Spławik i Grunt - Forum
MEDIA i MULTIMEDIA => Kącik literacki => Wątek zaczęty przez: Syborg w 11.03.2016, 05:05
-
Poniższy felieton napisałem kilkanaście dni temu i umieściłem go na swoim blogu. Pierwotnie nie zrobiłem tego tutaj, ponieważ byłem przekonany, że jest to miejsce dla typowych opowiadań wędkarskich. Uznałem jednak, że jest to dobre miejsce również dla felietonów. Tematyka jest wiadoma, może jedynie podejście piszącego do zagadnienia odmienne. W takim razie przedstawiam swoje "przemyślenia". Jak zwykle "mrużę" oko, czytelników proszę o to samo.
Wędki i kobiety
Wędkarstwo to zło. Zło, które jest podejrzane, wrogie i owiane mgiełką dzikiej, wstrętnej tajemnicy. Kobiety bardzo źle znoszą połączenie wędki i wody, a szczególnie takie połączenie tych dwóch światów, które angażuje ich mężczyzn. Co tam angażuje - to wciąga, omamia, odrywa od opiekuńczej piersi. Ich oczy będą ciepło patrzyły na ciebie, gdy będziesz siedział nad katalogiem szwedzkiej firmy, która sprzedaje szafki w elementach, ale weź do ręki katalog także szwedzkiej firmy, dla odmiany produkującej kołowrotki:
- Będziesz znowu coś kupował? - ni to pyta, ni oskarża.
- Nie - odpowiadasz jak ostatni tchórz. - Tak tylko oglądam, bo Piotr kupił sobie takie ładne ABU - dodajesz i w tym momencie już wiesz, że jesteś ostatnią, kłamliwą łajzą.
- Piotra stać na takie rzeczy. Dużo zarabia, nie włóczy się jak ty, z tymi zasrańcami, obszarpańcami, w gumowcach po łąkach i bagnach - znawczyni ludzkich charakterów wyjaśnia.
- Ty nazywasz moich kolegów zasrańcami i obszarpańcami? - pytasz z udawanym oburzeniem, bo dobrze wiesz, że to są zasrańcy. O tym, że ich kochasz i jesteś nieodłączną częścią tego cyrku, zaświadcza tylko łzawe:
- Mam tylko ich...
- Masz mnie! - jej krzyk oznajmia, że nie będziesz miał cudzych bogów przed nią. W jednej chwili jesteś pozbawiony złudzeń, dostałeś emocjonalnym kijem w łeb. Siedzisz nad katalogiem z kołowrotkami, ale już z przetrąconym kręgosłupem.
Godzinami spacerujesz z nią po urokliwych uliczkach starego miasta. Wydaje się, że jej buciki delikatnie dotykają i liczą każdą kostkę brukową. Co chwilę spogląda czule w twoje oczy, przytula się, komentuje otoczenie, chichocze - cieszycie się sobą. Przechodzicie przed wystawą sklepu wędkarskiego... no, kurcze, połamie cię! Tak cię pociągnie, tak przyspieszy, że gubisz czapkę, którą zrobiła dla ciebie jej mamusia. Żebyś tylko przypadkiem czegoś nie wypatrzył przez szybę! Bestia wyszła z kotka.
Między serialami i odwiedzinami mamusi kombinuje: Pewnie ma tam jakąś zdzirę. Czuję to, mam przeczucie! Ci jego kumple nie lepsi. Ten rozwodnik pewnie najbardziej sprowadza go na złą drogę. Kto to widział zadawać się z takim kimś. Zasrańcy! Idę przejrzeć kieszenie tej jego kamizeleczki. Zaraz coś znajdę... ała! Zasrany haczyk! Zabiję go, w nocy... Cholerne ryby!
- Kiedy my ostatnio byliśmy razem w kinie? - dostajesz pomyjami po oczach. Milczysz.
- Kiedy ostatnio byliśmy u mamy na obiedzie? - pozostała porcja pomyj. Milczysz.
- Lewandowski ma czas dla rodziny! Gdzie ja miałam oczy! - resztki pomyj z samego dna. Milczysz.
- Kochanie, Lewandowski też wędkuje - przerywasz milczenie i ratujesz się chwytając brzytwy.
