Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Spławik => Wątek zaczęty przez: Mateo w 07.02.2015, 20:37
-
Czy łowiąc wagglerem, stawiacie na łowienie selektywne?
Gdyby przyjąć taką hipotezę, że w wodzie znajdują się tylko większe ryby, to myślę taki karp zdecydowanie wolałby zjeść białego robaka czy dendrobenę niż kulkę proteinową.
Niestety, jest to abstrakcja i na co dzień przyjmujemy na haczyk rybki różnych gatunków i różnej wielkości.
Ja nie łowię zbyt często na białe robaki właśnie dlatego, że co chwila wieszają mi się małe okonie, krasnopiórki czy płotki, zanim jeszcze przynęta spocznie spokojnie na dnie.
Dlatego zwykle stosuję takie przynęty, które w pewnym stopniu pomogą mi zmniejszyć ilość niechcianych gości, a też umożliwiają złowienie ryb pożądanych, w tym dużej płoci. Nie jest to łatwe zadanie. O wiele łatwiejsze jest wyselekcjonowanie np. dużych karpi. Zwykle staram się to osiągnąć, łowiąc na kukurydzę, wrzucając do wody trochę pelletów, łubinu, grochu.
Zauważyłem, że niektórzy jednak z góry zakładają, że łowienie na spławik (w tym również wagglerem) wiąże się z wyciąganiem małych rybek i nie stosują oni żadnych selektywnych przynęt (zanęt), pozostając przy białych robakach.
Niektórzy wychodzą z założenia, że te mniejsze ryby po prostu muszą stanowić pewną część połowu i czekają cierpliwie, aż pośród drobnicy pojawi lin, większa płoć, większy leszcz, karaś, czy karpik. Podobną technikę stosuje Luk, co widać na jego filmach poświęconych wagglerowi. Nie zniechęcają go drobne okonie czy płotki. Nadal łowi na pojedynczego białego, czekając na 'lepszą' rybę. Ja zapewne już dawno zamieniłbym tego robaka na 2, 3, a może nawet 4 sztuki :)
Ciekaw jestem jakie Wy macie podejście do tematu.
-
ja myśle, że Luk robi sobie rozgrzewkę przed dużymi rybami,dlatego łapie też te drobniejsze :P a tak na poważnie,to ja z góry zakładam coś wiekrzego na haczyk,a zwłaszcza na rzekach,bo wiem, że są duże ryby, a po wystrzeleniu kilku pelletów da sie to zauwżyć,zwłaszcza kleń lubi wyskoczyć za pellecikiem ;) :fish:
-
Z mojej strony z tym tematem bywa roznie nastawiajac sie na wieksza rybe zawsze cos mi wchodzi w lowisko i gryzie zazwyczaj ploc jaz okoniki jazgary drbny leszcz male karpie ale moze po kolei.
Zazwyczaj jak stawiam bojke to raczej juz wiem co chce z podniej wyjac i tak profiluje swoje dzialania aby ograniczyc dzialania nieporzadanych gatunkow sypie grubo o stalych porach.
Gdy przygotuje miejsce i podczas lowienia niemoge opedsic sie od niechcianych ryb to
W pierw kombinuje z przyneta i tu bywa roznie bo kto mi powie ze na kule 22nie zlowie lecha 1kg hm ciagna ajak tylko sa to harakterystyczne brania latwe do poznania ale z drugiej strony potrafi i leszcz na 4 kg walnac tak wiec rozmiar poprawia sytuacje ale nie za kazdym razem
Co robali biale dwa trzy hm u mniejest czas jak na waglerka 10 do 15 nawlekam i dzikusy kapiszony brania wala nieraz kij w ostaniej chwili zlapalem przed wciagnieciem ale taz mi nikt nie powie ze 10cm okon sie nie powiesi lub jazgar a pozatym jest mnustwo dziubniec podjazdow wtedy najlwpiej przegruntowac i jak walnie to cos grubszego.
