Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Grunt => Wątek zaczęty przez: Sailor w 26.02.2016, 10:32
-
Witam. Prosiłbym o Waszą pomoc jak przed łowieniem feederem prawidłowo wygruntowywać łowisko? Używacie oddzielnej wędki z markerem? Na którymś z filmów Luka nie mogę znaleźć gdzie pokazywał jak robić to bezpośrednio feederem. Z góry dzięki za pomoc.
-
Cześć. Ja bym użył osobnej wędki z markerem - bo tak chyba najprościej. Można by też w jakiś sposób marker przyczepiać do zestawu feederowego (żeby można go było później wyczepić).
-
Lucjan rzucał koszykiem i liczył. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale koszyk 20 czy 30 gram opada z szybkością 1m/s.
-
Koszyk zwykły 30 g koło metra na sek.
-
Lucjan rzucał koszykiem i liczył. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale koszyk 20 czy 30 gram opada z szybkością 1m/s.
Robię podobnie tylko że nieraz jest trochę inaczej w zależności jak mocno płynie woda
-
Lucjan rzucał koszykiem i liczył. Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale koszyk 20 czy 30 gram opada z szybkością 1m/s.
Ja tez tak robię. Szczególnie na Odrze tam mam ponad 10 m 😃. Używam 60 g koszyków . Wystarczy szczytówkę obserwować, jak się wyprostuje to koszyk dotarł na dno.
-
Możesz tak jak piszą koledzy zarzucić i liczyć, ale dla kogoś kto np. zaczyna przygodę z feederem może to być problem (brak wyczucia, itp). Wtedy wystarczy ciężarek 40-50 g i marker lub większy spławik i można wygruntować też feederem z dokładnością do kilku cm.
-
Warto też dodać, że takie rzucanie z liczeniem ma na celu bardziej rozpoznanie struktury dna niż głębokości. Różnica w czasie opadania daje informacje gdzie jest głębiej gdzie płycej itd. Rzucając też np. samym ciężarkiem da sie niejako rozpoznać dno w łowisku.
-
Pytanie dotyczy gruntowania na wodach stojących czy w rzekach? Bo to zupełnie inna bajka....
-
Tak chodzi mi o jezioro w sumie bardziej interesuje mnie nie sama głębokość bo tu raczej wszystko jasne ale jak odróżniacie rozdaj dna ? tzn piasek , kamienie , muł itd
-
Ja używam do tego najczulszej szczytówki i ciężarka łezki 30gr. Zarzucam i ściągam zestaw. Z tym że bez pomocy kołowrotka. Podciągam kijem - długie poziome ruchy. W tym czasie obserwuje szczytówkę jak się zachowuje. I np. jak będzie muł , będziesz widział jak szczytówka wygina się mocno i czuł jak zakopuje się ciężarek. Przy dnie twardszym o nie wielkim nanosie mułu będzie to wyglądało zupełnie lżej, mniejsze wygięcia szczytówki i lżej będzie się przesuwała łezka ołowiu. Na mocnym twardym dnie np.kamień, żwir,nawet glina. Będziesz wyczuwał na wędce lekkie przejścia ciężarka i wtedy dodatkowo jest dobrze podbić kilka razy ołów wyżej na napiętej żyłce. Wyczujesz wtedy typowe uderzenia i stuki o dno co będzie oznakom że dno mamy bardzo twarde. Wszystko to jest kwestia wprawy i wyczucia plus wyobraźnia wędkarza. Ja czasami kilkanaście minut stoję i tłucze w wodę ciężarkiem aby coś odczytać. Nie jest to łatwa sprawa ale jak to mówią "trening czyni mistrzem"
-
Gruntowanie łowiska, to temat rzeka. Ja zaczynam od najprostszej metody, czyli pytam właściciela na komercji jaki głęboki jest zbiornik :D następnie jak mijam wędkujących to też zagadnę o rodzaj dna i głębokość. Po takim wywiadzie wystarczy jeden, góra dwa zarzuty pustym koszykiem 35g i obserwowanie wędki.
