Spławik i Grunt - Forum
INNE => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Morgoth13 w 23.09.2017, 18:06
-
Hejka
To co dziś znalazłem w necie jest masakryczne. W Fordonie (dzielnica Bydgoszczy, w której mieszkam) porozrzucano takie oto coś:
(http://bi.gazeta.pl/im/2c/5f/15/z22412332V,Podrzucone-mieso.jpg)
Tu link do artykułu, niestety nie jest to artykuł otwarty i sam go nie widziałem w całości http://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/7,48722,22412310,uwaga-zwyrodnialcy-podkladaja-psom-mieso-z-metalowymi-haczykami.html#BoxLokBydLink (http://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/7,48722,22412310,uwaga-zwyrodnialcy-podkladaja-psom-mieso-z-metalowymi-haczykami.html#BoxLokBydLink)
-
Było takie coś w Krakowie i innych miastach. Osoba która to robi to wyjątkowy sku*****. Niezależnie czy ktoś lubi koty/psy to znęcanie się nad nimi to czyste ku*****!
-
To jest po prostu niewyobrażalne. >:O >:O
-
Brak słów na takie zachowania. Mam nadzieję, że winni szybko zaczną oglądać świat zza krat.
-
Co trzeba mieć w głowie, aby takie rzeczy robić...
-
:o
Jakim trzeba być bydlęciem...
-
Zatlukł bym jakbym złapał. Na spokojnie i bez żalu. Czulby ze cierpi.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
-
U mnie na osiedlu wszędzie były plakaty z haczykami w karmie, aby psów nie puszczać bez smyczy.
Kilka psów wylądowało na ostrym dyżurze. Było też o tym w gazetach.
Zbyt wielu przekleństw musiałbym użyć aby opisać co zrobiłbym jakbym złapał takiego śmiecia!
-
Nie rozumiem, co trzeba mieć w głowie i jak upośledzonym psychicznie trzeba być, by robić takie rzeczy. Brak słów.
-
Łukasz ja napiszę za Ciebie - wbiłbym mu te haki w jajca >:O
-
Całe szczęście, że moja piesunia bardzo rzadko próbuje coś smykać na dworze. Non stop mam ją na widoku choć chodzi luzem.
Ktoś taki jest po prostu chory psychicznie, nie ma innej opcji.
-
Jestem za eutanazją.
-
Szkoda, że obrońcy zwierząt nie lamentują gdy zdarzy się cos takiego:
http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/psy-zagryzly-kobiete-w-kraczewicach-sledztwo-umorzone,n,1000157412.html (http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/psy-zagryzly-kobiete-w-kraczewicach-sledztwo-umorzone,n,1000157412.html)
Nie jestem za takimi zwyrodniałymi metodami eliminacji psów - ale to co się dzieje z wałęsającymi się pchlarzami to mnie powala. Dużo jeżdżę rowerem i czasem nie ma dnia abym nie był atakowany przez co najmniej jednego. A najgorzej jak jest ich kilka i otaczają jak wataha. Takie zdarzenie to efekt braku hycli. Moja Matulka opowiada mi, że kiedyś hycel wyłapywał psy i jak ktoś się nie zgłaszał to go usypiano. Wówczas nie byłoby problemu takiego jak ten.
-
A to już insza inszość.
Pozostawianie mięsa z haczykami... to nie mieści się absolutnie w ramach człowieczeństwa. Taką bestię należałoby spalić, a prochy rozsypać nad jakimś bagnem.
Natomiast... u mnie np. sąsiadka ma kotkę, która co rok jest dwa razy w ciąży. A potem ona te kociaki topi i zakopuje w ogrodzie. "Cholera, już nie mam gdzie kopać, wszędzie kości". Ale do łba nie przyjdzie, żeby ją wysterylizować. A jak o tym wspomnisz, to patrzy na ciebie jak na debila. Przecież to kosztuje. Co ona na kota będzie wydawać?
Psy łażą po ulicach, srają, szczekają. Jak zostawię bramę otwartą, włażą mi na podwórko i obszczywają dom.
Mamy piękne sklepy, wieżowce, autostrady porobili... a pod wieloma względami nadal jesteśmy trzecim światem.
-
Szkoda, że obrońcy zwierząt nie lamentują gdy zdarzy się cos takiego:
http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/psy-zagryzly-kobiete-w-kraczewicach-sledztwo-umorzone,n,1000157412.html (http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/psy-zagryzly-kobiete-w-kraczewicach-sledztwo-umorzone,n,1000157412.html)
Nie jestem za takimi zwyrodniałymi metodami eliminacji psów - ale to co się dzieje z wałęsającymi się pchlarzami to mnie powala. Dużo jeżdżę rowerem i czasem nie ma dnia abym nie był atakowany przez co najmniej jednego. A najgorzej jak jest ich kilka i otaczają jak wataha. Takie zdarzenie to efekt braku hycli. Moja Matulka opowiada mi, że kiedyś hycel wyłapywał psy i jak ktoś się nie zgłaszał to go usypiano. Wówczas nie byłoby problemu takiego jak ten.
