Tyle i polski mięsiarz by nie przejadł
Problem jest jednak poważny, do tego musimy sobie zdawać sprawę, jak wiele osób wędkuje w USA i jak bardzo silną branżą jest wędkarstwo. Tam wędkujących jest więcej niż w Europie razem wziętych, ponad 33 miliony. Do tego wędkarstwo związane jest bardzo mocno z turystyką, czego w Polsce twardogłowi z IRŚ nie chcą zrozumieć. Chętnie cytują prace ichtiologów z USA i Kanady, ale nie wtedy kiedy rozchodzi się o turystykę i jej związek z wędkarstwem
Tołpyga nie jest wędkarską rybą i rozmnaża się na potęgę, powodując zanikanie wielu gatunków, zmianę jakości wody. Wyobraźcie sobie, co by było u nas, gdyby tołpyga wyparła większość ryb i stanowiła 60-70% rybostanu. Nawet w aspekcie czysto wędkarskim nie jest to ryba pozytywna, gdyż nie pobiera normalnie pokarmu, więc nie łowiłoby się jej lecz zaczepiało przypadkowo.
To ciekawe, że kraje Ameryki Północnej czy Australia są tak podatne na gatunki inwazyjne. My mamy karasia srebrzystego czy babkę, ale to nie jest w sumie taki wielki problem. Tam naprawdę jest masakra. Do tego tołpyga wyskakuje z wody płoszona hałasem silników spalinowych (a w USA wszystko musi być wielkie i mocarne, palące sporo ropy) i może poważnie zranić. Wyskakuje do 3 metrów wysokości!