Niestety, zatrucia Odry spowodowały wybicie ryb juz w Kędzierzynie, Oławie, teraz pod Głogowem. Bardzo często problemem jest brak wody. Ogólnie każdy zbiornik ma zdolność do samooczyszczania, wody płynące tym większe, że woda płynąc się natlenia, dlatego oczyszczalnie ścieków umieszcza się przy rzekach właśnie, aby oczyszczone ścieki (nie mylić z czystą wodą!) tam wpuścić, gdzie natura robi resztę.
Wiele oczyszczalni może dokonywać zrzutów ścieków jeśli coś się dzieje, i to jest dość normalne w Polsce, zazwyczaj wodzie nie szkodzi. Problem jednak może się pojawić o takiej porze roku jak lato przy sporej suszy i niskim stanie wody. Wprowadzone ścieki mogą spowodować spadek tlenu zawartego w wodzie, co dla ryb oznacza wyrok, zwłaszcza tych mających zapotrzebowanie na tlen większe, dlatego pierwsze będą padać takie brzany czy drapieżniki jak szczupak.
Oczywiście mogło też dojść do skażenia wody i zrzutu jakiegoś syfu, ale wcale nie trzeba doszukiwać się wprowadzenia jakieś trucizny jak w Poznaniu lata temu (związek do produkcji preparatów owadobójczych lub odstraszających), po prostu w wodzie jest mniejsza ilość tlenu i zrzut ścieków z oczyszczalni może być problemem, a nawet ścieki jakie pojawiają się po opadach deszczu (woda zmywa wszelki syf i idzie to kanalizacją burzową do rzeki).
Pamiętajmy, że rzeka jak Odra jest odbiorcą ścieków z mocno zurbanizowanych terenów, Śląsk Górny, Opolski, Dolny, Ziemia Lubuska. Ludzie zużywają wodę w taki sam sposób, natomiast tej płynącej jest coraz mniej, płynie do tego coraz wolniej, nie natlenia się na jazach jak powinna. Dlatego tak ważne jest aby odwrócić trend 'walki z powodziami', który zakładał jak najszybsze odprowadzenie wody do rzek i morza. Trzeba odwracać meliorację, i renaturalizować rzeki, tak aby znowu były tereny podmokłe, bagna, które zatrzymują wodę. Płacimy za błędy z przeszłości. NIe da się mieć wysoko rozwiniętego rolnictwa, budownictwa 'gdzie popadnie' i nie cierpieć z powodu ocieplającego się klimatu. Te problemy będą tylko narastać. Do tego upały są coraz częstsze, i przez trzy miesiące - od czerwca do sierpnia jest gorąco. Im cieplejsza woda tym mniej rozpuszczonego w niej tlenu (jego zawartość jest odwrotnie proporcjonalna do temperatury). A Polska nie należy do krajów zasobnych w wodę. Pojezierza mamy na północy Polski, a część centralna i południowa ma wielkie problemy z wodą, zwłaszcza Śląsk, gdzie jest duża koncentracja ludności i przemysłu.
Podsumowując - nie należy się doszukiwać koniecznie w tym wszystkim działania trucicieli, mamy coraz większe problemy związane z ocieplaniem się klimatu, do tego prowadzimy idiotyczne działania, rząd wciąż nie chce wprowadzać naturalnej retencji, bardziej myśli jak wyrwać kasę z UE na budowę stopni wodnych i zaporówek, co niczego nie poprawi a może wręcz sprawę pogorszyć. Bo budowa zaporówki powoduje, że woda rozlewa się na dużej powierzchni i dużo szybciej paruje niż z takiej rzeki. Nie należy też wydawać zgód na budowę w terenach które powinny być polderami zalewowymi lub które są podmokłe i się je specjalnie osusza. Niestety, u nas się nie myśli ekologicznie z nastawieniem co będzie za 10, 30 lat. Dlatego będzie jeszcze gorzej.
Polecam też pomyśleć jak fatalną gospodarkę wodami prowadzimy. Padła masa ryb, i myślicie, ze pójdą za tym większe zarybienia? Czy też będzie ten sam operat?