Spławik i Grunt - Forum
SPRZĘT i AKCESORIA => Zakupy => Wątek zaczęty przez: Luk w 08.03.2016, 13:27
-
Dlaczego tak mało polskich firm wędkarskich 'sprzedawanych' jest na Zachodzie? Zapraszam na mój najnowszy wpis w blogu:
http://splawikigrunt.pl/blog/2016/03/08/dlaczego-polskich-firm-wedkarskich-praktycznie-nie-ma-na-zachodzie/
Jakby co to mój wpis jest jak najbardziej 'patriotyczny' i nie jest narzekaniem i zrzędzeniem. To obserwacja. Po prostu czegoś jakby brakuje - ale oczywiście są wyjątki. Szkoda, że potwierdzają regułę :-\
-
Wszystko obija się o dobry PiR 8) . Choć woblery Salmo bardzo dobrze się przyjmuje na "zachodzie" bo są naprawdę dobre.
-
Boją się po prostu zaryzykować.Firmy angielskie są wrośnięte przecież w świadomość anglików,trzeba był by większych nakładów finansowych,żeby na serio podbić rynek.Biznes to ryzyko.Na razie polskie firmy wędkarskie takiego ryzyka nie podejmują.Całkiem niedawno czytałem,że firma Reserved wynajęła lokal w Londynie,na jakiejś ekskluzywnej ulicy, za horrendalny czynsz,który nie masz szans się zwrócić przy cenie ubrać jaką mają.Chodzi tylko i wyłącznie o reklamę.Chcą podbić rynek to inwestują w reklamę.
-
Ja sądzę, że po prostu nasz towar nie jest wart Anglików :) i nie biorą tego jak mają pod nosem lepsze jakościowo towary itp, pozatym ich stać na stosunkowo drogi towar płacąc funtami. Porównując : U nas Korda Goo kosztuje +- 60 PLN czyli średnio 4-5h pracy Polaka, a Anglik kupi ten sam towar za godzinę pracy :). To po co on ma się wtajemniczać w tanizne z Polski jak go stać na sprzęt klasy premium itp ;)
-
No ale Dragon ze swoim kijami spiningowymi mógłby stanowić dużą konkurencje.Inaczej niestety z feederem czy wędkami do odległościówki.No ale przecież w Anglii nie każdy łowi na Drennany Acolyte,rynek niskiej półki też istnieje.
-
Na pewno istnieje gorszy sort towaru, ale nie pochodzi on z Polski :)
-
Jasne, że tani rynek w Anglii istnieje przykładowo firma która oferuje wędkę, kołowrotek żyłkę i podbierak brzanowy za 30 funtów co stanowi połowę dniowki minimalnej krajowej.
Czy się sprzedaje? Jasne. Nie każdy jest zapalonym wędkarzem. Są ludzie co jadą na ryby raz czy dwa razy w roku i netto będą kupować wysokiej półki drennana bo ich stać..
A rynek spinningowy w anglii jest otwarty.
-
Jakość jakością. Wspomniany wcześniej Dragon to już porządna firma. Kije, nawet żyłki, które o dziwo ciężko dostać nawet w stacjonarnych polskich sklepach...
Znaczenie ma też przywiązanie do marki, jej renoma.
Niekoniecznie jej produkty muszą być faktycznie najlepsze. Ale jeżeli firma zdążyła już sobie zbudować wizerunek to jest jej łatwiej na danym rynku.
Można to do pewnego stopnia zobrazować na rynku motoryzacyjnym. Choćby VW i Kia. Volkswageny nadal bardzo dobrze się sprzedają, bo są postrzegane jako synonim trwałości i niezawodności. Owszem, ich auta budowane 15-30 lat temu takie były. Dzisiaj nie jest już tak różowo.
Obecnie bardziej niezawodna (oczywiście w uogólnieniu) jest Kia. Ale chyba nadal większość klientów wybiera VW. Kia jest nadal postrzegana jako marka jeszcze bez większego doświadczenia i ogólnie nie zdążyła jeszcze zbudować tak wielkiej renomy jak VW.
Mniej więcej...
