Ja przygotowuję często dzień wcześniej lub na wieczór, przed łowieniem. Z dwóch powodów.
1. Zanęta przygotowana wcześniej jest dużo bardziej nawilżona, zdecydowanie lepiej pochłonęła wodę (miała na to czas). Nawilżona mam na myśli właśnie pochłonięcie wody a nie jej przemoczenie. Taka zanęta, zdecydowanie mniej pracuje dlatego też stosuję ją celowo na większe ryby (np. leszcze) gdy chcę je wyselekcjonować. Często w łowisku pojawia się niechciana drobnica, dlatego też przygotowanie zanęty dzień wcześniej przed łowieniem powoduje, że jej praca nie jest taka silna. Warto wspomnieć, że taka zanęta często wymaga lekkiego dowilżenia już na łowisku aby nie była zbyt sucha (część wody naturalnie odparuje, część zostanie wchłonięta). Wszystko zależy od rodzaju zanęty, składników i jej frakcji.
2. Zanęta, która została przygotowana dzień wcześniej, pod wpływem wody i naturalnych reakcji chemicznych zaczyna powoli się psuć. Na ryby to działa. Nie chodzi o to, by wrzucać do wody zepsutą, spleśniałą zanętę. Wystarczy właśnie przygotowana dzień wcześniej. Nie będę wyjaśniał dlaczego tak się dzieje i dlaczego ryby na to reagują - to już miejsce na naukowe publikacje. Z moich obserwacji ale nie tylko moich, ryby po prostu lubią lekko zepsute jedzenie. Szczególnie te większe.
Tak więc, jeśli przygotowywać zanętę dzień przed łowieniem to tylko i wyłącznie świadomie. Trzeba pamiętać, że taka zanęta nie będzie już świeża (mimo, że jeszcze ładnie pachnie), że zmieni się diametralnie jej praca. Jeśli mamy zamiar łowić płocie na zawodach to takie "lenistwo nie jest wskazane". Choć słowo lenistwo jest tutaj nieodpowiednie, gdyż absolutnie nie powinno się tego w ten sposób traktować. We wszystkim musi być cel i na wszystko uzasadnienie.