Przytoczyłeś w swoich wpisach powyżej trzy prezentacje zestawów do łowienia metodą „lift”:
z całym obciążeniem przelotowym położonym na dnie,
z całym obciążeniem na dnie i unieruchomionym na żyłce,
z częścią obciążenia na dnie.
Dwa pierwsze zestawy praktycznie są równorzędne w sygnalizowaniu brań podnoszonych. Całkowite wynurzenie się spławika wymaga od ryby działania siłą równoważącą ciężar obciążenia zestawu. Ciężar ten musi zaś być większy od wyporności użytkowej całego spławika o wartość zapewniającą zakotwiczenie zestawu w danych warunkach łowiska.
Na zakres wynurzenia się spławika podczas brania nie mamy wpływu.
Szybkość wynurzenia podczas brania może być duża, a nawet gwałtowna.
W trzeciej wersji decydujemy jaki odcinek anteny spławika ma wynurzać się podczas brania podnoszonego i to określa minimalną wagę śruciny sygnalizacyjnej na dnie. Waga ta musi być także powiększona, a najlepiej na łowisku uzupełniona o dodatkową śrucinę zapewniającą skuteczne zakotwiczenie.
Z uwagi na małą średnicę anteny wymagany ciężar śruciny wraz z kotwiczącą jest wielokrotnie mniejszy niż odpowiedni ciężar dla dwóch pierwszych wersji. Czułość zestawu rozumiana jako ciężar, który unosi ryba podczas brania też będzie więc wielokrotnie lepsza.
W wersji tej szybkość wynurzania się anteny podczas brania jest niewielka i maleje wraz z wagą śruciny sygnalizacyjnej, która zależy od średnicy anteny. Szybkość można więc zmieniać ciężarem pierwotnym śruciny (zmiana wagi kotwiczącej na to nie wpłynie), ale wtedy zmieni się oczywiście także zakres wynurzenia.
Ryba praktycznie nie może zwiększyć tej szybkości, ale może ją spowolnić.
W wersji tej czułość zestawu na brania podnoszone nie zależy od wyporności spławika.
Podsumowując można stwierdzić, że najlepsze cechy pod kątem sygnalizacji brań podnoszonych ma wersja trzecia z dzielonym obciążeniem.