-
Grzesiek, bo śląskie przysłowie mówi: dobre - lepsze - niemieckie :D
Panowie, przynęty w UK mają straszne ceny (spinningowe). Co kosztuje firmę X sponsorowanie jednego lub dwóch Angoli, danie im sprzętu, przynęt... Czy nie opłaca się miec takich gości - na dodatek łowiących 12 miesięcy w roku, bez żadnych okresów ochronnych? Ryby ze zdjęciami non stop - na Facebooka jak znalazł. To już sie opłaca. A jeżeli chce się podbić rynek, to już jest podstawa, punkt wyjściowy...
Czy można powiedzieć, że jakąś firmę nie stać na taki sponsoring? A nadmienię, że sprzedają w UK i tak :) Może wąskie horyzonty nie pozwalają na pewne rzeczy?
Co do cen - Salmo lub Savage to straszne ceny, nawet na kieszeń Angola. Bo Goo słuzy z pół roku jak nie dłużej, a takiego wobka można stracić po pierwszym zarzucie, po kilku szczupakach i tak jest pogryziony... Dlaczego więc nie sprzedawać i promować gum? Bo Angole jakbyście nie wiedzieli nie potrafią łowić gumami dobrze, podbijanie z opadu to nie jest ich mocna strona. Po prostu - nie jesteśmy zainteresowani ;D
-
Nie wiem jak sprawy się mają w Anglii. Wiem jak sprawy się mają we Włoszech. W sklepie, gdzie często robię zakupy zanęta Trapera z serii ,,Gold" kosztuje 5,5 euro. Włosi mają czym nęcić i umieją łowić ryby, a zanęta schodzi na bieżąco.
-
Pozwoliłem sobie przenieść wątek z działu "NAD WODĄ » Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem" do działu "Zakupy".
-
A mi się wydaje, że polskim firmom wcale nie zależy, żeby się wbić na zachodni rynek. No bo po co, skoro i tak mają zbyt. I jeszcze z jednego powodu - tam trzeba trzymać stale wysoką jakość, a na rynku polskim nie bardzo. Mam tu na myśli producentów polskich zanęt.
-
Luk, poniekąd sam już w innym wątku odpowiedziałeś na to pytanie:
-" Jean, ja myślę, że tu chodzi o zaufanie. 10 lat temu nie było Kordy, Avid Carp, kilku innych firm. Teraz są... Sprawa produktów wygląda inaczej z jednego powodu. Bo Angole większość rzeczy sami projektują i wprowadzają do produkcji. Ale co zaproponowałby Tandem Baits? Wyjaśnij mi co takiego? Tańsze kulki, tańsze komponenty zestawów z Chin, kopie zerżnięte od firm z 'góry'? "
-
Jean, akurat ja mówię o przynętach gumowych do spinningu - tutaj Angole są 'za Murzynami' - jeszcze... Tutaj polskie firmy mają o wiele więcej do powiedzenia. Na dokładkę jak pisałem - w UK są jerki, woblery, są obrotówki. Ale gum jest malo, a to przecież strasznie łowne przynęty. Tak więc rynek jest idealny. Jeżeli udałoby się zainteresować tym wędkarzy, można wstawić towar do sklepów, a tu juz wiadomo - bierze się hurtowe ilości...
Bo czy firma X nie ma sprzętu, przynęt aby zasponsorować takiego wędkarza? Jeżeli nie ma, to są to wtedy zwykłe leszcze a nie firma :) Może nam się wydaje, że polskie firmy są takie duże, obrotne, a prawda jest zgoła inna? :)
-
Na YT mam subskrybowanego jednego Anglika. Łowił na Kopyto Relaxa. W jednym odcinku dobrze mówił, że to Kopyto, a w drugim już, że to przynęta Savage Gear.
-
Co do polskich gum i Uk - myślę, że to kwestia skali .... Relax celuje w największy rynek spinningowy czyli USA, przy tamtym rynku UK to skąpy %
-
SpinMad w UK bije rekordy. Ukazał się artykuł Marcina Kwasniewskiego w jednej z gazet i sprzedaż wystrzeliła.