Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Nasze wyniki nad wodą => Wątek zaczęty przez: Druid w 20.01.2015, 00:08
-
Witam
Pewnie każdy z was miał na haczyku coś co rybą nie było - prosze więc sie chwalić :)
Ja od siebie napisze moje najciekawsze ,,zdobycze" :
- nietoperz zlowiony batem - złapał w locie haczyk z pinką
- piżmak który nocą wpłynal na żylkę i po zacięciu wbiłem mu haczyk w nogę
- na dość ważnych zawodach na Kanale Gliwickim - złowiłem prezerwatywę :) - kibice mieli ubaw :)
Pozdrawiam - Gienek
-
Ja również ograniczę się do ciekawszych, bo różne ptaki, to chyba każdy miał na kiju. Łabędzie, kaczki, łyski, rybitwy. Wróbel przy zarzucie. Każdy gatunek chyba przerobiłem :)
W zeszłym sezonie płetwa na spławik - przez jakiś czas byłem przekonany, że to ryba.
Gaśnica na zestaw żywcowy wywieziony na szczupaka na Przeczycach.
Pończocha z pęczakiem w środku na Kozłowej Górze (nad ranem przyszedł pan, który ją tam wrzucił i powiedział, że w ten sposób zwabia drobnicę pod sandacza).
Obuwie, czyli gumiaka oraz półbuta też zaliczyłem.
Żółw w zeszłym sezonie na spławik (byłem bardzo zaskoczony i z pewnością moja mina była dziwna podczas jego holu) - syczał mocno.
(https://splawikigrunt.pl/pliki/mateo/images/photos/IMAG0343.jpg)
(https://splawikigrunt.pl/pliki/mateo/images/photos/IMAG0611.jpg)
-
O ! To był nasz krajowy żółw błotny ?
-
Piękny okaz i zdjęcie! :D
-
Pieron wie - nie znam się na żółwiach :)
Ale nie wiedziałem, że są takie szybkie. Postawiłem go obok siebie, żeby sobie odpoczął. Wysunął głowę i tak się gapił, a nagle jak nie skoczy! Wystraszyłem się. Skoczył normalnie w górę i prosto do wody zanurkował i pod wodą odpłynął. Jeszcze po drodze walnął skorupą o sztycę od podbieraka.
-
Ja podczas spinningowania w Odrze, ustrzeliłem na kopyto Bobra których aktualnie jest od zatrzęsienia, drzewa lecą jedno za drugim. Jest tez jeden taki ciekawski który lubi się przyglądać jak łowie nad zatoczką.
-
Nie no Mateo z zolwiem wygrales
-
No cóż Mateo, wytrawny z Ciebie łowca :)
Druid też nie gorszy, łowiący nietoperze z pełnego zamachu :)
Moja jedyna nietypowa "zdobycz" (o ile tak ją można nazwać), to kwietniowy szczupak na kukurydzę z gruntu.
-
To był czerwonolicy żółw ninja :D
-
U mnie tez sa te żółwie... Ale nie dał sie złowić, szybki jest w wodzie skubany.
W Londynie kumpel z PAA - Marcin, łowiący często na Tamizie, nazywany jest czasami bike hunterem (łowca rowerów), bo złowił już trzy rowery , ostatnio kolejny. Bez nęcenia! ;) Jeden z poprzednich wart był 800 funtów i był w dobrym stanie.
-
Z takich ciekawszych przyłowów to pijawkę(branie jak książkowy opis brania rekordowego lina,jakieś minimalne przytopienia,spławik zataczał mini kółeczka i tak w koło przez kilka minut. Nie wytrzymałem i zaciąłem
W zeszłym sezonie zaciąłem bobra. Mam nagranie na telefonie,bo razem z kolegą oswajaliśmy szczury na rybach i nagrywałem tel. żeby pokazać żonie z kim siedzę na rybach, co by nie mówiła jak to ja mam dobrze,a ja tym czasem siedzę ze szczurami
Nawet jest zarejestrowane branie,ale nagranie nie nadaje się do publikacji
za dużo piiiiiiip. "Walka"była krótka,na szczęście zaciął się za skórę i po wyjęciu zestawu na haku był strzępek sierści,który do niedawna jeszcze gdzieś miałem.
Miałem jeszcze kota na haku,ale swojego. Chodził że mną na ryby na moją sadzawkę jak pies koło nogi. Siadał i czekał aż mu coś złapie. No i jak wyciagałem karasia z wody nie wytrzymał i skoczył do niego i się zaczepił za powiekę. Nic mu się nie stało ,natomiast ja miałem całe ręce podrapane
-
hehehe... Bóbr, pijawka, kot! Niezły zestaw!
Taki kotek na rybach fajna rzecz... ;)
-
Do Luka ptaszek taki jeden kolorowy zaglada , kiedys widzialem na jakims to filmie
-
W Londynie kumpel z PAA - Marcin, łowiący często na Tamizie, nazywany jest czasami bike hunterem (łowca rowerów), bo złowił już trzy rowery , ostatnio kolejny. Bez nęcenia! ;) Jeden z poprzednich wart był 800 funtów i był w dobrym stanie.
