Mnie tylko zastanawia gdzie "idą" ryby z gospodarstw rybackich. Mam to szczęście (lub też nie) mieszkać w miejscu skąd mam jakieś 5-10 minut drogi do największych hipermarketów w Polsce jak Makro Cash & Carry, Tesco, Auchan,Carrefour, jak i tych mniejszych typu Lidl, Biedronka, Netto. Z rozmów z "ludźmi od ryb" w Makro i innych dużych hipermarketach wynika, iż polskiej białej ryby typu karaś, leszcz, płoć, okoń prawie nikt nie kupuje. Większe drapieżniki idą głównie np. do restauracji, hoteli. Mój brat jest szefem kuchni więc mniej więcej wiem jak wygląda handel rybami na potrzeby gastronomii tu w Polsce, ale również w Szkocji. Polską "białą rybę" w takim Auchan kupują jedynie osoby 60+. Ryb np. takie Makro sprowadza naprawdę dużo i dużo im schodzi. W Biedronkach, Lidlach królują pstrągi, dorsze atlantyckie, odpady po tuńczykach, dorady (które na marginesie uwielbiam) a nie znajdzie się ryb z polskich jezior. Każdego dnia w Biedronkach, Lidlach pustoszeją lodówki z rybami. Pytam się na co idą te ryby z sieciowanych rzek i jezior, bo rybacy jeziorowo-rzeczni mocno akcentują to swoją mesjańską rolę, jeżeli chodzi o wyżywienie polskiego narodu.
Wracając do tematu uwielbiam jeść ryby. Jem je często, ale jakbym miał przyrządzać takiego okonia lub leszcza to bym się chyba zabił (a kompletnie nie smakuje mi mięso w occie, dla mnie to profanacja przyrządzania tak dobrego mięsa, coś jak zrobienie z argentyńskiej wołowiny klopsików

) Jak nie mam co zrobić sobie na obiad to wrzucam pstrąga do piekarnika (masełko, tymianek, przyprawa do ryb) plus oddzielnie piekę na brązowo ziemniaczki w talarkach w przyprawie do ziemniaków i w niecałą godzinę mam obiad marzeń.

Kocham flądrę z frytkami. To jest jeden z głównych powodów dla których mógłbym przeprowadzić się nad polskie morze. Śledzik w oleju to też podstawa. Sieja wędzona jest przepyszna. W wigilię jem wyłącznie smażonego karpia. Nic innego. Żadne 12 potraw. I tak od czasów dzieciństwa. Do tego przynajmniej raz w tygodniu sushi. Mieszkając w Łodzi mam to szczęście, że jest jeden z najlepszych sushi masterów w Polsce (jak nie najlepszy). Tyle, że jakbym tam jadł u niego non stop to bym zbankrutował dlatego sam robię sobie sushi, dzięki radom mojego brata, który troszkę liznął tematu pracując u Japończyków

Jak widzicie na pewno nie jestem za wprowadzeniem całkowitego zakazu zabierania ryb. Z drugiej strony można również zauważyć, że tego typowego polskiego jeziorowo-rzecznego białorybu nie ma w mojej diecie. BTW tak mi się przypomniało mam kumpla, który przez całe życie nie zjadł ani jednej ryby twierdząc, że prędzej umrze niż zje coś co w wodzie pływało. Dlatego też potrafię zrozumieć kogoś komu ryby nie smakują
Żona za to uwielbia krewetki, co popieram całym sercem bo działają jak afrodyzjak 
Jak na żonę tak działają krewetki (czyli tak jak na moją dziewczynę hehe) to zrób jej to proste danie plus pokrop je delikatnie sokiem z cytryny
http://zmyslowoprzezswiat.blogspot.com/2013/12/czarny-makaron-z-krewetkami.html Kiedyś wydawało mi się, że nie zjem krewetek razem z makaronem, bo to jakieś debilne połączenie jest. Myliłem się. Tę potrawę je cała moja rodzina plus rodzina teściów i wielu moich znajomych.