Spławik i Grunt - Forum
ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: pawel899 w 14.05.2017, 22:41
-
Panowie znalazłem na grupie Method Feeder Polska na Facebooku. O co tutaj chodzi???
https://www.olx.pl/i2/oferta/swieze-ryby-z-wisly-leszcz-sum-szczupak-sandacz-CID757-IDmdMSs.html#
-
O pieniądze. Niestety.
-
Jeżeli to jest żart, a nie sądzę, to głupi...
Jeżeli autentyk, to należało by gościa szybko zlokalizować.
To przechodzi ludzkie podejście >:O >:O >:O
Ku.. pomijając wszystko, nawet w regulaminie był zawsze zapis, że ryby złowionej nie wolno sprzedawać na handel...
Tak mi się przynajmniej wydaję... Normalnie koleś przebił największą wędkarską patologię o jakiej słyszałem :facepalm:
-
A myślicie, że wędkarz łowi 200 kg leszcza tygodniowo ?
Wystawia faktury Vat ?
Jakoś nie mogę tego ogarnąć.
Ale ja jestem cienki bolek, więc pewnie można mieć takie połowy.
-
Toż to rybak, który rozpoczyna działalność gospodarczą na Wiśle. Pewnie dostał już pozwolenie i teraz szuka kontrahentów. Przecież od Góry Kalwarii do Tarchomina jest 5 rybaków (z tego co wiem). Są w Wyszogrodzie, w dół rzeki od Nowego Dworu i w Płocku. To teraz będzie i w Nowym Dworze. A trzeba powiedzieć, że rybacy PZW z Zalewu Zegrzyńskiego również łowią na Wiśle (Narwi i Bugu również). Nie ma się czemu dziwić.
-
To co ciekawe to skromna oferta jak na rybaka. Być może ma on już jakieś zobowiązania, stąd 'tylko' te 200 kilogramów.
Jakby nie było oferta przerażająca. Nie wiem na co komu rybak na rzece, opłacalność takiego biznesu mnie zadziwia. Świadczy to zapewne o słabości pobliskich (te 200 km to niedaleko) jezior mazurskich. Za cholerę nie chciałbym ryby z Wisły, która nie żyje w wodzie czystej. Do rzek trafia masa syfu, zwłaszcza ze ściekami opadowymi. Brrr.... :facepalm:
-
No tak, tylko ten, kto w detalu kupuje w sklepie, nie wie skąd jest ryba. Przecież bolenie w Auchan nie wzięły się z czystych rzek, ale z Wisły właśnie.
-
Dlatego rybacy na takich rzekach jak Wisła to nieporozumienie jak dla mnie. Na dodatek zamieniają wodę w pustynię :facepalm:
-
Toż to rybak, który rozpoczyna działalność gospodarczą na Wiśle. Pewnie dostał już pozwolenie i teraz szuka kontrahentów. Przecież od Góry Kalwarii do Tarchomina jest 5 rybaków (z tego co wiem). Są w Wyszogrodzie, w dół rzeki od Nowego Dworu i w Płocku. To teraz będzie i w Nowym Dworze. A trzeba powiedzieć, że rybacy PZW z Zalewu Zegrzyńskiego również łowią na Wiśle (Narwi i Bugu również). Nie ma się czemu dziwić.
Kto takie uprawnienia wydaje?
Wiem, że kiedyś w UK można było kupić licencje na połów węgorza sznurem (i ile dobrze zrozumiałem). Obecnie węgorza w rzekach w ogóle nie wolno łowić. Nie wiem jak jest z odłowami małych węgorzyków, które kiedyś sprzedawano np. do Polski.
-
Za cholerę nie chciałbym ryby z Wisły, która nie żyje w wodzie czystej. Do rzek trafia masa syfu, zwłaszcza ze ściekami opadowymi. Brrr.... :facepalm:
Na siłę uzasadnia się jednak, że są smaczne... i zdrowe.
http://www.se.pl/wiadomosci/polska/ryby-z-wisy-sa-jadalne_139421.html
Ciekawą rzeczą jest to, że np. Polacy zachwalają ryby bałtyckie, a w Szwecji zabrania się jeść ryb z tego morza dzieciom, ze względu na zanieczyszczenie. Można sobie tylko wyobrazić o ile bardziej zanieczyszczona jest Wisła, od Bałtyku.
Ciekawe jest, jakimi my w ogóle normami się posługujemy. Nie mam czasu teraz, ale kiedyś na pewno się tym zainteresuję.
