Spławik i Grunt - Forum

MEDIA i MULTIMEDIA => Kącik literacki => Wątek zaczęty przez: Druid w 28.01.2015, 01:26

Tytuł: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Druid w 28.01.2015, 01:26
Dziadki

Lato zaczęło się na dobre. Niestety czasu na wędkowanie było jeszcze mniej bo moje dzieci nie chodziły do przedszkola . Strasznie mnie ciągnęło nad wodę a tu albo piaskownica, albo huśtawka , lody , basen .... Gdy przejeżdżałem obok jakiegoś jeziora ogarniał mnie żal że nie mogę tam posiedzieć i nacieszyć się tym co tak uwielbiam
Wtedy stał się cud - znajomy zaproponował że jest możliwość wywiezienia naszych kobiet z dziećmi w góry na całe lato !
Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłem z faktu że na tak długi czas zostanę sam w domu ! Oczywiście my mężczyźni będziemy dzielnie tutaj pracować a w co drugi weekend skoczymy odwiedzić nasze żonki i pociechy by pod koniec wakacji zostać tam z nimi na tydzień

Gdy już zostałem całkiem sam natychmiast wsiadłem w auto i pojechałem popatrzeć na niedaleką gliniankę gdzie miałem zezwolenie na połów , woda należała do wielkiej huty , sekcja wędkarska liczyła około 80 członków z czego większość to emeryci
Woda ciekawa bo nierówna gdyż nagle przy kopaniu gliny dokopano się do jakiegoś podziemnego źródła i w jedną noc zalało wszystko - nierówne dno, wózki na glinę, tory . Było to trzydzieści lat wcześniej więc woda była stara . Miejsca do połowu bardzo urozmaicone, zatoczki a nawet dwie niewielkie wyspy połączone z lądem metalowymi mostkami. Zarybiana co roku karpiem, czasem też amurem, węgorzem , szczupakiem.Brzego otoczone pasem trzcin i pałki , w wodzie trochę moczarki której jeszcze nie zjadły do końca amury
Upatrzyłem sobie miejsce na mniejszej z wysp. Od brzegu ostry spad do głębokości cztery metry, potem półka o szerokości dwóch metrów - i gwałtowne zejście na 7 metrów. Znałem już wcześniej to miejsce , łowiłem na półce całkiem fajne płocie a i kilka mniejszych karpi też się trafiło. Utrapieniem były krąpiki wielkości dłoni, latem nie było szans złowić coś innego na białe robaki czy pinki , zaraz się meldowała żyletka. Z ziarnem kukurydzy miały już problemy - ale kończyło się na tym że po paru minutach pykania spławikiem haczyk był pusty.Nie bez powodu wybrałem tak głębokie miejsce - mimo pełni lata woda była bardzo przezroczysta a dodatkowo na gliniance gnieździły się cwane łyski które doskonale zbierały zanętę z dna do trzech metrów.Miejsce to było też niewygodne dla miejscowych emerytów bo nie dało się za bardzo fotelika postawić na stromiźnie porośniętej gęstą trawą a po deszczu było tam niebezpiecznie ślisko.
 W piwnicy stał już od ubiegłej jesieni wielki wór grochu którego nie miałem kiedy używać, teraz wreszcie jest okazja. Zaczęło się wielkie gotowanie . W pracy załatwiłem sobie drugą zmianę by móc wczesne ranki spędzać nad wodą