W UK powiedzenie, że licencja musi się zwrócić może przybrać ciekawą formę :)
-
Złapałem łyskę i rybitwę,był też sweter.
-
Faktycznie w Uk można zarobić na takich Bonusach z wody typu rower :]
-
Do założenia tego wątku natchnął mnie post z FB Artura wiśniewskiego. Często trafiają nam się przyłowy inne niż ryby. Tu możemy się nimi pochwalić.
A oto zdjęcia Artura Wiśniewskiego z FB
(https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpt1/v/t1.0-9/11226563_912602962167993_2514924223341411293_n.jpg?oh=89f3b0b4b589bc1b1d07ad3c71ae6a9c&oe=57883FDF)
-
Dobre do reklamy Dynamite baits ;)
-
Grubo...
-
Zdjęcie już było na forum. Rak turysta :)
-
Ja bez zdjęcia, ale historia ciekawa. Kiedyś przy pierwszym rzucie oplątała mi się żyłka o szczytówkę i pełen podajnik poleeeeciał. Po 3h spakowałem się i zwijałem drugą wędkę. Po kilku obrotach korbką poczułem lekki opór. Po chwili wyciągnąłem mój zerwany podajnik. Haczyk wbił się w plecionkę przyponu w tym zerwanym podajniku.
Gdybym chciał tak zrobić specjalnie, nie starczyłoby pewnie wieczności...
-
W sumie zdjęcia też nie mam bo historia sprzed 2 lat nad zalewem w Skierniewicach spiningując, Pan obok mnie jakieś 10 metrów zahaczył zwłoki pływające w zalewie. Nie było ich w ogóle widać, wyglądało to jak reklamówka na wodzie okazało się że to trup tak że taka sytuacja :)
-
Ja już się chwaliłem swoimi nietypowymi zdobyczami w tym wątku -> http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=566.0
Z pewnością wątki trzeba będzie scalić.
Zastanawiam się tylko nad działem docelowym dla scalonego wątku. Może faktycznie "Nasze wyniki nad wodą" będzie lepszą lokalizacją.
-
Dziwne przyłowy to też nasze wyniki nad wodą więc lokalizacja dobra.
-
Jako podrostek byłem świadkiem 2 "niesamowitych" połowów oraz sam złowiłem nietypowy okaz.
Na rozlewisku rzeczki,dość wczesną wiosną wędkowałem z kumplem,po pewnym czasie dołączył do nas jego ojciec. Tak się złożyło ,że miał dość grubą żyłkę i łowił na spławiczek,żyłka oczywiście pływała w najlepsze,tak samo jak i kilka łabędzi,które zwęszyły żarcie - wrzucaną do wody zanętę.
Skończyło się tak,że wielki samiec zaplątał się nogami w żyłkę i rozpoczął się "hol" . Jajca były niezłe,zwłaszcza gdy nad wodą pojawili się kolejni wędkarze,a łabędź zaczął "startować" :P
Skończyło się przecięciem żyłki,bo hol powietrzny był dość trudny ;D ;D Aczkolwiek ojciec kumpla miał żyłę 0,30, czy nawet lepiej,więc były szanse wyholować okaza ;)
Drugi przypadek to spinningowanie z tymże samym kolegą. Szliśmy brzegiem,potem odcinkiem plaży.Czasem zaatakował jakiś okonek na obrotóweczkę. Jedno z "brań" (do dziś kumpel twierdzi,że było pobicie) skończyło się dziwnym holem,a zdobyczą była sama głowa sandacza. Na dodatek wyglądała całkiem "świeżo" i nabijałem się dłuższy czas z kumpla,że za ostro zacina :P
Moja historia jest dość krótka.Po ściągnięciu zestawu i nałożeniu na haczyk kawałka bułeczki,odłożyłem zestaw na ziemię, na moment.Chyba chciałem wytrzeć ręce przed rzutem,nie pamiętam dokładnie. Podniosłem wędkę, a na haku... chomik :P
Zabawne to to było,ale tylko do chwili, gdy trzeba było zwierze jakoś usunąć z haka :-\
Generalnie chomik to może i jakiś szkodnik,ale przykra była sprawa.Mam nadzieję,że futrzak przeżył,bo rany nie miał zbyt poważnej.
W każdym razie po kilku dniach okazało się w domu,że w plecaku miałem jeszcze 2 futrzastych pasażerów. Nimi zajął się jednak pies .
Bardzo uważałem przy kolejnych wypadach na te łowisko,bo nad wyraz dużo było tam tych gryzoni.
-
Przyszedł taki moment w moim życiu (byłem wtedy dzieciakiem), że poznałem woblery. Przeczytałem gdzieś o tej przynęcie i zaczęło się szaleństwo.