Chyba tym rowerem jeździsz po Ukrainie :) Nie słyszałem o takich problemach w Polsce. Tym bardziej o tym, aby ludzie byli atakowani 'prawie codziennie'. Jeżeli pies atakuje, to raczej w granicach swojego terytorium, a to jak go wytresowano, to już sprawa właściciela, nie zamknięta furtka itd. Niestety, jak ten jest głupi, to pies mądrym nie będzie, bo nauczony zostanie własnie, że trzeba atakować, 'gonić obcych'. Pies co sobie lata samopas nie powinien być agresywny, chyba że ty jesteś :)
Niestety, tutaj nie trzeba hycla, ale edukacji. Świadomość wielu ludzi jest bardzo niska, stąd częste złe traktowanie psów na wsiach, traktowanie ich bez żadnego miłosierdzia.
W UK nie ma hycli, nie ma tez bezpańskich psów. Natomiast są organizacje, które reagują gdy zwierzęta są maltretowane, i to ostro. Nie dopuszcza się niebezpiecznych ras, nie pozwala na krzyżówki. Niestety, głównie czarni i biali 'czarni' muszą mieć jakiegoś 'świniopsa' przy sobie, dla szpanu, dla dodania powagi, tak jak nóż jest prawie 'obowiązkowy'. To oni głównie są sprawcami wielu 'wypadków'. Jest tutaj ścisły związek z IQ ;)
Żyjemy w XXI wieku, i czasy hycli mam nadzieję się skończyły. To nie jest rozwiązanie, to jest walka ze skutkami a nie przyczynami.
-
Luk w miastach tak a na wsi już gorzej, wypuszcza się psy na samopas bo w lesie się wykarmi. Niektórzy myśliwi więcej strzelają do psów i kotów jak do innej zwierzyny. Powoli się to zmienia ale powoli.
a to jak go wytresowano, to już sprawa właściciela, nie zamknięta furtka itd. Niestety, jak ten jest głupi, to pies mądrym nie będzie, bo nauczony zostanie własnie, że trzeba atakować, 'gonić obcych'. Pies co sobie lata samopas nie powinien być agresywny, chyba że ty jesteś :)
Wybacz ale jak pies wyleci na Ciebie z "paszczą" bo właściciel zapomni zamknąć bramy/furtki to problem masz Ty nie właściciel (OK on później).
A z głodu to nie będzie agresywny? Może ten oswojony nie ale zdziczały już będzie.
-
Mowa o tym, że to ludzie nie potrafią zadbać o zwierzęta. Więc hycel tu wiele nie pomoże, natomiast będzie źródłem frustracji tych, którzy stracą swoje psy... Bo hycel na czymś musi zarabiać. On nie będzie się uganiał za psami po wsiach,polach i lasach, ale robił to co proste.
Jeżeli jesteś atakowany przez psa oczywiście, ze trzeba zwiewać :) Właściciel jednak powinien za to odpowiadać, pies zaś powinien być, jeżeli stwierdzi się u niego agresję, i co ważne pogryzł kogoś, uśpiony. Chyba, że są jakieś okoliczności łagodzące.
Zapewniam, że to da się pogodzić. Na przykład można przyjmować psy do schronisk. Jeżeli jednak tych nie ma lub nie ma w nich miejsca, ludzie podli będą psy wywozić do lasu i tak dalej i dalej :facepalm: Pamiętam jeden przypadek hycla, w jakimś mieście, który łapał psy, które były usypiane i spalane. Jak się okazało, miał płacone od sztuki. Ludzie zgłaszali w wielkiej liczbie utratę swoich psów, sprawa wyszła dopiero po kilku latach na jaw. Oczywiście była to mała klika osób, robiących biznes w ten sposób.
-
Psy czy koty ze schroniska to najlepszy pomysł na pomoc zwierzętom! Coś o tym wiem ;)
Ja nie idę z psem na zakupy i nie zostawiam go przed sklepem niezależnie od pogody czy czasu a pies czeka przed wejściem a widuję takich co zostawiają psa na asfalcie przy 30 stopniach C w Słońcu a przywiązywanie do drzewa w lesie...
A o wiedzy ludzi o psach to mi nawet nie mów: karmienie ich "wegańskim" jedzeniem czy jedna taka "Pani" karmiła psa mlekiem - tylko mlekiem ze sklepu. :facepalm:
Pies to nie zabawka, to członek rodziny i nawet w PL były przypadki, że ludzie nie opuszczali domów przy powodzi dopóki nie ewakuowali krów czy koni a psy i koty brali z sobą. Jeszcze wiara w człowieczeństwo we mnie nie umarła ale co robią niektórzy to "mózg w poprzek staje".
-
Chyba tym rowerem jeździsz po Ukrainie :) Nie słyszałem o takich problemach w Polsce. Tym bardziej o tym, aby ludzie byli atakowani 'prawie codziennie'. Jeżeli pies atakuje, to raczej w granicach swojego terytorium, a to jak go wytresowano, to już sprawa właściciela, nie zamknięta furtka itd. Niestety, jak ten jest głupi, to pies mądrym nie będzie, bo nauczony zostanie własnie, że trzeba atakować, 'gonić obcych'. Pies co sobie lata samopas nie powinien być agresywny, chyba że ty jesteś :)
Widać, że rowerem jeździłeś w Polsce ostatni raz w dzieciństwie - bez urazy, tylko stwierdzam fakt.
Poczytaj fora dla rowerzystów, popytaj rowerzystów, a wtedy poznasz prawdę.