Zacząłem od dwóch szklanek gotowanego grochu, po kilku dniach zwiększyłem ilość do litra, potem do trzech litrów. Po tygodniu pierwszy raz przyjechałem z wędką. Cisza, mgła nad granatową wodą, kląskanie trzciniaka , wszystko, wszystko pokryte kropelkami rosy. Dopiero gdy rozłożyłem sprzęt i zarzuciłem wędkę z ziarnem grochu na haczyku spostrzegłem że na przeciwległym brzegu siedzi w milczeniu dwóch dziadków. Ubranka moro, myśliwskie  na głowach nadawały im stąd wyglądu utopców, skrzatów wodnych. Ale skrzaty raczej nie palą papierochów , przynajmniej bajki milczą na ten temat - a nad nimi unosił się charakterystyczny obłoczek dymu. Nie rozmawiali z sobą ale oboje z wielką uwagą przyglądali się moim poczynaniom. Myślę szybko - błagam cie wodo gliniana, nie spraw by mi szybko coś wzięło bo ani Dydy - miejsce spalone, będą mnie podsiadać . A tu jak na złość spławik zadrżal dwa razy i zniknął pod wodą - zaciąłem energicznie i po krótkiej walce podebrałem średnią płoć. Druga wzięła z opadu, trzecia też. Założyłem dwa grochy i leżały już bez brania na dnie. Oczy dziadków zrobiły się większe a że głos po wodzie niesie dobrze usłyszałem syk jednego - Widzialeś Emil ? Takie piękne płocie wypuszcza, wariat jakiś. Zaklinam cię wodo - odgoń stąd dziś ryby by te dziadki się nie interesowały. No i brań nie było. Słońce wyszło zza drzew po wschodniej stronie i rozświetliło wodę , gadką jeszcze jak szyba. Wtedy zobaczyłem szereg bąbelków zbliżających się do spławika, powoli, metodycznie jakaś ryba wybierała ziarna grochu z dna. Całe szczęście jeden dziadek podszedł do drugiego i coś tam mamrotali sobie nie patrząc w moją stronę i nie widzieli zacięcia gdy spławiczek powoli zanurzył się w wodzie. Ale za to po chwili stanęli na palcach z pootwieranymi ustami bo tak pięknie grał hamulec mojego geteema, uwielbiam tą melodię ale w tej chwili byłem wściekły że gra. Karp parł na środek, po oporze wiedziałem że nie jest olbrzymem , był zbyt zrywny. Wyjąlem go po kilku minutach holu , dobra pięćdziesiątka. Dziadki na drugim brzegu biły brawo i już wiedziałem że mam przechlapane. Zwinąłem się , karpia wsadziłem do wora i wypuściłem cichcem w miejscu skąd nie mogli tego zobaczyć. Wracając myślalem co będzie dalej.....
Następnego dnia była taka mgła że nie widzialem idąc czy ktoś siedzi na mojej miejscówce i zdziwiłem się gdy tam nikogo nie zastałem. Za to gdy mgła poszła w górę - zobaczyłem tych dwóch na swoich miejscach, wyglądali tak jakby tam tkwili od zawsze. Może łowią więcej niż ja ? Ostatecznie coś tam do wody wrzucają
Jeden nie wytrzymał, odszedł pogwizdując od swoich wędek , leniwym krokiem obszedł zatokę glinianki i cicho stanął za moimi plecami, pewnie myślał że tego nie widzę. Postał, postał, kaszlnął, chrząknął . Odwróciłem się - Dzień dobry  panu. - A dobry dobry, tylko ryby jak zwykle nie biorą he he. Ale kolega farciarz to pewnie coś i dziś chyci he he. - Ano jak się da to chyce, czemu nie .
- A to kolega na kukurudze chyta ?
- Ano na kukurydzę panie szanowny
- A spływak gdzie pański jest ?, Nie widzę go jakoś
- A tam, taki mały czarny czubeczek ma
- Uu uu to ja bych wcale nie widział jego,  jak komara dupa
- Ja tam jeszcze oczy mam dobre i widzę
- A ten karp wczorańszy to wiela mioł ? Ze cztery kilo na pewno - do galarety poszedł ?
- miał pięć i pół ( wcale go nie ważyłem) - na filety poszedł, zamrożony
- No to ja ide do siebie wędek pilnować a pan niech chyta he he
- Do widzenia panu, połamania kijów
- Na kolanie chyba he he
Nie zdażył jeszcze dojść do siebie gdy mój kołowrotek grał piękną melodię , gdy doszedł to już mu ten drugi pokazywal łapą na mnie. Szeptali coś cicho a ja skupiałem się na holu i nie słyszałem co mówili....

