Ja twierdzę, że dobra firma nie kopiuje tylko ale tworzy 'nowe'. Dlatego Angole są taką potęgą, bo wynajdują coraz to lepsze rzeczy wędkarzom, kreują mody. Dzięki temu wędkarz jest coraz bardziej skuteczny. U nas dzieje się to może w spinningu, trudniej o resztę. Prosta sprawa - pellet waggler. Nasi forumowicze pokazują, że w letnie dni można kosić w ten sposób ryby, i byłoby super mieć wędki do tego, które są dopasowane do znacznie większych ryb niż w UK. Ale nikt tego nie widzi, a tych przykładów jest mnóstwo. Metoda potrzebowała sporo czasu zanim się zaczęła przyjmować i jak zassało, to teraz jest to bardzo rozbudowana 'działka' feedera i łowienia z gruntu, gdzie kijów jest od groma.
ALe pomyślmy dlaczego Angole są tacy mocni? Otóż oni mają masakryczną scenę wyczynową, dlatego tam się to tak rozwija, bo jest wciąż wyścig zbrojeń, zarówno w łowieniu na komercjach, jak i na rzekach czy w karpiarstwie. U nas taka scena jest w powijakach, bo PZW to banda gamoni i dziadów, niemających pojęcia o nowoczesnym wędkarstwie, to głównie goście mocno zakorzenieni w PRL-u. Jak dziś pamiętam dlaczego mamy MP w feederze. Bo ekipa z Wrocka głównie chciała reprezentować Polskę na MŚ, ale 'miszcz' Iwański nie dał zgody, bo nie wpisywało się to w sztywne jak pręt zbrojeniowy reguły wyczynu w Polsce, który zamiast się rozwijać się zwija od lat. Stwierdzono, że aby wysłać drużynę biało-czerwonych, trzeba wpierw wyłonić ją poprzez MP właśnie. Imbecyle na maksa. Zamiast popularyzować współzawodnictwo, co byłoby 'wodą na młyn', wbito feedera w sztywne ramy, do tego ci geniusze przepisali praktycznie regulamin z mistrzostw świata, co jeszcze pogorszyło sprawę. Nie wspomnę o wodach zasobnych w ryby, bo tych praktycznie nie ma w PZW, więc ciężko o normalne zawody. Jeśli na mistrzostwach okręgu krakowskiego w dwa dni zawodnicy łowią na Wiśle 3 kilo ryb razem, gdzie wygrywa się kiełbikami łowionymi na haki nr 22, to jest to klęska. Zarówno samego PZW jak i ekologiczna, bo oznacza to, że ten akwen jest po prosty zdewastowany.
A dzisiaj mamy wiceprezesa Ciechańskiego - nowego świniaka przy korycie, który ma za paznokciami rzekomo sporo brudu. Jak taki gość ma reanimować wyczyn, to ja raczej widzę, że będzie to przydługa ceremonia pogrzebowa. Po prostu jeden wielki syf.
Niestety, wyczynowi trzeba pomóc, najlepiej w ogóle aby nie było to coś kojarzonego z MP ale było powszechną rozrywką, która powoduje, że ludzie chcą się rozwijać, co znów pcha firmy wędkarskie do inwestowania w wędkarstwo, w sprzęt który pomoże wygrać. Do tego oznacza to inwestowanie w wędkarzy, w tych co wynajdują rzeczy jak (zatrudnionych) i w sponsoring teamów, zawodów. Ale PZW jest tu przeszkodą, ze swym wyczynowym idiotyzmem jak i chęcią włodarzy aby coś przytulić w zamian. Dlatego wiele firm omija łukiem takie korupcyjne bagienko.
A my Polacy mamy wielkie możliwości. Wystarczy zerknąć jak wiele firm produkuje przynęty, głównie karpiowe. Po prostu potęga ile tego jest. To samo można robić ze sprzętem, i widać też jak ewoluuje chociażby Robinson, gdzie konsultantami są chociażby chłopaki z Wodzisławia. Ale to wciąż za mało, zwłaszcza, że mamy beznadziejne wody. Gdyby taki Kanał Żerański był pełen ryb, można by tam organizować masę zawodów różnego typu, niestety, jest to typowo zdegradowana woda, gdzie jeszcze są miszcze co usuną odcinek no kill i będą mówić, że to ma sens, podając jako główny powód działanie rybaków na Zegrzu. Tylko że tychże rybaków wprowadziło PZW. I tak to wygląda

Dlatego jest problem - bo brakuje nam kilku ogniw. PZW nie spełnia swojej roli, to związek dla działaczy dojący wędkarzy, do tego rządzi lobby rybackie, które pilnuje aby nie zmieniano obecnego status quo - czyli założeń 'racjonalnej' gospodarki wędkarskiej. I tak się składa jakoś dziwnie, że jednym z filarów tego lobby jest PZW. Dlatego to co się rozwija to wędkarstwo poza PZW, głównie na komercjach. Dlatego tak mocne staje się karpiarstwo czy Metoda, bo dotyczy to głównie rybnych łowisk, których w PZW jest jak na lekarstwo.