Spławik i Grunt - Forum
ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: kshell66 w 04.03.2017, 21:07
-
Witajcie
Dziś podjeżdżam pierwszy raz w tym sezonie na znany mi zbiornik PZW, a tam w regulaminie zakaz nęcenia i łowienia na chleb :facepalm: A ja zmiksowany chleb tostowy w woreczku... :( Ogólnie miałem i zanętę mrożoną jeszcze z tamtego roku jak i świeżą więc tragedii nie było ale mam kilka pytań. Może mi pomożecie i rozwiejecie wątpliwości.
1. Po co jest ten zakaz?
Do tej pory myślałem, że chleb (taki zwykły na zakwasie) "kisi" wodę (nie wdawałem się w szczegóły chemiczne ale ogólnie mówiono mi, że psuje wodę) i dlatego jest niepożądany w niektórych zwłaszcza małych zbiornikach. Ale chleb tostowy może być bez zakwasu chyba (ja szukam takiego w którego składzie nie ma wyszczególnionego zakwasu).
2. Czy przejmować się tym zakazem łowiąc właśnie na chleb tostowy? Lub inaczej czy chleb tostowy faktycznie szkodzi wodzie? Czy szkodzi wodzie bardziej niż zwykła zanęta spożywcza?
3. Czy dotyczy się to każdego rodzaju chleba i mu pokrewnych? Chleb to chleb i z SSR raczej nie pogadam bo chleb to chleb - nieważne, że tostowy... A bułka, weka, bułka tarta? A pieczywko fluo? Jak powiem, że mam zmieloną bułkę to coś zmieni?
To ostatnie pytanie mnie nurtuje najbardziej bo ja się będę przejmował, że mam 4 zmielone kromki chleba tostowego a obok na legalu będzie łowił ktoś, kto będzie miał pół kilo bułki tartej w zanęcie i jest ok?
-
Zakaz to zakaz, uszanuj to i tyle.
-
Stas ale co znaczy uszanuj? Mam szukać w sklepach zanęt bez udziału bułki tartej albo bez pieczywka fluo? Nie wiem z czego się robi takie pieczywko i czy to już nie jest chleb czy jeszcze chlebem jest. W ogóle nie wiem czym się różni bułka od chleba tostowego poza smakiem. Dlatego pytam co rozumieć pod pojęciem chleb, jakie złe właściwości ma chleb zwłaszcza tostowy w wodzie i czym się różni od bułki. Jeśli się okaże, że jest bardziej szkodliwy od podstawowych składników zanęt spożywczych to nie będę go używał - więcej mi nie trzeba.
-
Chleb ma tę wadę, że kwaśnieje jak się go nawali za dużo (a dokładnie jak go ryby nie zjedzą) i wówczas zanieczyszcza wodę.
Z tym, że wydaje mi się że każda zanęta ma podobne działanie gdy się przedawkuje - więc chyba powinien być zakaz stosowania zanęt raczej, który w wielu wodach podobnych do zielonej farby olejnej - by się przydał.
-
Przerabiałem ten temat kilkanaście lat temu na pobliskiej gliniance. Też wymyślili taki zakaz. Powodem było to, że wędkarze przynosili z domów stary chleb, moczyli go i używali jako zanętę ale oprócz tego wrzucali często całe kromki a nawet połówki bochenków chleba. Oczywiście miejscowe kaczki i łyski szybko się z tym w większości uwijały. W tym czasie opiekowałem się tą wodą pod kątem weterynaryjnym. Do moich obowiązków należało m.in. badanie odczynu wody co dwa tygodnie. Mimo używania chleba w dość sporych jak na tak małe łowisko ilościach odczyn nie malał w sezonie (czyli woda nie robiła się kwaśna od chleba). Zakaz można w tym przypadku powiedzieć był wprowadzony li tylko ze względów estetycznych czyli żeby po wodzie nie pływał chleb.
W sumie w każdej zanęcie spożywczej jest jakieś mielone pieczywo a resztek takiej zanęty nie wyżrą ptaki, w nadmiarze zepsuje się na dnie i bardziej zaszkodzi łowisku niż pływający po powierzchni chleb.
-
Druid Ciebie mi tu trzeba było :D W sumie Koczownik powiedział coś z czym bardzo się zgadzam, nawet bardziej niż bardzo. Bo ja uważam, że wszystko co wrzucamy do wody w jakiś sposób tej wodzie szkodzi. Ale mniejsza z tym bo to temat rzeka. Ja też ten zakaz rozumiem bo widziałem nieraz jak jakiś zwykle starszy wędkarz moczy cały bochen zwykłego chleba i później tą maź wrzuca do wody. To o czym piszesz o skórkach chleba. No jest niby zakaz ja nie mogę ich używać, ale przychodzi mama z dziećmi i wrzuca dla kaczek i jest ok bo jej zakaz nie dotyczy. Próbuję zrozumieć problem, chcę abyście mnie naprostowali bo pewnie źle myślę.
Druid, a wiesz czy różni się chleb zwykły w wodzie (chodzi mi o rozkład czy psucie wody)od chleba tostowego?
Ja może z góry przeproszę wszystkich, którzy to czytają ale ogólnie nie uważam chleba tostowego za chleb. Nie znam się(chcę się poznać), nie znam dokładnych składów i procesu produkcyjnego ale w smaku chleb tostowy ma chleb tylko w nazwie - bardziej przypomina bułkę.
-
Zwrócę sie z pytaniem do fachowca - Gienek, u nas na stawie tez takie twierdzenia padały, ale dodatkowym argumentem było to, że przy nęceniu starym chlebem, zapleśniałym i zagrzybionym wprowadza się do wód dodatkowe czynniki ryzyka dla zdrowia ryb, dlatego ludzie nie nęcili chlebem.
Ile w tym przypadku jest prawdy, a ile teorii?
-
ogólnie nie uważam chleba tostowego za chleb. Nie znam się(chcę się poznać), nie znam dokładnych składów i procesu produkcyjnego ale w smaku chleb tostowy ma chleb tylko w nazwie - bardziej przypomina bułkę.