- Nie interesują mnie inni! On to taka sama fujara jak ty! Milcz!
Idziecie na przyjęcie. Spotykasz tam gościa, który nawet swoim widokiem wkurza cię. Typowy dupek, nie wędkuje. Ty rozpracowujesz frajera w pięć minut. Klient ma pojęcie o wędkowaniu jak ty o morderstwach na zlecenie. Nie chce się tobie z nim gadać, w przeciwieństwie do żonki. Ta zachwycona mięczakiem: ochy, achy, srele-morele. Żonka nudziarza nie lepsza od mężusia. Dodatkowo nie lubi wędkarzy. Impreza do bani.
- Pani mąż nie wędkuje? To niedobrze, powinna pani namówić męża do tego - nie wierzysz w to, co mówi twoja partnerka. Już chcesz dusić tę załganą małpę, ale ona kontynuuje:
- Mój mąż jest indywidualistą. Wędkuje od dawna, a ja uwielbiam to jego wspaniałe hobby. Ma fantastycznych, odpowiedzialnych kolegów, z którymi wyjeżdża na długie godziny, czasem na całe dnie. Pasja nie koliduje z jego pracą, potrafi zadbać o rodzinę. Umie zarobić na to, co ma, a ma tego sporo, oj sporo - całe szafy. Wszystko ze szwedzkich katalogów!
Ty prawie mdlejesz ze złości, ale kątem oka zauważasz przyjaciela, Marka. Żoneczka też go zauważa i mówi do towarzystwa:
- Proszę, jaka niespodzianka. To kolega mojego męża, też wędkarz. Zapewne przegadają całą noc, głuptasy - wyjaśnia. Ścisza głos i dodaje:
- Rozwodnik. Głupia żona go zostawiła. Cudowny człowiek - wzdycha.
- Cześć, zasrańcu! Kiedy jedziemy? - czule witasz kolegę.
Wędkujący facet rzadko dogada się z żoną (swoją). Są jednak szczęściarze na tym świecie, którzy dumnie zadzierają głowy i chwalą się, że są wybrańcami. Podobno jest kilku takich - tak głoszą legendy. Jak zmienić tę sytuację, jak poprawić statystyki? Czy nauczenie żony wędkowania to dobry pomysł? Beznadziejny, niestety. Popsujesz sobie relacje z kolegami. Nie warto. Żona nie pocieszy, tak jak koledzy, nie nałapie dla ciebie rosówek, nie kupi odpowiedniej żyłki, nie poda piątego piwa i nie powie - pij, mamy więcej. A co najważniejsze - nie posika się efektownie ze śmiechu, gdy wpadniesz po szyję do wody, czy obładowany sprzętem wywiniesz orła na krowim placku. Zasrańcy zrobią to lepiej.
Drogie Panie, prawdziwi wędkarze nie mają "tam" nikogo na boku, uwierzcie, proszę. Czasem, gdy pytacie: "Z kim ty miałbyś lepiej?", chcielibyśmy odpowiedzieć, że z Martą, ale tego nie mówimy, bo to byłaby nieprawda. Kochajcie nas, naszą pasję i tolerujcie naszych kolegów wędkarzy. Bezwarunkowo. To zbyt wiele?
-
:bravo: :thumbup:
-
Jacek :bravo:. Podpisuję się pod puentą.
-
O kurcze ale "kosa" opowiadanie :bravo: :thumbup: :thumbup:
-
No coś bym powiedziała, ale wszystko zostało już napisane ;)
-
Świetny tekst.
Ale tutaj się zmarnuje.
Powinien trafic na główną stronę portalu. Na fb i gdzie się da.
Dzięki za miłą lekturę.
-
:bravo: :thumbup:
-
:bravo: :beer: :) super
-
Super opowiadanie :bravo: :thumbup: :beer:
-
:thumbup: :beer: - super tekst
Ps. Ja wędkuję zazwyczaj podczas wizyt u Teściów razem z Teściem i Szwagrem :) Więc nawet na męskie wypady umawiamy się "do Mamusi" co cieszy całą rodzinke :)
Ps. 2 - Teściowa zasponsorowała mi nawet jedną z wędek :)
-
(...)
Żona nie pocieszy, tak jak koledzy, nie nałapie dla ciebie rosówek, nie kupi odpowiedniej żyłki, nie poda piątego piwa i nie powie - pij, mamy więcej. A co najważniejsze - nie posika się efektownie ze śmiechu, gdy wpadniesz po szyję do wody, czy obładowany sprzętem wywiniesz orła na krowim placku. Zasrańcy zrobią to lepiej.(...)
Pięknie to ująłeś :D :thumbup: Felieton - prima sort! :bravo:
-
Tekścik pouczający i dodatkowo wesoły. ;) :bravo:
Świetny tekst. Ale tutaj się zmarnuje. Powinien trafić na główną stronę portalu. Na fb i gdzie się da.
Ja bym go umieścił w czasopismach dla kobiet ;) Nie znam tytułów, ale czasem u dentysty lub fryzjera przeglądam - idzie się nieźle uśmiać.
Ciekawe ile % czytelniczek by to zrozumiało. ;)
-
Wielkie brawa ! :bravo:
Rozwaliło mnie to :
Wędkujący facet rzadko dogada się z żoną (swoją).
:)
-
Hehe, genialne! Po prostu genialne! :D
Zwłaszcza ten fragment:
"- Nie interesują mnie inni! On to taka sama fujara jak ty! Milcz!"
Świetnie się to czytało, czekam na więcej ;)
:beer: :thumbup:
-
Super. :thumbup:
Moja żona pyta mnie często dokąd wychodzę - a w zasadzie zawsze pyta - nawet, kiedy wychodzę z wędkami. Czasem jednak, często późnymi wieczorami, wychodzę na spacery lub jeżdżę rowerem nad Wisłę. Na pytanie "dokąd wychodzisz?" zawsze mówię, "do kochanki". Kiedyś zapytała, jak kochanka ma na imię, więc odpowiedziałem, że Wisła. I teraz jest zazdrosna. Zresztą, zawsze była.
-
Super tekst. Mój każdy wyjazd do teściowej jest połączony z wędkowaniem. Kiedyś teść, a dziś szwagier, to moi kompani od wędki.....
PS. Jutro jadę do teściowej. Poniedziałek i ew. wtorek nad wodę ze szwagrem......
-
Super tekst. Mój każdy wyjazd do teściowej jest połączony z wędkowaniem. Kiedyś teść, a dziś szwagier, to moi kompani od wędki.....
PS. Jutro jadę do teściowej. Poniedziałek i ew. wtorek nad wodę ze szwagrem......
Szczęściarz :P
-
Przytoczę do tego wątku cytat z książki S. Krakowskiego - Wędkarstwo dla każdego:
"Sądzę jednak, że najszczęśliwsi są ci wędkarze, których żony, wobec pasji mężowskiej, przyjęły postawę pobłażliwo-absorbującą, z tendencją do łagodnego hamowania zbyt szaleńczych pomysłów swojej drugiej połowy" :D
-
Przytoczę do tego wątku cytat z książki S. Krakowskiego - Wędkarstwo dla każdego:
"Sądzę jednak, że najszczęśliwsi są ci wędkarze, których żony, wobec pasji mężowskiej, przyjęły postawę pobłażliwo-absorbującą, z tendencją do łagodnego hamowania zbyt szaleńczych pomysłów swojej drugiej połowy" :D
Aro :thumbup:
-
:thumbup: :bravo: :beer:
-
Bardzo dziękuję wszystkim za miłe słowa. Doceniam to, mówię szczerze. Chłopaki, dziękuję również za to, że chciało się Wam poświęcić chwilę na napisanie sympatycznego komentarza. Można na Was liczyć, to pewne.
Przepraszam, pozwólcie, że załatwię teraz swoją osobistą, zupełnie prywatną sprawę.
Moja żona twierdzi, że nie odważę się napisać tutaj na jej temat (w tym wątku). Myli się, nawet bardzo.
Wiem, że gdybym nawet wymyślił sobie, że będę amatorsko rozbrajał w piwnicy niewybuchy, niewypały i inne cudeńka tego typu, to Ty zaakceptowałabyś moją decyzję. Wspierałabyś mnie, tolerowałabyś moje pomysły. Wiedziałbym, że mogę liczyć na Twoje "nie siedź za długo", "zjedz coś", "ubierz się ciepło", "nie wysadź nas przypadkiem, bo pobudzisz sąsiadów". Jesteś idealna. Dziękuję, kochanie :)
-
Jacku, bardzo fajny felieton, dużo prawdy życiowej i naszych chęci i pragnień. Myślę, że nasze kobiety i tak nas kochają, jacy byśmy nie byli i jakich byśmy nie mieli zasrańców, a my ze swojej strony powinniśmy kochać je trochę więcej niż nasze rybki, aby nie było tak, że poza rybkami nie mamy nic. Kocham Cię moja żonko.
-
Jacek, wielkie :bravo: :bravo: Super tekst , masz głowe :thumbup: :thumbup:
-
Jacku, gratuluję interesującego "zeszycika"! :thumbup:
Muszę jednak dodać, że z racji mojego stanu cywilnego, pewnych rzeczy mogę nie rozumieć i może nie wypada mi komentować samego przesłania ;D
-
Super tekst! :thumbup: :thumbup: :thumbup:
-
Jak wracam utytłany z rybek i biorę prysznic, to się podejrzliwie pyta, po co się myłem. Pewnie żeby zapach jakiejś młodej płotki zmyć. Ech...
-
:bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :thumbup: :beer: Urwało mi dupę :D Nigdy bym nie pomyślał że bycie zasrańcem jest takim wyróżnieniem :)
-
Jacku fajnie się czytało :D Dla mnie rewelacja :bravo:
-
Jacku... Zaproponuj żonie, by zarejestrowała się na Forum :D Może Ona zrewanżuje się jakiś opowiadaniem :)
Moja żona bardzo cierpliwie znosi moje hobby. Kiedyś mi nawet powiedziała, że cieszy się, że mam pasję i hobby, co do tej pory wprawia mnie w osłupienie :) A wracając do tematu to świetny tekst Jacku :bravo:
-
Przyjemne opowiadanko,ładna gra słów,raz "ostrzej", raz łagodniej. Można się uśmiechnąć do monitora :D
Czego jednak nie rozumiem,to takiego "stereotypu" żony niepochwalającej wędkarskiego hobby.Albo też panującego stereotypu męża ganiającego z torbami za żoną po butikach. Często się to przewija w zabawnych opowiadaniach,kabaretach.
Nie ogarniam do końca,bo mnie to zupełnie nie dotyczy,mimo iż żonę mam...
Nieraz się zdarza ,że żona "wygania" mnie na ryby,bo jestem zbyt marudny,albo też za argument podaje ilość i ceny sprzętu ,który nakupiłem i teraz "się tylko kurzy" ;)
A ja (niesmacznie może) sobie żartuję,i pokazuję jej, gdzie są paragony i inne dowody zakupów posiadanego sprzętu,bo gdy zginę "nagle i tragicznie" to będzie wiedziała za ile to "opchnąć" :P
Co by jednak nie pisać ,to przyjemnie było się pośmiać czytając :)
-
Brawoo!
Bardzo fajny tekst :)
Wysłane z mojego LG-H320 przy użyciu Tapatalka
-
:bravo: :thumbup: :beer: :beg:
-
Fajne ☺ i bardzo życiowe ☺
-
Co wiecej dodać chyba czasami trzeba wypracować sobie jakieś porozumienie -ja jadę na ryby ona idzie na zakupy i szafa gra. Nauczyła się że lepiej iść z mamą koleżanką bo ja chodziłem za nią i pod nosem tylko k....wa ,teraz ma spokój. Jesteśmy ze sobą ponad 20 lat i powiem wam niektóre rzeczy lepiej przemilczeć niż mówić [nie chwalę się zakupami :)]
-
Jesteśmy ze sobą ponad 20 lat i powiem wam niektóre rzeczy lepiej przemilczeć niż mówić [nie chwalę się zakupami :)]
To są tzw. "białe kłamstwa". Ale zgodzę się z Tobą, że pewne rzeczy lepiej przemilczeć. A gdy dobry duszek się spyta: "Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?", to zawsze można odpowiedzieć: "Bo nie pytałaś." :-X :beer: