Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Spławik => Wątek zaczęty przez: nojbau w 24.09.2017, 18:05
-
Witam, łowiąc odleglościówką na dystansie ok 40/50 m, mam problem z żyłką (tak sądzę, chyba że jest to normalne), mianowicie używam żyłki Fiume Match 0,16, która chwilę po zatopieniu opada na dno, co stwarza problemy przy zacieciu, tworzy się spory łuk pomiędzy szczytówką a wagglerem. Czy to normalne, czy może tutaj lepiej użyć innej żyłki?
-
Jak opada na dno? To ile tej głębokości tam jest?
-
Od brzegu 1m i stopniowo przechodzi na 2,5 m.
Czerwona linia to mniej więcej zachowanie mojej żyłki.
Przy próbie naprężenia ,powoli ściąga mi zestaw do brzegu.
-
Cześć,
to normalne zachowanie tonącej żyłki. Jeśli zestaw jest w wodzie odpowiednio długo, to żyłka ma czas na to, by zatonąć całkowicie i położyć się na dnie. Im lepiej tonąca żyłka, tym bardziej efekt będzie zauważalny. Są takie żyłki, które topią się wolno i utrzymują się dłużej w toni, ale przez to dłużej podatne są na działanie podwodnego dryfu, co przy łowieniu wagglerem/sliderem na dużych odległościach zwykle nie jest pożądane.
Poniżej klatka z filmiku, który kiedyś nagrał telefonem mój kolega. Akurat uchwycił moment, w którym zacinałem. Czerwona kreska może orientacyjnie oznaczać miejsce, w którym był spławik. Przy zacięciu kij wygina się w dół, bo żyłka była mocno zatopiona i leżała na dnie. Szczytówka zaś w wędce jest delikatna, więc dobrze widać ten efekt.
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/16_24_09_17_7_16_31.jpeg)
-
Więc to normalne, to wywnioskowałem (trochę późno), że lepiej zacinać bardziej w bok niż do góry, powstają mniejsze opory na żyłce.
-
Jestem ciekawy jakimi zestawami łowisz na tym 50 metrze przy 2,5 metrach głębokości. Ogólnie łowienie odległościówką na tym dystansie to często same problemy, zaczynając od tych z żyłką ;)
-
Żyłka kołowrotkowo-spławikowa Drennan Float Fish po zatopieniu utrzymuje się bliżej powierzchni:
http://www.drennantackle.com/products/line/float-fish/ (http://www.drennantackle.com/products/line/float-fish/)
-
Jestem ciekawy jakimi zestawami łowisz na tym 50 metrze przy 2,5 metrach głębokości. Ogólnie łowienie odległościówką na tym dystansie to często same problemy, zaczynając od tych z żyłką ;)
no to już możesz przedstawić mi kolejne jakie napotkam i ewentualnie ich rozwiązania, używam spławika przelotowego 10+2g gdzie 0.5 idzie nad krętlik a reszta 70cm wyżej w postaci ,1g później uzupełnienie z mniejszych w formie koralika.
-
Więc to normalne, to wywnioskowałem (trochę późno), że lepiej zacinać bardziej w bok niż do góry, powstają mniejsze opory na żyłce.
Tak jest :)
-
Jestem ciekawy jakimi zestawami łowisz na tym 50 metrze przy 2,5 metrach głębokości. Ogólnie łowienie odległościówką na tym dystansie to często same problemy, zaczynając od tych z żyłką ;)
no to już możesz przedstawić mi kolejne jakie napotkam i ewentualnie ich rozwiązania, używam spławika przelotowego 10+2g gdzie 0.5 idzie nad krętlik a reszta 70cm wyżej w postaci ,1g później uzupełnienie z mniejszych w formie koralika.
Ja tylko napiszę truizm, że im większy ruch wody tym więcej zakładam na żyłkę, a na 50 metrach przy takim obciążeniu jak Twoje na żyłce, ciężko byłoby mi utrzymać zestaw w polu nęcenia. To jest 50 metrów tu z feederem pojawiają się problemy a co dopiero ze spławikiem.
-
Witam, łowiąc odleglościówką na dystansie ok 40/50 m, mam problem z żyłką (tak sądzę, chyba że jest to normalne), mianowicie używam żyłki Fiume Match 0,16, która chwilę po zatopieniu opada na dno, co stwarza problemy przy zacieciu, tworzy się spory łuk pomiędzy szczytówką a wagglerem. Czy to normalne, czy może tutaj lepiej użyć innej żyłki?
Z zamieszczonego przez Ciebie rysunku w kolejnym wpisie wynika, że łowisz na zestaw zakotwiczony z dość ciężką śruciną 0,8 g. :(
Rozumiem, że w łowisku nie występuje duży dryf wody. :)
Z rysunku też wynika (narysowana prosta linia żyłki od podstawy spławika do szczytówki), że po zarzuceniu zestawu zatapiasz skutecznie żyłkę i po zatopieniu żyłka jest mniej więcej prostym napiętym odcinkiem. Przy tak dużej odległości łowienia zatopienie żyłki nie jest łatwe. :(
Żyłka opadając w kierunku dna musi albo zwiększyć swoją długość wysnuwając się z kołowrotka albo przesunąć spławik w kierunku brzegu. Drugi przypadek jest mniej prawdopodobny z uwagi na wielkość śruciny kotwiczącej. Jeśli więc po zatopieniu żyłki pozostawisz szczytówkę pod wodą na głębokości większej niż wynosi długość spławika i zablokujesz wysnuwanie się żyłki, to żyłka nie będzie mogła zanurzać się niżej. :) Zawsze jednak niewielkie ugięcie żyłki będzie z powodu występujących luzów.
Dryf wody występuje najczęściej w jej powierzchniowej warstwie. Po to stosujemy długie anteny w wagglerach i sliderach aby ich korpusy i tym samym żyłka w kierunku wędki na całej trasie, znajdowały się poniżej warstwy ruchu wody. Jeśli tak jest, to dalsze zatapianie się żyłki nic nie zmienia, a tylko utrudnia zacinanie.
Zacinać należy w kierunku przedłużenia toru żyłki. Lepiej więc kiedy nasza wędka przy zatapianiu żyłki skierowana jest ukośnie w lewo lub prawo i tam zostaje, a nie na wprost spławika. :)
-
W temacie "żyłka pływająca", "żyłka tonąca" i co się pod tymi określeniami rozumie dużo już napisano na forum. Pojawiające się wypowiedzi ujawniają jednak traktowanie na serio określenia „żyłka pływająca” przez niektórych wędkarzy. :( Są oni przekonani, że żyłki te rzeczywiście pływają. Znaczyłoby to, że mają one gęstość mniejszą od gęstości wody i w związku z tym po ich całkowitym wymuszonym zanurzeniu będą wypływały na powierzchnię. Osobiście nigdy nie spotkałem takiej żyłki.
W kontekście wpisów w tym wątku chciałbym zwrócić uwagę jak zachowuje się żyłka od szczytówki do spławika przy łowieniu wagglerem lub sliderem po zarzuceniu zestawu i zatopieniu żyłki.
Ciężar żyłki zależy od jej gęstości. Należy jednak pamiętać, że w wodzie żyłka waży kilka razy mniej niż na powierzchni z powodu wpływu siły wyporności jej objętości. Jeśli mielibyśmy dwie żyłki o takich samych wymiarach i gęstościach odpowiednio 1,1 g/cm3 oraz 1,2 g/cm3, to ta druga w wodzie będzie ważyła dwa razy więcej niż pierwsza. Ciężar w wodzie całego odcinka żyłki zależy więc od jej gęstości, odległości łowienia i średnicy. Orientacyjne wartości tego ciężaru to rząd ok.0,1 g dla typowych żyłek o średnicy rzędu 0,16 mm i odległości łowienia rzędu 20 m.
Szybkość tonięcia danej żyłki znajdującej się pod wodą rośnie wraz z jej gęstością , ponieważ większy jest jej ciężar przypadający na jednostkę długości. Rośnie także wraz ze średnicą żyłki. Wzrost średnicy co prawda powoduje wzrost powierzchni i tym samym oporu ruchu ale przyrost ciężaru żyłki wraz z przyrostem średnicy jest większy niż wzrost powierzchni. Teoretycznie zwiększenie dwa razy średnicy żyłki o tej samej gęstości spowoduje ok. 1,4 razy wzrost prędkości jej opadania w wodzie w położeniu poziomym. Przykładowo zmierzyłem, że żyłka XPS Match Sinking 0,165 mm opada swobodnie w położeniu poziomym z prędkością ok. 0,7 – 0,8 cm/s, czyli 2 metry w ciągu około 4 minut.
Natychmiast po zarzuceniu zestawu powinniśmy skutecznie zatopić żyłkę na głębokość od strony wędki większą niż wynika to z długości spławika i w takiej zanurzonej ukośnej pozycji w lewo lub prawo wędkę zostawić. Jej droga ułoży się mniej więcej w linię prostą łączącą koniec szczytówki zanurzonej w wodzie z podstawą wagglera lub slaidera. :)
Później trasa naszej żyłki od spławika do wędki zmienia się w czasie, a jak zależy to od warunków panujących w łowisku, od metody naszego łowienia oraz od ukształtowania dna. Inaczej jest jeśli skutecznie zakotwiczymy zestaw, inaczej jeśli łowimy w toni.
Jak więc wygląda ten tor? Zakładamy, że kołowrotek blokuje żyłkę, a strefa ruchu wody znajduje się powyżej zatopionej przez nas żyłki.
Łowienie w toni, idealna flauta, brak jakiegokolwiek dryfu wody.
Każda żyłka na kołowrotku o stałej szpuli ulega zwijaniu i w różnym stopniu skręceniu. Posiada mniejszą lub większą pamięć i po jej rozwinięciu chce poprzez działanie sił sprężystości odzyskać kształt charakterystycznej spirali lub co gorsza skręcić się. >:( Stopień podatności na to zjawisko zależy od jakości żyłki, ale także od czasu jej użytkowania. W toni zachowa się podobnie, ale jej tendencja do odzyskiwania kształtu będzie silniejsza niż np. na podłodze, ponieważ nie ma sił tarcia o podłoże. :o Po zarzuceniu i zatopieniu przez gwałtowne nawinięcie na kołowrotek żyłka jest względnie prosta, ale potem będzie się mniej lub bardziej ścieśniać. Wprawia to spławik w ruch w kierunku brzegu. :( Ruch spławika napędzany jest także ciężarem opadającej żyłki.
Prędkość chwilowa przemieszczania się spławika do brzegu zależy od wymienionych wyżej sił i będzie największa na początku, maleje z czasem. Prędkość ta będzie zależała także od powierzchni wzdłużnej spławika. Czas opadnięcia żyłki na dno będzie większy niż wynika to z czasu swobodnego poziomego jej opadu, ponieważ jej opad hamuje poruszający się spławik. Spławik w ten sposób z powodu samego opadu żyłki może przebyć w stronę brzegu odcinek dłuższy od głębokości łowiska, :o szczególnie wtedy kiedy głębokość przy brzegu jest duża. Dodatkowo zbliży się do brzegu z powodu przyjęcia przez żyłkę mniej lub bardziej spiralnego kształtu. Jaka będzie ta dodatkowa odległość zbliżenia z tego powodu trudno powiedzieć. Będzie większa przy dalszej odległości łowienia i bardziej zniekształconej żyłce. Czas po którym stan całości będzie stabilny zależy od głębokości , parametrów żyłki , powierzchni bocznej spławika, odległości łowienia i ukształtowania dna. Są to minuty. W sumie trasa żyłki będzie pofałdowana i wystąpi duży luz utrudniający zacięcie. :(
Łowienie w toni, dryf wody od brzegu.
W zależności od proporcji siły wywołanej na zestaw przez dryf do sił wymienionych wyżej może wystąpić różna sytuacja. Przy sile dryfu większej od sprężystości i ciężaru żyłki może jej tor pozostać prawie w takim samym kształcie jak po zatopieniu. Wtedy spławik nie zmieni swego położenia. Przy bardzo małej wartości siły dryfu może wystąpić sytuacja jak wyżej przy braku dryfu, ale z dłuższym czasem do stabilizacji. Teoretycznie może nastąpić także po jakimś czasie wyrównanie siły dryfu z siłami pochodzącymi od ciężaru oraz malejącymi w miarę odzyskiwania kształtu przez żyłkę jej siłami sprężystości . Zawiśnie ona wtedy w toni. :)
Łowienie w toni, dryf wody równolegle do brzegu.
Jeśli zarzuciliśmy na wprost to zestaw będzie dryfował po łuku w kierunku brzegu. Promień tego łuku przy bardzo małym dryfie będzie malał w związku z przyciąganiem spławika do wędki przez sprężystość pamięci żyłki i jej ciężar. Wzajemne proporcje w czasie pomiędzy skracaniem promienia, a przemieszczaniem się spławika po łuku będą zależały od proporcji siły dryfu do sił wywołujących przemieszczanie spławika w kierunku wędki. Może być przy bardzo małym dryfie , że zanim zdecydujemy o ponownym zarzuceniu zestawu żyłka dotrze do dna lub uzyska jakiś mniejszy lub większy zwis w zanurzeniu. Przy dużym dryfie żyłka będzie tak jak po jej zatopieniu czyli napięta i praktycznie bez zwisu. :)
Jeśli dryf jest mały i dominują siły przyciągające spławik do wędki, to żyłka w płaszczyźnie poziomej na skute przemieszczania się z malejącym promieniem uzyska także kształt łukowaty swoją wklęsłością skierowaną w kierunku dryfowania. Tor żyłki będzie więc pofałdowany i zniekształcony w dwóch płaszczyznach. :(
Łowienie zestawem skutecznie zakotwiczonym z dryfem lub bez.
Żyłka w niewielkim stopniu zmieni swój tor w stosunku do momentu po jej zatopieniu. :)
-
Witam, łowiąc odleglościówką na dystansie ok 40/50 m, mam problem z żyłką (tak sądzę, chyba że jest to normalne), mianowicie używam żyłki Fiume Match 0,16, która chwilę po zatopieniu opada na dno, co stwarza problemy przy zacieciu, tworzy się spory łuk pomiędzy szczytówką a wagglerem. Czy to normalne, czy może tutaj lepiej użyć innej żyłki?
Chciałbym na wstępie zaznaczyć że nie piszę tego postu aby się czepiać. Poświeciłem cały ten sezon łowieniu na odległościówkę nazwijmy to umownie wyczynowo mam 4 różne wędki ale powiem szczerze odległość 50 m jest dla mnie nie osiągalna szczególnie spławikiem 10+2.
Dlatego mam kilka pytań.
Czy ta odległość była zweryfikowana kiedykolwiek na brzegu?
W jaki sposób udaje Ci się tak lekkim spławikiem żuchwa celnie na taką odległość czy na tym zbiorniku nie wieja żadne wiatry.
W jaki sposób zatapiasz żyłkę na takiej odległości idealnie prosto, że nie tworzy się balon.
Prosiłbym o wszelkie wskazówki.
-
Zakładamy, że kołowrotek blokuje żyłkę, a strefa ruchu wody znajduje się powyżej zatopionej przez nas żyłki.
A ja czasem po zarzuceniu zestawu, który ma być zakotwiczony, po zatopieniu żyłki, celowo zostawiam trochę luzu przed szczytówką, żeby ten właśnie luz zużyty został na sięgnięcie przez żyłkę głębszych warstw wody. Często przy brzegu jest bardzo płytko i trudno od razu zatopić żyłkę wędką poniżej silniejszych prądów w górnych warstwach wody.
-
Im dalszy dystans tym więcej kłopotów. Jak do tego dochodzi boczny wiatr i silny dryf górnych warstw wody, to nie ma mowy o dłuższym utrzymaniu zestawu w łowisku, nawet gdy użyjemy bardzo ciężkich spławików.
Kiedyś jako jeden z sędziów sektorowych obserwowałem P. Lorenca (moim zdaniem to jeden z mistrzów odległościówki) na zawodach, które odbywały się na zb. Rybnickim. Łowił ok. 50 m od brzegu przy dosyć silnym bocznym wietrze i sporej fali. Głębokość ok. 3 m. O ile pamiętam używał dużego dociążonego spławika Mavera ok. 16 g mocowanego na stałe, a jego kijek to chyba była Trabucco Energia 4,20. Łowił leszcze, które jak wiadomo niezbyt lubią gdy przynęta przesuwa się po dnie.
Widziałem jak rozkręcał spławik, zdejmował dociążenie, a coraz więcej ołowiu dodawał na żyłkę. W ten sposób ograniczał boczny dryf ale i tak musiał przerzucać zestaw co 2-3 min. Mógł to robić bezkarnie, bo dysponuje nienaganną techniką rzutów. Rzucał jakby od niechcenia płynnymi ruchami i niezwykle celnie jakby wcale wiatru nie było. Stało za nim kilkunastu kibiców podziwiających jego technikę i skuteczność ale także czekających kiedy wreszcie poplącze zestaw. Nie poplątał ani razu!!! Oczywiście wygrał sektor z dużą przewagą nad konkurentami.
-
:) Super się czyta takie wspomnienia :)
Dzięki, Wieśku! :thumbup: