Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: YerbaMate w 11.07.2017, 23:15
-
Chciałem opisać smutną historię pewnego łowiska w Zabrzu, która bezpośrednio wiąże się z moją dzisiejszą wyprawą nad tą wodę...
Pomijam fakt że przez 3 godziny nie miałem ani wskazania na wędce, ale to co stało się na tej wodzie jest rybobójstwem w całej okazałości...
Ale po kolei:
W zeszłym tygodniu wpuszczono około 40 karpi po ok, 1,5 kg każdy. Od stałego bywalca tego łowiska dowiedziałem się dziś, że 24 karpie padły na następny dzień z czego on dumny chwalił się że złapał 8. Zapytałem go po co mu tyle, odpowiedział że dał znajomym. W kolejnych dwóch dniach padła reszta.
Ale to jeszcze nie zabiło we mnie wędkarza, najgorsze było to co usłyszałem potem. Woda ta, od lat ją pamiętałem słynęła z japońców. Ludzie, nie kłamie, pływały ich tam dziesiątki, może nawet powyżej stówy, albo i lepiej, a że zbiornik jest mały (okręg o średnicy około 30 metrów) widać było nieraz w słońcu pięknie jak pływały watahami, zawsze, ale to zawsze jak rzuciło się pod lilie, tataraki meldowały się japońce. Były małe, około 10, 15, 20 cm, ale były ich hordy.
Dziś zaciekawiony, zapytałem nowo poznanego "kolegę" mięsarza po kiju, co z tymi karasiami, bo nawet one dzisiaj nie atakowały moich zestawów. Jegomość odpowiedział że osiągnęły wielkość około 25 cm, nie które 30 cm, i zostały złapane, i zabrane... W oczywistym celu...
Rybobójstwo. Innego słowa i określenia nie znam.
Nie jestem fanem japońców, nie chce ich za bardzo w naszym kraju, ale tego co się stało nie potrafię pojąć. Nie potrafię pojąć w swojej głowie jak można było wybić do zera (!!) taką populację ryby... W stawiku zostały okoniki, płoteczki...
Nawet "kolega" mięsarz stwierdził dziś śmiejąc się że przyjechał tylko napić się piwka i kawki nad wodą, bo wie że nie ma tam na co liczyć... Tylko opatrzność Boża zatrzymała mnie by nie zrobić mu krzywdy.
Zrobiło mi się tak żal tych nielubianych przeze mnie japońców, tego stawiku w środku lasu, tej przyrody... Nie potrafię opisać tego słowami....
Zadzwonił teściu zapytać jak mi poszło...
Teściu obrońca PZW, obrońca praw mięsarzy, członek sądu koleżeńskiego PZW.... Odpowiedziałem mu na What's Up że jest mi wstyd że kiedykolwiek byłem członkiem organizacji PZW i że są bandą złodziei.
Koniec mojej wypowiedzi....
Świętej Pamięci Japońce.
Nie lubię ich, ale nie życzyłem im takiego końca...
Nigdy bym nie pomyślał że z powodu tych japońców tak ruszy się moje serce, i poczucie sprawiedliwości, ( a raczej jej braku) ale właśnie z powodu tych biednych japońców, i tego co z nimi zrobili zwyczajni bandyci, nie dam na PZW już nigdy ani złotówki. Do czasu aż zajdą zmiany i nad naszymi wodami znów zaświeci słońce...
Rybobójstwo
-
Jest mi przykro, bo dobrze Cię rozumiem.
Niestety, jeśli się okaże, że w jakimś stawie czy małym jeziorze są ryby, będą tak długo tłuczone, aż ich pogromcy będą mogli odetchnąć z ulgą. Ludzie wezmą urlopy, najmą innych do zajmowania stanowisk, zesrają się, a dopną swego. Mięso rybie wywołuje gorączkę podobną do tej spod znaku złota. Piszę to z perspektywy gościa, który swoją porcję ryb (fakt, niedużą) już zjadł, bo tak kiedyś wypadało, bo tak robili moi idole publikujący w czasopismach wędkarskich, jednak to zdziczenie zawsze było mi obce.
-
Wiesz najbardziej uderzyło mnie to że dopóki były rybami - dziećmi miały parasol ochronny bo przecież za mało mięska, ale jak doszło im +5 cm, to nagle krwiożerczy szał opanował wędkarzy - mięsarzy i zapomnieli oni już jaki to był piękny widok patrzeć na te ich ławice, i cieszyć się, kiedy spławik jeszcze nie zdążył ustać a był zatapiany, i taka sytuacja potrafiła trwać godzinę...
Japoniec wizytówka tego miejsca stał się masową ofiarą... Nie ostał się żaden, wszystko zeżarli, albo zeżrą bo być może część jeszcze czeka w lodówce...
Uwierzcie mi, dzisiaj czułem jak z tego stawu bije chłód mogiły...
-
Co roku widzę jak tępi się rybę która jakimś cudem jeszcze przetrwała,jak wyłapią ostatnie ryby to co dalej będzie?. Dwa dni temu w pracy rozmawiałem z tzw.wędkarzem cytuję: wczoraj siedziałem na zalewie parę godzin i tylko dwa leszczyki,kiedyś łapało się ile kto chciał i można było sprzedać.Takich mamy "wędkarzy" w kraju.
-
Czuje twój ból. Czułem go wiele razy. Jak widzę co stało się z wodami z.moim okręgu...
Najlepiej skwitował to swego czasu mój kolega, widząc kolesia pod 50tke, który przy aplauzie "innych" znad wody, pakuje do siatki lina 2.7kg. Konserwacja wyglądała mniej więcej tak.
- Nie żal Panu?
- Ale jaki smaczny będzie. Lin to najlepsza ryba.
-....
Ma Pan wnuki?
- Tak, 7 letniego wnuczka.
- Wie Pan, że ten lin rósł do tych rozmiarów z 10 lat?
- No i co z tego?
- Jest starszy niż Pana wnuczek.
- No i?
- Z wnuka było by więcej mięsa.
Nawet tak brutalne przedstawienie prawdy nie skutkuje. Mimo iż wiele razy człowiek próbuje przestawić jak sytuacja pod wodą naprawdę wygląda.
Ja pożegnałem się z PZW. Mimo to wiele razy odwiedzam "swoją" wodę. Tyle że bez wędek.
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Jest mi niezmiernie przykro. Z roku na rok coraz bardziej. W tym sezonie już nie łowię w ogóle na wodach ogólnych, bo wytłukli prawie wszystko w okolicy. Owszem, na moim 14,5 hektarowym zalewie na pewno jeszcze kilka ładnych sztuk się ostało. I co z tego? Mam uprawiać wędkarski mesjanizm i się tam męczyć, żeby raz na 10 wyjazdów coś normalnego złowić? Zwykłym fuksem, bo po prostu jedna z tych sztuk musi zawitać w okolice, gdzie łowię...
Żal, smutek, niedowierzanie... jak można zniszczyć wszystko wokół siebie i grzmieć oburzonym "dajcie więcej!".
Pozostaje nadzieja... w tej beznadziei.
Ostatnia rozmowa z teściem:
- Jak tam rybki?
- Oj, tato. Ostatnio z 60 kilo złowiłem, aż mnie ręka bolała, jak schodziłem z łowiska.
- ... pokaż lodówkę.
Ja po postu wg niego tych ryb nie złowiłem, bo ryba niezabita się nie liczy... :facepalm:
-
To jest Polska i podejście 'chłopka-roztropka' do tematu, czyli żywemu nie przepuścić. Jako, że jest to woda ogólna, panuje zasada 'bierz bo inny zabierze' oraz 'złap, nie wypuść'. To podejście to nawyk, porównać można do zachowań ludzi co byli w obozie koncentracyjnym, i po kątach w domu chowali chleb na 'wypadek, gdyby...'.
To co mnie przeraża to fakt, że nie próbuje się przełamać tego nawyku w Polsce. Praktycznie żaden wędkarz, mając swój staw, nie zachowywałby się tak jak na wodzie PZW, myślałby o rybach, kombinował jak mieć je większe, zdrowsze. I nie chodzi wcale o zabieranie na posiłek. Bo u nas połowa ryb wcale nie trafia na stół od razu. W Polsce jest typowe zabieranie dla zasad które opisałem wyżej. Nie jedzie się na ryby aby zaserwować jedną sztukę na obiad, a resztę połowu uwolnić, u nas trzeba zabrać wszystko, rozdać, zapełnić zamrażarkę (którą często żona po kryjomu uwalnia od rybiego 'balastu'), jeść 'na chama' - czyli po prostu żreć ryby bo się je złowiło, nie dlatego, że się ma ochotę.
Męczy mnie to podejście. Ostatnio obserwuję, jak Polacy zaczynają coraz bardziej atakować Wałęsę. To człowiek z wieloma wadami, i kilka grzechów popełnił, za młodu coś tam współpracował. Traz robi się z niego wielkiego zdrajcę, który był kukłą w ręku komunistów, który nie ma żadnych zasług. Zapomina się, że w Polsce bezkrwawo skończyły się czasy realnego socjalizmu, że wyprowadzono wojska sowieckie w bardzo sprawny sposób. Wałęsa znika z kart historii, pojawiają się tam za to ludzie, których zasługi w porównaniu z nim są po prostu żadne. I nie chodzi mi wcale o polityczne upodobania, ale po prostu o prawdę, o uznanie czyichś zasług, przy zrozumieniu, że były i czyny 'gorsze'. Polacy potrafią się tak zapatrzyć w jedno, mieć takie klapki na oczach, że jest to po prostu szokujące. Bo nie mieliśmy żadnych bohaterów narodowych, co nie mieli słabych momentów, począwszy od Mieszka I po Piłsudskiego, Sikorskiego, Jana Pawła II... To bardzo dziwne, bo dla mnie pokazuje, że wyłącza się logiczne myślenie, zostawiając skostniałe, wyrachowane, często szkodliwe dla 'nosiciela' poglądy. Ludzie po prostu nie myślą, na dodatek nie szanują się wzajemnie, w ich poglądach zaś brakuje po prostu logiki, i... No właśnie - myślenia o bardzo ważnej rzeczy dla narodu - jaką jest wspólne dobro. Dobro nas wszystkich - czyli coś, co powoduje, że wszyscy zyskują. U nas jednak jest zbyt wiele zazdrości i zawiści, nie szanuje się innych, w tym ludzi o innych poglądach. Dlatego Wałęsę niszczy się, bo 'jak to może być, że taki koleś osiągnął tyle, ja jestem lepszy'.
I podobnie jest z wędkarstwem u nas. Typowy Polak nie chce przyjąć do wiadomości, że ryb może zabraknąć, że pewne gatunki mogą wymierać, zanikać, że nie da się brać 'ile się udżwignie', bo się po prostu wybije to co pływa. Ci ludzie nie chcą zrozumieć, że tarło naturalne to ma być główny sposób na dobrobyt wód (czyli, że trzeba chronić duże osobniki), że szczególna ochroną należy darzyć drapieżnika. Nagle niby mądrzy ludzie stają się po prostu głusi, zamknięci na wiedzę, tepi niczym człowiek pierwotny, który kierował się instynktem. Dla nich nie ma wspólnego dobra, jest wspólny cel - jak najwięcej złowić i zabrać, zeżreć, rozdać. Co najlepsze - ci ludzie sami już widzą jak fatalnie jest, jaką kupę zrobili we własne gacie. Wielu jednak dalej uważa, że to inni są winni. Mnie zastanawia, czy oni naprawdę tak myślą? Bo to nie jest mówienie, że PZW nie pozwala zabierać. Teraz nie ma czego zabierać!
Niestety, to Polska :D Jednak nie wolno się poddawać, tylko trzeba działać, bo samo się nie zrobi 8)
-
Wiecie co. Ja mam ostatnio nieco inne refleksje. Generalnie zawsze wydawało mi się, że ryb w wodach PZW nie ma. Że jest ich coraz mniej, bo presja wędkarska, bo niewłaściwe zarybienia, bo mięsiarze, kormorany, tysiąc innych czynników. I po części jest to prawda.
W tym roku natomiast bliżej przyjrzałem się jednej wodzie, którą mamy u siebie w kole pod opieką. Były dni, kiedy ryby brały jak szalone. Można było złowić karpie, liny, leszcze, ogromne jak na warunki zwykłego stawidła płocie, jazie, duże okonie. Bywały zawody, gdzie wyniki były wręcz rewelacyjne jak na wody PZW - powyżej 10 kg na zawodnika. Sam, łowiąc rekreacyjnie odławiałem wspaniałe ryby. To wszystko szło do wody. Kilka miesięcy później siadam z wędką i nic, totalne bezrybie. Kilka zawodów - wyniki wręcz tragiczne. Jak ktoś nie złowił jednego okonika, ktory mierzył ledwo 15 cm to był na 0. Czasem ktoś dołowił płotkę, jednego leszczyka i dawało mu to pudło.
Gdybym nie obserwował wody być może twierdził bym, że nie ma ryb. Ale te ryby są. Jestem często nad wodą. Albo jako wędkarz, albo jako sędzia na zawodach, jako strażnik SSR. Widziałem co bierze, jakie ryby pływają w wodzie, ile ryb się wypuszcza i widzę kto jakie ryby zabiera do domu. To nie jest możliwe, że w ciągu 2-3 miesięcy nagle wszystkie ryby zostały wyłowione. Bo to nie jest zarybieniowy karpik. Teoretycznie i on nie chce brać. Coś się ewidentnie z rybami dzieje, nie chcą brać. Z wiosny miały nieco apetytu, podchodziły bliżej i jadły ile się dało. W tej chwili na wielu zbiornikach (szczególnie dotyczy to właśnie stawów, mniejszych jeziorek) mam problemy ze złowieniem większej ryby. Ale te ryby tam są, daję głowę.