Kiedy nie ma możliwości wypytania miejscowych, to ja korzystam z markera i ciężarka - mam osobną wędkę do tego, ale prawdę mówiąc rzadko z niej korzystam.
-
Robert , markera też posiadam ale jak piszesz nie chce się go za często wyciągać :)
-
Panowie podbiję troszeczkę stary temat odnośnie gruntowania łowiska. Podzielcie się swoimi doświadczeniami jak i gdzie położycie zanęte i zestaw? Chodzi mi o to co się wam najlepiej sprawdza, czy łowienie na spadzie, na blacie, czy dno twarde czy miękkie , górka....itd
-
Kant jest dobry zawsze ale....
1) na czystej rzece sprawdzał mi się ten , którego stok nie był oświetlany przez słońce w ciepłe pory roku.
2) natomiast wiosną i jesienią było odwrotnie .. :)
Na rzece niewielkiej tamtędy zawsze przebiega szlak żerowy/podróżny ryb nurtowych.
Tam gdzie łowię to jest głębokość rzędu 1,5- 2m.
Najlepiej w takich miejscach sprawiała się wypuszczanka z centerpinem i bolonką gdy łowiłem od płytszego brzegu i lekki wjazd zestawu na ten stok przy końcu toru spływu.
Na grunt lepiej usadowić się na brzegu przeciwnym , bo zaczepy przy wyciąganiu zestawu dają popalić...
-
A na wodzie stojącej czym sie kierujecie? Co wybieracie, jedynie to że znajdziecie kawałek twardego dna?
-
Ja szukam też oczywiście górek i stoków. Jeśli woda jest płytka np jakiś staw 1 m lub 1.5 m to warto poszukać dołków, rowu ogólnie miejsc głębszych.
Wysłane z mojego ASUS_X00TD przy użyciu Tapatalka
-
Uważam, że to bardzo ważny temat i wszyscy doświadczeni feederowcy to potwierdzą. Moim zdaniem porządne przebadanie łowiska to klucz do sukcesu zarówno na rzekach jak i na stojącej wodzie. To co napiszę raczej nie dotyczy typowych komercyjnych "wanien" bo tam dno bywa najczęściej równe i jednolite, choć bywają wyjątki.
Na nowym nieznanym mi miejscu zaczynam od zbadania struktury dna i głębokości. Przy okazji znajduję też ewentualne zaczepy które mogłyby obrzydzić mi łowienie. Poświęcam na to sporo czasu i bywa że nawet i 20-30minut (szczególnie na rzece) ale to prawie zawsze procentuje chociaż bywa że czasem powoduje złośliwe komentarze gawiedzi.
Na wodzie stojącej poszukuję przejścia pomiędzy twardszym i miękkim dnem, wypłaszczenia za skarpą dna , granicy wodorostów itp. Takie miejsca uważam za ciekawe i tam łowię.
Do badania dna na ogół używam wędki którą będę łowił do której mocuję ciężarek 40-60g. Zarzucam w różne miejsca i czekam aż ciężarek opadnie na dno. Wspomniana metoda liczenia w pamięci przy odrobinie doświadczenia pozwala ocenić w przybliżeniu głębokość w danym miejscu. Po opadnięciu ciężarka wlokę go po dnie kijem ustawionym poziomo i ciągnąc wędką (nie kołowrotkiem) staram się wyczuć rodzaj dna. Kiedy trafiam np na większy opór może to oznaczać skarpę, roślinność albo muł na dnie. Przy odrobinie wprawy można je odróżnić szczególnie wtedy gdy używamy plecionki lub sztywnej żyłki. Ukształtowanie dna rozpoznaje się licząc w pamięci z maksymalną szybkością do momentu gdy szczytówka wskaże, że ciężarek dotknął dna. Powolne liczenie "sekundowe" niewiele daje bo nie pozwoli ocenić łagodnych zmian głębokości. Dla przykładu: doliczyłem w danym miejscu do 14 (głębokość np ok 3m) , podciągam 3 obroty korbki, plecionka na klip i zarzucam. Doliczyłem do 12 co oznacza, że dno podniosło się np o ok 0,5m. Tylko w taki sposób możemy poznać łowisko i wytypować obiecujące miejsce łowienia. Nie wiemy "dokładnie czy w danym miejscu jest np 3 czy 3,5m głębokości ale wiemy że jest spadek i to jest najważniejsze. Kiedy już wymacamy obiecujący kawałek dna należy pamiętać że koszyk zatrzymany w locie przez klip upadnie na dno po łuku np 1-3m bliżej brzegu zależnie od głębokości i uwzględnić ten fakt przy klipowaniu dystansu rzutu. Wyznaczony (i skwapliwie zaklipowany) dystans można przenieść na kołki pomiarowe albo po prostu policzyć i zapamiętać ile obrotów korbki kołowrotka wymaga ściągnięcie zastawu. Pozwoli to na łatwy powrót do dystansu łowienia np po zmianie zestawu itp.
Rzeki to osobny temat. Tu plecionka jest raczej konieczna bo żyłka przez swoją rozciągliwość utrudnia wyczucie dna. Ciężarków do badania dna używamy większych - ja używam 70-100g zależnie od siły uciągu. Poszukuję przede wszystkim podwodnych skarp lub przejścia pomiędzy dnem piaszczystym i żwirem. Na plecionce piach, żwir czy kamyki wyczuwa się doskonale. Takie miejsca uważam za najlepsze do łowienia feederem. Przy poszukiwaniach należy brać pod uwagę czy w danym miejscu zdołamy utrzymać koszyk. Napór wody na żyłkę (plecionkę) bywa bardzo duży i jest tym większy im jest głębiej i im dalej łowimy. Może się okazać że nawet koszyk 110g + towar jest wleczony po dnie. Dlatego od dawna łowię na Wiśle na cienkie plecionki (10lb z przyponem strzałowym lub 15lb bez strzałówki). Używam metalowych koszyków Flagmana 60 do 110g i bardzo jestem z nich zadowolony.
Nie próbujmy łowić bardzo daleko bo woda będzie szybko wlokła koszyki i nic z tego nie będzie. Mój typowy dystans łowienia na Wiśle w okolicy Puław to ok 30-50m. Wyjątek to spokojne leszczowe miejsca pomiędzy główkami gdzie na środku znajduje się piaszczysta płytka łacha którą trzeba przerzucić aby dostać się do głębszej wody. W takich miejscach trzeba rzucać nawet ponad 70m koszykami 70g +towar i więcej, co jest bardzo męczące i wymaga specjalnego sprzętu.
Jest także sposób "na skróty" . Stojąc wysoko na wale wiślanym obserwuję powierzchnie wody i typuję obiecujące miejsca. Pomocny okaże się tu lekki wietrzyk bo lekka falka uwidacznia pięknie płycizny, bystrza i anomalie dna. Potem siadam w wytypowanym miejscu , zarzucam wędkę i patrzę na szczytówkę i plecionkę badając jak woda znosi koszyk. Kiedy koszyk znajdzie niewielką skarpę zatrzymuje się na niej i dobra nasza ! Jeżeli po chwili koszyk rusza w dalszą podróż bierzemy o 10 g cięższy i robimy kolejną próbę.
Uwaga dla początkujących: Obserwując sąsiadów nad wodą często widzę jak ubijają zanętę w koszyku na "beton" i przerzucają zestaw co 20-30min. To zawracanie głowy a nie łowienie feederem. Nasze zadanie polega na ciągłym nęceniu "w punkt" a więc zanęta powinna w ciągu 2-3min opuścić koszyk a jej grubsze frakcje pozostać na dnie przytrzymując tam ryby. Zestaw przerzucam co 4-6min. Wtedy okazuje się że my mamy częste brania i łowimy ryby a sąsiedzi podejrzewają nas o czary lub jakieś tajne i upiornie drogie dodatki do zanęty.