No i stało się - przychodzę następnego dnia  rano na swoje miejsce a tam ten Emil siedzi z dwiema gruntówkami
- A dzień dobry panie, ja myślał że dziś pan nie przyjdzie. Ale chamem nie będę , odsunę się bo wim że miejsce kukurudzą nęcone . Odsunął się raptem pięć metrów w bok. Myślę - kurcze, jak ja tym grochem dziś zanęcę ? Dobrze że w torbie nieotwarta puszka kukurydzy leży od jesieni, na kłamcę nie wyjdę. Założyłem na hak dwa ziarna i przez godzinę tylko parę skubnięć drobnicy. Cichcem wyjąłem ziarno grochu,obróciłem się by tamten nie widział co zakładam , rzuciłem szybko i z opadu  mi kolejny karp, tym razem mały, ledwo ponad wymiar. Dziadkiem szarpnęło
-Ta panie, wszystkie karpie nam tu wyłowisz
- Ten maluch, niech rośnie - lekko spuściłem karpia do wody
- Dobry, miare mioł, brać trzeba było - minę miał przy tym dziwną. Ja bym miał taka minę gdyby obserwował poczynania pedofila...

Następnego dnia wychodząc z mieszkania na ryby  się na sąsiada , pomocnego chłopa bo wyższego ode mnie o głowę i silniejszego - niejedne meble mi wtargał do mieszkania.
-Na ryby ?
 - Jasne
- A nie złowiłbyś mi czegoś na patelnię ? Co za ryby ci biorą teraz ?
- Jeśli chcesz karpika takiego jak na Wigilię mogę ci złowić
- Super ! Połamania wędki !
W tym dniu nie podpadłem. Emil siedział znowu pięć metrów obok mnie tak jak wczoraj . W dwie godziny złowiłem dwa karpiki, takie na sąsiada patelnię akurat. Gdy podbierałem tego drugiego dziadek złożył dłonie w trąbkę i ryknął na cały staw - Maryyyjan , ta chodże tu, kolega już limita wyjął , tu karp na braniu jest, połowimy obok siebie
Wtedy podpadłem kolejny raz bo skrytykowalem ten ryk mówiąc - po czymś takim to wszystkie karpie popłynęły tam gdzie ten Maryjan siedzi....

Wieczorem natknąłem się w szafce na paczkę soi. Namoczyłem szklankę, nigdy wcześniej na nią nie łowiłem, postanowiłem spróbować czegoś nowego. Wkurzały mnie te dziadki coraz bardziej , myślalem co tu począć . Może poszukać innej miejscówki , chyba nie będą się znowu przesiadać . A jeśli ? Poza tym - szkoda tego nęcenia, karp siedzi w tamtym miejscu i pewnie gdyby było ciszej , gdybym był tam sam to i większe by podeszły, może też i inne ryby , widzialem tam kiedyś trące się liny i budziły respekt swoimi rozmiarami
Rano przesypalem ugotowaną soję do słoika z kukurydzą konserwową, barwę ma podobną więc się dziadek nie zorientuje co zakładam. Okazało się że soja to jest strzał w dziesiątkę !
Niestety próżne były moje nadzieje bo gdy holowalem kolejnego karpia dziadek wstał , bezczelnie podszedł i wziął do ręki ten słoik .
A co to za atraktantów szanowny kolega używa ? Bo karp za karpiem a ja choć tyż na kukurudze chytam jakoś brań nie mam
Powąchał i rozczarował się bo niczym nie pachniała - ale w tym momencie zauważył ziarenka soi
- A to co takiego ?
- fasolka chińska ciun mang
- ooo to mnieś pan w ptaka zrobiłeś , ja byłem pewny że kukurudza na haku a tu proszę - jakiś wynalazek
- a gdzie ją kupić można ?
- kuzyn z Raichu mi w paczce czasem wyśle, u nas kupić się nie da
- a pan dałby na hak ?
- proszę bardzo
Gdy wyjął zestaw i podszedł z nim do mnie zdębiałem. Sprężyna oklejona ciastem jak plastelina , przyponik z żyłki może czterdziestki , węgorzowy hak a na nim nabite chyba z sześć ziaren kukurydzy. Już go chciałem spytać ile ryb mu się udało wyjąć za pomocą tego czegoś ale dałem spokój , nadziabałem mu na ten hak ze cztery ziarnka soi...