Nastepnym rozwiazaniem ktore stosuje to zapach ro dosc selektywne rozwiazanie potrafi ukierunkowac dzialania na sukces ale i znowu w tam tym roku z moim przyjacielem zrobilismy lowisko poekne stanowisko potrafilismy za jedno przedpoludnie zrobic z 50 kg leszcza we dwoch w szt 2-4kg uspokoje co poniekturych po sesji ryby spowrotem do wody tradialy wisienka z tego lowiska byly karpie trafialy sie 3-5szt za wypad takze plan na leszcza ukierunkowal sie wzorowo
Do necenia poszlo 25aqu halibuta i 25kg kuku przez 5 dni przed dzialaniami z kijami. Ale najwazniejze bylo pieknie wrecz cudownie a tu pewnego dnia podczas pieknych bran przed splawikami slup babli i po braniach bable szerokosci okolo 1 mb i tak codzienie do momentu kiedy koledze podczas holu do leszcza dupna sum o malo zawalu nie dostalismy wiadomo poszedl ale widok bez cenny
Na zapach z halibuta i te leszcze podejzewamy skubany sciagnal sie nam taki lokator.
Zapolowalismy za nim a jakze ale kledze wyja 150 m 0,60sumowej wszedl w drzewo i tyle bylo w tym roku mu nie popuszcze sprubuje znowu
Takze do zapachu tez jest roznie jak widzicie u mnie
Pora dnia lub noc to klucz do sukcesu wtedy doskonale widac kiedy niechciane eyby uciekaja jak wchodzi leszcz lub karp.
Lub zmiana pogody
Moje spostrzezenia
-
Dla mnie to normalne podejście - zwabić mniejsze ryby a wraz z nimi i te większe.
Łowiąc w Lubniewicach kilka osób dziwiło się mojej taktyce, myślałem, że uśmiechało się nawet lekko pod nosem. Bo w Polsce przecież nie jest tak jak w UK. Ale tego dnia dwa liny wpadły, blisko brzegu, właśnie na białe ;) Nic większego nie złowilismy tego dnia...
-
Ja nie mam cierpliwości do białych ,ale może to błąd . W tym roku potestuje właśnie koszyczek do białych i robaczki na haczyku. A co do tematu to starałem się do tej pory wielkością przynęty selekcjonować ryby, ale trzeba poprubować innych taktyk człowiek uczy się całe życie :narybki:
-
Dodam ze obecnosc drobnicy dla mnie oznacza .ze jest wszystko w porzadku jak przyjda te co trzeba to i drobnica zniknie
-
Dodam ze obecnosc drobnicy dla mnie ocza.ze jest wszystko w porzadku jak przyba co potrzeba to i drobnica zniknie
zgadzam sie, u mnie jest to samo ,nawet na feederze, ;) po zarzuceniu drobnica wyskakuje,a kwestia czasu jak duża ryba podejdzie
-
Dla mnie to normalne podejście - zwabić mniejsze ryby a wraz z nimi i te większe.
Łowiąc w Lubniewicach kilka osób dziwiło się mojej taktyce, myślałem, że uśmiechało się nawet lekko pod nosem. Bo w Polsce przecież nie jest tak jak w UK. Ale tego dnia dwa liny wpadły, blisko brzegu, właśnie na białe ;) Nic większego nie złowilismy tego dnia...
Ja nie mam cierpliwości do białych ,ale może to błąd . W tym roku potestuje właśnie koszyczek do białych i robaczki na haczyku. A co do tematu to starałem się do tej pory wielkością przynęty selekcjonować ryby, ale trzeba poprubować innych taktyk człowiek uczy się całe życie :narybki:
No właśnie. Tak się zastanawiam.
Bo z jednej strony można by spojrzeć na to tak, że gdy będziemy stosować drobniejszą przynętę (np. białe) to częściej będzie wieszać się mała rybka i w tym samym czasie, kiedy będziemy ciągnąć kolejną małą rybkę, być może wzięłaby ta większa, tylko po prostu przynęta nie ma czasu na tę większą zaczekać.
Z drugiej zaś strony może też być tak, że lin, karpik, karaś czy lepszy leszcz chętniej wezmą tego białego niż kukurydzę, groch czy pellet. Stąd łowiąc na smaczniejszą żywą przynętę mamy większe szanse na rybę średnią i większą.