Rzecz jasna, komentarz dotyczy wyników nad wodą i tego jak czasem rybki płatają figle. Jeśli chodzi o posty dotyczące mięsiarstwa i ogólnie pojętego złego gospodarowania wodami - jest to rzecz oczywista i bolesna również dla mnie. Bo jak ryba nie bierze, bo taka jej natura - wtedy można wiele przetrawić. Najgorzej jak biorą a wędkarze również biorą, na potęgę, bez umiaru, bez pohamowania.
-
A w tym samym czasie w Czechach, Francji, Anglii, na Węgrzech... ludzie dalej fajnie łowią...
Uprzedzam lojalnie, że wszelkie wpisy o tematyce politycznej (w ramach polemiki z dygresją Lucjana) będę usuwał ;)
-
A w tym samym czasie w Czechach, Francji, Anglii, na Węgrzech... ludzie dalej fajnie łowią...
Uprzedzam lojalnie, że wszelkie wpisy o tematyce politycznej (w ramach polemiki z dygresją Lucjana) będę usuwał ;)
Uważam że najpierw powinieneś usunąć tą część wypowiedzi Luka bo nijak ma się ona do wędkarstwa, a nie stosować zasadę że wódź coś powie i jest święte, a każde słowo polemiki z nim będzie usuwane. Traktujmy się wszyscy uczciwie i na tych samych zasadach.
Sam jestem tymi słowami oburzony, nie chce tu robić gównoburzy, ale niesmak u wielu pozostanie....
-
Całkowicie zgadzam się z Lucjanem i to w całej rozciągłości wywodu ale nawiąże do tego co napisał matchless. U mnie na kanałach Odry występuje dość podobna prawidłowość, której nie mogłem rozgryźć przez dwa sezony. W końcu postanowiłem zrobić mały wywiad ze stałymi bywalcami tych wód. Otóż u zawodowych mięsiarzy w wieku z reguły powyżej 50 - tki stosowana jest taktyka wysyłania czujki. Idzie sobie jeden na ryby i jak biorą to za chwilę jest telefon i dzięki poczcie pantoflowej nad wodę ściągają całe drużyny smakoszy leszczy. Jak nie bierze to po półtorej godziny nad wodą jest pusto. Niestety to się sprawdza. Jak przyjeżdżam nad kanał, powiedzmy o 8 - 9 i nikogo nie ma to już wiem, że nie połowie. Nie wiem jaka jest przyczyna takiego zachowania ryb ale wydaje mi się, że jest ich po prostu zbyt mało jak na taką wodę. Mają wystarczająco dużo naturalnego pokarmu aby nie musieć walczyć o przetrwanie. Od czasu do czasu w wyniku odpowiedniej pogody, ciśnienia etc, żerują intensywnie i dopiero wtedy zaczynają się brania. To prowadzi jednak do wniosku, że w wyniku takiego podejścia większości wędkarzy ryb jednak ciągle ubywa w wodach PZW. Niektóre łowiska to tylko niechlubne wyjątki od choroby jaka toczy wędkarstwo w Polsce. Niestety to dotyczy wielu aspektów społeczeństwa obywatelskiego, które u nas jakoś nie chcą zadziałać. Wystarczy popatrzyć na frekwencję wyborczą, podejście do segregacji śmieci, płacenia podatków, szanowania przyrody itp. Jak w tym kraju ma być normalnie jak naczelną zasadą głoszoną w mediach jest przekaz do obywatela, że przyroda jest po to żeby służyć człowiekowi :facepalm:
-
Uprzedzam lojalnie, że wszelkie wpisy o tematyce politycznej (w ramach polemiki z dygresją Lucjana) będę usuwał ;)
Niestety, nie da się nie dotknąć tu polityki. Jesteśmy państwem, gdzie mówi się o wyprzedaży majątku narodowego, z drugiej strony zaś obsadza z partyjnego klucza stanowiska w państwowych spółkach. W ten sposób nie da się mieć dobrze zarządzanej firmy, bo interes narodowy tutaj krzyżuje się z interesem partyjnym, dodatkowo umiejętności takich osób często nie przekraczają norm, przez co nie ma tam prawdziwych fachowców, bystrych i inteligentnych osób, najlepszych z najlepszych, które są potrzebne aby coś miało dobre wyniki.
To jeden z wielu przykładów 'ułudy' jaką mają Polacy. Taka sama dotyczy właśnie wód. On chce płacić dwie stówy na rok, łowić wszędzie, i zabierać dużo ryb, które mają być. Tak się po prostu nie da, tak jak spółka, która mając za sterami miernoty słuchające rozkazów szefa partii i instalowane po to, aby się odwdzięczyć (nieważne jaka partia), nie będzie w większości wypadków mieć dobrych wyników.
Wielu Polaków nawet nie ma pojęcia, że masa polskich spółek osiąga zaledwie jakiś procent swoich możliwości. Gdybyśmy mieli cechy takie jak Skandynawowie, którzy wykazują wzorową postawę obywatelską, byłoby inaczej, jednak polski system sprawia, że taki KGHM czy Orlen, to takie 80 czy 90% możliwości (pozytywna to ocena), iaczej byłoby przy osobach niezależnych partyjnie, które wybierane byłyby wg nie według zwycięskich wyborów lecz umiejętności. Dlatego tak często polskie spółki państwowe nie są w stanie mierzyć się z zachodnimi, gdyż przegrywają na starcie. Tam są prawdziwi menadżerowie, nastawieni na wynik, zyski, a nie na czteroletnią posadę, podczas której trzeba wyciąć tych z poprzedniej zmiany, i po prostu nachapać się, póki czas, później zaś szarpnąć odprawę, nie z tej ziemi i nieadekwatną do wykonanej pracy i wyników (zazwyczaj).
To bardzo dobry przykład. Ogólnie można odnieść go też do polskich wód i komercji, które się bardzo różnią, niczym firma państwowa i prywatna. Co ciekawe - w jednym i drugim przypadku Polak obwinia kogoś z zewnątrz. Sam jednak pozwala na niegospodarność, często bierze w tym udział :) Na komercji właściciel wyznacza odpowiednie zasady i pilnuje porządku, dlatego ryba tam jest...
Temat rzeka :)
-
Sławku, nie będę usuwał fragmentów postów Lucjana, bo to jest jego forum. Jeśli uzna to za stosowne, zrobię to.
Gdy ktoś otwiera mi drzwi swojego domu w majtkach, to nic w tym dziwnego i może sobie we własnym domu w majtkach paradować. Nie oznacza to, że ja w przedpokoju zdejmę buty i spodnie, bo też po domu w majtkach chodzę :D
-
Jest mi niezmiernie przykro. Z roku na rok coraz bardziej. W tym sezonie już nie łowię w ogóle na wodach ogólnych, bo wytłukli prawie wszystko w okolicy. Owszem, na moim 14,5 hektarowym zalewie na pewno jeszcze kilka ładnych sztuk się ostało. I co z tego? Mam uprawiać wędkarski mesjanizm i się tam męczyć, żeby raz na 10 wyjazdów coś normalnego złowić? Zwykłym fuksem, bo po prostu jedna z tych sztuk musi zawitać w okolice, gdzie łowię...
Żal, smutek, niedowierzanie... jak można zniszczyć wszystko wokół siebie i grzmieć oburzonym "dajcie więcej!".
Pozostaje nadzieja... w tej beznadziei.
Ostatnia rozmowa z teściem:
- Jak tam rybki?
- Oj, tato. Ostatnio z 60 kilo złowiłem, aż mnie ręka bolała, jak schodziłem z łowiska.
- ... pokaż lodówkę.
Ja po postu wg niego tych ryb nie złowiłem, bo ryba niezabita się nie liczy... :facepalm:
Mój tata podobnie reaguje..
Wracam z ryb (z PZW), wchodzę do domu, pyta się
[tata]: co złowiłeś?
[ja]: X karpi Y amurów
[t] ile przywiozłeś?
[j] nic
[t] czyli nic nie złowiłes
..
-
Ja na pytanie - To po co Ty jeździsz? odpowiadam dokarmiać ryby :D
-
Uważam że najpierw powinieneś usunąć tą część wypowiedzi Luka bo nijak ma się ona do wędkarstwa, a nie stosować zasadę że wódź coś powie i jest święte, a każde słowo polemiki z nim będzie usuwane. Traktujmy się wszyscy uczciwie i na tych samych zasadach.
Sam jestem tymi słowami oburzony, nie chce tu robić gównoburzy, ale niesmak u wielu pozostanie....
:beer:
Jeśli nie da się oddzielić tego tematu od polityki, to proszę o przeniesienie wątku do odpowiedniego działu.
-
To jest Polska i podejście 'chłopka-roztropka' do tematu, czyli żywemu nie przepuścić. Jako, że jest to woda ogólna, panuje zasada 'bierz bo inny zabierze' oraz 'złap, nie wypuść'. To podejście to nawyk, porównać można do zachowań ludzi co byli w obozie koncentracyjnym, i po kątach w domu chowali chleb na 'wypadek, gdyby...'.
To co mnie przeraża to fakt, że nie próbuje się przełamać tego nawyku w Polsce. Praktycznie żaden wędkarz, mając swój staw, nie zachowywałby się tak jak na wodzie PZW, myślałby o rybach, kombinował jak mieć je większe, zdrowsze. I nie chodzi wcale o zabieranie na posiłek. Bo u nas połowa ryb wcale nie trafia na stół od razu. W Polsce jest typowe zabieranie dla zasad które opisałem wyżej. Nie jedzie się na ryby aby zaserwować jedną sztukę na obiad, a resztę połowu uwolnić, u nas trzeba zabrać wszystko, rozdać, zapełnić zamrażarkę (którą często żona po kryjomu uwalnia od rybiego 'balastu'), jeść 'na chama' - czyli po prostu żreć ryby bo się je złowiło, nie dlatego, że się ma ochotę.
Męczy mnie to podejście. Ostatnio obserwuję, jak Polacy zaczynają coraz bardziej atakować Wałęsę. To człowiek z wieloma wadami, i kilka grzechów popełnił, za młodu coś tam współpracował. Traz robi się z niego wielkiego zdrajcę, który był kukłą w ręku komunistów, który nie ma żadnych zasług. Zapomina się, że w Polsce bezkrwawo skończyły się czasy realnego socjalizmu, że wyprowadzono wojska sowieckie w bardzo sprawny sposób. Wałęsa znika z kart historii, pojawiają się tam za to ludzie, których zasługi w porównaniu z nim są po prostu żadne. I nie chodzi mi wcale o polityczne upodobania, ale po prostu o prawdę, o uznanie czyichś zasług, przy zrozumieniu, że były i czyny 'gorsze'. Polacy potrafią się tak zapatrzyć w jedno, mieć takie klapki na oczach, że jest to po prostu szokujące. Bo nie mieliśmy żadnych bohaterów narodowych, co nie mieli słabych momentów, począwszy od Mieszka I po Piłsudskiego, Sikorskiego, Jana Pawła II... To bardzo dziwne, bo dla mnie pokazuje, że wyłącza się logiczne myślenie, zostawiając skostniałe, wyrachowane, często szkodliwe dla 'nosiciela' poglądy. Ludzie po prostu nie myślą, na dodatek nie szanują się wzajemnie, w ich poglądach zaś brakuje po prostu logiki, i... No właśnie - myślenia o bardzo ważnej rzeczy dla narodu - jaką jest wspólne dobro. Dobro nas wszystkich - czyli coś, co powoduje, że wszyscy zyskują. U nas jednak jest zbyt wiele zazdrości i zawiści, nie szanuje się innych, w tym ludzi o innych poglądach. Dlatego Wałęsę niszczy się, bo 'jak to może być, że taki koleś osiągnął tyle, ja jestem lepszy'.
I podobnie jest z wędkarstwem u nas. Typowy Polak nie chce przyjąć do wiadomości, że ryb może zabraknąć, że pewne gatunki mogą wymierać, zanikać, że nie da się brać 'ile się udżwignie', bo się po prostu wybije to co pływa. Ci ludzie nie chcą zrozumieć, że tarło naturalne to ma być główny sposób na dobrobyt wód (czyli, że trzeba chronić duże osobniki), że szczególna ochroną należy darzyć drapieżnika. Nagle niby mądrzy ludzie stają się po prostu głusi, zamknięci na wiedzę, tepi niczym człowiek pierwotny, który kierował się instynktem. Dla nich nie ma wspólnego dobra, jest wspólny cel - jak najwięcej złowić i zabrać, zeżreć, rozdać. Co najlepsze - ci ludzie sami już widzą jak fatalnie jest, jaką kupę zrobili we własne gacie. Wielu jednak dalej uważa, że to inni są winni. Mnie zastanawia, czy oni naprawdę tak myślą? Bo to nie jest mówienie, że PZW nie pozwala zabierać. Teraz nie ma czego zabierać!
Niestety, to Polska :D Jednak nie wolno się poddawać, tylko trzeba działać, bo samo się nie zrobi 8)
Przepraszam bardzo, ale co ma wspólnego sprawa Wałęsy z PZW i z ze sprawami nurtującymi środowisko wędkarskie ?
Jakoś nie przypominam sobie jakichkolwiek jego zasług na naszym polu, wręcz przeciwnie - bajońskie opłaty za łowisko, na którym decydował się moczyć kije jako prezydent . :D
-
Ten temat jest wyjątkiem, gdzie poruszam politykę, ponieważ wg mnie ściśle się wiąże ze stanem wód. Niestety, sposób myślenia większości ludzi nad wodą to schemat który znajdujemy w wielu aspektach życia Polaków. Jedną z cech charakteryzujących nasz naród, jest niegospodarność, wynikająca z brania dla siebie tego, co należy do ogółu. Jeszcze do niedawna nie widziałem takiego związku w czysty sposób, teraz się to zmieniło. Po prostu wielu uważa, że im się należy, i nie ważne jakie są tego konsekwencje. To nie są tylko polskie wody tak naprawdę...
Przepraszam bardzo, ale co ma wspólnego sprawa Wałęsy z PZW i z ze sprawami nurtującymi środowisko wędkarskie ?