Zwłaszcza w Polsce B, a nie w jakimś "Konstancinie". Zwłaszcza w tzw. "przysiółkach", gdzie mało kto zagląda - a ja lubię takie klimaty.
Ostatni raz zgłaszałem na Policję przypadek Rottweilera, który przez dziurę w płocie pewnej firmy wychodził sobie na spacer i Bogu dzięki, że wówczas byłem z dala i nie kwapił się aby mnie gonić, bo drzew wokół brak, a ja nawet roweru wówczas nie miałem, bo chciałem się przespacerować dla zdrowia. I było to na obrzeżach Zamościa - czyli można by rzec, że do Ukrainy niedaleko ;) Wspomnę, że Policja ma takie zgłoszenia trochę w du..., bo dla nich sprawa się zaczyna dopiero gdy pojawi się denat. Tak więc nie dziwmy się, że niektórzy nie wytrzymują i biorą sprawy w swoje ręce. Myślę, że gdyby mnie lub bliskich spotkało jakieś nieszczęście to również mógłbym nie wytrzymać, zwłaszcza gdyby wymiar sprawiedliwości to olał.
A prawda jest taka, że od czasu kiedy zakazano trzymania psów na łańcuchach - w posesjach o dziurawych lub zdemolowanych płotach psy sobie latają gdzie chcą. A na noc nawet są wypuszczane, aby się same wyżywiły polując na dziką zwierzynę. To wiem od pewnego myśliwego akurat ale widzę że Kadłubek też o tym wspomina.
PS: Mój dystans w tym roku od wiosny to ponad 5 000km, a rok zwykle zamykam cyfrą - 8 000 - 11 000km więc wiem, o czym piszę. ;)
-
Kiedyś ktoś "podał" psu mojego ojca mięso z pociętymi żyletkami (owczarek niemiecki). Pies umierał w strasznych cierpieniach. Weterynarz przyjechał i zabrał psa na sekcję zwłok.
Jak bym dorwał kogoś kto tak postępuje to bym go chyba skórę z niego zerwał.
-
A to już insza inszość.
Pozostawianie mięsa z haczykami... to nie mieści się absolutnie w ramach człowieczeństwa. Taką bestię należałoby spalić, a prochy rozsypać nad jakimś bagnem.
Natomiast... u mnie np. sąsiadka ma kotkę, która co rok jest dwa razy w ciąży. A potem ona te kociaki topi i zakopuje w ogrodzie. "Cholera, już nie mam gdzie kopać, wszędzie kości". Ale do łba nie przyjdzie, żeby ją wysterylizować. A jak o tym wspomnisz, to patrzy na ciebie jak na debila. Przecież to kosztuje. Co ona na kota będzie wydawać?
Psy łażą po ulicach, srają, szczekają. Jak zostawię bramę otwartą, włażą mi na podwórko i obszczywają dom.
Mamy piękne sklepy, wieżowce, autostrady porobili... a pod wieloma względami nadal jesteśmy trzecim światem.
Ludzie właśnie mają takie myślenie, a wiele lecznic zaczyna za darmo sterylizację robić...
-
A prawda jest taka, że od czasu kiedy zakazano trzymania psów na łańcuchach - w posesjach o dziurawych lub zdemolowanych płotach psy sobie latają gdzie chcą. A na noc nawet są wypuszczane, aby się same wyżywiły polując na dziką zwierzynę. To wiem od pewnego myśliwego akurat ale widzę że Kadłubek też o tym wspomina.
PS: Mój dystans w tym roku od wiosny to ponad 5 000km, a rok zwykle zamykam cyfrą - 8 000 - 11 000km więc wiem, o czym piszę. ;)
Z tym wypuszczaniem to czasem się nie dziwię myśliwym, że strzelają do psów choć jestem za chronieniem ich bo one dostają za właściciela, sam parę razy pomagałem odłowić (w pułapkę i żywe) psy.
Lekki OT:
Ładny wynik, mi pewnie by nogi odpadły :P
-
A prawda jest taka, że od czasu kiedy zakazano trzymania psów na łańcuchach - w posesjach o dziurawych lub zdemolowanych płotach psy sobie latają gdzie chcą. A na noc nawet są wypuszczane, aby się same wyżywiły polując na dziką zwierzynę. To wiem od pewnego myśliwego akurat ale widzę że Kadłubek też o tym wspomina.
Nie rozumiem takiego toku myślenia, bo niby co chcesz przekazać? Że trzymanie psów na łańcuchach to najlepszy sposób na uniknięcie wiele problemów? Przecież nawet dziecko poprawnie połączy te dwie sprawy, czyli uwiązanego psa i brak zagrożenia z jego strony dla osób postronnych. Równie dobrze można powiedzieć, że kiedyś, gdy nie było internetu, idioci nie mieli tyle do powiedzenia. Czy rozwiązaniem problemu jest internet dla wybranych? Dla wybranych przez lokalnego działacza partyjnego, sołtysa, księdza czy dyrektora szkoły? Nie! Jedynym rozwiązaniem jest edukacja, praca u podstaw - truizm.
Trzeba sprawić, żeby i psy był godnie traktowane, i nikt nie cierpiał z powodu głupoty ich właścicieli.
