Rutland to jedna z brytyjskich zaporówek, które mają za zadanie magazynować wodę pitną dla okolicznych miejscowości. Anglicy spiętrzają wodę inaczej niż Polacy, jako, ze rzeka którą 'zamknięto' jest mała, wodę dostarcza się z większych okolicznych rzek systemem rurociągów. Tak więc jest tam dopływ świeżej wody, która w kilku miejscach jest dopompowywana, w tym z Nene. W ten sposób zaporówka ma chociażby populację sandacza, jedną z największych w UK. Gatunek ten dostał się zapewne dzięki doprowadzeniu wody z rzeki Nene.
Ale do rzeczy. Otóż Rutland Water to miejsce, które normalnie wędkarsko zarezerwowane jest dla wędkarzy muchowych, ostatnio jednak coraz większą rolę mają spinningiści. Muszkarze zabierają wszystkie pstrągi (zarybia się tęczakiem) - tam nie ma żadnego no kill jak sobie niektórzy wyobrażają, co rok zarybia się pstrągiem aby uzupełnić ubytki. Jako, że pstrąg ma okres ochronny, to spinningiści są uzupełnieniem dla tego łowiska, łowi się z wypożyczanych łodzi bowiem, jest dodatkowa kasa.
Chłopaki z Polish Anglers Association mieli tam w sobotę zawody sandaczowe. I łowiąc zandery, kilku z nim weszło stado leszczy w obławiane miejsce, gdzie stukali główkami w poszukiwaniu drapieżnika. Wielkie łopaty uderzały w przynęty powyżej 10 cm, i je zasysały! Jednak najlepszy był jeden z doholowanych leszczy. Miał w pysku bowiem coś metalowego. Chłopaki myśleli, że to hak, ale to był kolczyk. Opiekun łowiska stwierdził, że nikt leszczy nie chipował ani nie 'obrączkował'.
Leszcze w tej wodzie nie są w ogóle łowione, wielkość ich populacji jest nieznana, domyślam się, że mieszkają tam takie łopaty, o jakich nie śniło się filozofom

O co więc chodzi? Skąd taka rzecz u jednej z ryb? Nie wydaje mi się aby ichtiolodzy obrączkowali w ten sposób ryby, o wiele lepiej zapinać im coś na płetwie. Z drugiej strony wędkarz nie może nie zauważyć takiego piercingu

Co o tym myślicie?