Jakoś nie przypominam sobie jakichkolwiek jego zasług na naszym polu, wręcz przeciwnie - bajońskie opłaty za łowisko, na którym decydował się moczyć kije jako prezydent . :D
Faktycznie, niewiele ma wspólnego oprócz tego, że Polacy nie mają pamięci i nie potrafią myśleć logicznie i w sprawiedliwy sposób. Powtarzane informacje, nieudowodnione, będące gdybaniem bardzo mocnym, stają się faktami. W ten sam sposób można ludzi omamić wizją, że PZW jest piękne i wody są rybne, tak samo można powtarzać, że ktoś wędkarzy 'okrada' i zabiera im to co im się należy (czyli płacę na PZW i nie ma ryb - okradają mnie!)...
Nie jestem fanem Wałęsy jakby co, ale po prostu zauważam fakt, że jeżeli każdego będzie się oceniać w tak surowy sposób, to nikt nie przejdzie przez 'weryfikację'. Nie ma normalności, jest po prostu ostra nagonka, większość ludzi nawet nie wie co Wałęsa takiego złego zrobił, ale wiesza na nim ostatnie psy, do tego jest ta zawiść i zazdrość, że on był prezydentem, że tyle osiągnął. Typowo polskie piekiełko. Wygrywa ten co u koryta i co rozdaje karty, ma media w garści. NA dodatek nie ma szacunku, jeden opluwa drugiego...
Jakie są szanse, że będziemy mieli normalnych ludzi zarządzających PZW? Bardzo małe, przynajmniej w najbliższym czasie. Bo ludzie nie patrzą na wyniki, na rzeczywiste, dokonane rzeczy, ale ufają plotkom i pomówieniom.
-
Okok zrozumiałem, co nie zmienia postaci rzeczy, że nie było potrzeby użyć przy tym konkretnego nazwiska :D.
-
Okok zrozumiałem, co nie zmienia postaci rzeczy, że nie było potrzeby użyć przy tym konkretnego nazwiska :D.
Aż sobie włączę Cenckiewicza żeby swój narodowy jad podładować ;)
-
Okok zrozumiałem, co nie zmienia postaci rzeczy, że nie było potrzeby użyć przy tym konkretnego nazwiska :D.
Aż sobie włączę Cenckiewicza żeby swój narodowy jad podładować ;)
Marcinie, zle mnie szacujesz, chodzi mi o unikniecie politycznych wtrąceń, co wyraznie podkręca użycie konkretnego nazwiska. Bez używania nazwisk jest po prostu lepiej i bardziej neutralnie :D.
-
Gdybyśmy mieli cechy takie jak Skandynawowie, którzy wykazują wzorową postawę obywatelską, byłoby inaczej,
To na pewno bo mielibyśmy hordy młodych imigrantów, którzy mając w d... nasze prawa i obyczaje używali by sobie na całego. Wolę jednak zostać przy polskich cechach :D
Z Twoich wypowiedzi Luk wyczuwam jakbyś mówił o jakimś innym narodzie, ale też jesteś Polakiem i wylewanie wiader pomyj tylko na nas uważam że nie jest dobre. Kłusownicy czy mięsiarze występują w każdym narodzie w mniejszej lub większej ilości, takie już są ludzkie cechy. Zobacz jak kłusują w innych częściach świata, choćby na gatunki zagrożone wyginięciem to nasi mięsiarze są jak przedszkolaki :)
Z perspektywy łowisk PZW, z moich okolic uważam że jest dużo lepiej niż na początku lat 2000, gdzie człowiek wypuszczający ryby był postrzegany jako wariat i tak dalej... a dzisiaj ludzie biorący ryby w pewnych środowiskach wstydzą się do tego przyznać.
Chciałbym także powiedzieć że typowy mięsiarz to nie tylko emeryt z minionej epoki, miałem możliwość przyglądnąć się kilku takim osobom, i twierdze że przy sprzęcie jaki dysponują i poziomem wiedzy to aż dziw że cokolwiek łowią.
W moich stornach mięsiarze to panowie 30/40 lat ze sprzętem dobrej marki ze sporą wiedzą, i nie małym portfelem. Ostatnio nawet czterech takich przez 3 dni bawiło nad wodą, byli na wczasach w Polsce ( pracują w Anglii) syf jaki po sobie zostawili i wrażenie przyćmiło naszych kolegów z koła.
Za sytuację na naszych wodach odpowiada bandycka polityka PZW, a ludzie zarządzający to stare wygi z pzpr a o ich ciepłe posadki zadbał nie kto inny jak właśnie towarzysz Bolek.
Pozdrawiam.
-
Okok zrozumiałem, co nie zmienia postaci rzeczy, że nie było potrzeby użyć przy tym konkretnego nazwiska :D.
Aż sobie włączę Cenckiewicza żeby swój narodowy jad podładować ;)
Włącz lepiej debatę o podwyżce paliwa....
Podpisuję się pod tym co LUK napisał, chociaż nie chcę w tym miejscu wchodzić w politykę. Mógłbym tylko dodać, że jest ten temat ma tyle wspólnego z polityką, że w jakiś tam sposób jesteśmy odpowiedzialni za to co się dzieje. Za polityków jesteśmy odpowiedzialni bo: sami ich wybraliśmy, politycy są częścią społeczeństwa i nie różnią się zbytnio od przeciętnego Polaka, który cały czas coś kręci i kombinuje i przy okazji powtarza, że "prawo jest po to żeby go łamać".
Z wodami jest podobnie. Śmietnik nad wodą, wszystkie ryby do gara (znam kłusownika, który jest bardzo bogaty, stawia sieci a wyciągnięte ryby rozdaje znajomym bo sam ich nie lubi). Wiem, że wielu ryby wypuszcza, ale tak naprawdę ilu ich jest? Między 5 a 10 procent?
-
No i się zaczyna... :)
Wylewanie pomyj, czy nie - prawda jest taka, że gdyby większość członków PZW chciała tego, co my, to już dawno nie byłoby tak jak jest. Po prostu większości pasuje, że woda jest napełniana mięsem, które oni mogą zabrać, a następnie do wody wpuszczane jest kolejne mięso itd. Jedyne postulaty, jakie mają, to "wpuszczajcie więcej [mięsa]".
-
Z paliwem przeżyję, za to 10% podwyżka na pellet skrettinga w Drapieżniku od zeszłego roku to już przesada, niedługo nie będzie czego ładować do podajnika.
-
Patrzymy na tą samą szklankę z dwóch różnych perspektyw.
-
wielu ryby wypuszcza, ale tak naprawdę ilu ich jest? Między 5 a 10 procent?
Jedyne światełko w tunelu jest takie, że jeszcze ze dwa lata temu było ich/nas poniżej jednego procenta. To się naprawdę zmienia. Baaaardzo wolno, ale jednak. Coraz częściej widuję nad wodą człowieka z matą, dla którego wypuszczenie ryby podbierakiem do wody to czynność zupełnie naturalna. Tacy ludzie nikną jeszcze w zalewie mięsiarstwa, ale te dwa lata temu spotkanie takiego człowieka było jak zobaczenie ufo.
-
Z paliwem przeżyję, za to 10% podwyżka na pellet skrettinga w Drapieżniku od zeszłego roku to już przesada, niedługo nie będzie czego ładować do podajnika.
Jest nadzieja , że na Ali ktoś towaru nawali :D
-
Waldemar, nie będę rozmawiał dużo o polityce, bo nie taki jest tego sens tutaj. Wałęsa swoje ma za paznokciami, ale ani Macierewicz, ani Kaczyński, ani Rydzyk, święci też nie są. Żaden z nich nie przejdzie 'prześwietlenia', hejt zaś zależy od tego, kto ma media i puszcza różne informacje. Pomyśl jak można przedstawić Piłsudskiego, porównaj to własnie do Wałęsy. Można z Naczelnika zrobić agenta, lewaka i mordercę 8)
Mój wpis o Wałęsie może nie był trafny bardzo, ale szukałem przykładu, gdzie Polacy obwiniają kogoś za coś, co ani nie jest udowodnione, jest tylko w domysłach. Pomija się dokonania człowieka, widzi wszystko przez jedną perspektywę, wygodną dla danej opcji.
I nie uważam, ze wylewam pomyje na kogoś. Co jak co, ale własnie chcę, aby pomyje się przestały wylewać, aby skończyło się to oskarżanie, obwinianie i rzucanie komuś do gardła, zwłaszcza na podstawie plotek, pomówień i spekulacji. Niech właśnie wybiera się na stanowiska tych co mają odpowiednie umiejętności, wykształcenie, nie zaś znajomości czy też poparcie parti akurat rządzącej, czy to byłoby PO, PiS, czy też Polska Partia Przyjaciół Piwa. I niech skończą się te straszenia teczkami, te niby dowody na czyjeś zbrodnie czy przestępstwa, które jakoś udowodnione później nie zostają.I proszę, nie próbujmy za śmieci i stan wód obwiniać Wałęsy ani PZPR. Zapewniam, że wędkarze głosujący na PiS, PO, PSL czy Kukiza to taki sam typ wędkarza, opcja polityczna tu nie gra roli.
Oczywiście, można zarzucić tym co robili Okrągły Stół (z Solidarności), że dogadali się z komunistami, ale jeżeli ktoś myśli, ze ci oddaliby władzę i zamknęli się w więzieniach, bez niczego, zaś radziecka armia pojechała by na ten widok do domu, to super, że tak myśli. Niech myśli też dalej, że wody się odbudują same, przy obecnych 'ciepłych wiatrach', bo to podobny byłby cud :)
-
Widzisz Luk nie chcesz rozmawiać o polityce a cały Twój wpis jej dotyczył, zobacz sam cała dyskusja zamienia się w przerzucanie się argumentami czyja racja jest lepsza, no cóż to takie nasze polskie, gdzie dwóch Polaków tam trzy partie polityczne ;)
Są dwa spojrzenia na polskie wody ja widzę szklankę do połowy pełną, może już czas skończyć narzekać i postarajmy się zrobić coś dla naszych wód, każdy choć trochę. Z pzw nie wygramy chyba że skrzykniemy się i rozpropagujemy akcje nie opłacania składek tylko brak kasy zmusi tą bandę do kapitulacji.
Myślę że może nie traćmy energii na wątek -dlaczego jest źle?, tylko zacznijmy wątek co zrobić żeby było lepiej.
A to kto jakich ma bohaterów zostawmy w sferze prywatnych przekonań po co się kłócić.
-
Ja nie mogę o sobie powiedzieć, że nic nie robię :) Nie chce mi się tez tłumaczyć zawile o co mi chodziło, ale jedną z rzeczy jest aby fachowcy robili robotę tam gdzie trzeba, bez tego z jakiej są partii, w co wierzą i z patrzeniem się na kadencję i ile można ogarnąć w jej czasie.
O ile pogląd 'szklanka do połowy pełna' jest OK, to w przypadku polskiego wędkarstwa uważam, że to nie jest na pewno ani pół szklanki, ani 1/3. Co najwyżej 1/4. Jeżeli więc ktoś chce używać sformułowania 'szklanka w 1/4 pełna', to spoko :)
Waldemar, aby coś zacząć robić dobrze, trzeba wiedzieć co jest złe, co nie działa. Jak się popsuje samochód, to nie zaczynasz od odkręcania kół, aby działać, tylko szukasz przyczyn usterki, bo to może być coś innego. Ja właśnie zauważyłem, że ciężko będzie się przebić przez pewien mur. Bo nie PZW jest problemem wcale, i jego brak nie usunie bolączek. One pozostaną, być może jeszcze więcej na tym stracimy. Bo to nie jest tak, że ryby zabierają prezesi PZW. Oni źle związkiem kierują, ale to pokłosie tego, ze wędkarze są tacy a nie inni. To oni chcą niemożliwego, i jak ktoś im obieca 'złote góry', to go wybiorą, dadzą się omamić.
Tu trzeba jakiegoś innego rozwiązania!
Gdyby tak móc użyć propagandowej tuby PZW ... 8)
-
Panowie,
u nas problem polega na tym, że jesteśmy młodą demokracją. Komuna nauczyła ludzi przez 50 lat, że Państwu ani politykom ufać nie należy. Zanim przekształcimy się w prawdziwe społeczeństwo obywatelskie potrzeba pewnie jeszcze 20 - 30 lat.
U nas cały czas dyskutuje się o przeszłości zamiast o przyszłości. Zamiast stawiać na nowoczesną edukację, stawia się pomniki, zamiast uczyć dzieciaki języków i informatyki w szkołach, mamy religię i fizykę kończąca się gdzieś w początkach XX w. Młodzi ludzie nie mają pojęcia o zarządzaniu i ekonomii. Powiela się schematy nauczania jeszcze z czasów PRL.
Gdzie to społeczeństwo ma się nauczyć odpowiedniej postawy nie tylko wobec przyrody ale również wobec siebie nawzajem? Odpowiednia edukacja prowadzi to powstania takich miejsc jak to forum i do zmiany zachowań prospołecznych ale to dalej jest kropla w morzu potrzeb. Idąc po rynku wrocławskim widzę mnóstwo ciekawych, fajnych ludzi ale wystarczy wjechać na stare osiedla post PRL-owskie żeby zobaczyć jak "szlachta" w patriotycznych bluzach nap....dala butelkami o chodnik i strzela kiepami do Odry. Tutaj chyba wszyscy trochę zawiedli - politycy, rodzice, szkoła. Na szczęście wciąż światełko w tunelu widzę tylko tunel jest bardzo długi...
-
Pisałem już to nie raz kasa rządzi kasa, zamknąć PZW albo je przerobić na nowo, drakońskie opłaty dla tych co chcą zabierać ryby i minimalne dla NK. Zaraz się okaże ze mięsiarze mogą posiedzieć nad woda bo po prostu to lubią i serce będzie ich bolało ale wypuszczą ryby. Nie wierzę ze oni siedzą z kijem tylko żeby złapać mięso, oni maja to zakodowane ale w środku to ludzie co lobią łowić i nawet nie zdają sobie sprawy że można inaczej.
bezie krzyk będzie raban a później przywykną.
-
Nigdzie nie stwierdziłem Luk że nic nie robisz dla wędkarstwa, dobrze wiesz że robisz wiele, chyba że chciałeś żeby Cie połechtać ;D :D ;D
a tak na poważnie widzę że sytuacja się poprawia, wiadomo że jest to proces który musi trwać, tylu lat za niedbań nie naprawi się w kilka lat.
Uważam że to na nas świadomych wędkarzach spoczywa obowiązek poprawy sytuacji, nawet nie wielkie kroki pomnożone przez kilka tysięcy dadzą wymierny efekt. Skupmy się na sposobach i pomysłach jak odbudować nasze wody a brudy polityki zostawmy, bo to jest szambo którym nie ma co się babrać.
W pzw są ludzie wartościowi którzy chcą zmian, tylko beton z góry ich powstrzymuję bo ma w tym interes, a my niestety z naszych składek ich utrzymujemy, likwidacja zg i decentralizacja pzw pozwoliły by na zmianę sytuacji.
-
MIało być bez polityki bo to nie ten dział! I IMO połowa wpisów w tym Luka to nie ten dział.
Każdy ma coś za uszami. Każdy bez względu na przynależność!
Wracając do tematu:
PRL nauczył ludzi, że wspólne=niczyje, nie zmieni się podejścia ludzi przez 30 lat! Zobaczcie między swoją rodziną czy nie znajdziecie osoby która np. urwie kwiatka przy drodze bo "A tam jeden kwiatek przecież rośnie ich tyle". Przełóżmy to na ryby których tak nie widać: a tam wezmę jedną rybkę przecież płace składkę i mam do tego prawo. OK masz prawo ale weź rybę której jest dużo np. karasia srebrzystego a nie szczupaka. Ci sami ludzie jak jadą na komercję to złowią XYZ ryb ale nie wezmą żadnej bo trzeba dodatkowo płacić. Nie zastanawiało was dlaczego?
Dlaczego jak ktoś chce rybę to nie idzie do sklepu i jej po prostu nie kupi bez patroszenia i całej reszty?
Ludzie nauczeni są kradzieży i tyle. Kali kraść to dobrze, Kalemu kraść to źle.
Kto by miał swój staw w PL to pierwsze co by zrobił to otoczył go murem by mu ryb nie kradli, kamery itd. Takie społeczeństwo (nie wszyscy!) złodziei.
-
Tak już jest mentalność ludzka i każdy z nas to zna, tylko mentalność można zmieniać wiadomo że nie u wszystkich się da, pokolenie prlu powoli odchodzi, mocno wpłynęli na oblicze naszych wód, ale my także możemy na nie wpłynąć i to róbmy.
-
MIało być bez polityki bo to nie ten dział! I IMO połowa wpisów w tym Luka to nie ten dział.
Każdy ma coś za uszami. Każdy bez względu na przynależność!
Wracając do tematu:
PRL nauczył ludzi, że wspólne=niczyje, nie zmieni się podejścia ludzi przez 30 lat! Zobaczcie między swoją rodziną czy nie znajdziecie osoby która np. urwie kwiatka przy drodze bo "A tam jeden kwiatek przecież rośnie ich tyle". Przełóżmy to na ryby których tak nie widać: a tam wezmę jedną rybkę przecież płace składkę i mam do tego prawo. OK masz prawo ale weź rybę której jest dużo np. karasia srebrzystego a nie szczupaka. Ci sami ludzie jak jadą na komercję to złowią XYZ ryb ale nie wezmą żadnej bo trzeba dodatkowo płacić. Nie zastanawiało was dlaczego?
Dlaczego jak ktoś chce rybę to nie idzie do sklepu i jej po prostu nie kupi bez patroszenia i całej reszty?
Ludzie nauczeni są kradzieży i tyle. Kali kraść to dobrze, Kalemu kraść to źle.
Kto by miał swój staw w PL to pierwsze co by zrobił to otoczył go murem by mu ryb nie kradli, kamery itd. Takie społeczeństwo (nie wszyscy!) złodziei.
Żeby nie za dużo o polityce, ale ryba psuje się od głowy. Ci co w szczególności powinni być uczciwy to kradną. Więc nie ma co się dziwić, że i naród kradnie.
-
Dokładnie jak państwowe to niczyje, u siebie czy u znajomych w ogródku nikt nie rzuci niedopałka na trawnik, ale na ulicy to czemu by nie, ciężko jest do kosza wrzucić.
Nie wiem kto ale ktoś kiedyś powiedział że prawdziwy patriota to nie ten co wrzeszczy, macha flagą itd. tylko ten co na ulicy podniesie śmiecia i wrzuci do kosza. Bo mu zależy i czuje że ta ulica tez należy do niego i o nią dba. U nas wody nie są kojarzone że są nasze, puki ludzie nie zrozumieją tego ze rzeka, ulica, las są nasze a nie czyjeś będzie kicha.
A jak tego ludzie nie rozumieją to trzeba ich nauczyć przez kieszeń tak jak było x lat temu przy wprowadzaniu płatnego parkowania.
-
Co do ryb w wodach PZW, 90% czasu spędzam nad rzeką i na brak ryb narzekać nie mogę ;D Moim zdaniem w każdej wodzie zostały jeszcze potwory, trochę wiedzy, kombinowania i sporo czasu spędzonego z wędką w ręku zaowocuje pięknymi rybami łowionymi regularnie :P
Nie jestem fanatykiem C&R ale i tak wypuszczam 95% złowionych ryb (mówię ty o sztukach nadających się do fotki bo chlapacze wypuszczam wszystkie) i rozumiem zachciankę zabrania ryby z łowiska ale trzeba mieć umiar, czego niestety nasi rodacy nie rozumieją. Pakując się po ostatniej nocce pewien jegomość zaoferował mi ryby, bo nie ma ochoty a szkoda wypuszczać :facepalm:
I jak takiemu przetłumaczyć że robi źle?
-
Ale już widać zmiany nawet na przysłowiowej ulicy, coraz częściej ludzie sprzątają po swoich psach, sam widziałem jak matka w parku razem z kilkuletnim dzieckiem pozbierały papiery i zaniosły do kosza a ostatnio moja 4 letnia córka upomniał mnie że marnuję wodę bo myje zęby nie wlewając wody do kubka :-[ to się dzieje też nad wodą, wędkarze po sobie sprzątają, pstrykają fotkę z rybą w towarzystwie żony i dzieci i uwalniają rybę. Wiadomo dzieje się wiele złego, zawsze będą czarne owce i długa droga przed nami ale walczmy o te nasze dzieci o juniorów bo to od nich będzie wiele zależało i dajmy już spokój z naszym narodowym narzekaniem bo tym nic nie zdziałamy.
Razem tu na tym forum zastanówmy się jak małymi krokami zmieniać oblicze polskiego wędkarstwa.
Dokładnie jak państwowe to niczyje, u siebie czy u znajomych w ogródku nikt nie rzuci niedopałka na trawnik, ale na ulicy to czemu by nie, ciężko jest do kosza wrzucić.
Nie wiem kto ale ktoś kiedyś powiedział że prawdziwy patriota to nie ten co wrzeszczy, macha flagą itd. tylko ten co na ulicy podniesie śmiecia i wrzuci do kosza. Bo mu zależy i czuje że ta ulica tez należy do niego i o nią dba. U nas wody nie są kojarzone że są nasze, puki ludzie nie zrozumieją tego ze rzeka, ulica, las są nasze a nie czyjeś będzie kicha.
A jak tego ludzie nie rozumieją to trzeba ich nauczyć przez kieszeń tak jak było x lat temu przy wprowadzaniu płatnego parkowania.
-
A takie tam - https://web.facebook.com/JedziemyNaRyby/videos/vb.911467828932949/1462217247191335/?type=2&theater
-
Wszystkiemu winna pani Basia.
-
Sekundy temu to oglądałem na FB. No przecież skoro można zabrać rybę to dlaczego by tego nie zrobić? Dla kota, dla sąsiada, dla .....
A przecież nie puszczą ich do wody... Maszynka do mielenia też musi się zwrócić.
-
Polityczna część wątku znajduje się tutaj: http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=8799.
Każdy następny wpis tyczący polityki zostanie usunięty.
-
Tak się zastanawiam teraz Jacku. Przeniosłeś wpis całościowo, który, co nie jednego mógł by zainteresować by się przenieść do tematu z linku. Teraz, nie ma czym się sugerować. NIe mogłeś zostawić jakiegoś cytatu, by było czym się sugerować by tam zaglądnąć?
-
Zaraz - bo nie kumam o co tu chodzi - zaczęło się od japońców a kończy na Wałęsie ?
Co do początku autora wątku - sorry ale nie wierzę w to wszystko
Dlaczego ?
- po pierwsze jeśli są w wodzie japońce to nigdy nie jest tak że w danym roku wszystkie urosły do 25 cm i zostały wyłowione na patelnię , to jest niemożliwe
- po drugie nie da się w ekspresowym tempie wyłowić wszystkich japońców z jeziorka ( no chyba że wyłowili dynamitem czy prądem, wtedy tak)
- jeśli w danej wodzie dominuje japoniec to bardzo ciężko złowić ot tak te największe , wręcz powiem że stary cwany japoniec wcale nie jest taką łatwą rybą do złowienia i nie mówię tego teoretycznie
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/413_05_09_15_9_53_13.jpeg)
Uważam że nawet gdyby 95 % japońcow jakimś cudem zostało wyłowionych to wystarczy góra dwa lata i japońców będzie tyle samo
Na moim terenie są zbiorniki które można nazwać ściekowymi , np sąsiadujące z wysypiskiem śmieci czy zasilane okresowo wodą z oczyszczalni , popularnie miejscowi używają nazwy ,,Kondoniara" . Tam króluje japoniec , są wszelkie możliwe roczniki - od rybeniek 5 cm do 50cm. Co jakiś czas dochodzi tam do klęski ekologicznej ( o której nie trąbią nigdzie ) - zatrucie jakimś świństwem lub przyducha letnia czy zimowa . Co ciekawe - tylko przez jeden rok woda wydaje się martwa ale już następnego roku japońców jest multum
-
Tak się zastanawiam teraz Jacku. Przeniosłeś wpis całościowo, który, co nie jednego mógł by zainteresować by się przenieść do tematu z linku. Teraz, nie ma czym się sugerować. NIe mogłeś zostawić jakiegoś cytatu, by było czym się sugerować by tam zaglądnąć?
Arku, można się sugerować tym, co pozostało w wątku ;) To, co tutaj zostało, w jakiś tam sposób dotyczy tematu. To, co wydzieliłem - już nie dotyczyło. Kto chce, ten znajdzie, ponieważ są linki.
-
Ty tu rządzisz. :beer: Ja patrzę po swoim, leniwym usposobieniu. :facepalm: "Bezstronność Adminów", a "stronniczość wypowiedzi" Gdzieś musi być punk porozumienia.
-
Bezstronność administracji to jest, ale w niebie. Podobno ;)
Aha, ja tutaj nie rządzę. Jedynie usuwam wedle własnego "widzimisię" :)
-
Bezstronność administracji to jest, ale w niebie. Podobno ;)
Aha, ja tutaj nie rządzę. Jedynie usuwam wedle własnego "widzimisię" :)
Zamknę twarz w tym momencie. :thumbup:
-
Zadziwiają mnie te informacje o odradzaniu się japońców. Nie podaję tego oczywiście w wątpliwość, ale w moim zalewie kiedyś roiło się od japońców. Bywały dni, że przychodziło się z jedną wędką i pudełkiem robaków i na luzie wpadało kilka lub kilkanaście kilo karasi. Tak było jakieś 7 lub 8 lat temu, zanim zrobiłem sobie kilkuletnią przerwę od wędkarstwa.
Wróciłem do wędkowania dwa sezony temu. Od tego czasu nie złowiłem tam ani jednego japońca. Raz widziałem jak ktoś złowił jednego małego. Wędkarze mówią, że sum wybił karasie (a są tam spore sumy, największy o jakim słyszałem miał 75 kg - złowiony w zeszłym roku), ale wędkarze zazwyczaj obarczają właśnie suma, gdy z wody znika jakiś gatunek. Ja raczej stawiam na to, że zostały po prostu zjedzone przez wędkarzy. Ale w wątku padają słowa o dużych zdolnościach japońca do odbudowy populacji i że wędkarze nie są w stanie tych ryb wybić. Sam już nie wiem, co o tym myśleć.
Zalew ma 160 ha, więc raczej nie jest to mały zbiornik, który zniszczono zarybiając sumem. Poza tym suma od dawna tam nie wpuszczano.
-
Zaraz - bo nie kumam o co tu chodzi - zaczęło się od japońców a kończy na Wałęsie ?
Dlatego, że to Wałęsa obiecywał drugą Japonię ;D :P :-X :beer: :thumbup:
-
Zadziwiają mnie te informacje o odradzaniu się japońców. Nie podaję tego oczywiście w wątpliwość, ale w moim zalewie kiedyś roiło się od japońców. Bywały dni, że przychodziło się z jedną wędką i pudełkiem robaków i na luzie wpadało kilka lub kilkanaście kilo karasi. Tak było jakieś 7 lub 8 lat temu, zanim zrobiłem sobie kilkuletnią przerwę od wędkarstwa.
Wróciłem do wędkowania dwa sezony temu. Od tego czasu nie złowiłem tam ani jednego japońca. Raz widziałem jak ktoś złowił jednego małego. Wędkarze mówią, że sum wybił karasie (a są tam spore sumy, największy o jakim słyszałem miał 75 kg - złowiony w zeszłym roku), ale wędkarze zazwyczaj obarczają właśnie suma, gdy z wody znika jakiś gatunek. Ja raczej stawiam na to, że zostały po prostu zjedzone przez wędkarzy. Ale w wątku padają słowa o dużych zdolnościach japońca do odbudowy populacji i że wędkarze nie są w stanie tych ryb wybić. Sam już nie wiem, co o tym myśleć.
Zalew ma 160 ha, więc raczej nie jest to mały zbiornik, który zniszczono zarybiając sumem. Poza tym suma od dawna tam nie wpuszczano.
U mnie na zalewie 7 ha dominował zaraz przez pierwsze lata po ponownym zalaniu (był czyszczony) karaś srebrny - japoniec. Szło tego nałapać od tak 5-10 kg w ciągu paru godzin. Później brały duże szczupaki jak głupie, obecnie jest studnia pomimo zarybienia 2 ton karpia na tak mały zbiornik. Ja nęcę kulkami regularnie, więc mam efekty, ale znajomi lub wędkarze co przyjadą z marszu nic nie łowią. To wędkarze wszystko wybrali i jest tragedia. Dziwię się zarządowi, że ponownie nie zarybi karasiem, jeżeli ta ryba na początku dominowała i sprawiała frajdę niżeli siedzenie i czekanie na jedno branie karpia 35 cm :)
-
Zadziwiają mnie te informacje o odradzaniu się japońców. Nie podaję tego oczywiście w wątpliwość, ale w moim zalewie kiedyś roiło się od japońców. Bywały dni, że przychodziło się z jedną wędką i pudełkiem robaków i na luzie wpadało kilka lub kilkanaście kilo karasi. Tak było jakieś 7 lub 8 lat temu, zanim zrobiłem sobie kilkuletnią przerwę od wędkarstwa.
Wróciłem do wędkowania dwa sezony temu. Od tego czasu nie złowiłem tam ani jednego japońca. Raz widziałem jak ktoś złowił jednego małego. Wędkarze mówią, że sum wybił karasie (a są tam spore sumy, największy o jakim słyszałem miał 75 kg - złowiony w zeszłym roku), ale wędkarze zazwyczaj obarczają właśnie suma, gdy z wody znika jakiś gatunek. Ja raczej stawiam na to, że zostały po prostu zjedzone przez wędkarzy. Ale w wątku padają słowa o dużych zdolnościach japońca do odbudowy populacji i że wędkarze nie są w stanie tych ryb wybić. Sam już nie wiem, co o tym myśleć.
Zalew ma 160 ha, więc raczej nie jest to mały zbiornik, który zniszczono zarybiając sumem. Poza tym suma od dawna tam nie wpuszczano.
U mnie na zalewie 7 ha dominował zaraz przez pierwsze lata po ponownym zalaniu (był czyszczony) karaś srebrny - japoniec. Szło tego nałapać od tak 5-10 kg w ciągu paru godzin. Później brały duże szczupaki jak głupie, obecnie jest studnia pomimo zarybienia 2 ton karpia na tak mały zbiornik. Ja nęcę kulkami regularnie, więc mam efekty, ale znajomi lub wędkarze co przyjadą z marszu nic nie łowią. To wędkarze wszystko wybrali i jest tragedia. Dziwię się zarządowi, że ponownie nie zarybi karasiem, jeżeli ta ryba na początku dominowała i sprawiała frajdę niżeli siedzenie i czekanie na jedno branie karpia 35 cm :)
2 tony na 7 ha - to sie ciesz .... ( wiem że to nędza ale co powiesz na to poniżej ...)
U mnie jest 1000 ha - i zarybiają 2,6 tony kroczka ( notabene w tydzień po zarybieniu dziady z gumy go przetważają ...) na pokarm...
A zastanawialiście dlaczego gro zarybień jest na wiosne ... ( idzie fama po wodzie bierom udupy - trza iść karte zapłacić - ot to takie polskie czysta polityka PZW.....
-
Jeżeli spojrzeć na temat zarybiania karasiem srebrzystym i karpiem to trzeba wziąć pod uwagę, że są to gatunki inwazyjne w naszych wodach. Ryby te w znaczny sposób powodują ograniczenie populacji ryb rodzimych, poprzez konkurencje pokarmową oraz niszczą naturalne tarliska ryb rodzimych jak np. amur. Trzeba sobie odpowiedzieć czy dbamy o przyrodę i chronimy gatunki coraz rzadsze ( karaś pospolity) czy chcemy w naszych wodach ton łatwo odławianych ton ryb. To właśnie taka polityka pzw, które chciało stworzyć z wód otwartych pgry, doprowadziła do wyniszczenia wielu naturalnych jezior.
Może oprócz kłusownictwa i mięsiarstwa te właśnie dziłania zakłóciły naturalny proces odbudowy gatunków ryb i teraz stawiane są postulaty naprawy sytuacji, tym środkiem który ją wywołał, to tak jakby kaca leczyć wódką, wiadomo czym się skończy.
Prawdą jest że karp jest piękną i waleczną rybą ale jego duża ilość szkodzi naturalnym zbiornikom, a żeby łowić ciągle dużo karpi to musi ich tam dużo być. Sytuacja karasia pospolitego też jest nie do pozazdroszczenia, zanika ze zbiorników zarybionych japońcem a jest od niego piękniejszy i waleczniejszy, dzikie leśne jeziora potrafią nim obdarzyć na innych wodach jest ciężko.
Za nim zaczniemy stawiać postulaty więcej karpia to popatrzmy na sytuacje Australii, jak karpie zniszczyły ich wody i jak trudno jest ich się pozbyć, klimat się zmienia i kto wiem może nasze dzieci będą narzekać na nas jak my na dziadków z pzw, że w naszych wodach wyciera się karp i nic po za tym.
-
Dziwię się zarządowi, że ponownie nie zarybi karasiem, jeżeli ta ryba na początku dominowała i sprawiała frajdę niżeli siedzenie i czekanie na jedno branie karpia 35 cm :)
Nie lepiej domagać się zarybienia np. leszczem?
-
Jeżeli spojrzeć na temat zarybiania karasiem srebrzystym i karpiem to trzeba wziąć pod uwagę, że są to gatunki inwazyjne w naszych wodach. Ryby te w znaczny sposób powodują ograniczenie populacji ryb rodzimych, poprzez konkurencje pokarmową oraz niszczą naturalne tarliska ryb rodzimych jak np. amur. Trzeba sobie odpowiedzieć czy dbamy o przyrodę i chronimy gatunki coraz rzadsze ( karaś pospolity) czy chcemy w naszych wodach ton łatwo odławianych ton ryb. To właśnie taka polityka pzw, które chciało stworzyć z wód otwartych pgry, doprowadziła do wyniszczenia wielu naturalnych jezior.
Może oprócz kłusownictwa i mięsiarstwa te właśnie dziłania zakłóciły naturalny proces odbudowy gatunków ryb i teraz stawiane są postulaty naprawy sytuacji, tym środkiem który ją wywołał, to tak jakby kaca leczyć wódką, wiadomo czym się skończy.
Prawdą jest że karp jest piękną i waleczną rybą ale jego duża ilość szkodzi naturalnym zbiornikom, a żeby łowić ciągle dużo karpi to musi ich tam dużo być. Sytuacja karasia pospolitego też jest nie do pozazdroszczenia, zanika ze zbiorników zarybionych japońcem a jest od niego piękniejszy i waleczniejszy, dzikie leśne jeziora potrafią nim obdarzyć na innych wodach jest ciężko.
Za nim zaczniemy stawiać postulaty więcej karpia to popatrzmy na sytuacje Australii, jak karpie zniszczyły ich wody i jak trudno jest ich się pozbyć, klimat się zmienia i kto wiem może nasze dzieci będą narzekać na nas jak my na dziadków z pzw, że w naszych wodach wyciera się karp i nic po za tym.
Bez urazy ... ale najwyraźniej stoisz po drugiej stronie mocy... założenia masz słuszne - ale realizacja według pzw jest straszna...
Jakie niszczenie wód przez karpi ... polska to nie australia lub inny ciepły kraj gdzie karpie sie płodzą naturalnie na potege...
Nie trzeba podnosić tych kwestii wszyscy jesteśmy za zdrowo prowadzona polityka zarybieniową.... - ale niech mi nikt nie mówi teraz że pzw takową teraz prowadzi....
-
Jeżeli spojrzeć na temat zarybiania karasiem srebrzystym i karpiem to trzeba wziąć pod uwagę, że są to gatunki inwazyjne w naszych wodach. Ryby te w znaczny sposób powodują ograniczenie populacji ryb rodzimych, poprzez konkurencje pokarmową oraz niszczą naturalne tarliska ryb rodzimych jak np. amur. Trzeba sobie odpowiedzieć czy dbamy o przyrodę i chronimy gatunki coraz rzadsze ( karaś pospolity) czy chcemy w naszych wodach ton łatwo odławianych ton ryb. To właśnie taka polityka pzw, które chciało stworzyć z wód otwartych pgry, doprowadziła do wyniszczenia wielu naturalnych jezior.
Może oprócz kłusownictwa i mięsiarstwa te właśnie dziłania zakłóciły naturalny proces odbudowy gatunków ryb i teraz stawiane są postulaty naprawy sytuacji, tym środkiem który ją wywołał, to tak jakby kaca leczyć wódką, wiadomo czym się skończy.
Prawdą jest że karp jest piękną i waleczną rybą ale jego duża ilość szkodzi naturalnym zbiornikom, a żeby łowić ciągle dużo karpi to musi ich tam dużo być. Sytuacja karasia pospolitego też jest nie do pozazdroszczenia, zanika ze zbiorników zarybionych japońcem a jest od niego piękniejszy i waleczniejszy, dzikie leśne jeziora potrafią nim obdarzyć na innych wodach jest ciężko.
Za nim zaczniemy stawiać postulaty więcej karpia to popatrzmy na sytuacje Australii, jak karpie zniszczyły ich wody i jak trudno jest ich się pozbyć, klimat się zmienia i kto wiem może nasze dzieci będą narzekać na nas jak my na dziadków z pzw, że w naszych wodach wyciera się karp i nic po za tym.
Bez urazy ... ale najwyraźniej stoisz po drugiej stronie mocy... założenia masz słuszne - ale realizacja według pzw jest straszna...
Jakie niszczenie wód przez karpi ... polska to nie australia lub inny ciepły kraj gdzie karpie sie płodzą naturalnie na potege...
Nie trzeba podnosić tych kwestii wszyscy jesteśmy za zdrowo prowadzona polityka zarybieniową.... - ale niech mi nikt nie mówi teraz że pzw takową teraz prowadzi....
Nie jestem po żadnej stronie mocy a tym bardziej po stronie pzw( jestem orędownikiem likwidacji zarządu głównego i decentralizacji pzw)
to między innymi polityka zarybieniowa stopniowo niszczyła nasze wody, mówisz że karp się nie mnoży na potęgę, na razie nie i oby tak zostało a co z japońcem bo on mnoży się na potęgę. Jego populacja to 99% samice i do tarła przystępuje w trakcie tarła innych ryb karpiowatych, uważasz że jego obecność w naszych wodach nie ma na nie wpływu?
Polityka zarybieniowa pzw właśnie się zmienia, zostały zmniejszone limity ryb obcych w ogólnych ilościach zarybienia, zarybiają kroczkiem żeby w wodzie pływało choć przez chwilę coś więcej niż kilka handlówek. Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka.
-
Maćku, chyba nie zrozumiałeś wpisu Waldemara do końca.
A co do tego, że karp się nie rozmnaża... Owszem, już to się w Polsce zdarza. Np. w tamtym roku były takie upały, że na wielu zbiornikach pojawiły się małe karpiki, choć nikt nimi nie zarybiał. Jednak jak na razie jest to anomalia. Co nie znaczy, że zagrożenie nie istnieje.
PZW i IRŚ prowadzą od wielu lat wspólną działalność bandycką, która doprowadziła do zdewastowania rybostanu w większości zbiorników, do których się dotknęli. Pod przykrywką "ochrony środowiska" robi się z naturalnych zbiorników staw z określoną populacją ryb hodowanych do odłowu. Wszelkie inne gatunki, a tym bardziej drapieżniki, które zagrażają wpuszczanemu narybkowi, są traktowane jako zło.
-
Jeżeli spojrzeć na temat zarybiania karasiem srebrzystym i karpiem to trzeba wziąć pod uwagę, że są to gatunki inwazyjne w naszych wodach. Ryby te w znaczny sposób powodują ograniczenie populacji ryb rodzimych, poprzez konkurencje pokarmową oraz niszczą naturalne tarliska ryb rodzimych jak np. amur. Trzeba sobie odpowiedzieć czy dbamy o przyrodę i chronimy gatunki coraz rzadsze ( karaś pospolity) czy chcemy w naszych wodach ton łatwo odławianych ton ryb. To właśnie taka polityka pzw, które chciało stworzyć z wód otwartych pgry, doprowadziła do wyniszczenia wielu naturalnych jezior.
Może oprócz kłusownictwa i mięsiarstwa te właśnie dziłania zakłóciły naturalny proces odbudowy gatunków ryb i teraz stawiane są postulaty naprawy sytuacji, tym środkiem który ją wywołał, to tak jakby kaca leczyć wódką, wiadomo czym się skończy.
Prawdą jest że karp jest piękną i waleczną rybą ale jego duża ilość szkodzi naturalnym zbiornikom, a żeby łowić ciągle dużo karpi to musi ich tam dużo być. Sytuacja karasia pospolitego też jest nie do pozazdroszczenia, zanika ze zbiorników zarybionych japońcem a jest od niego piękniejszy i waleczniejszy, dzikie leśne jeziora potrafią nim obdarzyć na innych wodach jest ciężko.
Za nim zaczniemy stawiać postulaty więcej karpia to popatrzmy na sytuacje Australii, jak karpie zniszczyły ich wody i jak trudno jest ich się pozbyć, klimat się zmienia i kto wiem może nasze dzieci będą narzekać na nas jak my na dziadków z pzw, że w naszych wodach wyciera się karp i nic po za tym.