Następnego ranka Marian już też z nami łowił. Jedno dobre że był mrukiem i odzywał się mało, za to kopcił jakimiś śmierdzącymi papierochami spod wąsa prawie bez przerwy. Scenariusz powtórzył się . Oni ani brania - ja dwa karpięta i jeden odjazd na wyjącym hamulcu zakończony spięciem ryby. oczywiście złowione karpie wypuściłem a Emil patrząc na to prawie płakał. Nagle na drugim brzegu pokazał się trzeci nieznany mi dziadek . Emil krzyknął - ta Stefan, choć że tu do nas
Myślałem że pęknę ze złości, jeszcze mi tu trzeciego potrzeba. Stefan przyszedł, przywitał się i pierwsze co zrobił to podszedł do mnie, wyciągnął zza pazuchy legitymację kontrolera - proszę okazać dokumenty do kontroli kolego. Tamci milczeli. Pokazałem kartę. Proszę okazać wypychacz, miarkę i rozwieracz. Pokazalem miarkę i wypychacz ale rozwieracza nie miałem bo po co mi on przy łowieniu ryb spokojnego żeru ?
- Drogi kolego wędkarzu - punkt siódmy paragrafu czternastego regulaminu naszej sekcji mówi wyraźnie - trzeba mieć rozwieracz . A co by kolega zrobił gdyby w kukurydzę szczupak uderzył ? - Piszemy wniosek do sądu koleżeńskiego .
Zwątpiłem, poczułem się jak dzieciak któremu ojciec klapsa w goły tyłek dał...

Całą noc myślalem nad zemstą, spać nie mogłem. Gówno jakieś rozwlec czy padlinę by śmierdziało , wypłoszyło ich ! Sznur od prania tak przerzucić w wodzie  by ciągle swoje zestawy zrywali . W końcu zasnąłem niezdecydowany
Gdy zaparkowałem auto na małym parkingu nad glinianką już stamtąd widzialem że siedzą . W trójkę - stołeczek obok stołeczka i sześć wędek w wodzie , widać stąd dobrze bo ruskie żółte teleskopy. Obok parkingu była niewielka łąka . Jakiś miejscowy kozy na niej pasał, ciekawskie zwierzęta czesto podbiegały przywitać się ze mną gdy wysiadałem z auta. Tak też było tym razem. Jednej z kóz spodobała się moja torba na siatki i usiłowała żuć jej pas -  do niej i pośliznąłem  się na czymś. Leżąc na trawie patrzę - chyba jakiś pellet  się tu komuś wysypał . Ale numer - toż to kozie bobki ! W tym momencie przyszedł mi do głowy szatański plan ...
Gdy doszedłem na swoje miejsce przywitałem się z uśmiechem z dziadkami, najrozmowniejszy Emil od razu zaczął gadkę że mistrzunio przyszedł i zaraz tu wszystkim klasę pokarze. Ten co mnie kontrolował wczoraj nie odzywał się, wiedział że na pewno rozwieracz mam już w torbie. Rozłożyłem sprzęt, rzuciłem garść grochu , usiadłem i wyjąłem z torby tajemniczy słoik. Pełno w nim było zielonoczarnych kulek z zewnątrz pokrytych warstwą żółtej sypkiej wanilii
- Ooo ! Krzyknął Emil - jakaś nowa sekretna przynęta ?
- A takich kulek ziołowych na próbę narobiłem , zobaczy się czy dobre tu będą
- można zobaczyć to cudo kolego ?
- proszę bardzo, śmiało
- Ta zobacz Marian jakie fajniusie, a jak wanilią czuć , popatrz Stefan czego to już ludzie nie wymyślą
- panie Emilu, proszę spróbować, one bardzo dobrze smakują , jak cukierki, częstujcie się panowie
Po chwili trzech dziadków żuło kozie bobki o smaku waniliowym a Emil skwitował - faktycznie, mocno ziołowe !

P.S. To historia prawdziwa. Pozmieniałem jedynie imiona. Mam nadzieję że żaden z dziadków nie jest na naszym forum....



Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 28.01.2015, 02:04
Jak mogłeś...tak długo czekać.   
Ale masz lekkie pióro,pewnie gęsie
Super.
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: s7 w 28.01.2015, 06:49
 :bravo: :thumbup:
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 28.01.2015, 07:45
A miałem do roboty wyjść dziś wcześniej :) Super opowiadanie z bardzo eleganckim zakończeniem :)

Dobrze, że ja nikogo tak nie podsiadam :D


Gdy wyjął zestaw i podszedł z nim do mnie zdębiałem. Sprężyna oklejona ciastem jak plastelina , przyponik z żyłki może czterdziestki , węgorzowy hak a na nim nabite chyba z sześć ziaren kukurydzy. Już go chciałem spytać ile ryb mu się udało wyjąć za pomocą tego czegoś ale dałem spokój , nadziabałem mu na ten hak ze cztery ziarnka soi...