Kiedyś miałem taki przypadek, że nastawiałem się wagglerem typowo na lina. Rzucałem jakieś 20 metrów od brzegu, nęciłem kukurydzą, kładłem ziarno na dnie, żeby czekało na przyjście lina czy większej płoci.
Tuż obok mnie rozłożył się wędkarz, który miał zamiar zostać na sandacza i chciał najpierw złowić na bata trochę żywców. Krótki bat (może z 6 metrów). Zanęcił typowo pod drobnicę i na haczyk 1 biały (może nawet pinka). Złowił 2 liny :) Oczywiście między tym była masa drobnicy również.
-
Ja mam inną taktykę. Drobnicy sa u mnie tony i ciężko jest się jej pozbyć. Niezbyt tez zgadzam się z teorią że żerujaca w zanęcie drobnica sciąga większe ryby . Wydaje mi się że jest odwrotnie bo ciagłe zacinanie, holowanie malucha chlapiacego po wodzie i rzuty wedką jednak ploszą ostrożniejsze i cwansze ryby, zwlaszcza lina i dużego karasia. Dlatego bronię się na klika sposobów gdy chcę sie doczekać brań tylko większych ryb
1 - nęcenie dlugotrwałe grubszą zanętą ( kukurydza, groch, soja, cieciorka, pellet , kulki) - najczęściej nęcę miejsce miesiąc lowiąc tylko 2 dni w tygodniu. W dniu lowienia rzucam tylko szklankę używanej wczesniej zanęty , na haczyk zakladam to samo
2 - łowienie po zmroku - wtedy drobnica się nie dobiera
3- nie używam zanęt sypkich , przekonalem się że zwlaszcza lin unika miejsc gdzie buzuje zanęta a w niej stada malych plotek, wzdreg i krąpików
4 - nie łowię na male przynęty, niestety nie da się u mnie łowić w ciepłych porach roku na biale robaki czy ochotkę
Gdy nastawiam się na większą ploć wtedy uzywam dobrej zanęty z ziemią i dodatkami ale jako przynętę dwa ziarna kukurydzy z puszki ktorą też dodaję do zanęty. Co prawda wtedy też dobnica probuje ale można wytrzymać
-
No właśnie. Tak się zastanawiam.
Bo z jednej strony można by spojrzeć na to tak, że gdy będziemy stosować drobniejszą przynętę (np. białe) to częściej będzie wieszać się mała rybka i w tym samym czasie, kiedy będziemy ciągnąć kolejną małą rybkę, być może wzięłaby ta większa, tylko po prostu przynęta nie ma czasu na tę większą zaczekać.
Z drugiej zaś strony może też być tak, że lin, karpik, karaś czy lepszy leszcz chętniej wezmą tego białego niż kukurydzę, groch czy pellet. Stąd łowiąc na smaczniejszą żywą przynętę mamy większe szanse na rybę średnią i większą.
Kiedyś miałem taki przypadek, że nastawiałem się wagglerem typowo na lina. Rzucałem jakieś 20 metrów od brzegu, nęciłem kukurydzą, kładłem ziarno na dnie, żeby czekało na przyjście lina czy większej płoci.
Tuż obok mnie rozłożył się wędkarz, który miał zamiar zostać na sandacza i chciał najpierw złowić na bata trochę żywców. Krótki bat (może z 6 metrów). Zanęcił typowo pod drobnicę i na haczyk 1 biały (może nawet pinka). Złowił 2 liny :) Oczywiście między tym była masa drobnicy również.
Taką sytuację jak ten wędkarz mam bardzo często na wiosnę też w trakcie łapania na bata(stąd w jednym guma ).Bardzo często właśnie na pojedynczą pinkę lub ochotkę jako przyłów brały linki do 50cm.Zmiana zestawu na grubszy lub przynęty na bardziej selektywną powodowała całkowity zanik brań.Powrót do pierwowzoru i znowu brania.Ale takie cuda tylko na wiosnę.W lecie też,ale znacznie rzadziej.
