55cm i 1,6kg cieszy oko. Jeszcze jedno podobne branie, ale puste zacięcie. Parasol spisał się na medal, rodzinka sucha i w komplecie opuszcza łowisko.
Ostatni dzień połowów - idę tym razem sam. Pogoda dużo lepsza, zachmurzenie z przejaśnieniami. Doławiam 4 leszcze, ale już dużo mniejsze. Jeden 54cm się jednak trafił...
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2017/8/28/9205406_WP_20170817_17_59_07_Pro.jpg)
Tak się kończą 3 krótkie (4-5godz) zasiadki, z wynikiem 11 leszczy, 3 okonków i jednego jazgarza :facepalm:. Przy brzegu rzeczywiście można było tylko połowić płotek, a dalej zaczynał się gwałtowny spad i nurt, w którym stały leszcze. Często podczas końcowej fazy holu, leszcze wbijały się w tą ścianę i miałem problem z podciągnięciem ich na płyciznę.
Ryby brały falami, jakby ławica przepływała, chwilę żerowała i odpływała, pomimo mojego nieustającego donęcania. Zupełnie nie sprawdziła się kukurydza i różne pellety jako przynęta ???
Nr 1 to dendrobena, nr 2 to białe robaki + sztuczne.
W każdym bądź razie, odpowiadając na tytułowe pytanie - tak, warto zabrać ze sobą wędkę do Mrzeżyna, a w szczególności do ciężkiej gruntówki. Pozdrówki!