Zbierałem materiały, szukałem wszelkich informacji, w końcu zacząłem tworzyć pierwsze wzory. Szło całkiem sprawnie, byłem zadowolony. Gdy kompletnie wykończyłem jedną sztukę, postanowiłem wypróbować dzieło. Tak też się stało. Poszedłem nad wodę tylko w jednym celu, chciałem sprawdzić, o co chodzi w tej całej zabawie. Pierwszą próbę przeprowadziłem na bardzo krótkim odcinku żyłki, a następną już klasycznie - rzucając woblerem. Wabik spadł na wodę, pięknie plusnął, byłem zachwycony. Delikatnie przemieściłem moją drewniana rybkę po powierzchni i... siedzi! Szok, niedowierzanie. Mewa zaatakowała w locie, nawet nie zwolniła. Byłem przerażony, mewa była przerażona - katastrofa. Do dziś pamiętam, jak mnie udziobała w rękę (wybaczyłem). Najzabawniejsze jest to, że wobler nie był uzbrojony, bo niby w co. Kotwice to dopiero pieśń przyszłości. Mimo wszystko byłem dumny z siebie, bo wiedziałem, że stworzyłem "cudowną" przynętę.
Mijały lata, a ja nadal "specjalizowałem" się w połowie mew na spinning. Popisowy numer wykonałem, gdy "sprzątnąłem" mewę w locie. Tym razem kolega ją uwalniał, więc to on ucierpiał, a ja tylko udawałem, że mu współczuję. Charakterystyczne było to, że pokrzywdzona mewa wezwała na pomoc chyba wszystkie towarzyszki z całego województwa. "Ptaki" Hitchcocka przy mojej historii to bajeczka dla dzieci. Wtedy zostałem "władcą mew". Wiadomo, złośliwcy :)
-
Ja z ciekawszych "zdobyczy" kiedyś to toczyłem 15 minutową walkę z pokrywką, starą dużą emaliowaną pokrywką od garnka, zahaczyłem gumą o ucho i jak uniosłem ją z dna to nurt swoją siłą ściągał ją w dół rzeki już miałem w głowie mega sandacza albo suma, schodziłem za nią opaską i w końcu pod brzegiem patrzę a to POKRYWKA :)
Drugim przyłowem był spinning z kołowrotkiem, wędka niestety nie nadawała się od użytku ale kołowrotek mój kolega ma do dziś.
Trzecim przyłowem było pół teleskopowego pikera :)
-
Ciekawe historie! :D
-
ja kiedyś wyciągnąłem oponę :( :'(
-
Z tą pokrywką musiała być super walka ;D
-
Z tą pokrywką musiała być super walka ;D
He he była, nogi mi się trzęsły niesamowicie :D szła w dół opaski jak rasowy sum ale im dalej tym coraz bliżej brzegu i w końcu pokazała swe emaliowane oblicze :P
-
A małże ktoś wyciągnął na spinning :P
-
A małże ktoś wyciągnął na spinning :P
I tak się też zdarzało ;D Pewnego razu, przy ściąganiu zestawu uderzył w koszyczek szczupaczek, taki 30 cm :D Jakież było moje zdziwienie???
Bohdan
-
Sławek, na woblera.
-
Moim największym przyłowem spinningowym był garnek zalany cementem z wystającym drutem zbrojeniowym owiniętym drutem kolczastym (taka mała pułapka gdyby ktoś chciał siecią przeciągnąć staw). Hol trwał bardzo długo nie mierzyłem sobie czasu ale ze 30 min zeszło.
Inne dziwne przyłowy to szczupak złowiony z gruntu (na koszyczek) przez kolegę w nocy, miał 86 cm zahaczył się na 2 białe, prawdopodobnie kiepsko wycelował w drobnicę, która gromadziła się przy koszyku.
Kolejny przypadek to szczupak ok 30 cm, który zahaczył się podczas zwijania zestawu spławikowego z kulką z chleba. Widziałem też jak facet wyjął raka również z gruntu ( :)hehehe w zasadzie to uczestniczyłem w zbiegowisku bo nad tym zalewem nigdy raków nikt nie widział).
Inny połów to dwa okonki które zawisły na woblerku jeden za przednią drugi na tylnej kotwicy. troszkę się tego uzbierało przez te lata, ale garnek cementowy najbardziej pozostał mi w pamięci.
-
A moją najbardziej nietypową zdobyczą była.....prezerwatywa. W dodatku złowiona w czasie zawodów dla dzieci ...
-
A moją najbardziej nietypową zdobyczą była.....prezerwatywa. W dodatku złowiona w czasie zawodów dla dzieci ...
Drogi kolego Druidzie - założyłeś ten temat ;) I w pierwszym poście pisałeś już o prezerwatywie ;) Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! ;D :thumbup:
-
Jak widać mój wiek jest poważny - więc się dużo rzeczy zapomina :)