Koledzy mam do Was pytanie jak wygląda sytuacja na Waszych zbiornikach po tegorocznej mroźnej zimie? Czy też u Was na łowiskach była przyducha, padły jakieś rybki?
Ja z wielkim żalem muszę stwierdzić, że na zbiorniku który mam/miałem zamiar opłacić padło ponad 250 kg ryby. Zbiornik jest malutki około 2 hektarów, należy do pewnego Towarzystwa Wędkarskiego, które nim się opiekuje. Zbiornik jest stosunkowo płytki bo max 2,5 m, dno muliste. Ciekawym jest że na okolicznych stawach żadna ryba nie padła, może pojedyncze sztuki, a na stawie w/w towarzystwa poszła ryba z każdego gatunku. Najwięcej amura (sztuki w przedziale 3-9kg), leszcza, karpia ale również i szczupaki kilka sandaczy miarowych, 2 jesiotry po około 5 kg, nawet parę sztuk lina i japońca...
Zastanawia mnie jedna rzecz czy Panowie z towarzystwa nie strzelili sobie w kolano, bo włączali w ciągu lutego kilka razy pompę i pompowali wodę z przerębla do przerębla w celu natlenienia wody(?)
Mój kumpel ma pewną teorię na ten temat, a mianowicie że podczas pompowania w celu natlenienia ryba "dostała więcej tlenu" i jakby wybudziła się z letargu zimowego a pokrywa lodowa wynosiła jeszcze około 20 cm i może przez to nie wytrzymała do zejścia lodu, który stopniał 5 dni temu. Druga teoria to taka, że podczas pompowania wody do przerębla, cały osad z dna został wzburzony łącznie z gazami które zalegają w mule i rybie zabrakło tlenu, którego i tak było mało pod lodem... Dodam, że pompowali wodę w kilku przeręblach na całym stawie.
Co o tym koledzy myślicie. Nie jestem ichtiologiem ale dziwnym wydaje mi się, że na okolicznych stawach wszystko ok a tu taki pogrom? Żal było na to patrzeć...