Bez urazy ... ale najwyraźniej stoisz po drugiej stronie mocy... założenia masz słuszne - ale realizacja według pzw jest straszna...
Jakie niszczenie wód przez karpi ... polska to nie australia lub inny ciepły kraj gdzie karpie sie płodzą naturalnie na potege...
Nie trzeba podnosić tych kwestii wszyscy jesteśmy za zdrowo prowadzona polityka zarybieniową.... - ale niech mi nikt nie mówi teraz że pzw takową teraz prowadzi....
Nie jestem po żadnej stronie mocy a tym bardziej po stronie pzw( jestem orędownikiem likwidacji zarządu głównego i decentralizacji pzw)
to między innymi polityka zarybieniowa stopniowo niszczyła nasze wody, mówisz że karp się nie mnoży na potęgę, na razie nie i oby tak zostało a co z japońcem bo on mnoży się na potęgę. Jego populacja to 99% samice i do tarła przystępuje w trakcie tarła innych ryb karpiowatych, uważasz że jego obecność w naszych wodach nie ma na nie wpływu?
Polityka zarybieniowa pzw właśnie się zmienia, zostały zmniejszone limity ryb obcych w ogólnych ilościach zarybienia, zarybiają kroczkiem żeby w wodzie pływało choć przez chwilę coś więcej niż kilka handlówek. Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka.
Gzdie wyczytałeś że jestem orendownikiem wpuszczania karasia pospolitego do wody... ( to taki sam chwast jak boleń i jaż !!!! - mego zdania nikt nie zmieni !!!) a dlaczego zarybiaja pzw tym shitem... bo jest najtańszy i łatwo dostepny....
ps."Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka." - nawet mi sie nie chce czytać kolego... kolejne opracowanie fachowców z ISR ... to oni montują operaty , obliczaja rejestry - dane z kosmosu , opracowania z kosmosu ... i zarybienia niedorzeczne..... ot taki kraj....
W merytorycznej dyskusji nie ma co się powoływać na opracowania ludzi z ISR bo oni są odpowiedzialni za to co mamy w wodzie - na zlecenie PZW.... i wszyscy są zadowoleni - oprócz nas zwykłych wędkarzy.....
-
Maćku, chyba nie zrozumiałeś wpisu Waldemara do końca.
A co do tego, że karp się nie rozmnaża... Owszem, już to się w Polsce zdarza. Np. w tamtym roku były takie upały, że na wielu zbiornikach pojawiły się małe karpiki, choć nikt nimi nie zarybiał. Jednak jak na razie jest to anomalia. Co nie znaczy, że zagrożenie nie istnieje.
PZW i IRŚ prowadzą od wielu lat wspólną działalność bandycką, która doprowadziła do zdewastowania rybostanu w większości zbiorników, do których się dotknęli. Pod przykrywką "ochrony środowiska" robi się z naturalnych zbiorników staw z określoną populacją ryb hodowanych do odłowu. Wszelkie inne gatunki, a tym bardziej drapieżniki, które zagrażają wpuszczanemu narybkowi, są traktowane jako zło.
No to musimy zmienić trend na forum.... bo 98% populacji forumowej ... łoi na komerchach tego szkodnika karpia...
Ba nawet sklepy wyspecjalizowały się pod dostarczenie wszystkiego aby pozyskać tego jak złego karpia.... Biedny ten karp wszyscy go łowią - a mówią że szkodnik...
W sumie też tak było kiedyś z jazgarem .... nie zjedli go go a prawie wyginoł.... być może tak będzie z karpiem 8) :P ;D :-X :beer: :'(
-
W merytorycznej dyskusji nie ma co się powoływać na opracowania ludzi z ISR bo oni są odpowiedzialni za to co mamy w wodzie...
Tutaj pełna zgoda. Z ich opracowań można się dowiedzieć, że ryb nie warto wypuszczać, bo nie przeżywają holu. Albo że duży szczupak jest w jeziorze szkodnikiem :facepalm:
-
W merytorycznej dyskusji nie ma co się powoływać na opracowania ludzi z ISR bo oni są odpowiedzialni za to co mamy w wodzie...
Tutaj pełna zgoda. Z ich opracowań można się dowiedzieć, że ryb nie warto wypuszczać, bo nie przeżywają holu. Albo że duży szczupak jest w jeziorze szkodnikiem :facepalm:
Albo wędkarz i rybak na jednej wodzie stanowią zrównoważoną gospodarkę ... lub rybak to dobry gospodarz.... etc.... :beer:
-
W merytorycznej dyskusji nie ma co się powoływać na opracowania ludzi z ISR bo oni są odpowiedzialni za to co mamy w wodzie...
Tutaj pełna zgoda. Z ich opracowań można się dowiedzieć, że ryb nie warto wypuszczać, bo nie przeżywają holu. Albo że duży szczupak jest w jeziorze szkodnikiem :facepalm:
Albo wędkarz i rybak na jednej wodzie stanowią zrównoważoną gospodarkę ... lub rybak to dobry gospodarz.... etc.... :beer:
I mamy, co mamy.
Według IRŚ - jest dobrze.
Według PZW - inne kraje z zainteresowaniem i podziwem patrzą na polski model gospodarki rybackiej.
-
Jeżeli spojrzeć na temat zarybiania karasiem srebrzystym i karpiem to trzeba wziąć pod uwagę, że są to gatunki inwazyjne w naszych wodach. Ryby te w znaczny sposób powodują ograniczenie populacji ryb rodzimych, poprzez konkurencje pokarmową oraz niszczą naturalne tarliska ryb rodzimych jak np. amur. Trzeba sobie odpowiedzieć czy dbamy o przyrodę i chronimy gatunki coraz rzadsze ( karaś pospolity) czy chcemy w naszych wodach ton łatwo odławianych ton ryb. To właśnie taka polityka pzw, które chciało stworzyć z wód otwartych pgry, doprowadziła do wyniszczenia wielu naturalnych jezior.
Może oprócz kłusownictwa i mięsiarstwa te właśnie dziłania zakłóciły naturalny proces odbudowy gatunków ryb i teraz stawiane są postulaty naprawy sytuacji, tym środkiem który ją wywołał, to tak jakby kaca leczyć wódką, wiadomo czym się skończy.
Prawdą jest że karp jest piękną i waleczną rybą ale jego duża ilość szkodzi naturalnym zbiornikom, a żeby łowić ciągle dużo karpi to musi ich tam dużo być. Sytuacja karasia pospolitego też jest nie do pozazdroszczenia, zanika ze zbiorników zarybionych japońcem a jest od niego piękniejszy i waleczniejszy, dzikie leśne jeziora potrafią nim obdarzyć na innych wodach jest ciężko.
Za nim zaczniemy stawiać postulaty więcej karpia to popatrzmy na sytuacje Australii, jak karpie zniszczyły ich wody i jak trudno jest ich się pozbyć, klimat się zmienia i kto wiem może nasze dzieci będą narzekać na nas jak my na dziadków z pzw, że w naszych wodach wyciera się karp i nic po za tym.
Bez urazy ... ale najwyraźniej stoisz po drugiej stronie mocy... założenia masz słuszne - ale realizacja według pzw jest straszna...
Jakie niszczenie wód przez karpi ... polska to nie australia lub inny ciepły kraj gdzie karpie sie płodzą naturalnie na potege...
Nie trzeba podnosić tych kwestii wszyscy jesteśmy za zdrowo prowadzona polityka zarybieniową.... - ale niech mi nikt nie mówi teraz że pzw takową teraz prowadzi....
Nie jestem po żadnej stronie mocy a tym bardziej po stronie pzw( jestem orędownikiem likwidacji zarządu głównego i decentralizacji pzw)
to między innymi polityka zarybieniowa stopniowo niszczyła nasze wody, mówisz że karp się nie mnoży na potęgę, na razie nie i oby tak zostało a co z japońcem bo on mnoży się na potęgę. Jego populacja to 99% samice i do tarła przystępuje w trakcie tarła innych ryb karpiowatych, uważasz że jego obecność w naszych wodach nie ma na nie wpływu?
Polityka zarybieniowa pzw właśnie się zmienia, zostały zmniejszone limity ryb obcych w ogólnych ilościach zarybienia, zarybiają kroczkiem żeby w wodzie pływało choć przez chwilę coś więcej niż kilka handlówek. Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka.
Gzdie wyczytałeś że jestem orendownikiem wpuszczania karasia pospolitego do wody... ( to taki sam chwast jak boleń i jaż !!!! - mego zdania nikt nie zmieni !!!) a dlaczego zarybiaja pzw tym shitem... bo jest najtańszy i łatwo dostepny....
ps."Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka." - nawet mi sie nie chce czytać kolego... kolejne opracowanie fachowców z ISR ... to oni montują operaty , obliczaja rejestry - dane z kosmosu , opracowania z kosmosu ... i zarybienia niedorzeczne..... ot taki kraj....
W merytorycznej dyskusji nie ma co się powoływać na opracowania ludzi z ISR bo oni są odpowiedzialni za to co mamy w wodzie - na zlecenie PZW.... i wszyscy są zadowoleni - oprócz nas zwykłych wędkarzy.....
W swoich wypowiedziach sam sobie zaprzeczasz, jesteś za zdrowo prowadzoną polityką zarybieniową a uważasz że ryby które stoją na straży zdrowego i naturalnego tarła to chwasty, twoja sprawa nie chce mi się bawić w przerzucanie się argumentami. Poczytaj artykuły Jacka Kolendowicza i nie rzucaj oskarżeniami bez podstaw. A tak bez urazy to Twoje postulaty przypominają mi zebranie członków naszego stowarzyszenia, gdzie na propozycje prezesa co do zarybienia płocią, linem i leszczem, padły słowa" w d.... se je wsadź my karpia chcewa".
-
Jeżeli spojrzeć na temat zarybiania karasiem srebrzystym i karpiem to trzeba wziąć pod uwagę, że są to gatunki inwazyjne w naszych wodach. Ryby te w znaczny sposób powodują ograniczenie populacji ryb rodzimych, poprzez konkurencje pokarmową oraz niszczą naturalne tarliska ryb rodzimych jak np. amur. Trzeba sobie odpowiedzieć czy dbamy o przyrodę i chronimy gatunki coraz rzadsze ( karaś pospolity) czy chcemy w naszych wodach ton łatwo odławianych ton ryb. To właśnie taka polityka pzw, które chciało stworzyć z wód otwartych pgry, doprowadziła do wyniszczenia wielu naturalnych jezior.
Może oprócz kłusownictwa i mięsiarstwa te właśnie dziłania zakłóciły naturalny proces odbudowy gatunków ryb i teraz stawiane są postulaty naprawy sytuacji, tym środkiem który ją wywołał, to tak jakby kaca leczyć wódką, wiadomo czym się skończy.
Prawdą jest że karp jest piękną i waleczną rybą ale jego duża ilość szkodzi naturalnym zbiornikom, a żeby łowić ciągle dużo karpi to musi ich tam dużo być. Sytuacja karasia pospolitego też jest nie do pozazdroszczenia, zanika ze zbiorników zarybionych japońcem a jest od niego piękniejszy i waleczniejszy, dzikie leśne jeziora potrafią nim obdarzyć na innych wodach jest ciężko.
Za nim zaczniemy stawiać postulaty więcej karpia to popatrzmy na sytuacje Australii, jak karpie zniszczyły ich wody i jak trudno jest ich się pozbyć, klimat się zmienia i kto wiem może nasze dzieci będą narzekać na nas jak my na dziadków z pzw, że w naszych wodach wyciera się karp i nic po za tym.
Bez urazy ... ale najwyraźniej stoisz po drugiej stronie mocy... założenia masz słuszne - ale realizacja według pzw jest straszna...
Jakie niszczenie wód przez karpi ... polska to nie australia lub inny ciepły kraj gdzie karpie sie płodzą naturalnie na potege...
Nie trzeba podnosić tych kwestii wszyscy jesteśmy za zdrowo prowadzona polityka zarybieniową.... - ale niech mi nikt nie mówi teraz że pzw takową teraz prowadzi....
Nie jestem po żadnej stronie mocy a tym bardziej po stronie pzw( jestem orędownikiem likwidacji zarządu głównego i decentralizacji pzw)
to między innymi polityka zarybieniowa stopniowo niszczyła nasze wody, mówisz że karp się nie mnoży na potęgę, na razie nie i oby tak zostało a co z japońcem bo on mnoży się na potęgę. Jego populacja to 99% samice i do tarła przystępuje w trakcie tarła innych ryb karpiowatych, uważasz że jego obecność w naszych wodach nie ma na nie wpływu?
Polityka zarybieniowa pzw właśnie się zmienia, zostały zmniejszone limity ryb obcych w ogólnych ilościach zarybienia, zarybiają kroczkiem żeby w wodzie pływało choć przez chwilę coś więcej niż kilka handlówek. Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka.
Gzdie wyczytałeś że jestem orendownikiem wpuszczania karasia pospolitego do wody... ( to taki sam chwast jak boleń i jaż !!!! - mego zdania nikt nie zmieni !!!) a dlaczego zarybiaja pzw tym shitem... bo jest najtańszy i łatwo dostepny....
ps."Jeżeli uważasz że karpie nie niszczą wód to poczytaj opracowania mówiące, że duża ilość karpia ma ujemny wpływ na tarło szczupaka." - nawet mi sie nie chce czytać kolego... kolejne opracowanie fachowców z ISR ... to oni montują operaty , obliczaja rejestry - dane z kosmosu , opracowania z kosmosu ... i zarybienia niedorzeczne..... ot taki kraj....
W merytorycznej dyskusji nie ma co się powoływać na opracowania ludzi z ISR bo oni są odpowiedzialni za to co mamy w wodzie - na zlecenie PZW.... i wszyscy są zadowoleni - oprócz nas zwykłych wędkarzy.....
