Spławik i Grunt - Forum

INNE => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Luk w 27.02.2016, 15:16

Tytuł: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.02.2016, 15:16
Wczoraj kupiłem i obejrzałem ostatnią część Hobbita - trylogii, czyli Bitwę Pięciu Armii. Nie mogę się pozbierać do dziś i jestem w 'rozsypce' :)

Nie mam pojęcia skąd się bierze takie podejście ostatnimi czasy, jeżeli chodzi o Hollywood, że z normalnych, dobrych książek, robi się nagle jakieś dziwne historie, pełne bzdur, gdzie prawa fizyki nie obowiązują, no i w ogóle wszystko nie trzyma się kupy... Rozumiem J.Rowling, która zastrzegła sobie, że Harry Potter filmowy będzie wymagał jej akceptacji, i w scenariuszu nie ma rewolucyjnych zmian. Tolkien biedny jednak już nie żyje :-\

Wychowałem się na Tolkienie, i niechętnie, chyba jak każdy fan, widziałem jakieś zmiany. To co jednak Jackson zrobił w ostatniej części, to już było po prostu przegięcie. Nie dość, że historia została spłycona, to w ogóle pełna jest tak niedopuszczalnych błędów, niedociągnięć, że ktoś, kto choć trochę zna się na strategii i bitwach, nie ma wyjścia, musi się głośno śmiać.

Elf Legolas to charakter, który z pomocą kilku takich jak on, mógłby pokonać sam armię Orków. Dać mu tylko odpowiednią ilość strzał, kilka mieczy i jakiś kordów, a usiecze i posieka na kawałki. Bez broni też sobie poradzi, poleci na nietoperzu, obali jakąś wieżę z kamienia, będzie jeździł na trąbach mamutów niczym na deskorolce, zabije wszystkim. Po prostu ninja. Na miejscu Saurona nie rozpoczynałbym żadnych zatargów z Elfami, biedny pewnie o tym nie wiedział.

Historia miłości zmyślonej Tauriel i Killiego, elfki i krasnoluda jest tak płytka jak kałuża na odwadnianej autostradzie, historia tak nieprawdopodobna, że aż boli, skręca i rwie... Dlaczego każdy film musi mieć historię o miłości? Czy to jakieś prawne zapisy, nakazujące zamieścić coś takiego w scenariuszu?

Bitwa to po prostu kpina. Elfy, które słynęły z bycia świetnymi łucznikami, nie strzelają z łukó! Sam Legolas zabił z 50 Orków z łuku, ale jego pobratymcy już tego nie robią. Pewnie dlatego, że bitwa trwałaby wtedy tylko minutę... Bardzo ciekawe! W walce pojawiają się wielgachne Orki, jeszcze większe niż Uruk-hai we Włądcy Pierścieni, jednak walczą jak stare baby co mają półtorej metra i ręce mają wykręcone jakąś chorobą. Nie wiem po co im w ogóle zbroja, zabija się je bardzo łatwo. W ogóle miecze krasnoludów, ludzi i elfów dziwnie penetrują ciała orków, prawa fizyki nie znajdują tutaj zastosowania. Żadnej strategii, żadnej normalności, żadnego uderzania ze skrzydeł. Dwadzieścia szeregów elfów nie wiadomo co robi - byli ale ich nie ma. Mogliby strzelać z łuków, uderzyć z flanki - nic z tych rzeczy. Orki uderzają na krasnoludów i elfów - ale pomimo, że Azog dowodzi - na polu bitwy nie ma żadnych wielkich zmian, w ogóle nie wiadomo jak on wtoczył jakieś wielkie chorągwie tak szybko na tę górę. Orki dobiegają w ciągu kilkunastu sekund do elfów i krasnoludów - ciekwae jednak jak docierają do orków rozkazy Azoga, stojącego z 500 metrów dalej. Telepatia zapewne...

Pojedynki to tez majstersztyk. Walka Azoga z Thorinem zamienia się w kabaret, Azog nie tonie, przebija sztyletem gruby lód, jakby to było masło, na dodatek wyskakuje niczym delfin z wody, z pozycji leżącej, łamiąc gruby lód. Nie wiem jakie IQ miał ktoś kto to wymyślił, może dla kogoś omamionego popcornem i litrem coli w kinie cos takiego przejdzie, mój mózg się jednak już wtedy zagotował.

W bitwie Thorin i jego kuzyn, Durin Żelazna Stopa witają się na polu bitwy jak kumple w pubie, z kuflami w dłoniach. To nic, że wodzowie zawsze byli celem ataków podczas bitew w średniowieczu, tutaj orkowie postanowili dać im minutę na wymianę zdań i powitanie. W bitwie nagle pojawiają się kozły, cholera wie skąd, dosiadają ich krasnoludy i kozły od razu wiedzą gdzie mają się udać. Cóż za cudowne zrozumienie! W ogóle jak szybko Kkrasnoludy dotarły na miejsce bitwy! Wieczorem poleciał kruk, a rano już była cała armia... To dlaczego tak długo Thorin i jego kompania szła do samotnej góry? Jakies zagięcie czasoprzestrzeni?


To co wyprawiał Legolas podczas bitwy tego nie powstydziłby sie Neo w Matrixie, agent Smith nie miałby żadnych szans. Jak leciał 'nietoperzem' to zacząłem współczuć Orlando Bloom'owi, bo nie wiem czy wiedział na co się decyduje zgadzając się na kręcenie tego sequela. Na pewno była to rola godna Złotych Malin...


Na koniec ani nie dowiadujemy się co się stało z Bardem, krasnoludami, ze złotem, z Arkenstonem - kamieniem który miał Bard lub Thranduil, nie wiadomo jak podzielono złoto, co gorsza nie pokazano pogrzebu poległych krasnoludów. Ot - historia się nagle szybko kończy, tak jakby Peter Jackson się spieszył do domu i skrócił zakończenie o 10 minut. Słyszymy natomiast jakieś brednie o matce Legolasa z których nic nie wynika, żadnego jak i czemu...

Same efekty specjalne są dobre, często zapierają dech w piersiach - ale co z tego, kiedy scenariusz jest idiotyczny?

Mógłbym tak pisać i pisać...

Tak więc film mnie sponiewierał, zostawił trwałą chyba rysę na mojej psychice. Nie wiem w ogóle jaki przekaz miał mieć taki film, po co robić trzy długie części, pełne bzdurnych scen, zamiast rzetelnych dwu części, bez żadnych miłosnych historii wyssanych z palca (u nogi), z trzymaniem się fabuły jako tako, z pokazywaniem głównych postaci, bez żadnych super elfów i orłów, które pojawiają się aby wygrać znowu bitwę (jakby nie mogły przylecieć ciut wcześniej). Historii gdzie bohaterowie są normalni, nie łamią praw fizyki, zaś bitwa jest bitwą (nie ma jej w książce), a nie jakimś kabaretem, bez idotyzmów i jakiś super potworów co robią wielkie dziury w skale.
 
Chyba w ramach powrotu do normalności muszę przeczytać jeszcze raz książkę, może uda się wymazać z pamięci tę zbrodnie na zdrowym rozsądku. 
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 27.02.2016, 15:36
Racja Luk. Ja byłem na maratonie w kinie i widziałem wszystkie części w jedną noc.
Tak jak piszesz prawa fizyki są łamane notorycznie, dużo jest po naciągane. W ogóle władca pierścieni dużo bardziej podobał mi sie od strony graficznej i charakteryzacji. Nie było takiej sztuczności, były kostiumy, w hobbicie Azog wygląda jak z plasteliny...
Nie wiem czy wiesz ale podczas kręcenia sceny u Bilba w domu aktor grający Gandalf popłakał się, bo cała scenę siedział sam przy stole otoczony zielonymi ścianami, reszta bohaterów została nagrana osobno i nałożona komputerowo. Aktor stwierdził, że to już nie jest aktorstwo...

Co do sygnałów Azog w trakcie bitwy to dawał je za pomocą właśnie tych "żagli" na górze zmieniając ich układ, to akurat jest do przełknięcia.
W ogóle strasznie nie podobały mi się miecze krasnoludzkie, wyglądają jak nie obrobione sztaby metalu, aż boli ten plastik..
Co do taktyki to zgodzę się, poniżej poziomu. Do pieca dołożył najbardziej u mnie na ork z kamieniem na łbie pełniący funkcje tarana-samobójcy.

Jak piszesz dużo jest rozbieżności w czasie i przestrzeni, wiele rzeczy jest nierealnych.
We władcy pierścieni Legolas miał kody na nieskończoność strzał, tutaj na grawitacje :D

Tak się kończą próby zrobienia hitu z bajeczki, jaką jest Hobbit, bo powiedzmy szczerze bajeczką jest. Przesłanie i morał oczywiście jak najbardziej dobry, jednak język sprawia że nie traktuje się tej książki do końca poważnie.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: kop3k w 27.02.2016, 15:57
Jak chcę bajkę i opowieści wyssane z palca to mam "Wikingów" :P akurat oglądam s04e02
Hobbit zasługuje na lepszą ekranizacje, ja miałem tą przyjemność akurat replikować hobbita i oglądać go codziennie przez parę tygodni. Można tej ekranizacji zarzucić dużo więcej 8)
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Nathaniel w 27.02.2016, 16:03
Kop3k jesteś operatorem na replikacji??
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: kop3k w 27.02.2016, 16:04
Byłem do czerwca zeszłego roku na zmianie u kałmucha :)
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Nathaniel w 27.02.2016, 16:06
W Piasecznie ??
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: jean72 w 27.02.2016, 16:09
Panowie Luk i DvD tej części nie ogląda się na trzeźwo albo trzeba sobie zapalić jakieś " zioło " :P 
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: MaciejK w 27.02.2016, 16:41
Nie dotykając celowego niszczenia wątków oryginału przez PJ, dla mnie tam efekty są znacznie gorsze niż w znacznie starszym władcy. Ordynarne nakładki wysmażone komputerowo, nierealistyczne, często błyszczące tekstury - jedna wielka porażka.
To byłaby świetna ekranizacja książki - w jednym dwu- dwu i pół godzinnym materiale. NIestety,  w celach komercyjnych została rozwleczona, wykastrowana  z tolkienowskiego ducha i zasypana  wypełniaczami - niczym tanie zanęty otrębami.
Nie życzyłbym sobie hipotetycznego  dania Jacksonowi Silimarilliona do łapek - zabiłby to tanimi efektami, naciągnął i zniekształcił.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: DvD w 27.02.2016, 16:43
Właśnie o tym pisałem Maćku :)
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Pyza w 27.02.2016, 17:12
Witam
Każdy lubi co innego, ja tam lubię taki klimat filmów.

Wojownik Uruk-Hai.
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/384/4479382_4214312262_3f664b134a_b.jpg)

A tutaj mój okoń, a raczej też wojownik Uruk-Hai
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/384/4479383_DSC02031.JPG)

(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/384/4479384_DSC02032.JPG)

Widzicie, że podobni :D

Po złowieniu tego okonia, od razu mi się skojarzył z wojownikiem Uruk-Hai.

A teraz jest oglądam Wikings - najnowszy sezon, The 100 - też nowy sezon, i dalszej części serialu The Walking Dead :D Jest przynajmniej co oglądać :)

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 27.02.2016, 18:15
Tak cała bitwa była idiotyczna, jak to oglądałem to łapałem się za głowę nie wierząc w bzdury widoczne na ekranie... i śmierć Azoga i Thorina... też totalnie zmyślona. Film mógł skończyć się na dwóch częściach i śmierci Smauga.
Niestety tak się przyjęło, że koniec zawsze musi być z przytupem... no i był. U mnie był to przytup z fochem, ale dla ludzi nie znających książki bitwa była pewnie czymś oczekiwanym.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 28.02.2016, 09:01
Czeeeepiacie się.

Filmy dzisiaj takie niestety muszą być. Na całym świecie rosną nam społeczeństwa obrazkowe. Tu nie ma miejsca na przeintelektualizowane filmy czy spektakle (no tu jeszcze jako tako ze względu na specyfikę widza). Dziś to ma być bajka z hukiem i przytupem jak Bondy z lat osiemdziesiątych.
Książkę wiernie przenieść na ekran niepodobna.
Niemniej to co robią scenarzyści i reżyserzy w ekranizacjach bestselerów literackich woła o pomstę do nieba.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.02.2016, 09:20
Grzegorz, huk i przytup jest wskazany, bardziej razi słaby scenariusz i wstawki, których być nie powinno.

Dobrym przykładem jest Harry Potter - gdzie Rowling czuwała nad tym (zapisane miała to w kontrakcie), aby jej nikt nie wykastrował filmu, nie dodał wątku miłosnego Dumbledora i jakieś uczennicy i takich tam :) Dlatego Harry'ego ogląda się własnie bardzo fajnie, bo czytając książkę, dostajesz adaptację filmową, wiadomo - skróconą, z wizją reżysera, Peter Jackson jednak odjechał siną w dal ze scenariuszem, nie pomogły efekty specjalne najnowszej generacji.