A w sezonie podobnie jak Druid
-
Ja mam doświadczenie, że częsta praca przynętą daje więcej brań. Łowiąc na 13 metrach tyczka i wędką z większą przynętą - o wiele więcej złowi tyczka, pomimo, że brania będą pochodzić od mniejszych ryb również. Oczywiście trzeba brać pewne poprawki na niektóe sytuacje...
Jeżeli nęcimy białymi i drobnica przechwytuje wszystko - to jest to kłopot. Trzeba wtedy tak nęcić aby białe docierały na dno. U mnie na kanale, często jest tak, że drobnica atakuje białe juz przy powierzchni, trzeba wtedy nęcić i po 50 białych przy strzale procą, czasami często, tak aby byc pewnym, że towar nie zniknie cały. Taki lin sie pojawia i dobrze żeruje wtedy również. Jeżeli jednak nęcić 10 białymi - na bannk wszystko wyłapią, szanse są mniejsze na złowienie czegoś. Na taka wodę trzeba wtedy miec większe ilości białych.
Oczywiście zaiarna są selektywne, podobnie jak pellety i taka taktyka tez jest słuszna i w przypadku drobnicy skuteczniejsza niż białe. Jednak białe to taktyka na zwykłe łowienie, bez wcześniejszego nęcenia. Ja na to łowiłem maleńkie rybki, po wielkie rybska. Nie zapomne jak walczyłem z 15 minut z wielkim karpiem na matchówce. Mimo delikatnego zestawu udało mi sie podciągnąc go pod brzeg, niestety splątał mi wędkę z Metodą i tyle go widziałem. A cały dzień łowiłem okonie i płotki po 10-20 cm.
-
Uważam, że łowienie selektywne jest dość trudne. Zwłaszcza, jak nie mamy czasu dobrze zanęcić.
Zdarzyło mi się wiele razy używać bardziej selektywnej przynęty i wracać o kiju. Dlatego taktyka Druida polegająca na konsekwentnym nęceniu dłuższy czas jest najlepsza. Nie zawsze jest taka możliwość niestety. Sposób Luka z zasypaniem łowiska białymi robakami jest dobry, ale co, jeśli tej drobnicy jest tyle, że wyżre wszystko?
Biorąc pod uwagę niską populację drapieżników w polskich wodach jest to bardzo możliwe.
-
Powiem ci że tak mi to weszło w nawyk że idąc na ryby ot tak z marszu od poczatku mam zle nastawienie ( tzn ze nic nie złowię ). A najciekawiej jest na jakims wyjazdowym urlopie - upatrzenie miejsca, codzienne nęcenie i proby łowienia - a gdy ryby zaczynaja brać na cały gwizdek wtedy trzeba do domu wracac i zostaje straszny niedosyt
-
Tak sobie pomyślałem... Załóżmy, że nęcimy łowisko przez tydzień lub dwa. Później przychodzimy już łowić. I łowimy na tym samym miejscu przez miesiąc - codziennie. To po pewnym czasie można powiedzieć, że przestaje mieć już znaczenie to pierwsze tygodniowe nęcenie. Na to samo może wyjść, jeśli będziemy codziennie w tym miejscu łowić i wrzucać coś do wody na odchodne.
-
Tak sobie pomyślałem... Załóżmy, że nęcimy łowisko przez tydzień lub dwa. Później przychodzimy już łowić. I łowimy na tym samym miejscu przez miesiąc - codziennie. To po pewnym czasie można powiedzieć, że przestaje mieć już znaczenie to pierwsze tygodniowe nęcenie. Na to samo może wyjść, jeśli będziemy codziennie w tym miejscu łowić i wrzucać coś do wody na odchodne.
No nie do końca,bo przedewszystkim nęcimy w godzinach w których łapiemy,a nie po łapaniu. W ten sposób przyzwyczaimy ryby do pobierania pokarmu nie w tych godzinach w których my łowimy.
-
Tak sobie pomyślałem... Załóżmy, że nęcimy łowisko przez tydzień lub dwa. Później przychodzimy już łowić. I łowimy na tym samym miejscu przez miesiąc - codziennie. To po pewnym czasie można powiedzieć, że przestaje mieć już znaczenie to pierwsze tygodniowe nęcenie. Na to samo może wyjść, jeśli będziemy codziennie w tym miejscu łowić i wrzucać coś do wody na odchodne.
