Jak brałem hipoteczny w 2014r to długo się zastanawiałem czy dam radę, czy udźwignę to przez tyle lat bez uszczerbku dla rodziny itd, taka analiza była potrzebna, bo wraz z żoną "skazani jesteśmy na siebie" czyli pomocy z nikąd. Minęło 7 lat, od 6 mieszkamy w dużym i wygodnym domu z dużą działką, w niedalekiej okolicy las, własny staw etc, po przeprowadzce z bloku-jakościowa przepaść. Ale do rzeczy-patrząc z perspektywy czasu-była to bardzo dobra decyzja, to co wtedy wydawało się na styk, obecnie nie budzi już takiej grozy, kredyt po drodze został zdywersyfikowany, tzn dokupiłem działkę okazyjnie, która w 2 lata podwoiła swoją wartość i teraz ją sprzedając mógłbym już spłacić hipotekę. Dom w tym samym czasie swoją wartość podniósł o jakieś 200 tys przez wzrosty cen.
Inny przykład kolegi co w UK pracuje od 10 lat, kupił 1 mieszkanie w Krk za gotówkę pod wynajem i w ub. roku rozglądał się za drugim, kasy miał na styk, wystawiłem mu w Lublinie fajne 4 letnie mieszkanie, zastanawiał się, ale w sierpniu 2020 zakupił, teraz po roku dziękuje mi bo deal okazał się super, oddzielnie wynajmuje garaż, oddzielnie mieszkanie, a sprzedając to razem w obecnej sytuacji byłby jakieś 70 tys do przodu.
No i ostatni przykład mojego doświadczonego 68 letniego znajomego-jak budował się na pocz lat 90tych wydawało mu się, że utknie z kreską na dom na długie lata a perspektywa była niepewna, wykorzystał zmiany w kraju w taki sposób, że dawno zapomniał o kresce na dom, a w tzw międzyczasie dokupił 2 mieszkania jako zabezpieczenie na emeryturę, które również spłacił.
I jego koronne zdanie-nie patrz, że dziś wszystko drożeje, odkąd żyję to wszystko drożeje

Z mojego pkt widzenia lepiej wziąć najtańszy kredyt jakim jest hipoteczny i mieć co spłacać i gdzie mieszkać, aniżeli wynajmować i płacić komuś, a odkładać na swoje, bo odkładanie jest dużo trudniejsze nawet patrząc na obecną sytuację, np. w ub roku brakowało Ci już tylko 50 tys do kupienia za gotówkę nieruchomości, minął rok i brakuje Ci jakieś 120 tys-gonienie króliczka.