O to, to!
Tak prawdę powiedziawszy to dzisiejszy "chleb" nie jest wcale chlebem ale wyrobem chlebo-podobnym.
Cały problem leży moim zdaniem w ilości. Jeśli zbiornik jest małym stawem, który obsiądą wędkarze dzień w dzień, cały rok i zanęcają - to choćby zanęcali kleikiem dla rekonwalescentów ugotowanym na wodzie - to i tak zaszkodzą wodzie ;)
-
kshell66 a możesz przytoczyć dokładne brzmienie tego punktu regulaminu - łatwiej będzie się wypowiedzieć.
-
Zwrócę sie z pytaniem do fachowca - Gienek, u nas na stawie tez takie twierdzenia padały, ale dodatkowym argumentem było to, że przy nęceniu starym chlebem, zapleśniałym i zagrzybionym wprowadza się do wód dodatkowe czynniki ryzyka dla zdrowia ryb, dlatego ludzie nie nęcili chlebem.
Ile w tym przypadku jest prawdy, a ile teorii?
Muł zalegający na dnie zbiornika zawiera tysiąc razy więcej patogenów niż spleśniały chleb. Ryby ( jeśli są zdrowe , mają odpowiednie warunki czyli właściwe Ph wody,temperaturę, tlen i pokarm) mają nieprawdopodobną odporność , setki razy mocniejszą niż my ludzie. Tym niemniej my ludzie wygrywamy z rybami . Dlaczego ? Bo ryby są bardziej wrażliwe na zmiany w środowisku niż ludzie. Wystarczy nagła zmiana Ph o dwa stopnie i już jest problem . Najczęstszą przyczyną kłopotów ze zdrowiem ryb - jest ingerencja człowieka.
Co tu jest też dla wielu ludzi mało zrozumiałe - mniej chorują ryby mające mało pokarmu ( chodzi o pokarm naturalny) niż te które są obficie karmione. Wydawało by się odwrotnie prawda ?
Zresztą podobna zasada obowiązuje też ludzi , popatrzcie na większość chorób tzw cywilizacyjnych - biorą się z nadmiernego jedzenia ( otyłość, cukrzyca , bezpłodność , rak)
Wracając do tematu chleba . W tej chwili większość tego co się nazywa chlebem wcale nim nie jest gdyż produkcja prawdziwego chleba wymaga czasu i i tego nie da się przyspieszyć w sposób naturalny. Ale można produkować tzw chleb baaardzo szybko - przy pomocy różnych substancji których w chlebie nie powinno być - czyli chemicznych dodatków . Czas to pieniądz !
Teraz rodzi się kolejne pytanie - czy zdrowszy dla ryb jest prawdziwy chleb czy sztuczny ( np tostowy) ?
Niestety tego nie wiemy ale można się domyślać że naturalnie sfermentowane ciasto przy pomocy drożdży powinno być zdrowsze niż te wszystkie spulchniacze i polepszacze . Skoro chleb tostowy może leżeć w temperaturze pokojowej miesiąc i nie zepsuje się - świadczy to o tym że nie chcą się na nim namnożyć bakterie czy grzyby czyli jeśli człowiek zje taki chleb to on wybije częściowo naturalną zdrową florę bakteryjną w jelitach - a to już zdrowe nie jest. Podobnie zareagują też ryby karpiowate i inne roślinożerne . Innymi słowy prawidłowe trawienie i odporność organizmu zależą od zdrowej flory bakteryjnej przewodu pokarmowego .
Podsumowując - każda ingerencja w środowisko wodne może być tragiczna dla ryb. Wszystko zależy tylko od ilości czynnika. Na pewno nic się nie stanie rybom w hektarowym stawie gdy ktoś wrzuci dwa bochenki chleba - ale gdy wrzuci 20 to już się może stać
-
Z.drigiej strony... chodzi o ogólną ilość związków chemicznych składanych do wody. Większość jest rozkładana już przez najprostsze organizmy. Inne nie są wiązane przez materię organiczną, lub są przyczyną ich spontanicznego wzrostu.
Ja wiem, że najlepiej jak by woda w zbiorniku była destylowana. Instytut był by szczęśliwy.
Etrofizacja zaczela się od zejścia lodowców. To naturalny proces. Ludzie go przyspieszają, ale nie chleb, a nawozy mają tu znaczący wpływ.
Marcin
-
Ja bym zakaz olał...
Wodę zatruwają bardzo mocno ptaki, które do niej wydalają odchody. Jeżeli ktoś karmi ptactwo, bardzo często wyrządza szkodę i ptakom, i wodzie i żyjącym w niej organizmom. Wielu ludzi nie rozumie, że dokarmianie wodnych ptaków powoduje, że uzależniają się od tego pokarmu. Zamiast radzić sobie samemu, grupują się w danych miejscach licząc na wyżerkę. O ile pomoc wskazana jest zimą, gdy o pokarm krucho, a często woda skuta jest lodem, to latem karmienie ma fatalne następstwa. Powoduje ono nawożenie wody, dodatkowo ptaki dołożą swoje. Bez ptactwa i dokarmiania jakże inny byłby ten bilans! Dlatego też kolor wody pełnej ptaków jest zazwyczaj mętny. Stąd już krok od zakwitów, i dalszych powikłań...
Jak pisał Gienek - zakaz prawdopodobnie dotyczy nęcenia chlebem w dużych ilościach. O ile zanęta swoje kosztuje, to takie pół bochenka nie... Dodatkowo- jak by nie było, na pieczywie - różnego rodzaju, a są nim też odpady cukiernicze będące składnikiem zanęt, oparta jest większość zanęt. Jeżeli więc nie ma zakazu używania zanęt, to chleba tostowego bym używał. Zwłaszcza, że jest on przetworzony. W innym wypadku zakaz powinien brzmieć "zabrania się użycia do nęcenia chleba i jego pochodnych".
Dobrą rzeczą jest umieszczanie wyjaśnień przy zakazach. O ile nie jest to prywatna woda, na której właściciel dyktuje swoje warunki, to dobrze wiedzieć co jest przyczyną danego zakazu. Bo może to być bezpieczeństwo ptaków - dokarmianie ich jest problemem (które podpływają do wędkarzy, mogą się zaplątać w żyłki, nie mogą się gnieździć ponieważ walczą o teren), duża ilość substancji organicznych w wodzie, plaga szczurów. Warto wiedzieć, co 'poeta miał na myśli' ;D
-
Zwrócę sie z pytaniem do fachowca - Gienek, u nas na stawie tez takie twierdzenia padały, ale dodatkowym argumentem było to, że przy nęceniu starym chlebem, zapleśniałym i zagrzybionym wprowadza się do wód dodatkowe czynniki ryzyka dla zdrowia ryb, dlatego ludzie nie nęcili chlebem.
Ile w tym przypadku jest prawdy, a ile teorii?
Muł zalegający na dnie zbiornika zawiera tysiąc razy więcej patogenów niż spleśniały chleb. Ryby ( jeśli są zdrowe , mają odpowiednie warunki czyli właściwe Ph wody,temperaturę, tlen i pokarm) mają nieprawdopodobną odporność , setki razy mocniejszą niż my ludzie. Tym niemniej my ludzie wygrywamy z rybami . Dlaczego ? Bo ryby są bardziej wrażliwe na zmiany w środowisku niż ludzie. Wystarczy nagła zmiana Ph o dwa stopnie i już jest problem . Najczęstszą przyczyną kłopotów ze zdrowiem ryb - jest ingerencja człowieka.
Co tu jest też dla wielu ludzi mało zrozumiałe - mniej chorują ryby mające mało pokarmu ( chodzi o pokarm naturalny) niż te które są obficie karmione. Wydawało by się odwrotnie prawda ?
Zresztą podobna zasada obowiązuje też ludzi , popatrzcie na większość chorób tzw cywilizacyjnych - biorą się z nadmiernego jedzenia ( otyłość, cukrzyca , bezpłodność , rak)
Wracając do tematu chleba . W tej chwili większość tego co się nazywa chlebem wcale nim nie jest gdyż produkcja prawdziwego chleba wymaga czasu i i tego nie da się przyspieszyć w sposób naturalny. Ale można produkować tzw chleb baaardzo szybko - przy pomocy różnych substancji których w chlebie nie powinno być - czyli chemicznych dodatków . Czas to pieniądz !
Teraz rodzi się kolejne pytanie - czy zdrowszy dla ryb jest prawdziwy chleb czy sztuczny ( np tostowy) ?
Niestety tego nie wiemy ale można się domyślać że naturalnie sfermentowane ciasto przy pomocy drożdży powinno być zdrowsze niż te wszystkie spulchniacze i polepszacze . Skoro chleb tostowy może leżeć w temperaturze pokojowej miesiąc i nie zepsuje się - świadczy to o tym że nie chcą się na nim namnożyć bakterie czy grzyby czyli jeśli człowiek zje taki chleb to on wybije częściowo naturalną zdrową florę bakteryjną w jelitach - a to już zdrowe nie jest. Podobnie zareagują też ryby karpiowate i inne roślinożerne . Innymi słowy prawidłowe trawienie i odporność organizmu zależą od zdrowej flory bakteryjnej przewodu pokarmowego .
Podsumowując - każda ingerencja w środowisko wodne może być tragiczna dla ryb. Wszystko zależy tylko od ilości czynnika. Na pewno nic się nie stanie rybom w hektarowym stawie gdy ktoś wrzuci dwa bochenki chleba - ale gdy wrzuci 20 to już się może stać
Gienek, dziękuje za obszerne wyjaśnienie :D :thumbup:
O konserwantach wiem co nieco. Sam jestem ofiara chorób cywilizacyjnych (nadwrażliwość kiszek :P )
Nad tym tematem nawet sie nie pochylałem, gdyż biorąc pod uwagę wszech obecne konserwanty, to tak na prawdę, musielibyśmy łowić tylko i wyłącznie na białego, gnojaka, czy tez qq, samemu przyrządzoną. Jeśli tak na prawdę urzędnicy, chcieli by dbać o zdrowie ryb.
Podziękował raz jeszcze :bravo: :bravo:
-
Chleb, pet z papierosa, ogryzek z jabłka, nawóz z pola, szambo z posesji cieknące rowem melioracyjnym - wszystko co wrzucimy do wody powoduje jej eutrofizację, a ta przede wszystkim powoduje braki tlenowe w wodzie - a jak wiadomo - ryba bez tlenu długo nie żyje ;) Więc ów nadmiar "chleba" w wodzie ma bezpośredni wpływ na zamianę zbiornika w pustynię, w przyszłości.
Cytat z Wikipedi:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Eutrofizacja[/i]]https://pl.wikipedia.org/wiki/Eutrofizacja (http://[i)
Następstawa eutrofizacji
1. Masowy rozwój organizmów fitoplanktonowych, powodujących w powierzchniowej warstwie wody tzw. zakwity i zmniejszających jej przezroczystość. W zbiorniku wzrasta przede wszystkim ilość sinic, które utrzymując się na powierzchni, często tworzą kożuchy. Masowe nagromadzenia tych bakterii powodują nie tylko śmiertelność ich samych, ale również występującej tam fauny. Ponadto niektóre szczepy sinic wydzielają toksyny i nierzadko powodują uczulenia. Wydzielanie przez glony substancji organicznych psujących smak i zapach wody dyskwalifikuje takie zbiorniki jako źródła wody pitnej. Do organizmów powodujących takie problemy należą wiążące azot gatunki z rodzaju Anabaena oraz Aphanisomenon oraz niezdolne do wiązania azotu gatunki z rodzaju Microcystis, Limnotrix i Planktotrix. Zakwity występują nie tylko w zbiornikach, ale również w rzekach. W przypadku tych ostatnich powodowane są zwykle przez zielenice lub okrzemki, które są jednak mniej uciążliwe niż sinice, których miejscem występowania są przeważnie wody stojące.
