczyć. W końcu tak też wywalczyło się zmianę w ustawie o rybactwie, w którym o ile się nie mylę wcześniej kłusownictwo było tylko wykroczeniem. Po nowelizacji rozgraniczono nielegalny połów z połowem bez zezwolenia. Za nielegalny uznawany jest połów inny niż za pomocą wędki. Wędki w regulaminowym rozumieniu. Ale i tu jest pewna nieścisłość bo połów np na szarpaka jest wg mnie kłusownictwem tak jak za pomocą ościenia a w świetle przepisów może być uznany za połów ryb. O ile oczywiście spełnia się wymogi przepisów o wędce i posiada zezwolenie na połów. Dużo w prawie jest takich właśnie luk i niedomówień. Sama Ustawa o rybactwie opiera się o przepisy z lat 60 gdzie reali były zgoła inne. Prawo karne też nie do końca jest kompatybilne z Ustawą o Rybactwie. Np za takie kłusownictwo gdy straty są duże można powiązać przepis z zaborem mienia ale kto to stosuje (powinno być obligatoryjne). Tak kierujący wnioski o ukaranie czy akty oskarżenia jak i rozpatrujący je idą często na przysłowiową łatwiznę. Niestety spotykałem się z opinią, że lepiej aby ukradł rybę ze stawu czy jeziora, gdzie nie policzona niż włamywał się do sklepu. Aby z tym walczyć najpierw należałoby ludzi uświadomić jak takie zachowanie brzemienne jest w skutkach. Wiemy to niestety tylko my wędkarze (a i tak nie wszyscy) i kilka innych, podobnych nam organizacji.
Dodam, ze walka o zaostrzenie przepisów ma sens - tak było w przypadku lasów. Wcześniejsze przepisy podobnie traktowały ich ochronę (zasada drzew w lesie nie policzono). Obecnie szczególna ochrona lasów państwowych znacznie zaostrzyła karalność co skutkowało znacznie mniejszą ilością nielegalnego wyrębu i kradzieży drewna wyrąbanego.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 29.02.2016, 13:23
Mirek, karta wędkarska to przeżytek, zbędny dokument, pozostałość po czasach PRLu. Sam nie wiem dlaczego się go wymaga, powinien wystarczyć dokument pokazujący zezwolenie na wędkowanie plus dowód lub prawo jazdy w celu potwierdzenia tożsamości.

To jest właśnie jeden z absurdów, których pełno. Jak jednak go zmienić? Przecież posłowie nie mają zielonego pojęcia o czym mowa, podobnie jak i urzędnicy z Ministerstwa Rolnictwa. Całość jest źle zrobiona. Bo to ZG PZW powinien się tym zajmować, oni mają iść z duchem czasu. Ale wiadomo - jest biznes  -bo za egzamin na kartę płaci się w kole PZW :D Jakie to wszystko popieprzone! :o
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 13:33
Wiem Lucjanie, że podobnie myślimy, tylko czasami nie rozumiemy się, bo mówimy o różnych sytuacjach. Dopiero po czasie jakimś okazuje się, że mówimy o tym samym. To dobrze i przy okazji... ciekawie.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 13:40
Wiesz Luk to wszystko jest pokręcone bo niestety każdy czeka na sygnał, przykład odgórny (no nie każdy ale większość). Dla przykładu w mojej okolicy (do Czarnego gdzie byliście w ubiegłym roku mam 10 km) znacznie poprawiła się sytuacja z kłusownictwem. A stało się to za sprawą nowego dzierżawcy Gospodarstwa Rybackiego. Wędkarze zauważyli, że on sam i jego pracownicy nie grabią już podległych jezior, zaczął zarybiać słowem dbać o wodę to i wędkarze "na krótko" zabrali się za kłusowników. Serio nie uświadczysz teraz żadnych siatek stawnych, których wcześniej było bez liku. Wędkarze sami organizują teraz podczas połowu wyszukiwanie tychże siatek z łodzi. Nie wszystkie zasady nowego dzierżawcy mi się podobają ale w porównaniu do poprzednich to dzień do nocy. Sądzę, że gdyby tak w tym kierunku poszli inni to szybko polskie wody wróciłyby do normalności.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 16:03
Nedia co do porównania kłusownika do włamywacza masz wg mnie rację. Do sklepu w którym pracuję pewien koleś się włamał i czekał na policję (bo szła zima). Nic nie ukradł, wybił tylko szybę i dostał 2 lata. Tak samo powinno być z kłusolami.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 29.02.2016, 17:32
Może ze swojej strony powiem tyle,że taki sam % chamstwa i braku kultury jaki można zaobserwować wśród wypoczywających nad wodą,można spotkać wśród wędkarzy.
Nie pokazuję nikogo palcem i nie wymieniam z imienia,bo nie wiem kto i co.Widzę natomiast nad wodą co jest grane,pety w wodzie przy stanowisku,pudełka po robakach,torebki z zanęt itd.Natomiast kosz z napisem PZW stoi 10-30m dalej, i tak na całej linii brzegowej.Żeby to raz czy dwa,machnąłbym ręką,ale to jest notoryczne...
Z drugiej strony "plażowicze",czyli : kondomy, również papierochy,grille jednorazowe,węgiel,worki,puszki,flaszki i Bóg wie co jeszcze...
Zresztą co można sobie pomyśleć w takiej sytuacji : małżeństwo (w wieku 40-50lat),które spaceruje z pieskiem, brzegiem zbiornika wody pitnej,ubrani ,wymuskani,wypachnieni (normalnie wyżej s*ają niż d*py mają), pies bez smyczy,bez kagańca,"wilczurek"- pewnie ponad 30kg, i dawaj mu patyk do wody,10m ode mnie . Pies rozbieg,skok,chlup,siup - wieś się bawi. I żeby to było tylko raz,i żeby to był pojedynczy przypadek. Co ja mam sobie myśleć? Bo jak reaguję to wolę nie mówić ;)