W swoich wypowiedziach sam sobie zaprzeczasz, jesteś za zdrowo prowadzoną polityką zarybieniową a uważasz że ryby które stoją na straży zdrowego i naturalnego tarła to chwasty, twoja sprawa nie chce mi się bawić w przerzucanie się argumentami. Poczytaj artykuły Jacka Kolendowicza i nie rzucaj oskarżeniami bez podstaw. A tak bez urazy to Twoje postulaty przypominają mi zebranie członków naszego stowarzyszenia, gdzie na propozycje prezesa co do zarybienia płocią, linem i leszczem, padły słowa" w d.... se je wsadź my karpia chcewa".
No właśnie do puki tego nie zrozumiesz to będziesz w chmurach....
Polacy to dziwny naród... płacisz i wymagasz...
Aby biznes sie zamknął trzeba ludzia dać mięso... czyli karpia.. ( niczemu sobie ne przeczę...)
W puszczasz karpia chłopki zapychaja się karpiem śmiedzącym notabene... i są zadowoleni ... pozostałe kwoty przeznaczasz na rodzime ryby - i ten sposób białkowcy są zadowoleni bo haratają mięsiwo - i nokilowcy bo łowią co chcą...
Zarybiajmy zdrowo bez wypełniaczy tanimi czyli karachem , boleniem , jaziem...) a gdzie płocie , leszcze, liny..... ( nima nie zarybiaja)- jak tak będzie oszczędzą białkowcy inne gatunki bo karp jest duży , łatwo go złowić ... anie siedzimy i czekamy na lina ( którego zarybia sie ale nie umieją złowić i mówią może powiedzieli że zarybili linem a nie zarybili i kase skręcili... _ ot polska..)
Co do Kolendowicza stracił kolejną kadencję ... nowych wybrali i tyle - zobaczymy czy dożyje zmian... wiele razy już tu pisałem wszystko zależy od polityków i zmiany prawa ... ale na to się długo ... nie zanosi.....
-
A co do tego, że karp się nie rozmnaża... Owszem, już to się w Polsce zdarza. Np. w tamtym roku były takie upały, że na wielu zbiornikach pojawiły się małe karpiki, choć nikt nimi nie zarybiał. Jednak jak na razie jest to anomalia. Co nie znaczy, że zagrożenie nie istnieje.
Karp rozmnaża się częściej niż sądzimy przynajmniej na południu PL, amura jeszcze nie widziałem ale tarło karpia to wielokrotnie.
IRŚ - no co wy panowie! Przecież szczupak metrowy jest taki smaczny, młode mięso, drapieżnik zjada biedne rybki :P
Według PZW - inne kraje z zainteresowaniem i podziwem patrzą na polski model gospodarki rybackiej.
No ja też patrze z zainteresowaniem! Przecież nie dopuściłbym takiego "modelu" nigdzie. Wszyscy mądrzy uczą się na cudzych błędach.
Co do karpia i szczupaka:
Tak karp niszczy stanowiska tarłowe, wyjada narybek i ikrę. Nie mniej jak okoń czy inne ryby ale one tak nie ryją dna.
-
Polityka PZW...
Wielotnie zarybienia jaziem ( okrutnym drapieżcą... narybku w ilościach dopuszczonych przez ISR w operacie doprowadziły do tego iż na moich dwóch zaporówkach ... ) wygineła prawie płoć , oraz leszcz choć bidok leszcz jeszcze funkcjonuje....nie wspomnę o linie którego prawie nima...
To co zostanie po jaziu mordercy narybku - dobija boleń ( którego wpuścli kilka lat temu ...a tak wpuszczmy bo widowiskowe ma uderzenia... ) i z małego zarybienia rozrusł się do plagi... a że nie wszyscy umieją go złowić żyje sobie spokojnie i żre wszystko...
Teraz debile zaczeły wpuszczać karasia japońca - tani , szybko sie pleni , łatwo go złowić .... - chłopy do gara będą mieli jak znalazł....
i taka to polityka zarybieniowa..
Zaytacie co ze szczupakiem , sandaczem... a jakże zarybieją wylengiem tego roczym w ilości 250 000 szt na rok.... sandacza - jest jest a że chłopy walą go juz w łeb w długości 35cm to inna sprawa...
-
Z tym jaziem to prawda. W moim okręgu jest podobnie. Wpuszczają jazia i bolenia, a potem zarybiają narybkiem, który zostanie przez nie pochłonięty w bardzo dużej części. Zdaję sobie sprawę, że narybek ma małą przeżywalność, ale po co mu jeszcze utrudniać życie?
-
Panowie, odnośnie polityki, to moje przesłanie było takie, że ludzie w Polsce nie myślą, nie kierują się dobrem ogólnym, takim jakie mogłoby nastąpić za lat 5 czy 10, ale biorą to co mogą tu i teraz. Nie ma u nas normalnego 'zasiewania', nie ma też i 'plonów'. Większość ludzi zarzucająca komuś coś (były wspomniany prezydent), krytykuje go niemiłosiernie, jednak na jego miejscu bez wahania zrobiliby to samo. To jest brak konsekwencji, fałsz, dodatkowo zaskakuje fakt - łatwość z jaką takimi ludźmi się manipuluje.
Nie wiem, czy się zastanawialiście, ale w Polsce trudno aby zwyciężył rozsądek. Nie wygrywa on w polityce, triumfuje populizm, jak więc spodziewać się, że wygra on w wędkarstwie? Tak naprawdę ogół wędkujących można łatwo zadowolić, waląc do wody gatunki łatwe do złowienia, 'smaczne' (tutaj trzeba mieć świadomość, że dla tych ludzi wszystko jest smaczne), które rozwalają polskie ekosystemy, niszcząc równowagę gatunkową.
Maciek bardzo słusznie wspomina o dziwnej polityce zarybiania gatunkami niepotrzebnymi, przynajmniej z punktu widzenia ekologicznego. Jednak często będzie to robione po to, aby z jednej strony zadowolić magistrów rybactwa z IRŚ (wiązanie biomasy, redukcja drobnicy innymi gatunkami, zarobek dla znajomków prowadzących ośrodki zarybieniowe itd), z drugiej aby wędkarze mieli łatwe mięcho, takie, które rośnie szybko. Dochodzi do kuriozum, bo zamiast bronić ze wszech miar szczupaka, szuka się innych dróg. W Polsce już dawno powinny panować drakońskie przepisy związane z ochroną tego gatunku, dzięki którym powinien on występować w odpowiednim rozmiarze i liczbie. Ale mamy do czynienia z jednej strony z rybackim podejściem - czyli duże sztuki są 'be', 'cacy' są te, które są do handlu (1-3 kg), z drugiej zaś nikomu sie nie chce ruszyć tyłka za przeproszeniem, aby nauczyć wędkarzy dbania o te ryby, obchodzenia się z nimi, dodatkowo wprowadzenia odpowiednich przepisów i limitów, regulujących zabieranie. Zaczyna się błędne koło, którego największymi idiotyzmami jest opinia pseudonaukowców (tak - pseudo, bo jak się zapłaci, to udowodnią wszystko czego chce zainteresowany), że na Zalewie Zegrzyńskim potrzeba rybaków aby było 'dobrze' wędkarzom.
Panowie, ludzie, nawet jeżeli upadnie PZW, nie zmienią swojego myślenia. Dalej będą chcieli 'benefitów', populizmu, zagłosują na tego, co da więcej. To co pokazałem, to nie jest cecha dotycząca wędkarzy, to jest cecha polska, narodowa. Dlatego tu trzeba czegoś więcej aby to zmienić! Wątek nazwałem 'Polskie wody - dlaczego jest tak źle?' - ponieważ uzmysłowiłem sobie, że to zło to nie jest tylko zwykła pazerność wędkarzy i prezesów PZW. To jest ogólna tendencja - gdzie ludzie nie chcą słuchać racjonalnego głosu, mówiącego o sianiu i hodowaniu, aby zebrać plony. Oni chcą tu i teraz, nieważne skąd, nie ważne jak. Oni mają prawa, im się należy, ma być. Nie ma? A więc ktoś oszukał, ukradł... Ale że sami biorą ponad miarę, tego nie chcą uznać za kradzież. I to jest ból właśnie. Bo uznają, że oni mają prawo do nagięcia przepisów, naruszenia równowagi, inni zaś już nie za bardzo.
Wniosek? Trzeba działać na wszystkich frontach, ale podstawowym jest praca nad nowym prawem. Ludziom trzeba narzucić pewne rzeczy, bo przemawiać do pazernej gawiedzi i przekonywać ich o słuszności, jest tak skuteczne, jak tłumaczenie psu, aby nie zeżarł wszystkiego za jednym razem. Trzeba przepisów, dobrych i na miarę dzisiejszych czasów, aktualnego stanu wód. Ale to łatwe ne jest, bo mamy naprzeciwko skostniałych magistrów rybactwa, pazernych ludzi z ZG, ludzi z RZGW, którzy dali gdzieś ciała i 'zgubili' ryby w zbiornikach, i obnażanie tego faktu nie jest im na rękę.
Nasze forum nie jest może 'drapieżnikowe', ale chyba najsłuszniejszą rzeczą jest walka o szczupaka i jego prawidłową ilość w wodach, górne wymiary ochronne i dłuższy okres ochronny (do końca maja), drastyczne zmniejszenie limitów. Dodatkowo można działać na polu karasia pospolitego, bo to świetny przykład ochrony ginącego gatunku i nieracjonalnej polityki państwa.
Uświadamianie wędkarzy? Powoli zaczynam się przekonywać do tego, że trzeba większość wysiłku skierować na pole pracy z młodym pokoleniem, trzeba stawiać na nich, otworzyć się na nich, jak najbardziej zachęcać do wędkarstwa. Bo przekonywanie starszych to ciężka robota, to uczenie starego psa nowych sztuczek. W pewnym momencie nasza racja stanie się na tyle mocna, że będzie można pójść za ciosem. Bo teraz jest to praktycznie niewykonalne. Bo ludzie chcą populizmu, chcą aby im dawano, a nie zabierano. I jak przyjdzie co do czego, poprą 'czarodzieja' co obieca złote góry, a nie kogoś kto jest racjonalną osobą, obiecującą coś co trzeba wypracowywać latami.
-
Panowie, odnośnie polityki, to moje przesłanie było takie, że ludzie w Polsce nie myślą, nie kierują się dobrem ogólnym, takim jakie mogłoby nastąpić za lat 5 czy 10, ale biorą to co mogą tu i teraz. Nie ma u nas normalnego 'zasiewania', nie ma też i 'plonów'. Większość ludzi zarzucająca komuś coś (były wspomniany prezydent), krytykuje go niemiłosiernie, jednak na jego miejscu bez wahania zrobiliby to samo. To jest brak konsekwencji, fałsz, dodatkowo zaskakuje fakt - łatwość z jaką takimi ludźmi się manipuluje.
Nie wiem, czy się zastanawialiście, ale w Polsce trudno aby zwyciężył rozsądek. Nie wygrywa on w polityce, triumfuje populizm, jak więc spodziewać się, że wygra on w wędkarstwie? Tak naprawdę ogół wędkujących można łatwo zadowolić, waląc do wody gatunki łatwe do złowienia, 'smaczne' (tutaj trzeba mieć świadomość, że dla tych ludzi wszystko jest smaczne), które rozwalają polskie ekosystemy, niszcząc równowagę gatunkową.
Maciek bardzo słusznie wspomina o dziwnej polityce zarybiania gatunkami niepotrzebnymi, przynajmniej z punktu widzenia ekologicznego. Jednak często będzie to robione po to, aby z jednej strony zadowolić magistrów rybactwa z IRŚ (wiązanie biomasy, redukcja drobnicy innymi gatunkami, zarobek dla znajomków prowadzących ośrodki zarybieniowe itd), z drugiej aby wędkarze mieli łatwe mięcho, takie, które rośnie szybko. Dochodzi do kuriozum, bo zamiast bronić ze wszech miar szczupaka, szuka się innych dróg. W Polsce już dawno powinny panować drakońskie przepisy związane z ochroną tego gatunku, dzięki którym powinien on występować w odpowiednim rozmiarze i liczbie. Ale mamy do czynienia z jednej strony z rybackim podejściem - czyli duże sztuki są 'be', 'cacy' są te, które są do handlu (1-3 kg), z drugiej zaś nikomu sie nie chce ruszyć tyłka za przeproszeniem, aby nauczyć wędkarzy dbania o te ryby, obchodzenia się z nimi, dodatkowo wprowadzenia odpowiednich przepisów i limitów, regulujących zabieranie. Zaczyna się błędne koło, którego największymi idiotyzmami jest opinia pseudonaukowców (tak - pseudo, bo jak się zapłaci, to udowodnią wszystko czego chce zainteresowany), że na Zalewie Zegrzyńskim potrzeba rybaków aby było 'dobrze' wędkarzom.
Panowie, ludzie, nawet jeżeli upadnie PZW, nie zmienią swojego myślenia. Dalej będą chcieli 'benefitów', populizmu, zagłosują na tego, co da więcej. To co pokazałem, to nie jest cecha dotycząca wędkarzy, to jest cecha polska, narodowa. Dlatego tu trzeba czegoś więcej aby to zmienić! Wątek nazwałem 'Polskie wody - dlaczego jest tak źle?' - ponieważ uzmysłowiłem sobie, że to zło to nie jest tylko zwykła pazerność wędkarzy i prezesów PZW. To jest ogólna tendencja - gdzie ludzie nie chcą słuchać racjonalnego głosu, mówiącego o sianiu i hodowaniu, aby zebrać plony. Oni chcą tu i teraz, nieważne skąd, nie ważne jak. Oni mają prawa, im się należy, ma być. Nie ma? A więc ktoś oszukał, ukradł... Ale że sami biorą ponad miarę, tego nie chcą uznać za kradzież. I to jest ból właśnie. Bo uznają, że oni mają prawo do nagięcia przepisów, naruszenia równowagi, inni zaś już nie za bardzo.