Film na pewno zarobił, ale ci do dali kasę na jego produkcję wiedzą, że mógł zarobić o wiele więcej. Mógł nawet zgarnąć kilka Oscarów. I nie winiłbym tutaj aktorów, bo ci zrobili dobra robotę, po prostu scenariusz był straszliwie słaby. Już w trylogii LOTR pojawiły się głupie wstawki i zbędne zmiany w scenariuszu, tutaj jednak chłopaków poniosło zbyt mocno.

Fajnie byłoby gdyby widzowie własnie potrafili protestować w jakiś sposób przeciwko takim 'adaptacjom'. Kto czytał Alistaira MacLean'a ten wie, jak można było z książki Działa Navarony zrobić jakiś dziwny twór filmowy, gdzie jeden z głównych bohaterów książki w filmie jest czarnym charakterem, zaś w Komandosach z Navarony w filmie pojawia się Murzyn, staje się jednym z głównych bohaterów, choć powszechnie wiadomym było, że czarni Amerykanie nie brali żadnego udziału w walkach (byli kierowcami, robili w zaopatrzeniu i takie tam). Ile jeszcze takich kastracji przyjdzie nam oglądać? :o
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 28.02.2016, 09:34
Lucjan masz absolutną rację. Jak kiedyś powiedział pewien klasyk: "jest prawda czasu i prawda ekranu". Niestety scenarzystów i reżyserów robiących adaptacje znanych dzieł literackich robią często z tego sieczkę nie do oglądania. Harry Potter miał szczęście, że autorka książek jeszcze żyje i mogła bronić swoich racji. Co do dzieł Tolkiena to no niestety. Ponadto dzieła Tolkiena są trudne i na prawdę wymagają niezłego wysiłku intelektualnego. Tu scenarzysta i reżyser nie popisali się robiąc zwykłą papkę dla przeciętnego amerykańskiego widza, który nie przeczytała i na bank nie przeczyta książki. Dziś liczy się kasa. Piszesz, że gdyby zrobili film bardziej rzetelnie to by więcej zarobili? obawiam się, że nie. Dziś nie ma pogody na filmy wymagające intelektualnego wysiłku. Niestety. No i nie żebym chwalił ten film.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.02.2016, 09:53
Coś w tym jest... Sam Tolkien masz zupełną rację - jest trudny. W Polsce dopiero tłumaczenie Skibniewskiej dało się normalnie czytać i wyznaczyło pewne standardy. Co do adaptacji to tez trzeba mieć wyobraźnię aby pewne rzeczy pokazać, we Władcy Pierścieni początek, czyli historia pierścieni było dla mnie miodem, po prostu rewelacja... Wiele w ogóle rzeczy było dobrych.

Ale moje zastrzeżenia dotyczą ogólnie braku pomyślunku, tam brakuje osób, które zajmują się wojskowością, historią wojskowowści... Na przykład podczas oblężenia Gondoru, który jest miastem na skale, o strasznie wysokich murach, zaczyna się strzelać z katapult, bombard i innych rzeczy dopiero po ostrzale sił Saurona. Nie trzeba być geniuszem aby zrozumieć, że pocisk wystrzelony z góry leci o wiele dalej. Gondorczycy mogliby osłabić Mordor zanim ci stanęliby u bram, kilometry przed miastem,  zwłaszcza kamienne pociski wyrządzałyby wielkie straty, miażdżąc szeregi piechoty. Jeżeli jednak wróg podejdzie do bram, to bombardę można wsadzić sobie do hm, pewnego miejsca na cztery litery. I właśnie taki geniusz zrobił scenariusz do Hobbita, widać jak głupie są pewne sceny. Orki, wyższe od ludzi, w zbrojach i uzbrojone świetnie, giną z rąk mieszczan padając jak muchy, wystarczy ich dotknąć mieczem  a już jest po nich, a jak łatwo się ucina im głowy... Elfy nie strzelają z łuków, chociaż Legolas zniszczył samopas pół armii, większość kładąc trupem za pomocą swojego łuku. No i takie właśnie rzeczy...

Nie trzebaby wcale zwiększać nakładów - po prostu ktoś kto pisał scenariusz na pewnych rzeczach się nie znał, a z fizyki miał pałę. Gdyby na polu bitwy pojawił się Elrond, to w ogóle byłaby sieczka, w dwójkę z Legolasem rozbiliby siły Azoga i myśleli o podboju Gór Mglistych zapewne :D
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: glizdziarz w 28.02.2016, 10:14
Faktycznie scenarzystów i reżysera poniosła fantazja. A może chcieli być lepsi od Tolkiena i myśleli, że poprawiają jego dzieło.