Necenie dlugotrwałe wbrew pozorom nie jest proste i czesto sa rozne niespodzianki z tym zwiazane. Bywalo ze nęcilem 2 tyg a gdy miałem lowić pogoda sie zalamała i spadla znacznie temperatura a co za tym idzie brań prawie nie było. Z moich obserwacji wynika że jeśli się nęci miejsce ciagle ta samą zanętą to godzina w tą czy tamta nie ma wiekszego znaczenia. Wyprobowane mam ze gdy zaczynam łowic w nęconym miejscu to przez pierwsze poł godziny nie wrzucam niczego. Jesli w lowisku jest ryba i resztki zanety z poprzedniego dnia - wtedy są brania prawie od razu i wrzucenie zanety je osłabi ( łatwiej znaleźć rybie np ziarno cieciory z haczykiem leżące w otoczeniu kilku ziaren - niz w kilkuset). Jesli natomiast po poł godzinnym oczekiwaniu nie ma zadnych bran - wtedy sypne ale tylko max 2 szklanki i siedze dalej, najczęsciej wtedy po poł godz zaczynają się brania, gdy brania zanikną - znowu dorzucam. Jesli nie ma brań w ciągu 2 godz od rozpoczęcia sesji i nie widac obecnosci ryb ( smugi bąbli, splawy, zawirowania ) to znak ze poprzednie porcje zanety z kilku dni w tył zostaly niezjedzone i zalegaja na dnie, byc może nawet zepsute . Wtedy najlepszym wyjsciem jest zrobic ze 3-4 dni przerwy w nęceniu
Poza tym ja mozna powiedziec mam komfort w postaci nikłej presji wedkarskiej na moich wodach , na pewno to mi ulatwia zadanie. Inaczej jest na obleganych wodach PZW gdzie nawet nie ma się gwarancji czy na neconym miejscu nikt inny sie nie rozloży nieświadomie albo i swiadomie widzac wedkarza necacego codziennie to miejsce
-
Bywalo ze nęcilem 2 tyg a gdy miałem lowić pogoda sie zalamała i spadla znacznie temperatura a co za tym idzie brań prawie nie było.
W zeszłym roku nęciłem przez tydzień miejsce na majówkę. Pszeniczka, kukurydzka i inne pyszności. Skombinowałem łódkę. Przygotowałem się.
W dniu łowienia przyszły dość duże mrozy i cała ta robota psu w d..e. :'(
Ehhh, ciężkie jest życie wędkarza. :D
-
Dokładnie - wiele zależy od pogody.
Spora grupa wędkarzy uważa, że dana zanęta jest dobra, 'bo połowiłem'... Jak dla mnie - jeżeli sa idealne warunki, to ryba szuka pokarmu i żeruje bardzo dobrze. Często jest mało ostrożna i łatwo o swietne wyniki. Podobnie jest z takim nęceniem. Ryba wpisuje miejscówkę nęconą - w swoja 'trasę' - i często takie miejsce odwiedza. Jezeli warunki nie będa dobre - nie będzie chetnie żerować.
Przyzwyczajona będzie mało ostrożna na początku. Jeżeli jednak będzie sesja i 'kłucie' - stanie sie ostrożniejsza. Na pewno warto tak nęcić - jednak minusem jest ustalenie dobrej ilości towaru. Na łowisku gdzie ryby sa, nie ma problemu, bo towar zniknie. Na wodzie PZW może byc tak, że nęcenie długotrwałe będzie dowalaniem towaru do kiszącej sie w wodzie sterty - której ryby unikają. Dlatego trzeba naprawdę opracowac taktyke i ilości, poznac łowisko. Jedno lub dwa nęcenia - nie daje całkowitego obrazu.
