Spławik i Grunt - Forum

NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: mjmaciek w 02.03.2016, 17:32

Tytuł: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 02.03.2016, 17:32
Panowie tyle tematów już przerobiliśmy piętnujemy dziadków , wędkarzy zabierających ryby, PZW, RZGW kłócimy się moralizujemy , tłumaczymy i co i nic.
Człowiek idzie do sklepu na zakupy i co widzi piękne tuszki leszczy 1,5 -2 kg sprawdzałem w marcu skoro u mnie było ich kilkadziesiąt szt w lodówie , to co dopiero jak przemnoży sie ilość ryb w sklepie do ilości sklepów w Polsce wspomnę ze to jedna z największych sieci hipermarketów w Polsce. Panowie dziesiątki ton jak nie więcej ....
Eleganckie tuszki swieżutkie tarlaczkow .....
Panowie tracę sens jak widze ta gospodarkę a potem dziwić sie ze nie ma ryb przecież to, sie nigdy nie zmieni chyba ze znikną ryby...
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Koczownik w 02.03.2016, 17:34
No właśnie, właśnie.
Z tego co rozmawiam z kolegami na łowiskach, to wszyscy klną na sieci.
Myślę, że to główny czynnik zmniejszający ilość ryb w polskich wodach.
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: beret_89 w 02.03.2016, 17:37
Też ostatnio widziałem, leszcze w tesco. Wędzone... Ale całe szczęście, napewno nie pochodził z lubelskich jezior ani rzek. U nas nie ma leszczy większych niż 25 cm
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Marcin w 02.03.2016, 17:44
Ale całe szczęście, napewno nie pochodził z lubelskich jezior ani rzek. U nas nie ma leszczy większych niż 25 cm
Śmiech przez łzy...? :(
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Koczownik w 02.03.2016, 17:46
W Nieliszu są większe leszcze. 35 cm to normalka.
Generalnie nikt tego nawet nie chce zabierać, ludzie się tak rozbestwili, że tylko im karpie i sandacze w głowie.
Ja nawet nazywam ten zbiornik krainą leszcza i bolenia ;D
Boleni też oczywiście nikt nie zabiera, bo podobno niedobry.

I tu właśnie sieci są na porządku dziennym. (Zbiornik ponad 100 ha)
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: beret_89 w 02.03.2016, 18:10
W Nieliszu są większe leszcze. 35 cm to normalka.
Generalnie nikt tego nawet nie chce zabierać, ludzie się tak rozbestwili, że tylko im karpie i sandacze w głowie.
Ja nawet nazywam ten zbiornik krainą leszcza i bolenia ;D
Boleni też oczywiście nikt nie zabiera, bo podobno niedobry.

Hehe ;D jacy wybredni ;) raczej nie spotykam wędkarzy z tak wysublimowanymi podniebieniami :-[ w niedziele spotkałem dziadka, nad takim rowem co płynie z kopalni, mówi że ryby z tego rowu są obrzydliwe, ale i tak wszyskie zabiera i zjada ;D
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Koczownik w 02.03.2016, 18:23
Rok temu jesienią gadałem z takim jednym, co nastawił 3 wędki na sandacze, a do tego miał niewymiarowe okonki jako przynętę.
No i jak go podpytałem, to stwierdził z wyższością, że on na Święta karpi to nie jada - tylko sandacze.
A jak zagadnąłem czy nie boi się, że go z tymi 3 tu znajdą wędziskami, to wyjaśnił mi, że straż po nocy nie chodzi bo się boi.
Ciekawostką jest to, że to była miejscówka blisko tamy i ... posterunku policji nawet.

Są jaja nad naszymi wodami i jakby powiedział klasyk - byłoby to całkiem zabawne, gdyby nie było takie smutne :D

A co do wód, gdzie woda jest zanieczyszczona to powinno się zakazać zabierania ryb w trosce o zdrowie konsumentów ;-)
Z drugiej strony powinno się te ryby wyłowić i wywieźć aby się nie męczyły ;-)
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 02.03.2016, 18:27
Zaraz, jak co roku, pojawią się w Lidlu filety ze szczupaka... Z polskich wód śródlądowych oczywiście.
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: beret_89 w 02.03.2016, 18:43
A co do wód, gdzie woda jest zanieczyszczona to powinno się zakazać zabierania ryb w trosce o zdrowie konsumentów ;-)
Z drugiej strony powinno się te ryby wyłowić i wywieźć aby się nie męczyły ;-)

Jeśli chodzi o ten rowek, to parametry wody ma praktycznie doskonałe. Kierowniczka kopalnianego laboratorium, badała tą wode (całkowicie prywatnie z ciekawości). Jedyne co to woda niesię biały osad, jakby jakaś glika czy coś takiego. A ryby do niedawna były tam piękne. Niestety nieopodal, odbywał się remont torowiska i pracownicy cięzko pracowali nad tym żeby wszystko wybić. Jesienią miałem fighting z cieciem co w weekend na budowie sprzętu pilnował, bo mu siatki i więcierze pościągałem. Zawsze na wiosnę łowiłem tam piękne jazie po 45 cm, miętusy też były piękne, moją życiówkę szczupaka tam złowiłem. Teraz został sam drób.
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: razz w 26.04.2016, 18:21
Według mnie to, że wędkarz zabierze złowioną rybę do domu nie wpływa znacząco na populację. Największy wpływ mają rybacy, a następnie kłusownicy. Ci drudzy z reguły kłusują głownie podczas tarła, gdzie ryba trzyma się w dużych ławicach. Odławiają wielkie ilości w ten sposób. Ryba z ikrą idzie na handel w jakiejś reklamówce. Podam przykład. W moim mieście z jeziora wypływa niewielki kanał. Ma może 50m długości i 4 szerokości. Wchodzą tam duże ilości sandacza. Sztuki około 1kg to norma. Uwierzcie mi, że codziennie stoi tam kilku "spinningistów" i odławiają po kilkanaście sztuk każdy. Jeden bądź dwoch stoi na czatach. To wszystko podczas tarła rzecz jasna. Siatki, siatki siatki to temat rzeka. Sprawny kłusol wyjmuje wanny ryb dzięki nim. Jeśli nie sprzeda, wyrzuci dla kota albo świń. Kogo panowie nazywacie mięsiarzami? Kogoś kto weźmie kilka płotek na kolację, bo jego dzieci lubią zjeść smaczną i świeżą rybę? O wiele zdrowszą od tych kurczaków, indyków i kotletów z marketu. To bez sensu. W naszych wodach są ryby. Jest ich mniej niż kiedyś, ale nigdy nie znikną całkowicie. To że populacja dużego lina, karasia, czy leszcza się zmiejsza to wina gospodarza wody, nikogo innego. Załóżcie sobie dziennik połowów i na koniec roku policzcie sobie te "setki" ogromnych sztuk, które złowiliście i które gdybyście wzieli do domu to jak bardzo byście zaszkodzili naturze. Gdyby nie było rybaków, i kłusoli to fakt, że te ryby które wpadły do waszego podbieraka wylądowały by na stole nic by nie zmienił.
Nie zapominajmy także o wydrach Panowie, które są wszędzie. Te stworzenie nie polują na małe ryby. Na mniejszych jeziorkach groźna jest też zima. Znam kilka przypadków wyduszenia się ryb pod lodem.
Sam wypuszczam złowione ryby w 99%. Czasami jednak wezmę kilka sztuk do domu. Są to płotki, wzdręgi czy karasie srebrzyste. Te rybki są smaczne i jest ich masa. Moja żona bardzo je lubi, mój 1.5 roczny synek też... pozdrawiam:)
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Luk w 26.04.2016, 20:21
Razz, powiedz mi na ilu wodach są rybacy, w ilu okręgach... Kłusownicy robią swoje, to prawda, ale na ilu wodach są tez kłusownicy (jeżeli do nich zaliczymy wędkarzy łamiących przepisy - to na wielu). Prawda jest taka, że nie można mieć limitów takich jakie są teraz. Wędkarze biorą i biorą, przez co tarło naturalne coraz słabsze, zarybia się już głównie karpiem, ten znowu się nie rozmnaża. Dlatego jest jak jest.

Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tymi sztukami. Jakbyś u mnie na kanale zabrał pięć razy po trzy liny, to za szóstym razem nie miałbyś brań. W wodach nie ma tysięcy linów, tak się nam wydaje. Więcej może być leszcza, bo jest to stadna ryba, która często przebywa z dala od brzegu i może być bardzo liczna, ale i ten gatunek daje się przetrzebić.

Jeżeli weźmiesz taki kanał Ulgi w Opolu, i powiem Ci, że na jego długości kilku kilometrów, jest 100 linów powyżej 1.5 kilograma, to czy obecne limity są OK? Jeden dzień jak trafisz na stado grupujące się do tarła i ubywa 3% takich osobników. Pomnózmy to przez dziesiątki wędkarzy... Efekt jest taki, że nikt nie łowi, od święta prosiaczek zawita w podbieraku. Co ważne - na przełowionych wodach i kłusownik nie połowi. Polecam zobaczyć jak często wyczynowcy łowią liny na zawodach, a raczej jak rzadko.

Jakby co to nie musisz się usprawiedliwiać, nie jesteśmy przeciwko zabieraniu ryb, popieramy tutaj zdrowy rozsądek. Jednak zwalanie na kłusowników i rybaków często nie ma sensu, to szukanie wytłumaczenia. A jeżeli dzieci lubią jeść rybę a tej brakuje w naszych wodach? Może lepiej kupić im coś innego? Ryby z wód gdzie wpuszczane są ścieki oczyszczone lub dopływa deszczówka wcale nie są zdrowe. No i zawsze można zostać wegetarianinem :D
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: razz w 26.04.2016, 23:26
Mieszkam na Mazurach, także jezior tu dostatek. Powiem Ci Luk jak to wygląda w mojej okolicy. Na 7 jezior w promieniu 5 km od mojego miasta, 5 jest odwiedzanych przez rybaków. Ilekroć jestem na rybach, słyszę teksty od innych wedkarzy, że rybacy znowu trzepali rybę... cokolwiek to znaczy. Ostatnio w końcu ktoś się za to wziął, bo podobno przyłapano ich na odławianiu sandacza i szczupaka w marcu i kwietniu. Prawdopodobnie mają zapłacić jakąś znaczącą karę. Kłusowników jest mnóstwo, nie mówię tu o wędkarzach łamiących przepisy. Mówię o ludziach, którzy stawiają 30, 40m siatki, czy też bawią się prądem. Znam co najmniej kilku takich amatorów, bo z nimi pracuję. Przynoszą do pracy ryby na sprzedaż.
Są jednak pozytwy, lecz ciagle ich mało. Mianowicie. Raz na jakiś czas na ryby wybieram się trochę dalej tj, 70km od miejsca zamieszkania. Jezioro to 20-25 ha zbiornik. Sprawa tam wygląda wspaniale. Linia brzegowa czyściutka, sprzątanie organizowane jest co 2-3 miesiace. Zjeżdżają sie wszyscy okoliczni wędkarze. Po robocie ognisko, piwko i bajera o rybkach. Ci sami wędkarze kontrolują samych siebie, jeśli chodzi o wymiary ochronne ryb i ilość złowionych sztuk. Kłusowników przegonili już dawno... drogą niekoniecznie prawną, ale bardzo skuteczną :). Rybacy nie mają wstępu. Wędkuję tam z teściem, bo miesza w okolicy. Zna te jezioro doskonale. Uwierzcie, że jeśli jedziesz szukać lina to go znajdziesz. W tamtym roku w maju odwiedziłem jezioro 3 razy i za każdym razem trafiało się kilka linów. Przyłowem był piękny karaś złocisty złowiony przez teścia na kluska obiadowego:). Wracjąc do samochodu i spotykając po drodze ludzi, każdy coś złowił. Ludzie tam nie wypuszczają ryb. Gdyby to robili na pewno byłoby ich jeszcze więcej i dorastały by do fajniejszych rozmiarów, ale na tą chwilę i tak jest tam świetnie. Dodam, że jest to woda PZW. W mojej okolicy czegoś takiego nie ma. Zdarzają się tylko koła karpiarzy, którzy wpuszczą 50dag karpie raz na jakiś czas i na tym ich działalność się kończy...
Wędkuję od 15 lat na jeziorach w obrębie miasta w którym mieszkam. Kontrolowany byłem jeden raz, jeden raz... rozumiecie? Roczna opłata za wędkowanie z brzegu to 200zł, za co my płacimy? Ostatnie zarybienie przez gospodarza sandaczem jeziora mi najbliżeszego miało miejsce w 2003 roku. Od tamtej pory cisza. A rybacy i kłusle jeżdża, jak nie tu to na innym akwenie coś się wydrze.
Według mnie takie są realia na chwilę obecną. Jeśli w dniu dzisiejszym każdy wędkarz w mojej okolicy stwierdziłby, że będziesz wypuszczał złowione ryby. To pozytywnych efektów doczekamy się chyba za naście lat. Gdyby jednak pozbył się typowych "mięsiarzy" myślę, że kolejny sezon byłby już dużo, dużo lepszy.
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Luk w 26.04.2016, 23:55
Jeżeli mieszkasz na Mazurach to rozumiem, rybacy i kłusownicy to normalka tam :-\ 

Ciekawe jest to co piszesz o odławianiu szczupaków i sandaczy. Tak się składa, że w tym okresie ryby te trafiają do wielu marketów, z 'hodowli'... Ciekawe, czy własnie nie z mazurskiej hodowli :)

Mam do Ciebie pytanie jako osoby z tamtego rejonu. Czy padały propozycje aby podzielić dane jeziora na takie gdzie są rybacy i wędkarze i na takie bez rybaków (oprócz odławiania drobnicy)? Dlaczego oni sieciują wszystkie wody? Sami rybacy/ZG PZW strzelają tym sobie w kolano, nie potrafię za cholerę tego zrozumieć :-\
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: razz w 27.04.2016, 07:43
Są jeziora gdzie rybacy nie łowią, ale lowili wcześniej, więc rybostan jest podobny. W tym sezonie nie wiem gdzie się ich spodziewać. Wypytam odpowiednich osób gdzie planują w tym roku odlawianie. Z tymi sandaczami i szczupakami to jest tak, że rybacy też klusuja. Zlowione w okresie ochronnym ryby w tym wypadku sandacz i szczupak trafiają do prywatnej "reklamowki". Wcale nie musi wylądować na półce marketu. Taki sandacz dla rybaka jest jak fucha dla hydraulika. Taki bonus do wypłaty. Właśnie w tym momencie zapytałem kolegę z pracy po ile kupił sandacza w tamtym tygodniu - 17zl. Miał tam też dwa liny.
Inny przykład. Rzeka Drwęca na odcinku Samborowo. Rybaczowka w miejscowości odlawia dużo ryb. W poprzek rzeki stoi 6 siatek. Ryba nie ma szans naturalnej migracji bez ingerencji Pana franka, miejscowego amatora wyrobów monopolowych. U franka można kupić każdą rybkę za kilka 4xpackow Tatry.
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 27.04.2016, 07:52
Razz, witki opadają, jak się czyta takie rzeczy. Paproch w oku rybaka widzisz, a belki we własnym nie dostrzegasz, ot co.
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Luk w 27.04.2016, 08:20
Na Mazurach jest inaczej. Rybacy mają silną konkurencję, tam kłusownictwo potrafi być bardzo zorganizowane i przybierać gigantyczne rozmiary. Szkoda, że nie szuka się jakiś rozwiązań. Póki co wędkarsko ten rejon zachwyca tylko widokami, jak dla mnie na mapie jest to 'wykreślony' rejon. Byłem dwa razy i mi wystarczy, za trzecim może pęknąć serce z żalu....
Tytuł: Odp: PZW, rybacy, wędkarze a rzeczywistość
Wiadomość wysłana przez: Sławek w 27.04.2016, 08:21
No coz... może to kontrowersyjne ale Polacy to w większości bardzo głupi naród. Dbający tylko o to co "tu i teraz i dla mnie". 
Może powoli, bardzo powoli sie to zmienia. Młodsze pokolenie jest bardziej świadome ekologicznie, wie więcej o racjonalnej gospodarce zasobami naturalnymi. To sie przenosi również do wędkarstwa. Co roku pojawiają sie łowiska no kill na wodach pzw, tworza sie stowarzyszenia dbające o własne wody.
Ale to caly czas za malo.

A co do sieci rybackich. To ja w woj. śląskim tego nie znam. Tutaj praktycznie nie ma odłowów... i ryb tez nie ma. Za to odpowiedzialni sa mięsiarze biorący wszystko i zawsze. Ale również wędkarze łowiący wg RAPR, który, nawet scisle przestrzegany, pozwala na zabieranie jakichś chorych ilości ryb.