26 marzec 2014 rok. Według moich notatek, Zabór 1 staw za zakrętem.
Jestem od świtu, czyli wędki w wodzie, ale jeszcze nie widzę spławika.
Poznawanie wody, gruntowanie, sprawdzanie dna, ustawianie gruntu itp., dzień wcześniej.
Zanęta: bułka tarta sklepowa, robaki czerwone miksowane blenderem i robaki cięte na krótkie odcinki, lepiszcze cukier palony (karmel) w postaci gęstego syropu i łyżka soli. Wodą z łowiska dopracowuję zanętę robiąc papkę zanętową, którą wrzucam łyżką (ilość na czubek łyżki).
Zestaw: math 4,2 m, spławik pałeczka (mojej roboty), dwie śruciny blokujące spławik 0,3 g, reszta obciążenia to 3 czerwone robaki i haczyk (beż krętlika, przyponem żyłka główna 0,14) zatapiają spławik, czyli zestaw przeciążony, przegruntowany.
Wynik: po 20 linie przestałem liczyć. Były różne, przeważnie małe choć często na oko miarowe i kilka do łokcia.
Zza horyzontu pokazało się słońce i brania zanikły. Weszły małe płotki i krasnopiórki. O 14:00 zwinąłem majdan i zacząłem poznawać inne okoliczne wody.