Ostatnio w sklepie wędkarskim gadałem z właścicielem, który mi opowiedział trochę o zestawach dziadków.
Przyszedł do niego kolega i podczas rozmowy zaczął się dziwić po co on sprzedaje żyłki 0,35 na szczupaka. Kto na to łowi?
Minęło kilka minut, wchodzi dziadek: - czy są żyłki 0,40?
- 0,35 najgrubsze
- eee, to za słabe, idę do innego sklepu, do widzenia
Mina tego kolegi ponoć bezcenna :)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: kubator w 28.01.2015, 08:51
Gienek świetne są te Twoje opowiadania  ;D Szkoda że za moich czasów nie był to kanon lektur obowiązkowych  :) a tak na marginesie masz jeszcze trochę tych cukiereczków ziołowych  ;)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: zbyszek321 w 28.01.2015, 09:38
Gienek nie wiem co robisz, ale powinieneś częściej pisać. Brawo.

Pozdrawiam
Zbyszek
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Maciek w 28.01.2015, 09:57
 :D :bravo: :thumbup:
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Skand w 28.01.2015, 13:41
Dobre opowiadanie z jeszcze lepszym zakończeniem  :thumbup:
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 28.01.2015, 14:14
Gienek powinien się zawodowo poddać pasji pisania  :bravo:  :thumbup:
Moim zdaniem spokojnie zbiór twych opowiadań można by było okrasiś nazwą
Gienek - z wyboru weterynarz z pasji wędkarz - zbiór opowiadań
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 28.01.2015, 14:28
Gienek powinien się zawodowo poddać pasji pisania  :bravo:  :thumbup:
Moim zdaniem spokojnie zbiór twych opowiadań można by było okrasiś nazwą
Gienek - z wyboru weterynarz z pasji wędkarz - zbiór opowiadań

Nie obraź się na mnie, ale Twoja propozycja tytułu przypomniała mi taki film: "Yyyreek - kosmiczna nominacja" :D Sorry :D
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 28.01.2015, 14:44
to może prościej

"Zbiór opowiadań wędkarskich"