Wreszcie mała uwaga o ustawieniu kija. Większość wiślanych wędkarzy ustawia wędki prawie pionowo i ja także przez długie lata tak robiłem. Obecnie zmieniłem ten zwyczaj i zwykle ustawiam kij pod kątem ok 30-45 stopni do lustra wody. Wiadomo, im mniej żyłki w wodzie tym mniejszy napór wody ale potem kark boli jak cholera. Wolę więc dla wygody założyć nieco cięższy koszyk i trochę opuścić szczytówkę.
Na zakończenie przyjacielska rada starego wędkarza. Jeśli okoliczności nas nie zmuszają nie szukajmy miejsca łowienia bardzo daleko 70 i więcej metrów. Na dłuższą metę takie łowienie to męczarnia, trudno utrzymać rytm 4-5min między kolejnymi rzutami, a i rzuty w miarę zmęczenia stają się coraz mniej celne.
Postscriptum:
Przykładowy ciężarek - marker do badania dna:
https://sklepdrapieznik.pl/sklep/koszyki-do-klasycznego-feedera-flagman/32966-ciezarek-flagman-mace-marker-lead-70g.html
-
Też uważam że to bardzo dobry temat. Wiecho, o takie odpowiedzi mi chodziło leci :thumbup:
-
Dzięki Wiecho :thumbup:
-
Zestaw przerzucam co 4-6 min.
Ło matko, a gdzie piwko, kiełbasa z ogniska, toć to łorka nie rekreacyjny wypad na ryby :P
-
Wiesiu, dzięki wielkie za tak dokładny opis! Tekst bardzo przyjemnie napisany, a wiedza przedstawiona w bardzo łatwo przyswajalny sposób.
Raz jeszcze dzięki! :thumbup: :thumbup:
-
Wiesław :thumbup:
-
Wiesio to jest klasa... :bravo:
-
Dokładnie Wiesio opisał podstawowe działanie przy określeniu topografii łowiska. Dodam że też się spotykam często z takimi ocenami że nawaliłem towaru to i biorą. Tylko że narpiew przez 15 min rzucałem samym podajnikiem do metody.
Wie ktoś ile czasu opada podajnik 50 gr. 30 gr jak dobrze pamiętam około pół metra na sekundę.
Wysłane z mojego ASUS_X00TD przy użyciu Tapatalka
-
Cenię sobie wpisy Wiesia :thumbup:. Jest tam dużo wiedzy. Mam linki skopiowane abym mógł do nich wrócić.
-
Chłopaki dosyć tych komplementów bo czuj ę się nieswojo. :facepalm:
-
Oczami wyobraźni widzę za chwilę wpis Jacka: "Milcz profanie :-X" ale muszę zapytać ;)
Co myślicie o wspomaganiu się echosondami typu Deeper czy nawet chińskie Lucky?
Na ile pomoże, czego nie pokaże, na ile wesprze niewprawnego w badaniu dna?
-
Nie wiem czy da się tym daleko rzucić . Na bliższe odległość pewnie nie są złe
Wysłane z mojego ASUS_X00TD przy użyciu Tapatalka
-
Oczami wyobraźni widzę za chwilę wpis Jacka: "Milcz profanie :-X" ale muszę zapytać ;)
Co myślicie o wspomaganiu się echosondami typu Deeper czy nawet chińskie Lucky?
Na ile pomoże, czego nie pokaże, na ile wesprze niewprawnego w badaniu dna?
Mam rzucanego Jaxona.
Pokazywać pokazuje to co chcę jednak dość często zrywa zasięg. Choć sprawdzę go jeszcze teraz na lepszym telefonie.
Ostatnio fajnie wysondowałem sobie z jego i pontonu pomocą miejscówkę. Pokazuje już kilkucentymetrowy muł, zielsko, drobnicę i jakieś tam ryby. Głębokość pokazuje bardzo dobrze.
Nie używałem go tylko w rzece - mam za słabą psychikę.
-
Sonda ma jedną przewagę nad sposobem gruntowania i czytania głębokości wskazaną przez Wiesia. Do jego metody, oprócz odpowiedniego sprzętu, potrzebny jest Wiesio jako operator i analityk :). Po wpisie naszego forumowego nestora widać doświadczenie, którego nie zastąpi żadna elektronika. Ja już swoim dzieciom opiszę pewnie działanie sondy i pomogę odczytać wyniki na telefonie :facepalm:. Oni mnie docenią a potem pokażą obraz dna w 3D z filmową grafiką.
-
Nie mam nic przeciwko używaniu deepera choć sam go nie używam i nie zamierzam kupować. . Niewątpliwie ułatwia zlokalizowanie ryb i miejsca łowienia, pozwala dokładnie zmierzyć głębokość, szybko poznać relief dna itp.
Co się tyczy doświadczenia w w wykorzystywaniu ciężarka-markera to wbrew pozorom łatwo to opanować. Wystarczy spróbować kilka razy przeciągnąć ciężarek po dnie aby się przekonać że za pośrednictwem plecionki i kija "telegrafuje on do ręki" każdy kamyczek i każdą falkę piasku na dnie. Rosnący opór (większe ugięcie szczytówki) oznacza skarpę (im bardziej stroma tym większy opór) , muł albo zielsko na dnie. Przy pewnej wprawie łatwo wyczujemy co to jest.
Pragnę dodać, że z mojego doświadczenia dobrze jest łowić przy podwodnych skarpach szczególnie na rzekach. Pod skarpą prąd wody jest słabszy, tamtędy więc przebiegają szlaki przemieszczania się ryb i łatwiej tam o pokarm. Tam też lepiej utrzymuje się zarówno sam koszyk jak i zanęta wypłukana z koszyka. Należy jednak zauważyć że przy głębokich i stromych uskokach dna nasza plecionka opiera się o grzbiet skarpy, Nie przeszkadza to zazwyczaj w sygnalizacji brań które na rzece są energiczne i widoczne, ale niszczy plecionkę która po pewnym czasie zaczyna się strzępić i słabnie. Trzeba wtedy odciąć ten krótki kawałek plecionki i przewiązać zestaw. Pomocny jest tu przypon strzałowy z zyłki lub grubszej plecionki .
Dodam jeszcze moje spostrzeżenia dotycząca plecionek. Jak pisałem w poprzednim poście na Wiśle od kilku lat łowię wyłącznie na cieniutkie plecionki 10LB z przyponem strzałowym lub 15LB bez przyponu strzałowego. W wodzie stawiają mały opór co pozwala stosować nieco lżejsze koszyki. Jak trzeba to pozwalają dalej rzucić niż stosując żyłkę. Mają też oczywiście swoje wady o których wszyscy dobrze wiemy. Mamy więc do wyboru plecionki tańsze o 4 splotach i droższe o 8 splotach. Te ostatnie są gładziutkie i cichutkie jednak dużo łatwiej i szybciej się strzępią niż 4 splotowe. Co kto woli...
Ja osobiście nienawidzę kiedy plecionka huczy mi po przelotkach podczas zwijania ciężkiego zestawu więc pletki 4x poszły u mnie w odstawkę.
Koszyki:
Pisałem że używam na rzekach klasycznych metalowych koszyków Flagmana. Klasyczny koszyk ma niestety jedną podstawową wadę - słabo lata na większe odległości (kiepska aerodynamika). Musiałem niestety tę ich przypadłość pokochać. Doskonale latają koszyki typu bullet itp ale niestety nie nadają się do łowienia na uciągach bo kiepsko trzymają się dna i byle prąd je wlecze.
