Autor Wątek: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?  (Przeczytany 18994 razy)

Offline Kinior

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 118
  • Reputacja: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #75 dnia: 01.03.2016, 12:52 »
To,że pies wytarzal się w odchodach przepełniło czarę goryczy jak napisałem, to różnica. Zachowanie wędkarzy było takie a nie inne, Ty masz saperkę, ale innemu nie chce się jej mieć. Więc argumentowanie, że Ty ją masz,  niczego nie zmieni. Ja nie chcę pisać co ja mam i co ja robię, bo ja nie śmiecę ani nie zostawiam po sobie 'papierzaków' przy ścieżkach którymi chodzą ludzie. Ja piszę o rozwiązaniach, sposobach w jaki się pewne rzeczy odbywają. Jeżeli chodzi o ilość zaś odchodów na ulicach, trawnikach, o ilość śmieci , to na pewno nie UK jest za Murzynami, tylko Polska...

Mirek, musisz zrozumieć też, że wędkarze to nie są jedyni uprawnieni do korzystania z wody, to że PZW dzierżawi zbiornik, nie znaczy wcale, że ma do niego prawo wyłączności i może zakazywać innym spacerów, pływania i tak dalej... Ktoś idący z psem powinien tez mieć swobodę, przestrzegając oczywiście wolności innych. Miejsca jest wystarczająco dla wszystkich, trzeba tylko umieć się szanować. Jak się nie umie, to trzeba przepisów i mandatów, innej drogi nie znam. Właśnie w UK jest prawo lepiej ustanowione, bo na przykład mieszkańcy mogą wpływać na niektóre rzeczy. I dlatego wiele odcinków jest z zakazem łowienia w nocy, bo wielu wędkarzy nie potrafiło uszanować ciszy nocnej. Krzyki, imprezy, głośno ustawione alarmy... Tam po kilku wezwaniach policji kieruje się wniosek do samorządu i koniec, łowić w nocy nie wolno. Nie da się po dobroci to będą zakazy. Dlatego przeczytasz w każdym regulaminie, aby zachowywać ciszę i respektować pobliskich mieszkańców. W wielu groźbą jest wyrzucenie z koła. Znam kilka takich odcinków (kanałów czy rzek) i wiem z rozmów z bailiffami, jaki to jest problem. Dla okolicznych mieszkańców kłopotem są wędkarze jako grupa, co jest dość oczywiste. I traci na tym klub właśnie. To jest właśnie demokracja i zasady współżycia w społeczeństwie. Jaki jest efekt jeżeli chodzi o odchody pozostawione po karpiarzach? Nie będą mogli łowić w nocy, więc nie będą siedzieć całymi tygodniami jak to mają w zwyczaju. Nie będzie śmiecenia, problem znika. Kto traci na tym? Głównie sprawcy problemu. I to jest rozwiązanie właśnie!

Ty uważasz, że nie potrzeba kontroli, opłat, powinna być wolność. W polskim przypadku to jednak oznaczałoby anarchię i brak ryb w wodzie. Bo Ty i ja może będziemy przestrzegać przepisów - ale dziesiątki innych już nie będą. Polskie wody uratować mogą właśnie przepisy i kontrole, dobra wola to za mało...

Luk Podziwiam Cię za wytrwałość w tłumaczeniu każdemu z osobna :)
Marcin

Mazovia Fishing Team

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #76 dnia: 01.03.2016, 14:08 »
Marcinie, jestem na tyle dorosły i świadomy, że mi tłumaczyć nie trzeba. Nie musisz też wchodzić Lucjanowi bez mydła obrażając mnie. Dla Twojej wiedzy informuję Cię, że to co mówi Lucjan doskonale rozumiem. Nie znaczy to, że musimy się ze sobą co do pewnych kwestii zgadzać, ale to tym bardziej jest ciekawe, bo ja wolę dyskutować z Lucjanem, sprzeczać się, gdyż tym sposobem czegoś się uczę. Tym sposobem uświadamiamy innych…
 
Stąd wolę Lucjana niż tego, co klepie po plecach podlizując się publicznie…

Teraz do rzeczy:
Lucjanie, kiedy mówię, że posiadam saperkę i Ty również tak robisz, to… nie mówimy komuś, aby tą saperkę miał (bo zrobi na złość i zesra się na ścieżce), ale informujemy, zaszczepiamy osobom nie znającym takiego rozwiązania (lub tym co zapomnieli), że saperkę każdy wędkarz powinien mieć i powinien wiedzieć do czego służy.

Mówisz, że UK nie jest za Murzynami, tylko Polska... Ostro, ale masz częściowo rację (to była z mojej strony prowokacja – myślę, że się nie obraziłeś). Podobnie jak w UK, USA i innych wysoko rozwiniętych w świadomości państwach, kiedy powołasz się na prawo zwyczajowe lub prawo naturalne czy to przed Policjantem, czy urzędnikiem, dla nich nie ma znaczenia prawo pisane, tylko to, na które się powołujesz i jest prawem najwyższym. Uważam to za najwyższy poziom świadomości społeczeństwa i władz. To korzyść obopólna.
Doskonale rozumiesz – Ty tak, ale inni nie – że właśnie dlatego tam władzę się szanuje, Policję się szanuje, prawo się szanuje, bo jeden drugiemu nie robi krzywdy.
W Polsce baranów (wszelkiej maści tzw. władzy) się nie szanuje, dlatego jest jak jest.

A ponieważ żyjesz w świecie prawa, to bezprawie w Polsce wyjątkowo Cię denerwuje. Czy mam rację?
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 16 639
  • Reputacja: 938
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #77 dnia: 01.03.2016, 14:32 »
cyt."bo zrobi na złość i zesra się na ścieżce" - jezu uśmiałem się że aż mnie brzuch boli przypomniałami się historia z ryb a jakże .
Bedąc z kolesiem na nocce zachciało mu się czego twardszego i poszedł w las oto jego słowa : poszedł wrócił i coś śmierdzi pytam stary ty byłeś się wysrać czy nie zdążyłeś i się posrałeś bo coś śmiedzi a on odpowiada  a że lało to też dupy w trawy nie będę wystawiał bo mi się jajka zmoczą przykucnołem na ścieżce i sru zrobiłem swoje i wracam co się okazało takich skrutowiczów musioło być więcej bo rano gdy było jasno się zrobiło okazało co tak śmiedzi cała ścieżka była zasrana a on buty od gówna nogawki od gówna - no szajsu kupa
ALE śmiechu jeszcze więcej ... :-X
Maciek

Offline Nedia

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 230
  • Reputacja: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #78 dnia: 01.03.2016, 17:54 »
Tak czytam wywody Mirgag i Luka i zastanawiam się dlaczego inni dziwią się sprzecznościom w ich postach. Luk traktuje o angielskich natomiast Mirgag przytacza nasze, codzienne realia. A, że niestety są rożne tak też i sprzeczności w konkluzjach muszą się różnić. Proszę przestańmy porównywać podejście Anglika do Polaka. Znacznie różnimy się kulturowo, w jednym jesteśmy lepsi, w drugim gorsi. Przeniesienie realiów z angielskich łowisk na polskie podwórko jest niezmiernie trudne z tej prostej przyczyny, ze wędkarzy jest u Nas kilka milionów a o podejściu zdroworozsądkowym może kilka z tego procent. Proporcja w Anglii jest podejrzewam odwrotna. Jak przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat ktoś z dziada, pradziada uczył się, że ryba to białko zwierzęce, dobro kulinarne to jak tak od razu można go przestawić na zasady no kill. I tak jest niestety ze wszystkim co w temacie związane. Ktoś tu mądrze napisał "Najpierw naucz się szanować cudzą własność a dopiero potem zacznij wymagać aby szanowano Twoją". Coś w ten deseń. Niestety jest jak jest, większość ma roszczeniowy tryb bycia. Płacę to chcę - to najczęstsze prawidło. Oj rozwodzę się nad sprawami ogólnie wszystkim znanymi ale chodzi mi tylko o to, że różnica w opiniach osób z tego forum często wynika z różnego postrzegania własnego środowiska bo środowiska te są różne i nie można generalizować. I chwała za takie głosy bo świadczą tylko o tym, że wypowiadają się ludzie rozumni a nie bezmyślne boty jakich wiele na innych forach.
Luk na serio bez maślenia Twoje zamysły są dobre, jakże bliskie moim ale niestety ja tak długo już walczę z podobnymi problemami, że zdążyłem prawie się zestarzeć i zrozumieć, że to tak na prawdę walka z wiatrakami. Wiem, wiem zaraz odezwie się dziesięciu zarzucając, że takie podejście jest poddaniem się, że brak mi ikry, że nie mam racji. Nie będę polemizował pogadamy jak będzie dane za kilkanaście lat.

Offline Kinior

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 118
  • Reputacja: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #79 dnia: 01.03.2016, 19:15 »
Mirgag nikogo nie obraziłem a w szczególności Ciebie.
Uważam, że każdy myśli inaczej każdy spostrzega inaczej problem i każdy inaczej go rozwiązuje.
Ja już się w tym wątku wypowiedziałem dałem spostrzeżenia i rozwiązanie, ale samym pisaniem i dyskutowaniem na forum Go nie rozwiążemy.
Marcin

Mazovia Fishing Team

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #80 dnia: 01.03.2016, 22:40 »
Marcinie, spokojnie. Dobrze, że uznajesz inne zdania. I to się liczy. Rozmawiając o czymkolwiek, podajemy tak mało danych wzorcowych,  więc będzie zawsze trudno o podobne wnioski. Dyskusja z ludźmi o innych poglądach jest bezcenna.

PS: bardzo cenię sobie krytykę, ale musi być na temat.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 493
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Wędkarz wrogiem wypoczywającego?
« Odpowiedź #81 dnia: 02.03.2016, 08:32 »
Ja myślę, że nawet taka rozmowa na forum pomaga i jest jakimś krokiem naprzód...

Jako Polacy nauczyliśmy się sobie radzić w różnych, często ciężkich sytuacjach, lata socjalizmu realnego zaś pozbawiły nas pewnych cech, takich jak chociażby postawa obywatelska. Trzeba było oszukiwać pracując dla Niemca, później robić to samo za komuny. Ci co kombinowali mieli lepiej, wykształcenie nie dawało żadnego przywileju. 'Nie matura a chęć szczera zrobi z ciebie oficera'... Pewne cechy zanikły w naszym społeczeństwie, co gorsza to odpowiedzialność. Polak nauczył się, że jak winni są wszyscy, to nie jest to jednostka, więc wiele rzeczy w Polsce polega na udowadnianiu, że zrobił to 'ktoś', jacyś 'oni'. Jeszcze gorzej jest z własnością, dla wielu 'nasze' lub wspólne, oznacza, że trzeba brać jak najwięcej, bo zabraknie albo inni zabiorą. Dlatego tak strasznie odbieram brak rozsądku nad polskimi wodami, te żądania aby ryby były, bez zastanawiania się nawet skąd się one biorą. Wędkarze nauczyli się obwiniać wszystko dookoła, od PZW po Tuska za słabe wyniki, nie chcą jednak głośno powiedzieć, że to oni sami niszczą wody, że zabierają wszystko jak leci, tak, że nawet nie ma się co wycierać z roku na rok. Natomiast jak się zarybi karpikiem - oblegają zbiornik tłumnie i walą w łęb wszystko jak wlezie, na jesieni, tak naprawdę sami pozbawiając się szans na lepsze wyniki za rok. To tak jakby ktoś zjadał ziarno przeznaczone do siania... Całe szczęście, że lin czy karaś nie żerują po zarybieniu, bo byłaby już w ogóle katastrofa...

Jednak grupa wędkarzy myślących rośnie z roku na rok, mam nadzieję, ze za jakiś czas będzie ich więcej niż tych co myślą 'po staremu' i wiele się zmieni. Nedia - ja jestem pewien, że za 10 lat sytuacja wędkarska w Polsce będzie diametralnie różna od tej dzisiaj, na plus oczywiście. Zmiany już się wydarzają, obecnie wyrasta coś nowego, jestem pewien, że jak urośnie to będzie to wielka siła. Ja mieszkam w kraju gdzie widzę, że wszystko jest dla ludzi (w sensie wędkarskim, bo tutaj też nie jest wcale tak różowo w pewnych względach), i nie widzę niczego 'angielskiego' w systemie jakim działają. Są wody gdzie ryby się zabiera na potęgę (pstrągi - przecież co jak co ale UK to kolebka wędkarstwa muchowego) i jakoś ludzie dają sobie ze wszystkim radę, a zabierają ryby z 'dziada pradziada'. Znają jednak umiar i wiedzą, że trzeba dbać o 'stada' aby co roku 'dawały', nie ma tutaj grabieżczego systemu. Co ciekawe nie ma żadnych operatów i wielkich pieniędzy, i same koła potrafią nad wszystkim zapanować. Nie ma żadnej 'gospodarki centralnej', ludzie rządzą się po swojemu na swoich wodach (muszą przestrzegać oczywiście pewnych reguł).

Dlatego właśnie decentralizacja wędkarstwa jest kluczem do sukcesu w Polsce. Jeżeli dane koła będą opiekować się swoimi wodami, to będą tez pilnować ich jak swoje. Nie będzie trzeba wcale policji i kontrolerów, oni sami sobie poradzą. Wędkarze muszą poczuć, że coś należy do nich, nie jest dobrem wspólnym, nie trzeba więc walczyć i zabrać jak najszybciej, spieszyć się aby być szybszym od kogoś obok. Jak coś jest twoje to traktuje się to inaczej, nieprawdaż? A wędkarze będą mogli należeć tam gdzie chcą, tam płacić składki... Oczywiście w takim okręgu wiele wód byłaby 'wspólna' - chodzi jednak o to aby właśnie koła miały czym się opiekować. Wszystko wtedy zmieni się na lepsze ;)
Lucjan