myślę że spokojnie książka cieszyła by się popularnością bo super się czyta opowiadania które Gieniu tutaj publikuje
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Leoard 1000 w 28.01.2015, 16:28
Wychodzi na to,że czasem dobrze jest mieć taką ,,tajną'' przynętę w zanadrzu.
Fajne opowiadanko Gienek!
Pozdrawiam!
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Luk w 28.01.2015, 17:17
Rewelka!!! Ale się uśmiałem!  :D :D :D  :bravo: :bravo: :bravo:
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Arunio w 28.01.2015, 17:24
Gienek jak kiedyś będzie okazja się spotkać to będziesz musiał baaardzo się starać żebym jakiś poczęstunek od ciebie przyjął!! ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: makqq1 w 28.01.2015, 17:31
Gienku!!co za historia, uśmiałem się! dzięki :thumbup:
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Druid w 28.01.2015, 19:08
Dziękuję wszystkim za tak pozytywny odbiór mojego pisania :)
Dla mnie najlepsza mobilizacja by pisać wiecej :)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Druid w 29.01.2015, 00:35
Dziękuję szefostwu za umieszczenie mojego opowiadania ,,Noc" na stronie głównej portalu :)  :bravo:
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 29.01.2015, 01:00
Trzeba by może przed umieszczeniem przeprowadzić małą korektę edytorską.
W tym drugim opowiadaniu znalazłem jakieś ucięte zdania, ale nie potrafię ich teraz odnaleźć.
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Druid w 29.01.2015, 01:08
Ucięte zdania powstały gdy używalem sprawdzacza ortografii - nie rozpoznaje slów własnych ( np kapelutek , getetem) - wyświetla wtedy puste miejsce
Znalazłem to i poprawiłem
Następne opowiadanie napiszę w Wordzie , wtedy łatwiej mi znaleźć i skorygować błędy
Zresztą - już je zacząłem :)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 29.01.2015, 01:11
No właśnie. W Wordzie by było optymalnie.
Wtedy być mógł mi je przesłać na maila i by się łatwiej wstawiło na stronę główną.
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 27.02.2015, 05:05
:)bardzo fajne , usmialem sie do lez ;D ;D
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: dalglish7 w 27.02.2015, 07:15
Świetnie się Ciebie czyta ,masz lekką rękę do pisania.Fajne historie opisane z humorem. :)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: pio19681 w 27.02.2015, 08:24
Rewelacja. Miło się czyta. W ,,Wiadomościach Wędkarskich " z lat siedemdziesiątych było mnóstwo opowiadań. Teraz tylko reklamy...
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 27.02.2015, 08:29
Rewelacja. Miło się czyta. W ,,Wiadomościach Wędkarskich " z lat siedemdziesiątych było mnóstwo opowiadań. Teraz tylko reklamy...
Reklamy i propaganda  
WW =PZW =
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: jakub_wr w 27.02.2015, 09:03
Gienek, narobiłeś niezłego zamieszania. Obawiam się że po takim opowiadaniu soja pójdzie o 50% w górę.
Link do opowiadania rozsyłam dalej - cudowne.
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: koks w 27.02.2015, 09:10
Kocham takie podsiadanie. Mnie kiedys tez tak zaczeli podsiadac jak jeszcze malolatem bylem i zlowilem (chyba jako jeden z pierwszych w Polsce) na wlos i wlasnorecznie robione kulki proteinowe dwa karpie 12kg i 10.40 a z piec takich albo i wiekszych stracilem podczas holu (ach te ruskie teleskopowki i caly ten ruski sprzet). Tylko jak oni siadali ze mna to ja nakladalem ciasto z kaszy mannej bezposrednio na haczyk bo wszyscy wtedy lowili tam na ciasto z kaszy mannej:) Z tego co slyszalem od innych wedkarzy to te dziadki nawet rozmawialy zeby mi miejscowke popsuc jakims starym grochem czy ziemniakami bo ich wkurzalo ze 15/16letni chlopaczek ma brania na ktore oni czekaja latami. Niestety koz w okolicy nie bylo :(
Na rzece tez mialem jednego takiego dziadziusia, ktory malolata (mnie) podsiadal jak zobaczyl, ze lowie. Wszystko bylo to samo (przyneta, metoda) z jedna subtelna roznica - moj przypon bym 0.14 i haczyk 14 a jego zgaduje kolo 0.3mm i haczyk na oko 10 albo i lepiej :) ten jego przypon mu ladna selekcje w braniach robil:)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 27.02.2015, 09:32
Super opowiadanie. Żebym umiał tak pisać to też bym coś skrobnął. A z dziadkami miałem wiele razy do czynienia, bo wiele lat łowiłem z emerytami (szczególnie górniczymi, zdarzali się ludzie o mentalności dziadka w wieku 45-50 lat). Ale część "dziadków" idzie z postępem. Spotykam nad wodą "ekipy dziadków" doskonale posługujące się nowoczesną technologią, szczególnie telefonami komórkowymi, informują się gdzie "ryba bierze" i zajmujące sobie nawzajem dobre miejscówki. W moich okolicach dwa świetne łowiska, Sosina w Jaworznie i Dziećkowice koło Imielina - dobre miejscówki zajęte prawie non-stop. A i sprzęt mają całkiem dobry, szczególnie emeryci z górnictwa (większość dużo lepszy ode mnie).
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Kafarszczak w 27.02.2015, 09:38
Dziadki jak dziadki, są nowoczesni i sa tacy co nie idą z postępem czasu...
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: zby w 27.02.2015, 12:09
fajna historia.
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: river w 27.02.2015, 12:46
 :P

Każdy miał na rybach swojego dziadka:)
Ja kiedyś lat poniżej 20 chodziłem razem z wujem na ryby łowisko jak zwykle do dziś Warta:)
Rybki brały pięknie na przepływankę rzecz jasna no to stało się co musiało

Był pewien dziadek Gieniu się zwał jeździł na spacer w niedzielę rowerem a ot tak by inni mogli łowić on ma czas w tygodniu jak mawiał dziś niech inni łowią..No cóż Warta taka mała nie chciał nam tłoku robić taki był miły
Tylko problem w tym że jak ktoś gdzieś w niedzielę połowił dziadek tam był tylko że w tygodniu :)
No to źle znajomość zaczęliśmy bo młody byłem ale swoje mu wygadałem :)
W końcu jakoś poszło z czasem że doszło do niego iż ma się nie wpieprzać że miejsca dużo dla każdego- rejon dziki sami miejscowi każdy się znał brak dojazdu autem od drogi kawał drogi :)
No więc dziadek z czasem nie siadał w to samo miejsce ale miał mnie na oku był kilka metrów obok :)
Przyjeżdzam pewnego dnia dziadek siedzi 15 metrów przed moim miejscem nurt idzie w lewo ( to ważne :) )
Dzień dobry mówię a dziadek dzień dobry i dodał Michał jedź do domu dziś nic nie bierze ( nie dziwota dziadek walił do wody tyle pęczaku że po co mialy brać ten z haka ) a ja na to że jak już przyjechałem to połowie
No więc rozwijam się zanęta glina sito i te sprawy najpierw drobnica dziadek na to ..Eee ale małe ..
Mówię mu jak są małe zaraz będą większe :) No i tak było wedle planu  ładna płoć to leszcz w końcu po którejś rybie dziadek nie wytrzymał i mówi
Wiesz co Michał przyjde koło Ciebie słońce tu mnie razi :)
Usiadł niżej tym razem miałem go  z lewej liczył że połowi na mojej spływającej zanęcie
Ale miał pecha miałem glinę ryby były u mnie a on stracił sporo nerwów
Po zerwaniu kilku haczyków i nie złowieniu ryby spakował się i pojechał do domu :D
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Druid w 27.02.2015, 14:00
Hmmmm - Gieniu powiadasz ? :D
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: river w 27.02.2015, 15:01
Jak widać Gieniu działa w dwie strony ;)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: pio19681 w 27.02.2015, 15:09
A tak swoją drogą takie,, dosiadanie " się czy zajmowanie miejsca komuś kto nęci tam od kilku dni to już.... wiecie co..
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: river w 27.02.2015, 15:29
W roku ubiegłym początek kwietnia chyba drugi wypad w nowe miejsce - inny odcinek Warty
Łowiłem sobie ryby ( przepływanka jak zwykle) byłem bardzo zadowolony trafiały się ładne sztuki m.in leszcz1,5kg(zresztą pisałem o tym wypadzie kiedyś) siedziało kilku grunciarzy ale nic nie łowili więc uwaga byłą skupiona na mnie
Potem przyjechał jakiś cymbał samochodem który z dobre 15 min jeździł i się rozglądał gdzie by tu  usiąść
W końcu się ulokował ( prawie by był obok mnie ale nie było na szczęście miejsca) poniżej mnie jakieś 50m
W pewnym momencie oniemiałem ten jeleń lokował podpórki do feederów...
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie jego sposób - on napierdal... w nie młotkiem!!! huk był taki jak na placu budowy i on chciał tam ryby łowić...Oczywiście kolejny bez brania w miedzy czasie zwolniło się miejsce obok mnie a ten też obserwował jak ciągne rybe za rybą no to się spakował i tym razem usiadł powyżej mnie .. na szczęście młotek nie był tym razem w użyciu bo już byłem w gotowości mu  wyjaśnić parę rzeczy

Zawsze jak widzę takie sytuacje to nie wiem jakieś współczucie z mojej strony czy może śmiech?
Może jeden z drugim by pomyślał czemu ktoś łowi a on nie ?
Najprościej myśleć że to magia miejsca u niego są u mnie nie.....
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: zbyszek73 w 27.02.2015, 17:52
ja mam takiego dziadka co chętnie wwalił bym go do wody brudas taki zawsze przychodzi albo z pifkiem lub z setką wódy
co wypije to jeb puszkę do wody
łowie w okularach polaryzacyjnych i stwierdził że mam specjalne okulary dlatego łowie ryby ;)
Tytuł: Odp: Dziadki
Wiadomość wysłana przez: Marcin Cichosz w 27.02.2015, 23:55
Dziwie się że jeszcze tego nie zrobiłeś. Od razu bym gościa wykąpał w wodzie gdyby tak śmiecił do akwenu >:(.