Warto może opisać jak koszyk "trzyma się" dna. Otóż koszyk zawsze ustawia się na dnie zgodnie z kierunkiem napiętej przez prąd linki. Klasyczny koszyk prawie nigdy nie toczy się po dnie. To po prostu nie jest możliwe bo jego masa jest w większości skupiona w solidnym kawałku ołowiu umieszczonym ekscentrycznie a prąd wody przy dnie jest słaby i napór wody na koszyk się nie liczy w porównaniu z naporem na linkę. Koszyk ciągniony po dnie za uszko przez napiętą linkę działa jak spychacz pchając przed sobą dolną krawędzią swego ciężarka piasek, żwir itp. Jeśli trafi na większy opór zatrzymuje się , kiedy napór na linkę rośnie rusza dalej co uwidacznia się ugięciami szczytówki . Niektórzy wędkarze te właśnie ugięcia interpretują jako toczenie się koszyka.
Wleczenie koszyka na ogół niekorzystnie wpływa na brania, a zanęta z koszyka rozmywa się na dużej powierzchni co rozprasza ryby. . Krąpiom to nie przeszkadza ale np. leszcz woli nieruchomą przynętę. W takich razach trzeba założyć cięższy koszyk albo poszukać jakiejś skarpy aby miał się on o co oprzeć.
Na rynku można spotkać wiele różnych dziwacznych koszyków. Np koszyki z denkiem. Chętnie stosują je "miejscowi" . To jakieś nieporozumienie. Koszyk powinien opróżnić się w ciągu 2-3min !!! Regulujemy to przez odpowiednie nawilżenie zanęty i ściśnięcie przy ładowaniu koszyka. Feeder polega na częstym podawaniu zanęty w wybrane miejsce i ściągnięciu tam ryby.
Wtedy mamy częste brania i radość z łowienia. Jeśli koszyk opróżnia się przez pół godziny to jest to zwykła gruntówa a nie łowienie feederem. Efekty takiego łowienia sa raczej mierne i przypadkowe.
Pisząc to wszystko wiem, że dla rzecznych łowców jest to oczywiste. Jednak jest na Forum sporo początkujących wędkarzy którym parę moich przemyśleń może się przydać.
Strasznie się rozgadałem , tym co dotrwali do końca dziękuję za cierpliwość.
-
Dotrwałem do końca :bravo: Wszystko opisane w sposób niepozostawiający pola na domysły. Dodam to o czym wspomina często Luk. Łowienie z łukiem pomaga utrzymać koszyk w jednym punkcie i łowić koszykami o mniejszym ciężarze.
-
Dotrwałem do końca :bravo: Wszystko opisane w sposób niepozostawiający pola na domysły. Dodam to o czym wspomina często Luk. Łowienie z łukiem pomaga utrzymać koszyk w jednym punkcie i łowić koszykami o mniejszym ciężarze.
Tak to prawda. Długi łuk powoduje że żyłka przy koszyku układa się nieomal równolegle do dna przez to nie unosi w górę krawędzi natarcia koszyka robiąc z niego "ślizgacz" zamiast "spychacza". Bardzo długi łuk pogarsza jednak sygnalizację brań więc jak zawsze trzeba znaleźć złoty środek.
Zachowanie się koszyka w czasie rzutu, uderzenia o wodę , opadania w toni oraz jego praca na dnie na wodach bieżących i stojących to kolejny bardzo obszerny temat do dyskusji.
-
Kurczę! Nigdy nie łowiłem w rzece ale wyobrażałem sobie, że to prąd ciągnie koszyczek z żyłka go przytrzymuje :facepalm: Tymczasem, jak tu czytam, to żyłka ciągnie koszyk po dnie ???
No, teraz widzę sens stosowania na rzekę koszyczków z denkiem na dole, które ma przytrzymać zanętę przed zbyt szybkim wymyciem :facepalm:
-
Odświeżam temat. Ma ktoś jakieś sposoby na gruntowanie kanału matchem? Zauważyłem, że nawet na wolno płynącym kanale gdy zarzucam zestaw z gruntomierzem to napór wody szybko odchyla żyłkę od pionu i zatapia spławik. Zmierzenie w ten sposób gruntu jest uciążliwe. Zastanawiam się czy najlepszym sposobem nie będzie po prostu ten którego się używa na rzekach - tak zmniejszać grunt stopniowo aż spławik będzie swobodnie przepływał przez łowisko bez przytapiania. Co sądzicie?
-
Na kanałach moim zdaniem nie powinno się używać gruntomierza. Po prostu puszczasz zestaw i obserwujesz jak się zachowuje. Jak przepływa swobodnie to znak (niekoniecznie i tu zagwozdka czy jest roślinność, czy nie) że haczyk płynie w toni. Jak zestaw się przytapia, to na pewno haczyk haczy o dno lub roślinność. I teraz od Ciebie zależy czy rozpoznasz zaczepy, czy brania. Ja najczęściej trochę przyponu ciągnę po dnie.
-
Odświeżam temat. Ma ktoś jakieś sposoby na gruntowanie kanału matchem? Zauważyłem, że nawet na wolno płynącym kanale gdy zarzucam zestaw z gruntomierzem to napór wody szybko odchyla żyłkę od pionu i zatapia spławik. Zmierzenie w ten sposób gruntu jest uciążliwe. Zastanawiam się czy najlepszym sposobem nie będzie po prostu ten którego się używa na rzekach - tak zmniejszać grunt stopniowo aż spławik będzie swobodnie przepływał przez łowisko bez przytapiania. Co sądzicie?
Bardzo precyzyjne wygruntowanie łowiska nawet w wodzie stojącej na odległościach większych od długości wędziska wbrew pozorom nie jest łatwe. ??? Szczególnie kiedy jest duży dryf wody i do gruntowania używamy zestawu łowiącego.
W wodzie płynącej jest jeszcze trudniej o precyzję. Podawane są sposoby polegające na zarzucaniu zatapiającego całkowicie spławik obciążenia i obserwacji jak zachowuje się on w zależności od ustawionego gruntu. Podobnie działa sposób przytoczony wyżej przez kolegę makaro[.
Osobiście przykładam bardzo dużą wagę do pomiaru gruntu.
Od jakiegoś czasu do pomiaru głębokości na wodzie wolno płynącej na odległości większej od długości wędziska stosuję sposób oparty na zasadzie pracy spławika.
Potrzebny jest spławik o cienkiej antence. U mnie to 2,5 mm. Nieco grubsza pewnie też się sprawdzi. Zestaw wyważamy tak aby pod wodą znajdował się odcinek antenki, którego wynurzenie się do korpusu było widoczne z pewnym zapasem na odległości łowienia. Odcinek ten powinna przytapiać śrucina sygnalizacyjna znajdująca się najniżej przy przyponie. Jak dobrać śrucinę do średnicy antenki i jej wynurzenia masz chociażby tu:
https://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=2018.msg505816#msg505816
W zależności od sytuacji na łowisku zdejmujemy przypon aby haczyk nie kotwiczył przypadkowo o jakieś przeszkody. Często takie zdejmowanie nie jest potrzebne. :)
Jeśli grunt ustawimy tak, że śrucina sygnalizacyjna podczas pomiaru będzie nad dnem, to antenka podczas spływu wynurzona będzie do punktu wyważenia. Jeśli śrucina znajdzie się na dnie, to będzie po nim wleczona, a antenka wynurzy się nieco mniej niż o odcinek, który przy wyważeniu przytapia śrucina sygnalizacyjna.
Znajdujemy w ten sposób głębokość i po założeniu przyponu korygujemy grunt tak, aby uzyskać położenie przynęty tuż nad dnem lub aby była wleczona z zamierzonym przegruntowaniem zestawu.
Jeśli przegruntowanie jest mniejsze niż długość przyponu, to jedynym punktem styku z dnem podczas wleczenia jest przynęta, przypon nie. Dotyczy to również łowienia na wodach stojących z dryfem.
Sposób, który omówiłem sprawdza się przy stosunkowo równym dnie i przy niewielkim ruchu wody, a więc na kanale lub wodzie stojącej. Nie sprawdzi się z roślinnością na dnie.
W wodach o większym uciągu łowię na spławik rzadko i tego sposobu nie testowałem. Być może będzie także skuteczny.
:)