W mojej miejscowości kilkanaście lat temu ówczesne Państwowe Gospodarstwo Rybackie podjęło się hodowli sumów na stawach. Po kilku latach zrezygnowano jednak z tego zamysłu i tarlaki suma - osobniki około 20-sto kilowe wpuszczono do trzech jezior. Do tzw jeziora miejskiego powędrowało 25% tarlaków - dokładnie nie wiem ile ale około 30 sztuk. Kilka lat temu przestawiłem się z karpi i amurów na sumy celem dalszego śrubowania rekordów życiowych. Podczas jednej z zasiadek padł 65 kg złowiony przez kolegę, z którym zasadziliśmy się na suma. Jesienią 2015 roku wędkarze szukający jesiennych okazów sandacza złowili kolejno sumy 213, 209, 211 i 221 cm. Padło też kilka pomniejszych około 200 cm. Faktem jest, że w większości przypadków były to przypadkowo podpięte ryby ale piszę o tym do zobrazowania moich końcowych wniosków. Otóż niejednokrotnie dyskutowane było, że sum a raczej jego nadmierna ilość może wyrządzić szkodę populacyjną innych a szczególnie drapieżnych ryb. Można by i tak sądzić o opisanym wyżej jeziorze analizując pogłowie kilka lat temu gdy dzierżawcą gospodarstwa była osoba eksploatująca jeziora. Od kilku lat nastał jednak inny dzierżawca (o czym pisałem w wątku "gospodarka rybacka w symbiozie z wędkarstwem) i dzisiejsze wyniki pokazują, że między bajki można włożyć teorię o szkodliwości suma. Jezioro obfituje w dużego sandacza, szczupaka. Łowione są coraz większe okazy leszcza, karasie srebrzystego. Dodam, że sum się wyciera a złowione okazy wracają do wody. To ludzie niszczą przyrodę, za sprawą nadmiernej eksploatacji rybackiej, pazerności wędkarskiej oraz kłusownictwa jeziora zubożały. Człowiek jednak wymyśla spiskowe teorie obarczając winą sumy, karpie i inne ryby, które nie są rodzimymi. A przecież ryby te są w naszych wodach już kilkadziesiąt czy nawet set lat i jakoś 40 lat temu takich teorii nie wysuwano. Były i ogromne sumy, i karpie, i amury. A przy tym obfitość ogromnych leszczy, płoci, krąpi czy drapieżców. Wtedy jakość sum nie jadł innych ryb, karp i amur nie niszczyły trzciny, dna a ich odchody nie powodowały starzenia się jezior. Dzisiaj co jeden ichtiolog to "mądrzejsze" wymyśla teorie i zaśmieca umysły wędkarzy.