Gdy jeszcze cyklicznie "karpiowałem" początkowo stosowałem karmienie surową kukurydzą. Miałem kiedyś takie zdarzenie, że zanęciłem dużą jej ilością w płytkim miejscu. Było to w okresie letnim, woda była bardzo ciepła w tym miejscu, na dworze upały przez prawie miesiąc. Przez ten cały czas gdy wypłynąłem sprawdzić to łowisko kukurydza zalegała na dnie, trochę sczerniała. Woda jest w tym jeziorze wręcz krystaliczna więc na głębokości około 2-2,5 m doskonale można było zauważyć co się dzieje w łowisku. Pomyślałem, że wrzuciłem zbyt dużą ilość ziarna co w połączeniu z ciepłą wodą dało tak negatywne skutki. Ale ryba wszędzie na jeziorze wtedy brała chimerycznie. Po upływie około miesiąca nagle kukurydza zniknęła i na pewno nie zjadły jej kaczki czy inne ptactwo wodne. Z tego zdarzenia mam jeden wniosek, że surową kukurydzą, wbrew temu co uważają niektórzy, nie można zniszczyć łowiska. Zresztą w stawach hodowlanych karmi się ryby bardzo dużą ilością ziarna, w tym i kukurydzy, i nie wpływa to negatywnie na procesy trawienne ryb a wręcz odwrotnie.
Inną rzeczą jest to, że ugotowanie kukurydzy ułatwia i powoduje szybsze jej trawienie przez ryby. Dodatkowo można ją wzbogacić smakowo i zapachowo co w formie surowej jest dość kłopotliwe.
Przy długotrwałym nęceniu proponuję jak koledzy wyżej zagotować większą ilość ziarna i przechowywać w zamrażalce. Moczenie ziaren strąkowych przed ugotowanie przyspiesza proces jednak w przypadku kukurydzy nie zauważyłem różnicy.
Szybkowar ułatwia znacznie zadanie.