Wniosek? Trzeba działać na wszystkich frontach, ale podstawowym jest praca nad nowym prawem. Ludziom trzeba narzucić pewne rzeczy, bo przemawiać do pazernej gawiedzi i przekonywać ich o słuszności, jest tak skuteczne, jak tłumaczenie psu, aby nie zeżarł wszystkiego za jednym razem. Trzeba przepisów, dobrych i na miarę dzisiejszych czasów, aktualnego stanu wód. Ale to łatwe ne jest, bo mamy naprzeciwko skostniałych magistrów rybactwa, pazernych ludzi z ZG, ludzi z RZGW, którzy dali gdzieś ciała i 'zgubili' ryby w zbiornikach, i obnażanie tego faktu nie jest im na rękę.
Nasze forum nie jest może 'drapieżnikowe', ale chyba najsłuszniejszą rzeczą jest walka o szczupaka i jego prawidłową ilość w wodach, górne wymiary ochronne i dłuższy okres ochronny (do końca maja), drastyczne zmniejszenie limitów. Dodatkowo można działać na polu karasia pospolitego, bo to świetny przykład ochrony ginącego gatunku i nieracjonalnej polityki państwa.
Uświadamianie wędkarzy? Powoli zaczynam się przekonywać do tego, że trzeba większość wysiłku skierować na pole pracy z młodym pokoleniem, trzeba stawiać na nich, otworzyć się na nich, jak najbardziej zachęcać do wędkarstwa. Bo przekonywanie starszych to ciężka robota, to uczenie starego psa nowych sztuczek. W pewnym momencie nasza racja stanie się na tyle mocna, że będzie można pójść za ciosem. Bo teraz jest to praktycznie niewykonalne. Bo ludzie chcą populizmu, chcą aby im dawano, a nie zabierano. I jak przyjdzie co do czego, poprą 'czarodzieja' co obieca złote góry, a nie kogoś kto jest racjonalną osobą, obiecującą coś co trzeba wypracowywać latami.
Nic dodać - nic ująć ! :bravo: :bravo: :bravo: dobry post :thumbup:
-
Lucjan,
bardzo dobry tekst :thumbup: . Trochę nawiązywałem do tego co napisałeś na wcześniejszym etapie dyskusji.
Zmiany nie nastąpią od razu. Potrzebujemy na to 20 do 30 lat i powolnej, żmudnej edukacji. Te wszystkie wnioski, które opisujesz biorą się z Twoich własnych doświadczeń, zdobytej wiedzy, odpowiedniej edukacji i książek. Ludzie z natury są leniwi i jeżeli nie nauczy się młodego człowieka jak korzystać z wiedzy i jak weryfikować informacje oraz jak przełożyć to na praktykę życia codziennego to później często nie ma już na to szans.
Często rozmawiam ze znajomymi na różne tematy i próbuje się dowiedzieć w jaki sposób podjęli oni jakąś decyzję, czym się kierowali idąc do urny wyborczej albo biorąc kredyt. Odpowiedź okazuje się często zaskakująca, chodź w większości są to dobrze wykształceni ludzie. Jednak, ze względu na pracę, dzieci, wygodę czy brak czasu okazuje się, że popełnili błąd (do którego się często po fakcie przyznają) ;mogli wybrać lepiej, kredyt wziąć taniej, samochód kupić sprawdzony itp. Oczywiście każdemu to się zdarza ale jeżeli polega się na tym co się usłyszy w mediach, reklamie, plotkach to później okazuje się, że po raz kolejny podjęliśmy złą decyzję. Z podejściem do wędkarstwa i w ogóle do przyrody jest tak samo. Od większości wędkarzy dowiemy się, że po to łowi się ryby, żeby je jeść, od właścicieli domów, że palenie plastiku w piecu jest ok., a efekt cieplarniany to spisek ekologów. Dłużnik ci powie, że nie spłaca kredytu bo to wina banku a przecież mogli mu kredytu nie dawać. Arab okazuje się siedliskiem szkodliwych bakterii a murzyn na pewno ma niskie IQ. Minister środowiska dopytuje czy smugi kondensacyjne to nie próba rozpylania nad Polską szkodliwych związków chemicznych. To tylko przykłady, które albo są komunikowane w mediach albo usłyszane "na żywo". Człowiek, który czyta, podróżuje i nie kończy swojej edukacji wraz z otrzymaniem dyplomu (gradacja stopnia edukacji oczywiście ma tu znaczenie) z reguły takich bzdur nie opowiada i również nie przekaże ich swojej rodzinie "w darze" ojcowskiej czy matczynej wiedzy.
Pewnie żaden z nas, nie nauczy swojego syna jeść brzany i wrzucać kiepy do wody. Niestety duża część nauczy i dlatego to forum jest tak ważne bo pozwala edukować i zachęcać do innego punktu widzenia. Na dodatek za jego uczestnikami stoi wiedza, doświadczenie i myślenie przyczynowo - skutkowe. Przy takiej postawie i merytorycznych argumentach powoli wizerunek wędkarstwa będzie się zmieniał. Ja przynajmniej jednego wędkarza do wypuszczania ryb przekonałem a syn jeszcze musi trochę dorosnąć i mam nadzieje, że również będzie postępował właściwie :)
-
Gratuluję dobrych tekstów i ogólnie przebiegu dyskusji :)
BTW,
dla mnie to każdy może pisać, o czym chce, nawet o polityce - byle było kulturalnie i bez osobistych ataków.
-
Lucjan,
bardzo dobry tekst :thumbup: . Trochę nawiązywałem do tego co napisałeś na wcześniejszym etapie dyskusji.
Zmiany nie nastąpią od razu. Potrzebujemy na to 20 do 30 lat i powolnej, żmudnej edukacji. Te wszystkie wnioski, które opisujesz biorą się z Twoich własnych doświadczeń, zdobytej wiedzy, odpowiedniej edukacji i książek. Ludzie z natury są leniwi i jeżeli nie nauczy się młodego człowieka jak korzystać z wiedzy i jak weryfikować informacje oraz jak przełożyć to na praktykę życia codziennego to później często nie ma już na to szans.
Często rozmawiam ze znajomymi na różne tematy i próbuje się dowiedzieć w jaki sposób podjęli oni jakąś decyzję, czym się kierowali idąc do urny wyborczej albo biorąc kredyt. Odpowiedź okazuje się często zaskakująca, chodź w większości są to dobrze wykształceni ludzie. Jednak, ze względu na pracę, dzieci, wygodę czy brak czasu okazuje się, że popełnili błąd (do którego się często po fakcie przyznają) ;mogli wybrać lepiej, kredyt wziąć taniej, samochód kupić sprawdzony itp. Oczywiście każdemu to się zdarza ale jeżeli polega się na tym co się usłyszy w mediach, reklamie, plotkach to później okazuje się, że po raz kolejny podjęliśmy złą decyzję. Z podejściem do wędkarstwa i w ogóle do przyrody jest tak samo. Od większości wędkarzy dowiemy się, że po to łowi się ryby, żeby je jeść, od właścicieli domów, że palenie plastiku w piecu jest ok., a efekt cieplarniany to spisek ekologów. Dłużnik ci powie, że nie spłaca kredytu bo to wina banku a przecież mogli mu kredytu nie dawać. Arab okazuje się siedliskiem szkodliwych bakterii a murzyn na pewno ma niskie IQ. Minister środowiska dopytuje czy smugi kondensacyjne to nie próba rozpylania nad Polską szkodliwych związków chemicznych. To tylko przykłady, które albo są komunikowane w mediach albo usłyszane "na żywo". Człowiek, który czyta, podróżuje i nie kończy swojej edukacji wraz z otrzymaniem dyplomu (gradacja stopnia edukacji oczywiście ma tu znaczenie) z reguły takich bzdur nie opowiada i również nie przekaże ich swojej rodzinie "w darze" ojcowskiej czy matczynej wiedzy.
Pewnie żaden z nas, nie nauczy swojego syna jeść brzany i wrzucać kiepy do wody. Niestety duża część nauczy i dlatego to forum jest tak ważne bo pozwala edukować i zachęcać do innego punktu widzenia. Na dodatek za jego uczestnikami stoi wiedza, doświadczenie i myślenie przyczynowo - skutkowe. Przy takiej postawie i merytorycznych argumentach powoli wizerunek wędkarstwa będzie się zmieniał. Ja przynajmniej jednego wędkarza do wypuszczania ryb przekonałem a syn jeszcze musi trochę dorosnąć i mam nadzieje, że również będzie postępował właściwie :)
Mądrze napisane! :thumbup:
-
Ja myślę, że będzie lepiej jak pewne pokolenie wędkarzy odejdzie na wędkarską emeryturę. Znalezione w internetach :facepalm:
(https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2017/07/d1faa8f585a5eb140bcdbf38a051a92d.jpg)
-
Patrząc na brzuch tego "doświadczonego łowcy", to ze trzy sztuki już zeżarł.
-
Drugiego chyba przed chwilą zeżarł...
Edit: Nie przeczytalem wpisu Zbyszka...
-
To tak w duchu tematu, zdjęcie z mojej ostatniej wyprawy, 3 wędki w wodzie i jaaazda.... :facepalm:
-
I co można zrobić, to mnie dobija. Pójdziesz zwrócić uwagę to ryzykujesz, że Cię zlinczują ci wszyscy solidarni "wędkarze", bo wtedy oczywiście jesteś społeczniak, a to przecież najgorsze. A dzwonić na służby? Kto przyjedzie?
Braciak widział jak ktoś łowił na zamkniętym porcie, ale po dziesiątym pustym telefonie odechciało mu się próbować.
-
Ja myślę, że będzie lepiej jak pewne pokolenie wędkarzy odejdzie na wędkarską emeryturę. Znalezione w internetach :facepalm:
Patrząc na brzuch tego "doświadczonego łowcy", to ze trzy sztuki już zeżarł.
Drugiego chyba przed chwilą zeżarł...
Edit: Nie przeczytalem wpisu Zbyszka...
Nie myślcie że bronie tego "doświadczonego łowcę", nie znam, nie widziałem go nigdy, ale zdjęcie pokazuje wielkiego suma na ławce, skąd wiecie, gdzie został złowiony? Ja słyszałem o łowiskach, gdzie właściciele proszą o odłowienie tego szkodnika, kiedyś wpuścili i teraz "d..a zbita" ;) nic nie rośnie, wszystko wyjedzone.
Nie można na podstawie tylko zdjęcia kogoś szufladkować, choć w 90% wypadków i takich zdjęć, mamy pewnie rację. :) Ale nie róbmy takich rzeczy tutaj, wydaje mi się że jesteśmy ponad to.
To tak w duchu tematu, zdjęcie z mojej ostatniej wyprawy, 3 wędki w wodzie i jaaazda.... :facepalm:
Zgłosiłeś kłusola/mięsiarza, czy tylko fotkę na forum chciałeś wstawić? :facepalm:
A nawiązując do tematu, dlaczego jest tak źle? Bo nie ma kontroli nad wodą, to jest tak proste, że aż boli.
Czy uważacie że PSR/SSR nie wie gdzie kłusują? Nie wiedzą gdzie jechać, żeby skutecznie kontrolować? Dobrze wiedzą! Jeśli chodzi o SSR to nawet z definicji są to społecznicy i tu zarzucić nie ma im co. Natomiast jeśli PSR by miało wymierne korzyści, czyli mówiąc kolokwialnie premię do pensji za ujawnione przewinienia i to zarówno popełniane przez wędkarzy jak i przez rybaków, to kontrole by były bardzo częste. I nawet te niedorzeczne na dzień dzisiejszy wymiary i okresy ochronne były by do przełknięcia. Nawet niskie kary rzędu 100-200 zł też by przeszły, dostając co sobotę 100 zł mandatu to miesięcznie mamy 400 zł dla takiego mięsiarza. A to już boli bo z emerytury i renty można to pobrać. 2-3 miesiące i większość będzie stosować się do wymiarów i limitów. No cóż grantów PSR nie ma z ujawnionych spraw, to i starają się ile mogą, tzn. niezbędne minimum.
-
Telefon w dłoń i dzwonić na policje/SSR >:(
Chociaż zezwolenie straci...
-
Co do zatrucia Warty...
http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/poznan/a/sa-zarzuty-za-zatrucie-warty-wiemy-dla-kogo,12290936/?sso_token=eyJhbGciOiJSUzI1NiIsImtpZCI6InZlcjEiLCJ0eXAiOiJKV1QifQ.eyJpZCI6InNzby1lNzZkNjM2MjdjN2ZkNDhlNDA1ZGM5YzcyYmNlZmVjZSIsInJlcXVlc3RfaWQiOiIzRDQ0NjY5MzRCOThDNzA2IiwiZXhwIjoxNTAwNzI3OTQ3fQ.UevAQgXjyyZAWwm-O7Z0r1N2eRARPDNSeMcbOrBgT9b_qu0JCvw9LWGGIIlO2LdOEUU-RT6KdFJ_ir9E1k3pUcWFhBzF8ymx6Bm3GGlChOu6FhZb2VSUBqF1PNn6MdOlQo3wh-FhdEsU6KmOUWpI5tdxrLomRL5SBb4hJRvLFzE
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Zgłosiłeś kłusola/mięsiarza, czy tylko fotkę na forum chciałeś wstawić? :facepalm:
Niestety nie zgłosiłem bo koleś dość szybko się zawinął, a było to w takim miejscu gdzie zanim ktokolwiek by dojechał/przypłynął to ruski rok by minął. Niemniej następnym razem jeśli go zobaczę to zgłoszę go mimo wszystko.
-
Wszyscy robią takie rzeczy z czystą premedytacja, a później tłumaczą się głupotą. Nawet jak zapłacą za licencję to później są dumni, że ją złamali. Na zwróconą uwagę są zdziwieni. Walą głupa, że nie czytali i takie tam inne. Taki jest charakter tych ludzi. Jedni zrozumieja, drudzy mogą dać w zęby.