Ale łowiąc w jednym miejscu - na pewno zwabiamy ryby. One sie uczą też kiedy jest bezpieczniej. Na komercjach w UK, gdzie są zawody - ryby zaczynają żerowac intensywniej po godzinie 15tej. Nie przypadek - wtedy zawodnicy się pakują i wrzucaja resztki przynęt i zanęt do wody! Na innych komercjach, gdzie zawodów nie ma, ryby żerują znowu jak zachodzi słońce, wtedy kiedy wedkarze sie pakują 0- i nastepuje analogiczna sytuacja jak z 'zawodnikami'. Jestem pewien, że na każdym łowisku z presją, ryby wypracowuja pewne taktyki i są ostrożne.
Coś co jest warte uwagi- to tzw. feeding frenzy - czyli konkurowanie o pokarm w trakcie nęcenia. 'Mało i często' powoduje, że ryba robi sie mniej ostrożna i rywalizuje o to co wlatuje do wody. Można tak łowic wiele ryb, przez to, że nie ma dywanu, nie wchodzi ich wielka ilośc w łowiska, mniejsze ryzyko jest tez ich wypłoszenia. O ile w Polsce taktyki opiera się na nęceniu dżokersem i ochotką, to na lepszych wodach to nie wystarczy. Dlatego tyczkarz ze swoimi kulami i taktyką 'sportowo spławikową' przegrałby mniej więcej w 8 sytuacjach na 10, z kimś, kto stosuje inne taktyki. Własnie Angole sie w tym wyspecjalizowali - i wiedzą, że trzeba tak nęcic - aby łowic dużo i ciągle. Oczywiście kule zanęty są OK - ale nie dadzą rady takiemu feederowi rzucanemu pod wyspę, gdzie zarzuca sie co 2 minuty na przykład. Nie ma brania - 2 minuty i zarzut. Takie łowienie sprawia, że duża ilośc towaru trafia w jedne miejsce, ale w małych dawkach i ryba szaleje. Nawet jak sie spłoszy -to szybko powraca. Na Gold Valley obserwowałem nie raz jak od maja do wrzesnia, tyczką na 13 metrach nie łowił nikt ze startujących. Jedynie 8 lub 6.5 metra przy brzegu pod koniec zawodów. I to też jest ciekawe. Neci sie miejsce przy brzegu przez 3 godziny, nie łowiąc tam. Ryba nabiera zaufania - i w ostatniej godzinie się 'kosi'... Oczywiście na jałowych wodach PZW, które są tak naprawdę nienaturalne bardziej niż wiele wód komercyjnych (ubytek ryb w porównaniu do stanu naturalnego jest tak wielki) takie taktyki nie przynoszą często efektów, ale warto spróbować, zapewniam... Ja złowiłem więcej linów przy brzegu niż daleko od niego. To nie przypadek...
Wtedy mozna łowić selektywnie również...
Powracając do uwagi Mateo - uważam, że tam gdzie się regularnie łowi często ryby jest więcej. Na mniejszym zbiorniku może ona podczas dnia się wycofywać, ale powraca o określonej porze, nauczona kiedy jest bezpiecznie a kiedy nie. Oczywiście jak ryby jest mało - i ma ona wbród naturalnego pokarmu - wtedy też jest inaczej... Dlatego ilość łowionych linów w sierpniu tak maleje - nie są one skupione w jednym miejscu jak na wiosnę, i maja też o wiele więcej pokarmu, bo roslinność podwodna rozrasta się zazwyczaj pod koniec czerwca dopiero, a z nimi zwieksza sie ilość larw owadów, ślimaków itp.
Tak więc wiele zależy i od pogody, i od pory roku i od rodzaju zbiornika. Na takiej Tamizie, gdzie duże stada leszczy patroluja i migrują po znacznych częściach koryta, necenie długorwałe może dać znakomite efekty, nawet po kilku dniach. W przypadku wody przełowionej - łatwiej jest wsypać zbyt wiele i ryby odstraszyć. Rzeki sa o tyle dobre, że prąd porywa cząstki pokarmu i ryba może lokalizować ich źródło. Na wodzie stojącej tak fajnie już nie jest.
-
Ja do zanęty na rzekę lubię dodawać kukurydzę z puszki..Klenie często mają ją w pysku..Jednak kiedy zakładałem ją na haczyk to nie chciały a brały np na kanapkę kaster+pęczak czy biały + pęczak
Na same białe nie łowię..Ja chcę złowić większe ryby dlatego wolę złowić ilościowo mniej ale wagowo więcej ( nie chodzi o mięso do domu :) ) Dlatego na prywatne łowienie zrezygnowałem np z jockersa..Wolę na wiosnę zlowić 4 jazie kilówki na pęczak niż 30 płoteczek na robaki
-
Mam podobne doświadczenia! Tylko że ja w zanęcie stosuję gotowaną kukurydzę! I powiem że nawet jak brania były b.słabe a jakiś Klonek czy Jaźik się trafił, to był napchany kukurydzą ! A o dziwo jak nakładałem ją na hak to ignorowały. Za to na Groch brały bez problemu!
-
Równie jak lowie na Odrze to dodaje kukurydzy do zanety i trafia sie wszystko, czasem leszcz czasem krap a nawet i rozpiór. :D
-
Łowiąc waglerem rozmiar przynęty czy jej twardość pozwoli na zrobienie selekcji, i zrobi ją bardziej atrakcyjną parę białych będzie bardziej atrakcyjne niż np jedna pinka dla takiego karpia ( pomijam wybredne ryby). Ale duża część stoi po stronie nęcenia. Ja bym powiedział nęcenie selektywne ,albo nęcenie pozwalające zatrzymać w łowisku coś większego . Tak się zastanowiłem gdyby łowić na jednego robaka i załóżmy w czasie trzech godzin złowimy 20 płoci i 3 karpie to gdybyśmy w łowisku nie było tych płoci to udałoby się złowić więcej karpi. Czy byśmy czekali tylko od jednego do drugiego i trzeciego. ? :)
-
(http://wstaw.org/m/2015/02/11/lorpio_zestaw_jpg_300x300_q85.jpg)
Na to łowią leszcze do 2,5kg teraz :)
-
Łowiąc waglerem rozmiar przynęty czy jej twardość pozwoli na zrobienie selekcji, i zrobi ją bardziej atrakcyjną parę białych będzie bardziej atrakcyjne niż np jedna pinka dla takiego karpia ( pomijam wybredne ryby). Ale duża część stoi po stronie nęcenia. Ja bym powiedział nęcenie selektywne ,albo nęcenie pozwalające zatrzymać w łowisku coś większego . Tak się zastanowiłem gdyby łowić na jednego robaka i załóżmy w czasie trzech godzin złowimy 20 płoci i 3 karpie to gdybyśmy w łowisku nie było tych płoci to udałoby się złowić więcej karpi. Czy byśmy czekali tylko od jednego do drugiego i trzeciego. ? :)
To samo pytanie sobie zadaję :)
-
Łowiąc waglerem rozmiar przynęty czy jej twardość pozwoli na zrobienie selekcji, i zrobi ją bardziej atrakcyjną parę białych będzie bardziej atrakcyjne niż np jedna pinka dla takiego karpia ( pomijam wybredne ryby). Ale duża część stoi po stronie nęcenia. Ja bym powiedział nęcenie selektywne ,albo nęcenie pozwalające zatrzymać w łowisku coś większego . Tak się zastanowiłem gdyby łowić na jednego robaka i załóżmy w czasie trzech godzin złowimy 20 płoci i 3 karpie to gdybyśmy w łowisku nie było tych płoci to udałoby się złowić więcej karpi. Czy byśmy czekali tylko od jednego do drugiego i trzeciego. ? :)
A ja myślę,że nic
byśmy nie złapali
-
Nie chciał bym wkładać kija w mrowisko! ale bym tu może rozgraniczył ! Czy zamierzamy łowić i zacinać cokolwiek a przy okazji coś sensownego? Czy wolimy posiedzieć ale jak już coś uderzy to..... ;) I tu chyba jest pies pogrzebany! Czyj sposób słuszniejszy??Ten drugi zalatuje Karpiarzem! Wiadomo że w takim wypadku feeder pobije ich na głowę ilościowo! Ale jesli chodzi o okazy to już???? ??? ???
-
My tu Arku o wagglerze tylko rozmawiamy :)
-
No to zapodałem tyły :( :( Sory! :'(