A propos dzieł Tolkiena. Kiedyś oglądałem na jednym z kanałów popularno-naukowych program i jego książkach. Autorzy pokazywali miejsca w UK, które były dla niego inspiracją i to jak otaczające go nazwy zmieniał na powieściowe. Kapitalny program.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 04.03.2016, 21:32
Tak, chłopcy! Wasze racje są niepodważalne. Ja czytałem Tolkiena! I to kilkukrotnie. Lubię wracać do książek. Kocham czytać! Sagę też oglądałem.  Tolkien, co by nie powiedzieć, stworzył dzieło swego gatunku!!!! Jak dla mnie rozwleczone nad wyraz (podziwianie i opisywanie drzew,kwiatków i kości) Książka jak dla mnie rozbudowana nad wyraz (wiadomo, książka). Właśnie Hobbit był mi najbardziej bliski. Pisany z jajem i treściwy. Wiem, że film został rozjechany... ale to film pod publikę. Taki miał powstać. Ma robić kasę.  Ja to przyjmuję z przymrużeniem oka. Ale ja wychowałem się na Sienkiewiczu. Tak! To też ściemniacz. Ale ściemniacz historii, historii  narodu. A Tolkien? To bajka! I jako bajkę to odbierajmy.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: jean72 w 04.03.2016, 21:44
A właśnie sobie oglądam fajną część na TVN.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Luk w 05.03.2016, 08:19
Nie wiem czy zostałem dobrze zrozumiany :) Arek, Hobbit to bajka - i film mógłby być OK, gdyby nie wstawiać takich dupereli (jak romans Tauriel której nie było z Killim) i gdyby ktoś kto zna się na bitwach i realiach poprawił błędy tam występujące. Zobacz taki Matrix (pierwszą część). Film robiony pod publikę, ale totalnie spójny i wg mnie jeden z najlepszych filmów w swoim gatunku, już klasyk. Rodzeństwo Wachowskich (brrrr....) nie przerobiło scenariusza (powiedzmy, że to ich historia w 100%)  w głupi sposób, doszlifowali każdy szczegół. Czy można tam się do czegoś doczepić?

Ja rozumiem, jeżeli w Grze o Tron są takie bzdety, to serial z płytką dość fabułą (sorry, taka uważam)... Ale  w filmie którego budżet wyniósł 250 mln dolarów takie błędy (budżet ostatniej części tylko!)? Dlatego takie noty krytyków i wcale nie najlepsze zyski...
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 05.03.2016, 08:25
Ale ja nie neguję tego co napisałeś Luk. Masz rację. Ja po prostu oglądałem ten film na luzaku. I fakt mnie też ten niby romansik rozwalił. A i Orkowie jako tak lisi woje rozczarowali. :-[ ;) 
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 05.03.2016, 09:47
Jako, że Tolkiena czytałem wiele razy (może z 10) zgadzam się, że adaptacje filmowe nie był rewelacyjne. O ile Władca Pierścieni jeszcze do przyjęcia to z Hobbitem już znacznie gorzej. Dla mnie 3 cześć Hobbita jest niestety przegięciem, a szczególnie scena jak Legolas skakał po tych spadających w dól kamieniach (tego by chyba nawet Neo nie potrafił ;) )
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Morgoth13 w 17.12.2016, 06:53
Czyli czekamy na 3 ekranizacje Hobbita? :)

Tu fragment 1 ekranizacji z 1977 roku:
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: fEeDeReK w 17.12.2016, 08:22
A ja z chęcią obejrzałbym film o samych początkach śródziemia .
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 17.12.2016, 08:24
Byłem na pierwszej części Hobbita w kinie. Pozostałych nie zamierzam nigdy oglądać.

We WP jest sporo scen, że człowiek robi :facepalm:, ale ogólnie fajnie się ogląda. Gdyby tak zrobiono Wiedźmina... ech. A tak, to mieliśmy krasnoludy z ciupagami.
Tytuł: Odp: Hobbit, czyli tam i z powrotem - jak Peter Jackson zmiażdżył świetną książkę...
Wiadomość wysłana przez: Morgoth13 w 17.12.2016, 08:24
Ekranizacja Silmarillion to dużo większe wyzwanie niż LoTR czy Hobbita.