Widzę, że nawet nie można prowadzić dyskusji o ludzkich bestiach, które rozrzucają mięso faszerowane hakami czy kotwicami, bo natychmiast dochodzi do wypaczeń i prób narzucenia swojego światopoglądu. Jaki jest związek z umieraniem psów w męczarniach a tym, że psy gryzą. Ludzie!
-
Nie rozumiem takiego toku myślenia, bo niby co chcesz przekazać? Że trzymanie psów na łańcuchach to najlepszy sposób na uniknięcie wiele problemów?
Źle mnie zrozumiałeś - przedstawiłem czyste fakty bez oceniania ich. Opisałem zjawisko. Rozwiązanie problemu jest trudne - łańcuch wiadomo robi z psa psychopatę, a jak ktoś nie ma na budowę ogrodzenia, to kto mu je zafunduje? Ja nie wiem jakie jest rozwiązanie - ja się męczę z zapsieniem krajobrazu.
Dla mnie osobiście pies jest zjawiskiem kompletnie obojętnym - ani bym go nie zabijał, ani bym z nim nie spał i nie lizał, jak to często robią zoofile. Nie mam psa i w życiu mieć nie będę - dopóki mnie nie atakuje - jest dla mnie tak istotny jak zeszłoroczny śnieg. Nie jestem jednak ciotą, która gdy go coś atakuje to podwija ogon. Bronię się tym co mam pod ręką, a większe sztuki zgłaszam na Policję.
A związek między pastwieniem się ludzi nad psami i psów nad ludźmi jest taki - że gdy człowiek znęca się nad psem, to go zaraz obsiądzie taka zgraja oburzonych, ale jak dajmy na to dziecko na wsi idące do szkoły jest nękane przez wałęsające się psy - to każdy ma to w du... Taki jest związek panie. Trzeba widzieć dwie strony medalu i zapytać się - czemu ktoś to rozrzuca? Dla jaj kupuje mięso, haczyki, traci na to kasę, ryzykując odsiadkę? Wątpię. Nie usprawiedliwiam oczywiście ale najpierw szukałbym motywu, a później szubienicy dla niego. Podkreślam, że nie ma w Polsce uregulowanej kwestii w tym temacie i panuje u nas kompletna samowolka właścicieli psów i olewka Policji. Wówczas ktoś nękany przez psy może nie wytrzymać i zabrać się za samosąd. Nie oceniam - obiektywnie przedstawiam zjawisko.
-
Piszemy w tym wątku o kolejnym okrutnym przypadku traktowania psów, konkretnie w bydgoskim Fordonie. Gdy większość z nas ubolewa nad losem psów, bo z jakiś tam powodów te stworzenia są nam bliskie (zapewne chodzi o wszystkie zwierzęta), Ty wyskakujesz ze swoim:
Szkoda, że obrońcy zwierząt nie lamentują gdy zdarzy się cos takiego:
http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/psy-zagryzly-kobiete-w-kraczewicach-sledztwo-umorzone,n,1000157412.html (http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/psy-zagryzly-kobiete-w-kraczewicach-sledztwo-umorzone,n,1000157412.html)
Nie rozumiesz, że takie stawianie sprawy w tym konkretnym przypadku, może być odczytane jako przyzwolenie na opisane haniebne zachowania? Znamienne są uwagi o pochylaniu się nad losem zwierząt, a braku reakcji w przypadku ludzkiej krzywdy. Ile razy ja już to słyszałem... Zwracano mi nawet uwagę na to, żebym nie tracił pieniędzy na karmienie przygarniętych kotów, bo przecież powinienem wesprzeć głodujące dzieci. Skąd w ogóle w ludziach pojawia się podejrzenie, że obrońcy praw zwierząt ograniczają swoją empatię wyłącznie do futrzanych pupili?
A związek między pastwieniem się ludzi nad psami i psów nad ludźmi jest taki - że gdy człowiek znęca się nad psem, to go zaraz obsiądzie taka zgraja oburzonych, ale jak dajmy na to dziecko na wsi idące do szkoły jest nękane przez wałęsające się psy - to każdy ma to w du.... Taki jest związek panie. Trzeba widzieć dwie strony medalu i zapytać się - czemu ktoś to rozrzuca? Dla jaj kupuje mięso, haczyki i traci na to kasę? Wątpię. Nie usprawiedliwiam oczywiście ale najpierw szukałbym motywu, a później szubienicy dla niego.
Jeżeli w Twoim świecie nikt nie reaguje na zajście, w którym psy zagrażają życiu dziecka, znaczy to, że mieszkamy na innych planetach. Nie znam nikogo, kto byłby obojętny na opisane zdarzenia. Przecież nikt tutaj nie przeczy, że psy, i te bezpańskie, i te mające właścicieli, mogą być bardzo groźne dla każdego z nas! Jednak pisanie w tym kontekście o samosądach jest nadużyciem. Żeby unieszkodliwić bandytę, wysadzisz całe miast w powietrze? Co z niewinnymi? Ta dyskusja to chyba jakiś żart diabła. "Relatywizowanie dla naiwnych" - zapewne taki jest tytuł tego żartu.
Sprawa jest prosta jak drut! Ludzkich oprawców i katów wsadzamy do więzienia, a następnie zajmujemy się psami zagrażającymi życiu ludzi. Jeśli te dwa warunki zostaną spełnione w tym samym czasie - będzie idealnie.