Podsumuję tylko w ten sposób - Polak potrzebuje kija (dobrze jeśli ten kij trzyma ktoś praworządny).
Jeśli ktoś mi powie,że to nieprawda,to niech odpowie mi na pytanie :dlaczego Polacy mieszkający w Niemczech są bardziej przykładnymi obywatelami niż sami Niemcy (zwłaszcza po zapłaceniu przykładowo 1000 euro za zaśmiecanie) ? I dlaczego Polacy w Ameryce jeżdżą bardziej przepisowo niż sami Amerykanie ( zwłaszcza po mandacie 400dolarów za parkowanie)?

Co do sądów też mam pewne doświadczenia i niestety też potwierdzające fakt,że po sprawiedliwość do sądu to się nie idzie.
No bo jak można orzec ,że praworęczny ślusarz bez prawej ręki jest zdolny do pracy?

Do Nedia : jeśli zdarzy Ci się kiedyś jeszcze historia z obrazą sądu (ale nie życzę Ci ,byś miał potrzebę tam iść) - powiedz by zaprotokołowano Ci karę 400 badź 600 zł ,bo masz zamiar jeszcze obrażać, po czym hulaj dusza... :D
Ja tak zrobiłem,działa świetnie. Samopoczucie rewelacyjne,mimo braku sprawiedliwości :)
Co prawda zamiast grzywny skierowano mnie na badania,ale nic nie zapłaciłem,straciłem tylko jeden dzień. Stwierdzono,że mam jakieś zaburzenia,może niektórzy z Was też tak stwierdzili :P
Ja jednak swoje zaburzenie definiuję w taki sposób - "nie potrafię znieść tej durnoty i siedzieć cicho"
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 20:26
Czesiek 100% prawdy. U mnie koleś potrafił przez żyłkę badyla rzucić i wtedy już nie wytrzymałem.
Zagroziłem policją to gościu się dąsał ale poszedł. Tak sobie pomyślałem, że jakby co to przecież mamy telefony
i w takich sytuacjach warto gościa nagrać. Z tego co wiem to prawo zakazuje wyprowadzanie psa bez smyczy.
Mój kolega nagrał ostatnio policjantkę (kamerka w samochodzie) jak sobie przejechała na czerwonym.
Pojechał na najbliższy komisariat i babce musieli mandat wystawić.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 20:34
Czesiek w pełni się z Tobą zgadzam :thumbup: Co do nagrywania telefonami ludzi popełniających wykroczenia to jakoś podchodzę do tego sceptycznie. Nie lubię Policji bo niestety zbyt często spotykałem się z totalnym brakiem profesjonalizmu z ich strony a niejednokrotnie wręcz z debilizmem ale kapowanie policjantki za przejechanie na czerwonym to jakoś dla mnie niezbyt uczciwe. Sam popełniam błędy ba nawet wykroczenia, można by rzecz zdarzyło się i przestępstwo (branie sprawy w własne ręce jest np przestępstwem naruszenia nietykalności cielesnej) dlatego może nie lubię kapować i kapujących.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 20:44
Rzecz w tym, że kolega rozpoznał tą panią jako policjantkę z drogówki Torunia (sam w Toruniu mieszka) i nie wytrzymał.
Udowodnił, że nie ma równych i równiejszych. Co do nagrywania w autach (nie donoszenia) to jest to fajna sprawa.
Jak znajomemu wjechali w auto służbowe na parkingu i gość sobie odjechał to też się przydało. Ja już tam jestem bardziej
za nagraniem przestępstwa lub wykroczenia niż brania sprawy we własne ręce.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Wonski81 w 29.02.2016, 20:50
Ja raczej też nie jestem za karaniem kogoś za "błahostki". Wiadomo,że nikt święty nie jest.
Niektórzy obywatele nie widzą granicy ,której przekroczenie, powoduje ingerencję w prywatność czy szkodę względem drugiego obywatela,to jest spory problem. Takie... rozbrykanie?
Prócz wędkarzy i "plażowiczów" przykłady mam (przynajmniej ja) wokół siebie,wśród sąsiadów. Jeden pali śmieci w centralnym,drugi ma psa co ujada całą noc,a trzeci pracuje w firmie ubezpieczeniowej, gwarantującej pojazd zastępczy i pod bramą mam "bazę transportową" ;)
I co zrobisz? Powiesz coś - jesteś wróg publiczny nr 1. Poskarżysz na policję?Nie ma na to paragrafów. No i tak na każdym kroku. Jak żyć ? :P

Czy jest szkodliwe społecznie przekroczenie prędkości o 10km/h na nieruchliwej drodze za miastem czy kradzież perfum za 50zł?
Hm...
Ten co przekroczył prędkość dostaje mandat z fotoradaru przykładowo i płaci 100-200zł(nie wiem jakie taryfy są).
Ten co ukradł,prócz wyjaśnień i odbioru 2 listów jest bezkarny. Czyli kradzież za 2zł nie jest kradzieżą ? ;)
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 29.02.2016, 21:01
Nie mówię, że nagrywanie takie nie jest pragmatyczne. Może uratować tyłek. Pewno gdyby mnie taka sytuacja spotkała, że zauważam policjanta łamiącego prawo, który wcześniej o to samo elektryzował się do mnie to też bym nagrał. Ale raczej zamiast iść na komisariat większą satysfakcję sprawiłoby mi gdybym mógł mu w oczy tym nagraniem zaświecić z komentarzem typu -  każdy ma prawo popełniać błędy ale nie każdy jest hipokrytą. Ale w temacie i odnośnie postów o płotach sięgających wodzie, i ewentualnych nagannych zagrywkach nad wodą nagranie tego na telefon jest jak najbardziej praktyczną podpowiedzią :thumbup:
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 21:15
Zastanawia mnie tylko czy coś by to dało. Myślę, że policjantka,która nie przestrzega przepisów bo jest z drogówki i jest bezkarna (przynajmniej tak myślała) nagle miałaby się ukorzyć przed obywatelem bo jej grzecznie zwrócił uwagę. Właśnie pokazanie,że wszyscy są równi nauczy tą panią pokory. Też nie jestem za karaniem wszystkich za wszystko. Mnie w ubiegłym roku również policja złapała na rozmowie przez tel. bo zapomniałem dokumentów do pracy i dzwoniłem do żony aby mi zniosła przed blok bo nie zdążę sklepu na czas otworzyć. Dostałem ...upomnienie,spisali mnie, do pracy i tak się spóźniłem i mam nauczkę i słuchawkę sobie kupiłem i więcej takiego błędu nie popełnię. :) Myślałem bardziej o takiej sytuacji kiedy przykładowo taki koleś z psem nie reaguje na grzeczną prośbę.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 21:25
Czy jest szkodliwe społecznie przekroczenie prędkości o 10km/h na nieruchliwej drodze za miastem czy kradzież perfum za 50zł?
Hm...

Co do przekroczenia prędkości to się nie wypowiadam bo są miejsca gdzie sens ograniczenia prędkości jest względny. Co do kradzieży to mam takie zdanie. Pracuję w sklepie, co i rusz muszę płacić za asortymenty, które kradną klienci ( od początku roku 3 słuchawki prysznicowe, wąż do prysznica i... szczotka do kibla ). Tak jestem za karaniem złodziei >:O
Nie staruszki, która zjadła bułkę w markecie bo zrobiła to z biedy i głodu ale złodziejom upierdzielałbym łapy przy samej dupie.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 29.02.2016, 21:32
Niedawno jakiś bezczelny sku....l pozwał sklep, który okradł, bo mieli błędną cenę na półce i ukradł towaru za więcej niż sobie policzył i z wykroczenia zrobiło się przestepstwo, a inaczej to sobie zaplanował. Finału sprawy nie znam.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 21:42
Nie no bezczelny typ ???
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 29.02.2016, 21:50
Michale, chamstwo nie zna granic. Jak ten sklep mógł tak potraktować tego nieświadomego, biednego człowieka.
Przecież kradł w dobrej wierze, bo wierzący był, ufający w profesjonalizm sklepu. Nikomu już nie można ufać ;)
Teraz, gdy człowiek zapyta o cenę, to zapewne dostanie odpowiedź: "...A będziesz pan kradł czy kupował? Bo w przypadku kradzieży promocja przepada".
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 22:07
Syborg jak zwykle teksty masz :thumbup:

Oki nie ma co debatować bo się temat całkiem rozjedzie.

Wracając do tematu przypomniała mi się jedna historia:
Opowiedział mi ją jesienią pewien wędkarz
Dłuższą chwile fajnie się gadało o tym i owym nawet o forum SiG, pomyślałem, że pasuje do wątku.
Mam nadzieję że się kolega nie obrazi, że przytoczę (Pozdrawiam Serdecznie i połamania)
Występują:
"Kolega" - wędkarz, którego to spotkało
"Pani" - starsza pani w stroju kąpielowym
"policja" - dwóch policjantów na łódce.

Kolega siedzi nad jeziorem i łowi spokojnie rybki.
Podjeżdża autko,wysiada Pani i powiadamia, że ma się usunąć bo ona chce się wykąpać.
Reakcja wiadoma ???, Kolega się nie zgadza. Pani zaznacza,że była tu wczoraj i się kąpała więc ma się zwijać
a jak nie to i tak wejdzie do wody i te wędki co ma w wodzie to mu ...
Kolega powiadamia Panią, żeby uważała kąpiąc się ponieważ i tu ważne zdanie cytuję: "może dostać przez przypadek ołowiem w głowę". Pani furka, wsiada do auta i odjeżdża.
Po kilkunastu minutach akcja się wznawia, przypływa policja. Od słowa do słowa policjanci pytają "co zaszło".
Kolega opowiada całą sytuację i dociera do słów "ołowiem w głowę". Tu jeden z policjantów przerywa mu zaznaczając, że groźby są karalne itd. Kolega tłumaczy policjantom, że to nie tak, że ołów ma jako ciężarek na żyłce i że Pani go źle zrozumiała, że miał na myśli, że będzie co jakiś czas przerzucać zestawy. Jeden z policjantów prosi o dokumenty i przystępuje do ich sprawdzania, drugi odpływa. Policjant na łódce wraca po ok 15 minutach i teraz najlepsze zakończenie tej całej historii.
Policjant pierwszy do tego na łódce: "I co Tam?"
Odpowiedź policjanta na łódce: "A nic wyjebałem wszystkich mają płatną plażę strzeżoną" :D :D :D

