Witam.
Może ktoś z Was pamięta jak wiosną tego roku zarybiłem jeziorko narybkiem lina...
Jeziorko ma kształt zygzaka o długości około 1 km i średniej szerokości 100m. Nie jest to zbiornik PZW. Należy do skarbu państwa. Średnia głębokość 2m (-0,5m; + 1...1,5m - zależnie od stanu wód gruntowych i ilości rocznych opadów). Z roślinności pływającej jest dużo rdestu, trochę grążeli i nenufarów. W wodzie rogatek i glony. Dokoła tatarak, itp. zielsko.
Zbiornik ten, w zasadzie, opanował karaś srebrzysty. Są to głównie sztuki po 0,5-0,8 kg (mniejszych i większych na razie nie trafiłem). Jest sporo wzdręgi, ślady małego okonia. No i mój lin.
Chciałbym nieco urozmaicić rybostan...
Czy dobrym pomysłem będzie wpuszczenie do tego jeziorka kilkunastu sztuk jesiotra/bestera... czy jak tam nazywa się hodowlany mieszaniec?
I drugie pytanie.
Łowię też w małym, zamulonym stawie o kształcie elipsy, o wymiarach 100 x 50 m. Średnia głębokość 2m (+/- 0,7...1,0m w zależności od rocznych opadów). Jest tam niesamowita ilość skarłowaciałego karasia (max. 20-25 cm, oczywiście srebrzystego), wzdręgi i małego lina (max 15-20 cm i póki co, nie trafiłem tam większego). Kłopot jest w tym, że staw jest bardzo, ale to bardzo zarośnięty rogatkiem i nenufarem. Teraz, w końcu sierpnia, są tam dywany pływającego i podwodnego zielska. Jakieś 75-85% powierzchni wody.
Czy dobrym pomysłem będzie wpuszczenie tam około 10 szt. amura celem "prześwietlenia z zielska" i około 10-15 szt. okonia celem przerzedzenia liczebności rybostanu?
W mojej okolicy amur 20-25 cm jest po 6 zł/szt., a "jesiotr" tej samej wielkości po 25 zł/szt.
Cokolwiek ktoś podpowie?