Aha, jeszcze jedno. Zaraz dojdziemy do wniosku, że podrzucanie zatrutego mięsa bezpańskim kotom jest świetnym sposobem na to, żeby nie srały w piwnicach, bo ktoś kiedyś rozbił łeb, wpadając w poślizg na kocich odchodach. Sprawa zapewne będzie tym istotniejsza, im obojętniejszym "zjawiskiem" dla tego kogoś będa koty.
-
Sprawa jest prosta jak drut! Ludzkich oprawców i katów wsadzamy do więzienia, a następnie zajmujemy się psami zagrażającymi życiu ludzi. Jeśli te dwa warunki zostaną spełnione w tym samym czasie - będzie idealnie.
Zgadzam się - ale w odwrotnej kolejności.
- najpierw zapewniamy bezpieczeństwo ludzi, a później psów, kotów, chomików, rybek akwariowych etc..
Mam nadzieje, że wszyscy się zgodzimy z tezą, że życie człowieka jest ważniejsze niż psa.
I jeszcze raz powtarzam - nic nie sugerowałem - opisałem zjawisko jak najobiektywniej umiałem. Nie możesz prawidłowo analizować danego problemu aby go rozwiązać - nie oglądając go ze wszystkich stron.
Nie byłoby wałęsających się samodzielnie psów - nie byłoby psychola podrzucającego mięso z haczykami. Proste.
-
Nie byłoby wałęsających się samodzielnie psów - nie byłoby psychola podrzucającego mięso z haczykami. Proste.
Tego nie wiesz. Poznałem w swoim życiu wielu ludzi, wielu debili i wielu popaprańców. Nic mnie nie zdziwi już. Ktoś taki ewidentnie jest chory psychicznie.
Mój pies jest na równi z moimi dziećmi i uczę moich chłopaków tego samego. Może nie je z talerza przy stole ale praktycznie zawsze siedzi z nami podczas obiadu na krześle i obserwuje. Na wigilii też. Dla mnie to członek rodziny i byłem świadomy tego gdy ją przywiozłem pierwszy raz do domu.
Jak szukam wakacji to pierwsza rzecz jaką pytam to, to czy można z psem. Jak nie to kończę rozmowę.
Nie wstydzę się tego i nigdy nie będę ale też rozumiem, że dla kogoś psy są obojętne. Dla mnie też niektóre zwierzęta są obojętne ale czy od razu chodzę i je zabijam? Nie!
-
Nie byłoby wałęsających się samodzielnie psów - nie byłoby psychola podrzucającego mięso z haczykami. Proste.
Tego nie wiesz. Poznałem w swoim życiu wielu ludzi, wielu debili i wielu popaprańców. Nic mnie nie zdziwi już. Ktoś taki ewidentnie jest chory psychicznie.
Mój pies jest na równi z moimi dziećmi i uczę moich chłopaków tego samego. Może nie je z talerza przy stole ale praktycznie zawsze siedzi z nami podczas obiadu na krześle i obserwuje. Na wigilii też. Dla mnie to członek rodziny i byłem świadomy tego gdy ją przywiozłem pierwszy raz do domu.
Jak szukam wakacji to pierwsza rzecz jaką pytam to, to czy można z psem. Jak nie to kończę rozmowę.
Nie wstydzę się tego i nigdy nie będę ale też rozumiem, że dla kogoś psy są obojętne. Dla mnie też niektóre zwierzęta są obojętne ale czy od razu chodzę i je zabijam? Nie!
Łukasz i tak powinno się traktować zwierzę. U mnie tak jest z kotem, jak pies był to tak samo. Czworonóg to Nasz przyjaciel, członek rodziny. To nie jest zachcianka i zabawka.
-
Nie byłoby wałęsających się samodzielnie psów - nie byłoby psychola podrzucającego mięso z haczykami. Proste.
Tego nie wiesz. Poznałem w swoim życiu wielu ludzi, wielu debili i wielu popaprańców. Nic mnie nie zdziwi już. Ktoś taki ewidentnie jest chory psychicznie.
Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.
Od psów wolę dzikie zwierzęta w przyrodzie - taki zając spotkany na polu czy sarna daje mi większą frajdę z obserwacji niż pies. Dlatego psy są mi obojętne - bo to banał przyrodniczy i jako wynalazek ludzki - moim zdaniem mało doskonały. Wilki nie są bowiem tak agresywne w stosunku do nieznajomych ludzi jak psy.
-
Nie możesz prawidłowo analizować danego problemu aby go rozwiązać - nie oglądając go ze wszystkich stron.
Chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę, że ogląd jakiegokolwiek stanu rzeczy, bądź zjawiska ze wszystkich stron jest niemożliwy.
A tak poza tym, w odniesieniu do tematu tego wątku. Trzeba być niezłym zwyrodnialcem, żeby w tak okrutny sposób postępować wobec psów. I żadnym usprawiedliwieniem nie są niebezpieczne sytuacje, których może człowiek doświadczyć w spotkaniu z nimi.
-
Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.
Genialnie są te Twoje diagnozy, gratuluję.
W takim razie wytłumacz mi, proszę, kto wrzucał do mojego ogródka zatrute mięso, które miało zabić naszego psa? Szczęśliwie przeżył, jednak trzy dni były dla niego straszne. Ułatwiam: pies w ogóle nie szczeka (psy tej rasy mają gdzieś banalne szczekanie), nie gryzie - raczej liże, dziecko może mu wyjąć jedzenie z paszczy. Kto mógł to robić? Jakiś zwyrodnialec? Może nie chodziło o psa, co?
