Luk, ja się nie zdenerwowałem. A przynajmniej nie na tyle żeby próbować komuś wydrapać oczy
A już na pewno nie Tobie, spoko wszystko jest jasne.
Trochę mnie poruszyło to stwierdzenie, że ciężkie feedery są bez sensu. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że to całe nasze wędkarstwo C&R obiektywnie jest trochę bez sensu. Płacimy za możliwość wędkowania, pakujemy pieniądze w sprzęt, zanęty, przynęty itd. żeby łowić jak najwięcej, po czym wypuszczamy ryby. Czasem z pokaleczonymi pyskami.
Ale takie mamy zboczenie i trzeba z tym żyć. Analogicznie, część wędkarzy woli się sadzić na ciężkie i długie kije feederowe, czasem za spory grosz, żeby łowić daleko i duże ryby ale feederem a nie karpiówką. A przecież dużo łatwiej jest wziąć krótką, w miarę miękką karpiówkę i wywieźć sobie łódką zanętową nawet na 250 metrów jeśli jest taka możliwość. Przy okazji sondą sprawdzić jakość dna i jego ukształtowanie.
Rozumiem Twoją argumentację i potwierdzam, że wszystko zależy od tego czego oczekujemy od wędkowania w danym dniu. Inaczej się podchodzi do wyjazdu na kilka godzin a inaczej do takiego na 2 czy 3 doby, czy choćby nawet na nockę.
I żeby nie było, że jakoś nie lubię karpiarzy, bo tak nie jest. Ja tylko nie lubię chamstwa i samolubnego podejścia do przebywania na łowisku. Sam raz na ruski rok wypiję kilka kieliszków z kolegą jak zdarzy się nocne łowienie ale mamy jakoś zakodowane, że nie wszyscy wokół muszą być zachwyceni naszym "dobrym" nastrojem.
Ponadto ze "starych czasów" wyniosłem przekonanie, że na rybach należy zachowywać się możliwie cicho. Owszem, ja mogę łowić na 80 metrach ale ktoś na sąsiednim stanowisku może mieć rzucone na np. 20 metr lub jeszcze bliżej. A teraz widzę, że takie zachowanie kompletnie zanika. Matoły wbijają młotkami podpórki pod parasole, walą wiadrami, plastikowymi skrzynkami itd. Do tego w tym roku miałem "przyjemność" obcować z wędkarzami, którzy przyjechali z małżonkami. Nie mam nic do kobiet, a wręcz odwrotnie
ale warto by uprzedzić partnerkę, że nad wodą nie powinno się cały czas trajkotać i pytać czy wędkarz zje już ten bigos w sposób słyszalny w promieniu kilometra. Ale to chyba ogólny upadek pewnych obyczajów i nie dotyczy tylko wędkarstwa. To samo widzę w restauracji, na drodze itd.
Co do tych wędek gruntowych, to pewnie masz trochę (albo sporo) racji. Ja wróciłem do wędkarstwa dwa lata temu po ponad 25 latach przerwy a poprzednie moje wędkowanie z ojcem i czasem z kolegami polegało m.in. na łowieniu "z gruntu" z wędką ustawioną na wprost i zawieszonym na żyłce sygnalizatorem. Wtedy nie umiałem (po prostu o tym nie myślałem) w żaden sposób odczytywać z jego ruchu obcierek czy tym podobnych i jedyną dla mnie informacją był szybki podjazd sygnalizatora do góry lub jego uderzenie w wędkę jeśli akurat na niego nie patrzyłem.
Ale zgodzę się, że mógłby to być jakiś substytut szczytówki, aczkolwiek zdecydowanie bardziej niewygodny np. podczas wiatru. Z drugiej strony, można by to regulować wagą tego sygnalizatora. Natomiast ustawienie na wprost byłoby przewagą w sytuacji kiedy miejscówka jest dość wąska. Kto wie. Ja się raczej nie skuszę ale też nie powiem nikomu, kto by tak łowił, że to bez sensu
Jeszcze słowo o drogim sprzęcie. Nie jestem przeciwnikiem takowego i nie widzę nic złego w tym, że ktoś chce mieć najlepsze graty. Sam mam strategię dostosowywania jakości sprzętu do aktualnych umiejętności i z roku na rok wymieniam sobie ten tańszy na ciut droższy/lepszy. Pewnie taniej by wyszło od razu uzbroić się w topowe wędki i kołowrotki ale ja lubię kupować i przy okazji jakoś się powoli wspinać z tą jakością i ceną. Zresztą miałbym jakiś dyskomfort z oceny samego siebie jako "masa sprzętu, zero talentu".
Dlatego nie uważam, że trzeba krytykować ludzi obstawionych najdroższymi gratami jeśli ich celem jest łowienie a nie tylko chwalenie się i wywyższanie nad innych. Tutaj i feederowcy nie są bez grzechu, bo zdarzają się "zawodnicy" z koszami za kilka tysięcy, w kompletnych ubrankach np. Drennnana i całą resztą gratów z najwyższej półki, którzy przy łowieniu okazują się kompletnymi amatorami. Ale każdy steruje swoim portfelem wg własnego uznania i niech tak zostanie.