2. Ustępowanie roślinności zanurzonej z powodu pogarszających się warunków świetlnych w strefie przybrzeżnej – litoralu. Postępujące zanikanie światła pośrednio prowadzi także do przebudowy występującej tam fauny. Kożuchy glonów w tej strefie zupełnie uniemożliwiają rekreacyjne użytkowanie wody.
3. Wyczerpanie zasobów tlenu w warstwie przydennej – hypolimnionie, a zwłaszcza profundalu i w osadach dennych prowadzi do zaniku fauny głębinowej, w tym także gatunków reliktowych. Również tarło niektórych ryb nie dochodzi do skutku, co prowadzi do ustępowania cennych gatunków, np. łososia. Często zdarza się, że ryby giną zimą pod pokrywą lodową w wyniku braku tlenu. W warunkach anaerobowych dochodzi dodatkowo do takich procesów chemicznych, jak amonifikacja czy denitryfikacja oraz powstawania metanu.
4. Występowanie siarkowodoru, który podczas całkowitego braku tlenu może przechodzić do warstw powierzchniowych wody, ulatniać się i zatruwać atmosferę w okolicy.
-
kshell66 a możesz przytoczyć dokładne brzmienie tego punktu regulaminu - łatwiej będzie się wypowiedzieć.
Jak będę na zbiorniku to postaram się dokładnie zacytować ten zakaz.
Teraz rodzi się kolejne pytanie - czy zdrowszy dla ryb jest prawdziwy chleb czy sztuczny ( np tostowy) ?
Niestety tego nie wiemy ale można się domyślać że naturalnie sfermentowane ciasto przy pomocy drożdży powinno być zdrowsze niż te wszystkie spulchniacze i polepszacze . Skoro chleb tostowy może leżeć w temperaturze pokojowej miesiąc i nie zepsuje się - świadczy to o tym że nie chcą się na nim namnożyć bakterie czy grzyby czyli jeśli człowiek zje taki chleb to on wybije częściowo naturalną zdrową florę bakteryjną w jelitach - a to już zdrowe nie jest. Podobnie zareagują też ryby karpiowate i inne roślinożerne . Innymi słowy prawidłowe trawienie i odporność organizmu zależą od zdrowej flory bakteryjnej przewodu pokarmowego .
Trochę mi rozjaśniłeś. Ja cały czas myślałem, że głównym niebezpieczeństwem jest zakwas z którego chleb jest wykonywany. W dodatku jak go (starzy) wędkarze namaczają i wrzucają pulpę do wody tworzy się chmura której ryby nie przerobią i wydawało mi się ona głównie zakwasza wodę. Z kolei chleb tostowy z racji posiadania konserwantów może dłużej zalegać na dnie i jest większa szansa, że ryby lub inne zwierzęta go przerobią. Nie myślałem, że im szkodzi. Ale z tego wynika, że szkodzi tak samo jak np. kulki proteinowe i pewnie niektóre pellety bo te też posiadają konserwanty.
Ja bym zakaz olał...
Ale jak? Wiesz jak to wygląda w praktyce w PL. Przychodzi kontrola, widzi woreczek z chlebem, chleb to chleb i po temacie. Wiecie jak wyglądają rozmowy z SSR? Bardzo szanuję ich pracę, cieszę się, że są ale jakiekolwiek rozmowy "logiczne", tak jak tu na forum rozmawiamy nie mają z nimi w ogóle sensu.
Mogę mówić że mam zmieloną bułkę, nawilżone pieczywko fluo albo, że jest to zanęta którą kupuję od faceta który takie robi i nie wiem dokładnie co jest w składzie. Tylko po co tak błaznować?
Bezsensowny zakaz
Sytuacja z wczoraj:
Siedzę z kolegą na rybkach pierwszy raz w tym sezonie. On był od rana ja dojechałem popołudniu. Wędkarz na wędkarzu bo biorą karpie zarybieniowe z jesieni. Wszyscy jadą na ciężko, ja koszyczki najmniejsze jakie znalazłem chyba 4x1,5x2,5 cm a drugi koszyczek do białych robaków i się czaję czy wrzucać ten mój chlebek. A był piękny.
Nagle idzie wędkarz, znajomy mówi, że ten wędkarz był już rano złapał karpia i pojechał, a na jego miejsce zaraz usiadł drugi. Aha limit 1szt. karpia. Przychodzi ten co był rano do tego co go zamienił i mówi głośno "zamiana". Ten co obok siedział się zwija, a ten co przyszedł już podpórki wbija w te same dziury. Chwila moment i leci do wody zestaw zanętą - nabite wielkości dużej pomarańczy! Poważnie. W tamtym tygodniu dopiero lód zszedł a tu takie ilości. Do tego rzucił na wprost nas i głupio pyta czy przerzucił. Jak mu zwrócimy uwagę to nabije następną kulę i drugi raz rzuci i już po rybach.
Kto w tym przypadku bardziej rybom szkodzi tego nie wiem natomiast wiem który z nas miałby nieprzyjemności w razie kontroli >:O
Chleb, pet z papierosa, ogryzek z jabłka, nawóz z pola, szambo z posesji cieknące rowem melioracyjnym - wszystko co wrzucimy do wody powoduje jej eutrofizację, a ta przede wszystkim powoduje braki tlenowe w wodzie - a jak wiadomo - ryba bez tlenu długo nie żyje ;) Więc ów nadmiar "chleba" w wodzie ma bezpośredni wpływ na zamianę zbiornika w pustynię, w przyszłości.
Ale to dotyczy praktycznie każdej zanęty więc jeśli z wodą jest problem powinien być całkowity zakaz nęcenia. Łowiłem kiedyś na takiej wodzie w Niemczech.
-
Ale to dotyczy praktycznie każdej zanęty więc jeśli z wodą jest problem powinien być całkowity zakaz nęcenia. Łowiłem kiedyś na takiej wodzie w Niemczech.
No to właśnie parę pięter wyżej napisałem. Jeśli zbiornik jest mały i płytki to zanęcanie powinno być całkiem zabronione.
Ale jest i na eutrofizację sposób - mało kto jednak o tym wie. Są to efektywne mikroorganizmy http://www.probiotics.pl/probio-emy/dla-gleby-i-roslin/emfarma-plus.html (http://www.probiotics.pl/probio-emy/dla-gleby-i-roslin/emfarma-plus.html)
Tutaj o stawach i oczkach wodnych
http://www.emy.com.pl/zastosowania/ekologia/oczka-wodne-i-stawy/ (http://www.emy.com.pl/zastosowania/ekologia/oczka-wodne-i-stawy/)
Polecam poczytanie o tym, zawłaszcza tym, którzy mają swoje ogrody przydomowe.
Jak to wlewam do beczki z deszczówką to woda niemal pachnie. Mimo liści w beczce nie następuje gnicie, bo mikroorganizmy wszystko zżerają. I tak może woda stać nawet w upalne lato - czysta jak źródlana. Wystarczy wlać na dużą bekę kapselek.
Główną zaletą w ogrodzie oczywiście jest jednak wzmocnienie i ochrona roślin przed szkodnikami - nie potrzebujemy wówczas żadnej chemii!
Tym właśnie polewa się ziemię po powodziach i nie ma wówczas żadnych epidemii i zaraz. (Nie wiem czy u nas ale na pewno w USA tak robią)
Podkreślę, że to całkowicie bezpieczne organizmy - pachnie jak podpiwek. Daje się to nawet zwierzętom do pożywienia. Można powiedzieć, że to ma takie działanie dla gleby jak kefir czy jogurt dla naszych jelit.
-
Ja bym zakaz olał...
Luk z całym szacunkiem,ale .... żeś dowalił!
Gospodarz wody zakazuje nęcenia chlebem, a więc jeśli przyjeżdżasz nad wodę którą się opiekuje , akceptujesz ten fakt i się do jego zakazów stosujesz.
Na forum którym ty jesteś gospodarzem jest zakaz wulgaryzmów, to mogę to olać?
Troszkę uproszczone porównanie ale co mi tam 8)
Swoją drogą chleb który już troszkę zzieleniał od pleśni, był wykorzystany do nęcenia z płatkami owsianymi przez mojego kolegę...
Panowie... jakie japońce mu w tą "zanętę" weszły...
-
Chleb, pet z papierosa, ogryzek z jabłka, nawóz z pola, szambo z posesji cieknące rowem melioracyjnym - wszystko co wrzucimy do wody powoduje jej eutrofizację, a ta przede wszystkim powoduje braki tlenowe w wodzie - a jak wiadomo - ryba bez tlenu długo nie żyje ;) Więc ów nadmiar "chleba" w wodzie ma bezpośredni wpływ na zamianę zbiornika w pustynię, w przyszłości.
Koczownik, nie jest tak do końca. Pet nie przyspiesza eutrofizacji, to jest w sumie trucizna...
Do pewnego momentu ilość substancji organicznych bedzie korzystna dla zbiornika. Bo taka woda krystalicznie czysta, ma mało pokarmu, i nie jest w stanie wyżywić wielu ryb. W takiej wodzie na przykład żyje pstrąg, takie sa jeziora Szkocji, górskie... Są ubogie. Jeżeli jednak woda jest 'żyzna', to wtedy żyją w niej plankton, bezkręgowce się nim żywiące, tymi się znów żywią mniejsze ryby i tak dalej...
Najlepiej jak w wodzie jest równowaga :D
Teraz - ptaki są w stanie bardzo mocno zanieczyszczać wodę. Jeżeli nie jest ona przepływowa, to ich duża ilość może spowodować wzrost zanieczyszczeń. Na Mazurach kormorany odpowiadają za tragiczny stan wody. To jest trochę tak, jakby odporwadzać nieoczyszczone ścieki w dużej ilości do wody. Taki karp czy amur w dużej ilości też tak działa. Więc wpuszczając tonę karpia automatycznie zwiększamy zanieczyszczenie wody.
Aby nie było eutrofizacji, trzeba dbać o pewne rzeczy. Najważniejszy jest drapieżnik. Jego odpowiednia ilość sprawia, że małe rybki nie wyjadają małych skorupiaków żywiących się planktonem. Wtedy nie rozmnaża się on w dużej ilości, doprowadzając do zakwitów, które skracają życie zbiornika. Zwłaszcza sinice sa groźne, bo ich obumarcie może oznaczać obniżenie zawartości tlenu w wodzie i śmierć ryb, powstawanie stref beztlenowych.
Jasne, że zanęty 'użyźniają'. Ale nie jest to straszne zjawisko w większości przypadków. O wiele gorsze jest zabieranie drapieżnika. Według mnie na wielu wodach powinien być zakaz łowienia szczupaka. Nie wiem jakie masz podejście - ale wg mnie lepiej jest używać zanęt, niż ekologicznie spinningować i zabierać szczupaka i okonia ;D A ptaki dobrze jest przeganiać...
Tu jeszcze jedna obserwacja. Wiele ptaków jest bardzo 'terytorialnych', i będzie walczyć o swój kawałek wody, odganiając inne ptaki. Para łabędzi nie dopuści innych na swoje terytorium. Jeżeli się jednak je dokarmia, to powstaje wielkie ich skupisko. Jest ich zbyt dużo w tym miejscu. Więc woda strasznie obrywa... Dla wielu jest to 'natura' i 'dzikość' - ale wg mnie nie ma nic bardziej mylnego. Właśnie ptactwo i ich dokarmianie zabija mniejsze zbiorniki, przyspieszając eutrofizację...
Ja bym zakaz olał...
Luk z całym szacunkiem,ale .... żeś dowalił!
Gospodarz wody zakazuje nęcenia chlebem, a więc jeśli przyjeżdżasz nad wodę którą się opiekuje , akceptujesz ten fakt i się do jego zakazów stosujesz.
Na forum którym ty jesteś gospodarzem jest zakaz wulgaryzmów, to mogę to olać?
Troszkę uproszczone porównanie ale co mi tam 8)
Ale co to jest chleb? Jak to rozumiesz? Jest nim spreparowany chleb tostowy? Pieczywko fluo też? Zanęta spożywcza? Gdzie więc kończy się zakaz? Jaki jest jego cel, co jest powodem jego wprowadzenia? Ja pisze o chlebie tostowym, który jest mało popularny w Polsce, i który jest podobny do odpadów cukierniczych. A jeść chleb można? ;D Jest zakaz jego użycia...
Jeżeli ktoś chce banowac chleb tostowy a dopuszcza zanęty, to nie ma to sensu. Zapis jest nieczytelny. To tak jakby napisać w regulaminie, że trzeba używać mocnych żyłek. A jakie są mocne? Podobnie jest z chlebem!
To co czytelne natomiast dla mnie wg takiego zapisu - to zakaz użycia zwykłego chleba, moczenia bochenków i nęcenia kulami namoczonej masy z niego. Zakaz użycia go do łowienia z powierzchni, zwłaszcza karpi. Nie podlega pod to jednak spreparowany chleb tostowy lub jego krążki na włosie wg mojego zrozumienia. Inaczej jest w UK, gdzie jasno się określa pewne rzeczy na łowiskach :)
-
Lucjan zakaz to zakaz. Wiadomo że chodzi o chleb, bułki a nie zanęty czy fluo. Jeśli byłeś na łowisku i musiałeś kupić pellet od właściciela to nie używałeś innego, a przecież pellet to pellet.
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka
-
Koczownik, nie jest tak do końca. Pet nie przyspiesza eutrofizacji, to jest w sumie trucizna...
A czym jest pet? To przecież materia organiczna - każda materia organiczna użyźnia. Ba - nawet skała użyźnia - na przykład mączka bazaltowa.
-
Lucjan zakaz to zakaz. Wiadomo że chodzi o chleb, bułki a nie zanęty czy fluo. Jeśli byłeś na łowisku i musiałeś kupić pellet od właściciela to nie używałeś innego, a przecież pellet to pellet.
To jest woda PZW, tak? Prywatny właściciel doskonale wie co robi, jednak nie uważam, że to samo jest w przypadku PZW. Kto wydał taki przepis? Ichtiolog okręgu? Czy władze koła? A władze koła wiedzą co to jest chleb tostowy?
Panowie, ja dopasowuję to do typowej wody PZW w Polsce. Oczywiście, jeżeli zakaz zostanie doprecyzowany, to na chleb nie łowię. Ale bądźmy normalni. To, że niby nie wolno przechodzić przez jezdnię w miejscach niewyznaczonych, nie znaczy, że zawsze przechodzimy na pasach! Bo nie ma ich wszędzie, tak?
Ja nie namawiam do łamania przepisów, tylko do czytelnych zakazów. Zakaz użycia chleba jest zbyt ogólny. Bo mogę zmieszać chleb tostowy z pelletami 2 mm i zanętą? Nie? A pieczywko fluo jest OK? Kaman, nie bądźmy ograniczeni. Przepisy jak i zakazy powinny być czytelne i zrozumiałe przede wszystkim! Kto na wodach PZW łowi na chleb tostowy???
-
Koczownik, nie jest tak do końca. Pet nie przyspiesza eutrofizacji, to jest w sumie trucizna...
A czym jest pet? To przecież materia organiczna - każda materia organiczna użyźnia. Ba - nawet skała użyźnia - na przykład mączka bazaltowa.
Ae w ten sposób można wysnuć teorię, że wrzucenia psu patyka do wody, zanieczyszcza wodę i przyspiesza jej eutrofizację przez co skracamy jej 'życie'. Bez przesady ;D
-
Ja np. rozumiem zakaz nęcenia chlebem - że mam nie wrzucać do wody chleba, czyli kromek, dupek, połówek.
Nie uważam, żeby zakaz ten dotyczył zmielonego chleba tostowego podanego w zanęcie. Na tej samej zasadzie w każdej zanęcie jest bułka tarta.
Lucjan zakaz to zakaz. Wiadomo że chodzi o chleb, bułki a nie zanęty czy fluo. Jeśli byłeś na łowisku i musiałeś kupić pellet od właściciela to nie używałeś innego, a przecież pellet to pellet.
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka
A to jest akurat bardzo mądrze powiedziane. :thumbup:
Tylko moim zdaniem, ten zakaz nie obejmuje mielonego chleba tostowego podanego w zanęcie.
-
Lucjan zakaz to zakaz.
Troszkę cytowanie jest wyrwane z kontekstu, ale Lucek powiedzenie: "Ja bym zakaz olał" to troszkę nieładnie.
Nie wnikam w to czy zakaz jest słuszny czy nie, ale to zakaz.
Nie chcesz się do niego stosować to tam nie jedziesz.
Olać to? To jest łamanie regulaminu łowiska.
O to mi chodziło.
Nie wnikam czy ten zakaz ma sens, ale o podejście do regulaminu łowiska i tyle :P
-
Tam na pewno chodzi o moczenie chleba i bułek w całości. To tak jak na zawodach feederowych z pelletami, możesz użyć mielonych a już jako granulat są zakazane.
Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka
-
Tam na pewno chodzi o moczenie chleba i bułek w całości. To tak jak na zawodach feederowych z pelletami, możesz użyć mielonych a już jako granulat są zakazane.
Dokładnie tak odbieram ten przepis :)
-
Olewanie zakazu, bo akurat ktoś był mało precyzyjny jest trochę średnie. Takie szukanie luki w prawie, by móc je ominąć w pełni. Dlatego są wody, które mają zupełny zakaz stosowania zanęt roślinnych. Są to wody ściśle monitorowane przez służby ochrony środowiska i na ogół dotyczy to zbiorników, które są zdegradowane w jakimś stopniu i którym dodatkowe zanęty roślinne szkodzą jeszcze bardziej.
Uważam więc, że należałoby zapytać PZW dlaczego tak się stało i czemu tez zapis o chlebie jest mało precyzyjny. Prawdopodobnie po namyśle opiekun wody zastosuje zupełny zakaz stosowania zanęt roślinnych i nikt nie będzie snuł wywodów na forum wędkarskim, czy chleb tostowy to chleb, czy weka :D
-
Lucjan zakaz to zakaz.
Troszkę cytowanie jest wyrwane z kontekstu, ale Lucek powiedzenie: "Ja bym zakaz olał" to troszkę nieładnie.
Nie wnikam w to czy zakaz jest słuszny czy nie, ale to zakaz.
Nie chcesz się do niego stosować to tam nie jedziesz.
Olać to? To jest łamanie regulaminu łowiska.
O to mi chodziło.
Nie wnikam czy ten zakaz ma sens, ale o podejście do regulaminu łowiska i tyle 
Ale ten zapis jest niejasny. Chleb tostowy pszenny to raczej chleb tylko z nazwy. Moim zdaniem bliżej mu do bułki pszennej (takiej pompowanej z marketu) niż do chleba. Bułka już chlebem nie jest.
Tak samo jest z kluskami. Jeden powie że to ziemniaki z mąką ziemniaczaną a ktoś inny że to makaron. Dwa zupełnie różne produkty mające jedynie wspólną nazwę.
Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka
-
PZW słynie z produkowania zakazów, których nikt nie jest racjonalnie wytłumaczyć i zrozumieć w sposób właściwy.
Do takiego zakazu powinna być wykładnia co poeta miał na myśli jak napisał ... :facepalm:
" Zakaz stosowania środków pływających " toć to super bzdura bo żadna ustawa nie podaje definicji "środków pływających" za to jedna Ustawa wyraźnie nazywa wszystko co może służyć do połowu ryb lub pływania w celach rekreacyjnych. Tylko komu z PZW się chce poszukać....?
JK
-
kshell66 a możesz przytoczyć dokładne brzmienie tego punktu regulaminu - łatwiej będzie się wypowiedzieć.
Jak będę na zbiorniku to postaram się dokładnie zacytować ten zakaz.
To cytat odnośnie Twojego stwierdzenia dwa posty wyżej:
Ale ten zapis jest niejasny. Chleb tostowy pszenny to raczej chleb tylko z nazwy. Moim zdaniem bliżej mu do bułki pszennej (takiej pompowanej z marketu) niż do chleba. Bułka już chlebem nie jest.
Tak samo jest z kluskami. Jeden powie że to ziemniaki z mąką ziemniaczaną a ktoś inny że to makaron. Dwa zupełnie różne produkty mające jedynie wspólną nazwę.
Tak se gadamy a tylko Ty widziałeś i wiesz jaki to zakaz, także możemy se tylko pogadać o jasności i "pomroczności" jasnej :P
-
Koczownik, nie jest tak do końca. Pet nie przyspiesza eutrofizacji, to jest w sumie trucizna...
A czym jest pet? To przecież materia organiczna - każda materia organiczna użyźnia. Ba - nawet skała użyźnia - na przykład mączka bazaltowa.
Ae w ten sposób można wysnuć teorię, że wrzucenia psu patyka do wody, zanieczyszcza wodę i przyspiesza jej eutrofizację przez co skracamy jej 'życie'. Bez przesady ;D
Jeślibyś wrzucił milion patyków to jak najbardziej tak by było.
W ogrodzie mieszam patyczki, ze skoszoną trawą, odpadkami z grządek, chwastami i mam super nawóz - kompost.
Właśnie w ilości jest problem.
Zresztą nie ja to wymyśliłem - o tym pecie i ogryzku czytałem w artykule fachowym, o eutrofizacji jezior mazurskich.
-
Panowie, sprawa z żarciem w nadmiarze wrzucanym do wody jest poważna, na tyle, by np. zakazac necenia w zal Sulejowskim, a to kawał wody jest. Rozwój beztlenowców, przeżyźnienie wody, ew. zagrożenie ujęć wody pitnej dla dużych aglomeracji. Do tego zalew jest przepływowy, pomimo tego wprowadzono zakaz wprowadzania do wody substancji biogennych.
-
Panowie, sprawa z żarciem w nadmiarze wrzucanym do wody jest poważna, na tyle, by np. zakazac necenia w zal Sulejowskim, a to kawał wody jest. Rozwój beztlenowców, przeżyźnienie wody, ew. zagrożenie ujęć wody pitnej dla dużych aglomeracji. Do tego zalew jest przepływowy, pomimo tego wprowadzono zakaz wprowadzania do wody substancji biogennych.
Wielu wędkarzy łowi trochę przypadkowo, tzn. wrzucają do losowego miejsca 2 kg taniego Trapera i czekają na efekt (brak efktu :) ). Takich wędkarzy w popularnym miejscu może być wielu. To naprawdę nieciężko sobie wyobrazić, że górka skisłej zanęty robi się coraz większa.
A karpiarze? Mało to takich, co w weekendową zasiadkę walą do wody 20kg futru?
Jak woda jest zdrowa i są w niej ryby, które pobierają pokarm, to katastrofy nie ma, ale co, jak sytuacja jest "na styku"? :)
-
Witajcie
Dziś podjeżdżam pierwszy raz w tym sezonie na znany mi zbiornik PZW, a tam w regulaminie zakaz nęcenia i łowienia na chleb :facepalm: A ja zmiksowany chleb tostowy w woreczku... :( Ogólnie miałem i zanętę mrożoną jeszcze z tamtego roku jak i świeżą więc tragedii nie było ale mam kilka pytań. Może mi pomożecie i rozwiejecie wątpliwości.
1. Po co jest ten zakaz?
Do tej pory myślałem, że chleb (taki zwykły na zakwasie) "kisi" wodę (nie wdawałem się w szczegóły chemiczne ale ogólnie mówiono mi, że psuje wodę) i dlatego jest niepożądany w niektórych zwłaszcza małych zbiornikach. Ale chleb tostowy może być bez zakwasu chyba (ja szukam takiego w którego składzie nie ma wyszczególnionego zakwasu).
2. Czy przejmować się tym zakazem łowiąc właśnie na chleb tostowy? Lub inaczej czy chleb tostowy faktycznie szkodzi wodzie? Czy szkodzi wodzie bardziej niż zwykła zanęta spożywcza?
3. Czy dotyczy się to każdego rodzaju chleba i mu pokrewnych? Chleb to chleb i z SSR raczej nie pogadam bo chleb to chleb - nieważne, że tostowy... A bułka, weka, bułka tarta? A pieczywko fluo? Jak powiem, że mam zmieloną bułkę to coś zmieni?
To ostatnie pytanie mnie nurtuje najbardziej bo ja się będę przejmował, że mam 4 zmielone kromki chleba tostowego a obok na legalu będzie łowił ktoś, kto będzie miał pół kilo bułki tartej w zanęcie i jest ok?
Moim zdaniem należy zadzwonić do zarządcy wody i ustalić czy zakazem objęty tylko nęcenie namoczonym chlebem, czy również mielonym chlebem tostowym i bułką tartą. Wydaje mi się, że nie powinni robić ci problemów, jeżeli będziesz nęcił zmiksowanym chlebem przy użyciu podajnika.
Co do nadmiernego nęcenia zanętą sypką. Duży wpływ na to mają czasopisma wędkarskie, wyczynowcy spławikowi jak i producenci zanęt sponsorujący tychże wyczynowców. Tak to niestety działa. Zwykły moczykij próbuje naśladować, a producenci zanęt zacierają rączki bo interes się kręci w najlepsze.
-
To samo jest w karpiarstwie. Kilkadziesiąt kilo na zasiadkę :facepalm:
Ale kończymy ten offtop.
Dzwoniąc do zarządcy, pamiętaj, by tę sprawę przedstawić tak, by zrozumiał o czym mówisz. Bo jak mu powiesz, że "chleb zmiksowany", to pomyśli, że przyszedłeś z worem chleba i usypać chcesz górkę na dnie. A Ty w zanęcie w sumie będziesz miał z kilkaset gramów.
-
100g to już dla mnie duża ilość chleba. (https://uploads.tapatalk-cdn.com/20170305/99de19030e5bfb9f39796b4432c0909e.jpg)
Na zdjęciu chlebek ubity w średnim prestonowskim quick conie(w sumie wyszło mniej niż pół quick cona) po minucie w wodzie :-)
Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka
-
100g to już dla mnie duża ilość chleba. (https://uploads.tapatalk-cdn.com/20170305/99de19030e5bfb9f39796b4432c0909e.jpg)
Na zdjęciu chlebek ubity w średnim prestonowskim quick conie(w sumie wyszło mniej niż pół quick cona) po minucie w wodzie :-)
Wysłane z mojego D5803 przy użyciu Tapatalka
Właśnie o to chodzi. Te przepisy powstają, bo ludzie walą wiadrami. Ja do metody często zużywam tyle zanęty, co gościu obok w jednej z dziesięciu kul na nęcenie wstępne.
-
Olewanie zakazu, bo akurat ktoś był mało precyzyjny jest trochę średnie. Takie szukanie luki w prawie, by móc je ominąć w pełni. Dlatego są wody, które mają zupełny zakaz stosowania zanęt roślinnych. Są to wody ściśle monitorowane przez służby ochrony środowiska i na ogół dotyczy to zbiorników, które są zdegradowane w jakimś stopniu i którym dodatkowe zanęty roślinne szkodzą jeszcze bardziej.
Uważam więc, że należałoby zapytać PZW dlaczego tak się stało i czemu tez zapis o chlebie jest mało precyzyjny. Prawdopodobnie po namyśle opiekun wody zastosuje zupełny zakaz stosowania zanęt roślinnych i nikt nie będzie snuł wywodów na forum wędkarskim, czy chleb tostowy to chleb, czy weka :D
Panowie, ja ze swojej strony chcę zapewnić, że nie chodziło mi o olewanie przepisów. Źle to odebraliście. Bardziej o to, że ktoś używając określenia 'zakaz używania chleba', miał na myśli zwykły chleb. Spreparowany chleb tostowy to to samo co zanęta praktycznie, więc jeżeli nie ma zakazu używania zanęt, to wiadomo co jest grane. Nie wpadajmy w pułapkę nazw. Pieczywko fluo to nic innego jak 'chlebek tostowy fluo' lub bułka fluo, a zanęty spożywcze mają sporo tego w składzie :D
Odnośnie zaś zanieczyszczeń w wodzie, i jej przeżyźnienia. Dobrze jest robić limity zanętowe. To dobra praktyka, używać małych ilości towaru. Na brudniejszych zbiornikach dobrze jest sugerować w kole, aby robić limity, np. 2 litry. Więcej za to można używać robactwa, te tak nie szkodzą :)
-
Odnośnie zaś zanieczyszczeń w wodzie, i jej przeżyźnienia. Dobrze jest robić limity zanętowe. To dobra praktyka, używać małych ilości towaru. Na brudniejszych zbiornikach dobrze jest sugerować w kole, aby robić limity, np. 2 litry. Więcej za to można używać robactwa, te tak nie szkodzą :)
Tak by było idealnie - szkopuł w tym, że nie ma chyba trudniejszej rzeczy niż nakłonić kogoś do umiarkowania w jedzeniu, piciu i zanęcaniu ;)
Myślę, że niestety w przypadkach zbiorników zagrożonych nie ma innego wyjścia jak całkowity zakaz - bo to łatwiej egzekwować.
Dla przykładu na wodzie pstrągowej no-kill w moich okolicach jest nawet taki przepis, że nie można mieć żadnej ryby nawet w bagażniku auta.
Podobnie można zrobić w przypadku zanęty - nie można jej posiadać przy sobie na łowisku - wówczas łatwo kontrolować.
Ja boleję nad tym, że w moich okolicach już pozostało bardzo niewiele wód stojących i płynących gdzie woda późnym latem nie byłaby zielona jak farba. :-\ Widuję czasem karpiarzy, którzy z łódki sypią wiadra do wody. Stąd moje obawy co do umiaru u wędkarzy.