A można by z Wisły zrobić no kill na całej długości. Ponieważ jest to zlewnia 2/3 polskich rzek, mogłoby to mieć wpływ na cały polski ekosystem rzeczny, i przede wszystkim zwiększenie pogłowia ryb. Wisła byłaby takim rezerwuarem ryb dla swoich dopływów.
Kto takie uprawnienia wydaje?
RZGW zapewne.
-
Rybacy na Wiśle, Bugu czy Narwi, to pozostałość po starym systemie, dodatkowo jest też to wyraźny dowód na to, że ryby uznaje się się w Polsce za 'zasoby odnawialne', niekoniecznie zaś za składnik przyrody, za nieodłączną część natury.
Nie przepadam za rybami słodkowodnymi, ale na pewno nie chciałbym jeść ryb z polskich rzek, takich jak Wisła czy Odra. Ludzie nie mają pojęcia co trafia do wód płynących. Nie wyobrażają sobie na przykład tego, że po jakimś okresie suszy, deszcz zmywa straszne ilości zanieczyszczeń do rzek. Zwłaszcza w miastach jest najwięcej 'syfu', to trafia właśnie do rzek. Do tego dochodzą ścieki z oczyszczalni (oczyszczone biologicznie - ale wciąż ścieki), zakładów przemysłowych, jakieś oleje, paliwa... Są też jakieś patogeny, pasożyty, paskudztwa. Jest duże ryzyko zrzutów dzikich, gdzie nawet nie mamy pojęcia, że jakiś frajer ( a ilu takich jest w Polsce? Dużo!) wylewa jakąś chemię do kratki ściekowej. Są też awarie - podam przykład - warszawska oczyszczalnia ścieków rok lub dwa lata temu wprowadzała nieoczyszczone ścieki komunalne, bo robiono jakieś naprawy, czy też przeprowadzano modernizację. Ten syf poniekąd dostały ryby.
Co ciekawe jest duży pęd na żywność zdrową, organiczną. Do takich zalicza się ryby, nie patrząc jednak na ich źródło. Co innego jezioro, a co innego rzeka. A badania? Powiedzcie, czy te robione są regularnie? Wątpię. Poza tym wiele zależy o d tego, kiedy się pobiera 'próbki' :)
Zastanówmy się, czy rybacy na rzekach są potrzebni. Według mnie absolutnie nie, z tej działalności nie ma wcale wielkiego dochodu ani państwo, ani gminy. Jakość mięsa nie jest wysoka. Na pewno jednak tracą same wody, bo rybak zabierze wszystko praktycznie, szczególnie zaś jego celem będzie drapieżnik, tak potrzebny wodzie. W UK nie ma rybaków i jest no kill, i na rzekach nie ma problemu z wielkimi ilościami drobnicy, jakoś wszystko samo się ładnie reguluje. Na pewno państwo więcej mogłoby zarobić na wędkarzach niż na rybakach. Tak więc argument, że rybak zapewnia zdrowe mięso jest nietrafiony, bo wędkarze je też mogliby łowić i jeść, wychodzi na to samo. Bo jak rybak odłowi to dla wędkarza już brakuje, proste jak drut. Zaś lokalne sklepy czy smażalnie dadzą radę, spokojna głowa. Zwłaszcza, że Mazury są blisko. A jak czasem zabraknie sandacza czy okonia, a zastąpi się go jakimś dorszem - to się nic wielkiego nie stanie, świat się nie zawali a smażalnie nie zaliczy plajty. Do tego dochodzi ważny czynnik teraz. Bezrobocie jest już bardzo małe, i spokojnie rybak 'rzeczny' może znaleźć zatrudnienie w innym sektorze ;)
-
Do czasu z tym dorszem! Do czasu :( Bo morza też już przetrzebione i zarute, ech .... :'(
-
Następna "oferta" https://www.olx.pl/oferta/ryby-komsuncyjne-CID757-IDlmvaY.html
-
Wygląda na to, że facet najpierw łowi ryby, a dopiero potem szuka na nie klientów :facepalm:
-
Ciekawe w jaki sposób je łowi... Jeśli pan zwęszy interes, to pewnie bardziej inwazyjne metody połowu pójdą w ruch. O ile już nie poszły :facepalm:
-
Musi mieć dużą lodówkę, swoją drogą ile taka nie wypatroszona ryba może poleżeć w lodówce, raczej dość krótko 2 dni pewnie max. Wiec raczej nie łowi a później sprzedaje bo by mu się towar psuł.