Mam nadzieję, że nic nie przekręciłem Jeszcze raz pozdro i do zobaczenia nad wodą
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 29.02.2016, 22:19
Arturze, Ty oprócz zdobywania sprawności "jestem tam, gdzie coś się dzieje", to robisz coś jeszcze? :D
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 22:23
Łowię, łowię i jeszcze raz łowię.
Co mam poradzić, że tu się dużo dzieje.
Właśnie może opowiedzcie co Wam się śmiesznego na rybach przytrafiło.
Ta historia jest śmieszna lecz nie moja. Ja to mam raczej takie przykre historie.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 29.02.2016, 22:26
Rozumiem. Równie dobrze mogłeś powiedzieć, że nie interesuje Cię wygrana w konkursie, tylko dwa najdłuższe skoki... :)

Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 22:29
A to jakiś konkurs jest ?? To ja i tak nie wygram bo ja to nawet 3 w totka jeszcze nie trafiłem :P
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Syborg w 29.02.2016, 22:36
Arturze, cóż, w takim razie życzę Ci głównej wygranej w totka, wielu niesamowitych przygód, uczciwych klientów, no wszystkiego najlepszego :thumbup:
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 29.02.2016, 22:40
Ktoś powiedział: Nie da się rządzić niewinnymi ludźmi. Jedyną władzą jaką rząd posiada to karanie przestępców.
A kiedy nie ma wystarczająco przestępców, władza ich tworzy – deklarując tak wiele rzeczy przestępstwami, że niemożliwym staje życie bez łamania prawa.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: alexart w 29.02.2016, 22:42
Dzięki Syborg wystarczy wygrana w totka wtedy i przygody będą ciekawsze i klienci już nie będą moi (na szczęście) :thumbup:
i w końcu będę mógł powiedzieć do szefa "Teraz to mi to LOTTO" ;)
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 01.03.2016, 07:25
Swego czasu tuż po zmianach ustrojowych kiedy nad Zalewem Sulejowskim zaczęły się pojawiać pierwsze domki letniskowe ich właściciele zaczęli stawiać płoty do samej wody. Jako, że zbiornik masowo jest odwiedzany przez wędkarzy to o awantury nie było trudno. Oczywiście policja itp. Na szczęście samorząd ponoć jakoś wziął się za to i teraz działeczki są ogrodzone ale swobodny dostęp do wody jest. jedynie na prywatnych dojazdach do posesji są szlabany lub tabliczki.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.03.2016, 09:20
Właśnie Grzesiu, w oparciu o to, co Ty powiedziałeś myślę, że „swobodny dostęp” nie polega na braku płotu do samej wody, bo jak sprawę mają rozwiązać rolnicy, którzy mają zwierzęta, które poi wodą np. ze stawu, rzeki? Te zwierzęta często pasą się luzem, więc powinny przebywać w zamkniętym ogrodzeniu.

Swobodny dostęp, to wmontowanie bramki czy bramy na przejazd samochodem (często widać takie rozwiązania na filmach Pana Wilsona). Bramka z kawałkiem sprężyny, która automatycznie będzie bramkę domykać będzie doskonałym rozwiązaniem zadowalającym i gospodarza i wędkarzy.

Oczywiście wykluczam montowanie zasieków z drutu kolczastego, gdzie nie można przejść wzdłuż brzegu (a ja już takie zasieki widziałem i zrobione były przez państwowe firmy).
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 01.03.2016, 09:27
Co do rolników pojących zwierzęta hodowlane to zawsze można znaleźć jakieś rozwiązanie żeby nie grodzić do samej wody.
Czy miałeś kiedyś okazję przechodzić nad pastuchem elektrycznym pod napięcie? Ja miałem i drugi raz nie chcę tego powtarzać.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: kop3k w 01.03.2016, 09:36
Perzechodzi się pod....
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.03.2016, 09:40
Akurat w UK kupując ziemię jesteś właścicielem gruntu przy rzece, co też jest dobre. Kluby wędkarskie wchodzą w umowy z rolnikami i na ich odcinkach robią swoje łowiska, płacąc jakąś kwotę. Wędkarz musi być uważny i przestrzegać regulaminu. Mi się to rozwiązanie podoba, woda ma dodatkowego opiekuna jakim jest właściciel takiego gruntu. Kluby muszą się pilnować i dlatego często brzegi są kontrolowane przez bailiffów. W regulaminie jest zawsze zapis, że za nieprzestrzeganie go można w trybie natychmiastowym utracić członkostwo - bailiff zabierze po prostu pozwolenie i skieruje sprawę do sądu klubowego. Tak więc nie ma dyskutowania - albo przestrzega się regulaminu albo traci członkostwo...

Ostatnio mój klub popadł w tarapaty z jednym odcinkiem jeziora, gdyż karpiarze 'srali po krzakach' - i pies właściciela jednego z domów przy rzece wytarzał się w tym i poroznosił po domu, to przepełniło czarę goryczy (odchody kłuły spacerowiczów w oczy od dawna). Teraz prawdopodobnie nie będzie już umowy i kawał brzegu nie będzie mógł być wykorzystywany wędkarsko.

W Polsce czegoś takiego nie ma, a szkoda. Bo jeżeli właściciele działek, skarżyli by się na coś, to gmina lub RZGW mogłoby cofnąć umowę dzierżawną, lub też wyłączyć dany odcinek brzegu z wędkowania. I od razu ruszyła by machina - koło PZW opiekujące się tym odcinkiem zabezpieczałoby się o wiele lepiej przed takimi zdarzeniami, organizując na przykład stałe patrole. W obecnej sytuacji mamy syf nad brzegami, brak kontroli i pretensje do wszystkich. A brakuje bata... :D I wszystko samo by się naprawiło.

Dodam, że w UK bailiff, czyli kontroler (niekoniecznie odpowiednik ale coś podobnego do strażnika SSR, tylko działający na wodach swojego klubu) nie dostaje pieniędzy za swoja pracę, ma inne przywileje (darmowe członkostwo, czasami premię ze sprzedanych pozwoleń, jakieś inne extrasy) - i oni są i działają. W Polsce powinno być podobnie. Dlatego tak ważna jest decentralizacja i przekazanie wód klubom. One wtedy moga się zająć ochrona i zagospodarowaniem własnych wód, według swojego uznania, czyli będąc dokładnym - tak jak tego chcą członkowie. Nie podoba ci się  - wybierasz inne koło. To samo powinno być w Polsce. Wtedy klub sam pilnowałby porządku, pilnował aby właściciele działek nie przekraczali swoich obowiązków, chronił wody - bo to byłoby ich. Obecny system jest słaby i nie wierzę, że kiedykolwiek się sprawdzi, o ile nie będzie łowisk 'no kill' lub łowisk specjalnych - będziemy mieli zawsze słabe, wyjałowione wody.

Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.03.2016, 12:25
Kiedy przeczytałem Twój wpis Lucjanie z tymi słowami, których nie cierpię jak „kontrola”, „bat”, „patrol”… nasunęła mi się taka oto reflekcja, ale od początku:

„Ostatnio mój klub popadł w tarapaty z jednym odcinkiem jeziora, gdyż karpiarze 'srali po krzakach' - i pies właściciela jednego z domów przy rzece wytarzał się w tym i poroznosił po domu, to przepełniło czarę goryczy (odchody kłuły spacerowiczów w oczy od dawna). Teraz prawdopodobnie nie będzie już umowy i kawał brzegu nie będzie mógł być wykorzystywany wędkarsko.

W Polsce czegoś takiego nie ma, a szkoda”

Bardzo dobrze, że w Polsce takich numerów nie ma, bo Anglia – jak wynika z Twojej relacji – jest wiele lat za murzynami.
1.   To, że pies wytarzał się w gównie, to wina właściciela psa, a nie wędkarzy.
2.   Jeśli gówno przeszkadzało spacerowiczom, to gdzie srają spacerowicze? Wędkarze – choćby jak ja – zawsze mam w bagażniku saperkę…
3.   Kupując działkę, zawsze analizujesz późniejsze ewentualne problemy, sprawdzasz jakich będziesz mieć sąsiadów i dopiero kupujesz. Woda jest dobrem ogólnym więc właściciele/dzierżawcy/opiekunowie wody mają większe prawa niż właściciele działek, którzy działki mogli mieć, ale nie musieli. To tak, jakby ktoś powiedział, że nie płacę opłaty za drogę, to nie będę z niej korzystać. Będę.

„Bo jeżeli właściciele działek, skarżyli by się na coś, to gmina lub RZGW mogłoby cofnąć umowę dzierżawną, lub też wyłączyć dany odcinek brzegu z wędkowania”.
Nie, nie mogą i całe szczęście.

Piszesz: „W regulaminie jest zawsze zapis, że za nieprzestrzeganie go można w trybie natychmiastowym utracić członkostwo - bailiff zabierze po prostu pozwolenie i skieruje sprawę do sądu klubowego. Tak więc nie ma dyskutowania - albo przestrzega się regulaminu albo traci członkostwo...”.

Będąc w klubie czyli płacąc składki ( w Polsce oczywiście składki PZW), a podpisując członkostwo, daję zezwolenie na to, by być rządzonym, być człowiekiem obserwowanym, kierowanym, regulowanym, sprawdzanym, upomnianym, ukaranym przez stworzenia, które nie mają ani prawa, ani mądrości aby to robić.
A kiedy ktoś okazuje najmniejszą oznakę sprzeciwu jest represjonowany, prześladowany, nakładane są na niego kary, na koniec jest on też wyśmiany i wyszydzony.
 
Jakie jest wyjście z sytuacji, kiedy nie chcę doświadczać tego wszystkiego, co wymieniłem? Nie płacić składek członkowskich, wędkować korzystając z prawa naturalnego, które jest najwyższym prawem każdego człowieka, bo opieka czy dzierżawa wody, to nie własność.

A jeśli ktoś wymusza na mnie rezygnację z moich praw siłą, to siłą też to prawo przywracać.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.03.2016, 12:44
To,że pies wytarzal się w odchodach przepełniło czarę goryczy jak napisałem, to różnica. Zachowanie wędkarzy było takie a nie inne, Ty masz saperkę, ale innemu nie chce się jej mieć. Więc argumentowanie, że Ty ją masz,  niczego nie zmieni. Ja nie chcę pisać co ja mam i co ja robię, bo ja nie śmiecę ani nie zostawiam po sobie 'papierzaków' przy ścieżkach którymi chodzą ludzie. Ja piszę o rozwiązaniach, sposobach w jaki się pewne rzeczy odbywają. Jeżeli chodzi o ilość zaś odchodów na ulicach, trawnikach, o ilość śmieci , to na pewno nie UK jest za Murzynami, tylko Polska...

Mirek, musisz zrozumieć też, że wędkarze to nie są jedyni uprawnieni do korzystania z wody, to że PZW dzierżawi zbiornik, nie znaczy wcale, że ma do niego prawo wyłączności i może zakazywać innym spacerów, pływania i tak dalej... Ktoś idący z psem powinien tez mieć swobodę, przestrzegając oczywiście wolności innych. Miejsca jest wystarczająco dla wszystkich, trzeba tylko umieć się szanować. Jak się nie umie, to trzeba przepisów i mandatów, innej drogi nie znam. Właśnie w UK jest prawo lepiej ustanowione, bo na przykład mieszkańcy mogą wpływać na niektóre rzeczy. I dlatego wiele odcinków jest z zakazem łowienia w nocy, bo wielu wędkarzy nie potrafiło uszanować ciszy nocnej. Krzyki, imprezy, głośno ustawione alarmy... Tam po kilku wezwaniach policji kieruje się wniosek do samorządu i koniec, łowić w nocy nie wolno. Nie da się po dobroci to będą zakazy. Dlatego przeczytasz w każdym regulaminie, aby zachowywać ciszę i respektować pobliskich mieszkańców. W wielu groźbą jest wyrzucenie z koła. Znam kilka takich odcinków (kanałów czy rzek) i wiem z rozmów z bailiffami, jaki to jest problem. Dla okolicznych mieszkańców kłopotem są wędkarze jako grupa, co jest dość oczywiste. I traci na tym klub właśnie. To jest właśnie demokracja i zasady współżycia w społeczeństwie. Jaki jest efekt jeżeli chodzi o odchody pozostawione po karpiarzach? Nie będą mogli łowić w nocy, więc nie będą siedzieć całymi tygodniami jak to mają w zwyczaju. Nie będzie śmiecenia, problem znika. Kto traci na tym? Głównie sprawcy problemu. I to jest rozwiązanie właśnie!

Ty uważasz, że nie potrzeba kontroli, opłat, powinna być wolność. W polskim przypadku to jednak oznaczałoby anarchię i brak ryb w wodzie. Bo Ty i ja może będziemy przestrzegać przepisów - ale dziesiątki innych już nie będą. Polskie wody uratować mogą właśnie przepisy i kontrole, dobra wola to za mało...
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 01.03.2016, 12:52
To,że pies wytarzal się w odchodach przepełniło czarę goryczy jak napisałem, to różnica. Zachowanie wędkarzy było takie a nie inne, Ty masz saperkę, ale innemu nie chce się jej mieć. Więc argumentowanie, że Ty ją masz,  niczego nie zmieni. Ja nie chcę pisać co ja mam i co ja robię, bo ja nie śmiecę ani nie zostawiam po sobie 'papierzaków' przy ścieżkach którymi chodzą ludzie. Ja piszę o rozwiązaniach, sposobach w jaki się pewne rzeczy odbywają. Jeżeli chodzi o ilość zaś odchodów na ulicach, trawnikach, o ilość śmieci , to na pewno nie UK jest za Murzynami, tylko Polska...

Mirek, musisz zrozumieć też, że wędkarze to nie są jedyni uprawnieni do korzystania z wody, to że PZW dzierżawi zbiornik, nie znaczy wcale, że ma do niego prawo wyłączności i może zakazywać innym spacerów, pływania i tak dalej... Ktoś idący z psem powinien tez mieć swobodę, przestrzegając oczywiście wolności innych. Miejsca jest wystarczająco dla wszystkich, trzeba tylko umieć się szanować. Jak się nie umie, to trzeba przepisów i mandatów, innej drogi nie znam. Właśnie w UK jest prawo lepiej ustanowione, bo na przykład mieszkańcy mogą wpływać na niektóre rzeczy. I dlatego wiele odcinków jest z zakazem łowienia w nocy, bo wielu wędkarzy nie potrafiło uszanować ciszy nocnej. Krzyki, imprezy, głośno ustawione alarmy... Tam po kilku wezwaniach policji kieruje się wniosek do samorządu i koniec, łowić w nocy nie wolno. Nie da się po dobroci to będą zakazy. Dlatego przeczytasz w każdym regulaminie, aby zachowywać ciszę i respektować pobliskich mieszkańców. W wielu groźbą jest wyrzucenie z koła. Znam kilka takich odcinków (kanałów czy rzek) i wiem z rozmów z bailiffami, jaki to jest problem. Dla okolicznych mieszkańców kłopotem są wędkarze jako grupa, co jest dość oczywiste. I traci na tym klub właśnie. To jest właśnie demokracja i zasady współżycia w społeczeństwie. Jaki jest efekt jeżeli chodzi o odchody pozostawione po karpiarzach? Nie będą mogli łowić w nocy, więc nie będą siedzieć całymi tygodniami jak to mają w zwyczaju. Nie będzie śmiecenia, problem znika. Kto traci na tym? Głównie sprawcy problemu. I to jest rozwiązanie właśnie!

Ty uważasz, że nie potrzeba kontroli, opłat, powinna być wolność. W polskim przypadku to jednak oznaczałoby anarchię i brak ryb w wodzie. Bo Ty i ja może będziemy przestrzegać przepisów - ale dziesiątki innych już nie będą. Polskie wody uratować mogą właśnie przepisy i kontrole, dobra wola to za mało...

Luk Podziwiam Cię za wytrwałość w tłumaczeniu każdemu z osobna :)
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.03.2016, 14:08
Marcinie, jestem na tyle dorosły i świadomy, że mi tłumaczyć nie trzeba. Nie musisz też wchodzić Lucjanowi bez mydła obrażając mnie. Dla Twojej wiedzy informuję Cię, że to co mówi Lucjan doskonale rozumiem. Nie znaczy to, że musimy się ze sobą co do pewnych kwestii zgadzać, ale to tym bardziej jest ciekawe, bo ja wolę dyskutować z Lucjanem, sprzeczać się, gdyż tym sposobem czegoś się uczę. Tym sposobem uświadamiamy innych…
 
Stąd wolę Lucjana niż tego, co klepie po plecach podlizując się publicznie…

Teraz do rzeczy:
Lucjanie, kiedy mówię, że posiadam saperkę i Ty również tak robisz, to… nie mówimy komuś, aby tą saperkę miał (bo zrobi na złość i zesra się na ścieżce), ale informujemy, zaszczepiamy osobom nie znającym takiego rozwiązania (lub tym co zapomnieli), że saperkę każdy wędkarz powinien mieć i powinien wiedzieć do czego służy.

Mówisz, że UK nie jest za Murzynami, tylko Polska... Ostro, ale masz częściowo rację (to była z mojej strony prowokacja – myślę, że się nie obraziłeś). Podobnie jak w UK, USA i innych wysoko rozwiniętych w świadomości państwach, kiedy powołasz się na prawo zwyczajowe lub prawo naturalne czy to przed Policjantem, czy urzędnikiem, dla nich nie ma znaczenia prawo pisane, tylko to, na które się powołujesz i jest prawem najwyższym. Uważam to za najwyższy poziom świadomości społeczeństwa i władz. To korzyść obopólna.
Doskonale rozumiesz – Ty tak, ale inni nie – że właśnie dlatego tam władzę się szanuje, Policję się szanuje, prawo się szanuje, bo jeden drugiemu nie robi krzywdy.
W Polsce baranów (wszelkiej maści tzw. władzy) się nie szanuje, dlatego jest jak jest.

A ponieważ żyjesz w świecie prawa, to bezprawie w Polsce wyjątkowo Cię denerwuje. Czy mam rację?
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 01.03.2016, 14:32
cyt."bo zrobi na złość i zesra się na ścieżce" - jezu uśmiałem się że aż mnie brzuch boli przypomniałami się historia z ryb a jakże .
Bedąc z kolesiem na nocce zachciało mu się czego twardszego i poszedł w las oto jego słowa : poszedł wrócił i coś śmierdzi pytam stary ty byłeś się wysrać czy nie zdążyłeś i się posrałeś bo coś śmiedzi a on odpowiada  a że lało to też dupy w trawy nie będę wystawiał bo mi się jajka zmoczą przykucnołem na ścieżce i sru zrobiłem swoje i wracam co się okazało takich skrutowiczów musioło być więcej bo rano gdy było jasno się zrobiło okazało co tak śmiedzi cała ścieżka była zasrana a on buty od gówna nogawki od gówna - no szajsu kupa
ALE śmiechu jeszcze więcej ... :-X
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Nedia w 01.03.2016, 17:54
Tak czytam wywody Mirgag i Luka i zastanawiam się dlaczego inni dziwią się sprzecznościom w ich postach. Luk traktuje o angielskich natomiast Mirgag przytacza nasze, codzienne realia. A, że niestety są rożne tak też i sprzeczności w konkluzjach muszą się różnić. Proszę przestańmy porównywać podejście Anglika do Polaka. Znacznie różnimy się kulturowo, w jednym jesteśmy lepsi, w drugim gorsi. Przeniesienie realiów z angielskich łowisk na polskie podwórko jest niezmiernie trudne z tej prostej przyczyny, ze wędkarzy jest u Nas kilka milionów a o podejściu zdroworozsądkowym może kilka z tego procent. Proporcja w Anglii jest podejrzewam odwrotna. Jak przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat ktoś z dziada, pradziada uczył się, że ryba to białko zwierzęce, dobro kulinarne to jak tak od razu można go przestawić na zasady no kill. I tak jest niestety ze wszystkim co w temacie związane. Ktoś tu mądrze napisał "Najpierw naucz się szanować cudzą własność a dopiero potem zacznij wymagać aby szanowano Twoją". Coś w ten deseń. Niestety jest jak jest, większość ma roszczeniowy tryb bycia. Płacę to chcę - to najczęstsze prawidło. Oj rozwodzę się nad sprawami ogólnie wszystkim znanymi ale chodzi mi tylko o to, że różnica w opiniach osób z tego forum często wynika z różnego postrzegania własnego środowiska bo środowiska te są różne i nie można generalizować. I chwała za takie głosy bo świadczą tylko o tym, że wypowiadają się ludzie rozumni a nie bezmyślne boty jakich wiele na innych forach.
Luk na serio bez maślenia Twoje zamysły są dobre, jakże bliskie moim ale niestety ja tak długo już walczę z podobnymi problemami, że zdążyłem prawie się zestarzeć i zrozumieć, że to tak na prawdę walka z wiatrakami. Wiem, wiem zaraz odezwie się dziesięciu zarzucając, że takie podejście jest poddaniem się, że brak mi ikry, że nie mam racji. Nie będę polemizował pogadamy jak będzie dane za kilkanaście lat.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Kinior w 01.03.2016, 19:15
Mirgag nikogo nie obraziłem a w szczególności Ciebie.
Uważam, że każdy myśli inaczej każdy spostrzega inaczej problem i każdy inaczej go rozwiązuje.
Ja już się w tym wątku wypowiedziałem dałem spostrzeżenia i rozwiązanie, ale samym pisaniem i dyskutowaniem na forum Go nie rozwiążemy.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.03.2016, 22:40
Marcinie, spokojnie. Dobrze, że uznajesz inne zdania. I to się liczy. Rozmawiając o czymkolwiek, podajemy tak mało danych wzorcowych,  więc będzie zawsze trudno o podobne wnioski. Dyskusja z ludźmi o innych poglądach jest bezcenna.

PS: bardzo cenię sobie krytykę, ale musi być na temat.
Tytuł: Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.03.2016, 08:32
Ja myślę, że nawet taka rozmowa na forum pomaga i jest jakimś krokiem naprzód...

Jako Polacy nauczyliśmy się sobie radzić w różnych, często ciężkich sytuacjach, lata socjalizmu realnego zaś pozbawiły nas pewnych cech, takich jak chociażby postawa obywatelska. Trzeba było oszukiwać pracując dla Niemca, później robić to samo za komuny. Ci co kombinowali mieli lepiej, wykształcenie nie dawało żadnego przywileju. 'Nie matura a chęć szczera zrobi z ciebie oficera'... Pewne cechy zanikły w naszym społeczeństwie, co gorsza to odpowiedzialność. Polak nauczył się, że jak winni są wszyscy, to nie jest to jednostka, więc wiele rzeczy w Polsce polega na udowadnianiu, że zrobił to 'ktoś', jacyś 'oni'. Jeszcze gorzej jest z własnością, dla wielu 'nasze' lub wspólne, oznacza, że trzeba brać jak najwięcej, bo zabraknie albo inni zabiorą. Dlatego tak strasznie odbieram brak rozsądku nad polskimi wodami, te żądania aby ryby były, bez zastanawiania się nawet skąd się one biorą. Wędkarze nauczyli się obwiniać wszystko dookoła, od PZW po Tuska za słabe wyniki, nie chcą jednak głośno powiedzieć, że to oni sami niszczą wody, że zabierają wszystko jak leci, tak, że nawet nie ma się co wycierać z roku na rok. Natomiast jak się zarybi karpikiem - oblegają zbiornik tłumnie i walą w łęb wszystko jak wlezie, na jesieni, tak naprawdę sami pozbawiając się szans na lepsze wyniki za rok. To tak jakby ktoś zjadał ziarno przeznaczone do siania... Całe szczęście, że lin czy karaś nie żerują po zarybieniu, bo byłaby już w ogóle katastrofa...

Jednak grupa wędkarzy myślących rośnie z roku na rok, mam nadzieję, ze za jakiś czas będzie ich więcej niż tych co myślą 'po staremu' i wiele się zmieni. Nedia - ja jestem pewien, że za 10 lat sytuacja wędkarska w Polsce będzie diametralnie różna od tej dzisiaj, na plus oczywiście. Zmiany już się wydarzają, obecnie wyrasta coś nowego, jestem pewien, że jak urośnie to będzie to wielka siła. Ja mieszkam w kraju gdzie widzę, że wszystko jest dla ludzi (w sensie wędkarskim, bo tutaj też nie jest wcale tak różowo w pewnych względach), i nie widzę niczego 'angielskiego' w systemie jakim działają. Są wody gdzie ryby się zabiera na potęgę (pstrągi - przecież co jak co ale UK to kolebka wędkarstwa muchowego) i jakoś ludzie dają sobie ze wszystkim radę, a zabierają ryby z 'dziada pradziada'. Znają jednak umiar i wiedzą, że trzeba dbać o 'stada' aby co roku 'dawały', nie ma tutaj grabieżczego systemu. Co ciekawe nie ma żadnych operatów i wielkich pieniędzy, i same koła potrafią nad wszystkim zapanować. Nie ma żadnej 'gospodarki centralnej', ludzie rządzą się po swojemu na swoich wodach (muszą przestrzegać oczywiście pewnych reguł).

Dlatego właśnie decentralizacja wędkarstwa jest kluczem do sukcesu w Polsce. Jeżeli dane koła będą opiekować się swoimi wodami, to będą tez pilnować ich jak swoje. Nie będzie trzeba wcale policji i kontrolerów, oni sami sobie poradzą. Wędkarze muszą poczuć, że coś należy do nich, nie jest dobrem wspólnym, nie trzeba więc walczyć i zabrać jak najszybciej, spieszyć się aby być szybszym od kogoś obok. Jak coś jest twoje to traktuje się to inaczej, nieprawdaż? A wędkarze będą mogli należeć tam gdzie chcą, tam płacić składki... Oczywiście w takim okręgu wiele wód byłaby 'wspólna' - chodzi jednak o to aby właśnie koła miały czym się opiekować. Wszystko wtedy zmieni się na lepsze ;)