Dobra, bo wnerwia mnie ta cała dyskusja. Samosądy mogą uskuteczniać zwierzęta, nie ludzie. Są inne, cywilizowane metody na walkę z bezprawiem, jednak skazywanie zwierząt na opisane cierpienie to skurwysyństwo, na które nie ma usprawiedliwienia. Zwyrodnialec, który tak robi, dobrze wie, że naraża na straszną śmierć nie tylko bezpańskie, groźne psy, ale też te przypadkowo uwolnione ze smyczy, zbiegłe z zagrody, zagubione.
Widziałeś kiedyś oczy kogoś, kto po trzech dniach poszukiwań odnajduje zaginionego psa? Psa, który się błąkał zagubiony, zrozpaczony i głodny? Kto ma zadbać o jego los? Odpowiednie służby czy mściciele z boczkiem i kotwicami? No tak, przecież gdyby psy nie uciekały, toby nie zżerały śmiertelnych kąsków...
-
Kolego możemy się oburzać, możemy wyznaczać surowe kary ale tacy przestępcy są nie do wykrycia więc podałem rozwiązanie praktyczne aby ich uniknąć - no bo chyba o to nam wszystkim chodzi. Wchodzę z założenia, że lepiej komuś uniemożliwić popełnienie przestępstwa niż ułatwiać. Twój przypadek jest zupełnie inny - myślę, że powinieneś się zastanowić komu mogłeś się narazić albo ktoś z domowników. Chociaż zawsze istnieje możliwość, że to przypadek - szedł jakiś cymbał i wrzucił gdzie psa zobaczył. I znowu powtarzam, że ja nic nie sugeruję tylko próbuję zrozumieć mechanizm, a gdy zrozumiemy mechanizm to można usunąć przyczynę patologi - a wówczas zniknie jej skutek. Tak więc nie czepiaj się już proszę.
PS: A tak przy okazji mi się skojarzyło i lekko zmartwiło, że łowienie okoni to często gęsto takie rzucanie mięsa z haczykiem. Ileż to ginie tych pięknych ryb, którym wyszarpuje się flaki gdy połkną przynętę za głęboko. Zresztą przy łowieniu pewnych ryb i w metodach celowo przecież to połknięcie się zakłada :(
-
Nie byłoby wałęsających się samodzielnie psów - nie byłoby psychola podrzucającego mięso z haczykami. Proste.
Tego nie wiesz. Poznałem w swoim życiu wielu ludzi, wielu debili i wielu popaprańców. Nic mnie nie zdziwi już. Ktoś taki ewidentnie jest chory psychicznie.
Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.
Od psów wolę dzikie zwierzęta w przyrodzie - taki zając spotkany na polu czy sarna daje mi większą frajdę z obserwacji niż pies. Dlatego psy są mi obojętne - bo to banał przyrodniczy i jako wynalazek ludzki - moim zdaniem mało doskonały. Wilki nie są bowiem tak agresywne w stosunku do nieznajomych ludzi jak psy.
Pilnowanie nic nie da. A prowadzanie w kagańcu łakomego Labradora bylo by zabawne.
Jak pies ma chęć cos chapnąć to chapnie.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
-
Nie chapnie jeśli byłby szkolony, a właściciel będzie go pilnował. Nie raz widziałem jak na moim osiedlu ktoś nagle szarpał za smycz, bo psiak chciał coś skubnąć. Ilu właścicieli szkoli w Polsce swoje psy? Podobne pytanie odnośnie dzieci - ilu rodziców wychowuje swoje dzieci? I później jest jak jest. Dopiero zobaczycie prawdziwych zwyrodnialców jak pokolenie dzisiejszych sierot (rodzice na emigracji) urośnie.
-
Nie byłoby dlatego, bo psy idące z właścicielem są pilnowane i właściciele bardzo uważają na to co on chce zeżreć aby nie wydawać później na weterynarza. Więc psychol nie miałby komu rzucać.
Genialnie są te Twoje diagnozy, gratuluję.
W takim razie wytłumacz mi, proszę, kto wrzucał do mojego ogródka zatrute mięso, które miało zabić naszego psa? Szczęśliwie przeżył, jednak trzy dni były dla niego straszne. Ułatwiam: pies w ogóle nie szczeka (psy tej rasy mają gdzieś banalne szczekanie), nie gryzie - raczej liże, dziecko może mu wyjąć jedzenie z paszczy. Kto mógł to robić? Jakiś zwyrodnialec? Może nie chodziło o psa, co?
Dobra, bo wnerwia mnie ta cała dyskusja. Samosądy mogą uskuteczniać zwierzęta, nie ludzie. Są inne, cywilizowane metody na walkę z bezprawiem, jednak skazywanie zwierząt na opisane cierpienie to skurwysyństwo, na które nie ma usprawiedliwienia. Zwyrodnialec, który tak robi, dobrze wie, że naraża na straszną śmierć nie tylko bezpańskie, groźne psy, ale też te przypadkowo uwolnione ze smyczy, zbiegłe z zagrody, zagubione.
Widziałeś kiedyś oczy kogoś, kto po trzech dniach poszukiwań odnajduje zaginionego psa? Psa, który się błąkał zagubiony, zrozpaczony i głodny? Kto ma zadbać o jego los? Odpowiednie służby czy mściciele z boczkiem i kotwicami? No tak, przecież gdyby psy nie uciekały, toby nie zżerały śmiertelnych kąsków...
Jacku! Po co, dlaczego masz psa który nie szczeka i tylko liże ?! :D ;D ;D :P
-
To, że jakieś psy stwarzają zagrożenie, może być tylko i wyłącznie winą ludzi. Pies jest zwierzęciem udomowionym i to, że któryś biega na wolności i terroryzuje ludzi, jest winą właściciela, który zwierze porzucił lub traktował nieodpowiednio. Co za tym idzie, nie można za to karać psów i to jeszcze w tak okrutny sposób.
Gdy mieszkałem jeszcze z rodzicami, sąsiedzi mieli owczarka niemieckiego, sąsiad zmarł i agresywny pies został pod opieką drobnej kobiety w średnim wieku. Nie można było wyjść na podwórko, gdy ona tego psa wyprowadzała, bo jak zwierzę ruszyło w jakimś kierunku, to powstawał psi zaprzęg - kobietka nie potrafiła utrzymać psa. Inni sąsiedzi zgłaszali problem do administracji osiedla, na policję - nic się rzekomo nie dało zrobić. W końcu jakaś zaradna, mądra głowa rozrzuciła po podwórku kawałki zatrutego mięsa. Jeden z takich kawałków zjadł mój niegroźny, zawsze wyprowadzany na smyczy jamnik, prawdopodobnie podczas spaceru z młodszym bratem. Sprawa rozrzuconej trutki wyszła na jaw dopiero po wizycie u weterynarza, gdy już było za późno - pies się strasznie męczył i trzeba było go uśpić, w sylwestrowy poranek.
Na tego typu działania nie ma usprawiedliwienia. Dodam jeszcze, że agresywny owczarek nie został otruty, właścicielka sama pozbyła się psa parę miesięcy później.
-
Opiszę może inny przykład znęcania się nad psami - znęcanie się właścicieli.
Kiedyś pilnowałem domu bogatych ludzi, kiedy oni jechali na „rajskie wyspy”, na wakacje zimowe. Mieli pięknego owczarka niemieckiego - sukę, którą żywili tylko i wyłącznie żarciem z puszek kupowanymi w Makro. Pies mimo, że był głodny nie chciał tego jeść. Żal mi się go zrobiło więc podzieliłem się z nim parówkami, bo tak się na mnie gapił i oblizywał. Te - przecież szajsowate żarcie - parówki - on połykał w locie taki był głodny, a przecież te puszki miał w dowolnych ilościach podawane. Ja je tylko otwierałem i później niezjedzone wyrzucałem i od nowa. Młoda, zdrowa suka po paru latach dostała nowotworu chyba wszystkiego, bo całe wnętrzności jej opanował i padła. Wcześniejszy ich pies - innej rasy, również tak żywiony zdechł na to samo również po podobnym czasie. Później kontakt z nimi się urwał więc nie wiem co było z kolejnym. Pytam się czy to nie jest znęcanie się nad zwierzęciem? Mnie to zszokowało, bo oni tak te pieski "kochali".
Inny przykład to pies, który całe życie spędził na balkonie w bloku, aż w końcu odjęło mu nogi i weterynarz musiał go uśpić, bo mu odbyt przestał działać mówiąc wprost. Przecież pies to potomek wilka - on musi cały dzień biegać! To jak odsiadka dożywocia w pierdlu, w izolatce.
O takich formach znęcania to raczej się nie mówi - a są one nie mniej okrutne bo trwają latami.
-
W Warszawie też się pojawiają takie "przysmaki", na szczęście zwykle sprawa taka jest nagłaśniana. Ale wiele, zbyt wiele zwierząt przez to strasznie cierpi. Straszne, że to nie jest pojedyncza, "lokalna sprawa".
A sama dyskusja trochę już za daleko to idzie chyba.. ;D
Jestem zoofilem, bo mój pies czasem poliże mnie po japie? :D
Co mają puszki z Makro do znęcania się? Nie jest to BARF ani karmy wystawowe, ale nie jest też znęcanie... Owszem, ja też się krzywię, jak widzę w Biedrach jak ludzie wózkami wywożą jakieś Puffi czy coś, ale nie łączmy tego z nowotworami, bo nie wiemy co je spowodowało u tej suki.. Są też ludzie co trzymanie psów w bloku uważają za znęcanie. Inni z kolei wypuszczają koty, bo one przecież muszą wychodzić! Ciekawe ilu z nich widzi potem swoje koty na poboczu, rozsmarowane.
Owczarki swoją drogą mają delikatne przewody pokarmowe.
Natomiast usuwanie przyczyn by usunąć patologię tylko brzmi dobrze, nie da się wszystkich okrucieństw tak wyeliminować.
Panowie coś wspominaliście o sterylizacji i edukacji - to najlepsza droga, na szczęście sporo schronisk zaczyna to praktykować jako must be po przyjeździe psa do nich. Osobiście nienawidzę domowego rozmnażania zwierząt, bez rodowodów, bez historii, bez wiedzy zwłaszcza :( a jak ktoś mówi, że "trzeba dopuścić" to mam ochotę mu pięść do ryja dopuścić.
