Mnie nad Odrą dopadły szerszenie z pobliskiej wierzby. Nie zauważyłem, że mają tam gniazdo. Meserszmity ujawniły się gdy poszedłem odcedzić ziemniaczki. Jeszcze nigdy tak szybko nie spieprzałem, prawie chodziłem po wodzie jak Jezus. Musiałem czekać cztery godziny zanim wydały mi mój sprzęt i toboły

Uuu, znam to cudowne uczucie... Mnie pogoniły osy. Człowiek zapitala jak mały Kazio 
Na osy jest sposób. Mnie nawet jedna upierdzieliła jak rozbijałem namiot.
Dwa piwa przeciwbólowe, dobre szczelne ubranie i wiadro pełne wody.

Gniazdo było nisko więc szybko poszło ale myśląc z perspektywy czasu miałem więcej szczęścia niż rozumu.
Tak swoją drogą w szoku byłem, że takie oski gniazdo wielkości dużej pomarańczy zrobiły w tydzień