-
Generalnie kwestię bezpańskich (a często bezpańskich choć pańskich) zwierząt już dawno na zachodzie rozwiązano. To, co dzieje się u nas...
Dla cywilizowanego człowieka to jest czarna Afryka. Jakieś psy włóczące się samopas po ulicach, zasrane chodniki, psy wyjące w bloku całe dnie innym nad głową albo szczekające cały dzień i noc, ku uciesze właścicieli okolicznych posesji. "Żywe dzwonki" na łańcuchu. Kotki co rok rodzące młode, których nikt nie chce... Długo by tak wymieniać.
-
Jestem zoofilem, bo mój pies czasem poliże mnie po japie? :D
Ostatnio gdzieś to czytałem - lizanie, całowanie się z psem, jak to w reklamach widzimy - to wedle specjalistów jest zoofilia. Nie ja to wymyśliłem. Zresztą to logiczne - pocałunki z języczkiem to niby co jest? :D Niezależnie od terminologii to ja bym psu nie pozwalał się po gębie lizać, bo przecież pies sobie dupsko i jaja liże, nie mówiąc już że mu z chapy wali czasem jak z szamba.
Co mają puszki z Makro do znęcania się? Nie jest to BARF ani karmy wystawowe, ale nie jest też znęcanie... Owszem, ja też się krzywię, jak widzę w Biedrach jak ludzie wózkami wywożą jakieś Puffi czy coś, ale nie łączmy tego z nowotworami, bo nie wiemy co je spowodowało u tej suki..
Znęcaniem było to, że ten pies głodował przez lata i jadł to gówno na siłę. Czy pies czy człowiek - nowotwory układu pokarmowego biorą się z odżywiania.
Osobiście nienawidzę domowego rozmnażania zwierząt, bez rodowodów, bez historii, bez wiedzy zwłaszcza :( a jak ktoś mówi, że "trzeba dopuścić" to mam ochotę mu pięść do ryja dopuścić.
Słuszna uwaga - tak powstają rozmaite kaleki oraz osobniki o zwichrowanej psychice. Często te psy ludzie sobie wybierają, które są umysłowo pieprznięte i agresywne, bo taki dobrze odstrasza złodziei. Znam babkę, która takiego psa właśnie zostawiła i on jest tak zwichrowany, że nawet jako szczeniak ją gryzł. Mnie też raz dziabnął jak już urósł. Aby było śmieszniej - woziłem jej resztki mięsne aby ich nie wyrzucać tylko dla tego psa. Dawałem mu osobiście aby się zaprzyjaźnić, a ten przy pierwszej lepszej okazji mnie ugryzł. Warczał podczas karmienia do tego. A te z miotu przyjazne albo oddała, albo zakopała żywcem, zresztą nie pierwszy raz. I wyobraźcie sobie, że to suka - czyli teoretycznie powinna być łagodna. Obłęd!
Uruchomił mnie ten temat może za bardzo ale idioci na drogach i psy idiotów to dla mnie jedyne udręki podnoszące ciśnienie w czasie kiedy chcę się odstresować i zrelaksować w plenerze.
I ten relaks gdy ledwo się zacznie, to pryska za sprawą jednego albo drugiego czynnika. Dobija mnie to, że z pewnością nie dożyję istotnej zmiany na lepsze, bo ta zmiana może potrwać ze 100 lat
-
Generalnie kwestię bezpańskich (a często bezpańskich choć pańskich) zwierząt już dawno na zachodzie rozwiązano. To, co dzieje się u nas...
Dla cywilizowanego człowieka to jest czarna Afryka. Jakieś psy włóczące się samopas po ulicach, zasrane chodniki, psy wyjące w bloku całe dnie innym nad głową albo szczekające cały dzień i noc, ku uciesze właścicieli okolicznych posesji. "Żywe dzwonki" na łańcuchu. Kotki co rok rodzące młode, których nikt nie chce... Długo by tak wymieniać.
Oto właśnie chodzi! - i nie widać aby ludziska chcieli z tym zrobić porządek.
Dobrze piszesz - to są psy "pańskie", tylko sobie chodzą gdzie chcą. Jak takiego pogonić to biegnie prosto do posesji właściciela i wówczas dokładnie wiadomo kogo zgłosić na Policję.
-
Nie chapnie jeśli byłby szkolony, a właściciel będzie go pilnował. Nie raz widziałem jak na moim osiedlu ktoś nagle szarpał za smycz, bo psiak chciał coś skubnąć. Ilu właścicieli szkoli w Polsce swoje psy? Podobne pytanie odnośnie dzieci - ilu rodziców wychowuje swoje dzieci? I później jest jak jest. Dopiero zobaczycie prawdziwych zwyrodnialców jak pokolenie dzisiejszych sierot (rodzice na emigracji) urośnie.
Bez urazy ale widać, że psa nie miałeś.
A swoją drogą prezentowane przez Ciebie podejście sprawia że czasem w Twoich postach widać jakąś niechęć jeśli nie nienawiść do psów.
Psy Cie nie lubią, ciągle ganiają, atakują i gryzą.
Nad tym warto się zastanowić.
Czemu?
Bo żadne zwierze nie atakuje bez powodu.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka