Chcę wam pokazać jak znikają u mnie jeziora. To jezioro akurat dla mnie bardzo sentymentalne, ma 50 lat ,uczyłem się w nim łowić gdy byłem mały, wiele pięknych ryb w nim złowiłem. Występuje duża płoć, leszcz, lin, olbrzymi karaś , kleń, okoń,wzdręga, szczupak, sandacz. Jest trochę wielkich karpi takich 15+, są pojedyncze ponad metrowe amury. Kolega złowił w jedną noc nastawiając się na sandacza dwa metrowe węgorze. Z tej wody pochodzi mój rekord karasia japońca - 56cm . Woda nigdy nie była przez nikogo zarybiana , jedynie przy okazji powodzi z pobliskiej rzeki Bierawki wpływały różne gatunki - stąd też kleń
To woda dzika powstała na skutek szkód górniczych, dno bardzo urozmaicone. Bardzo głębokie - w miejscu gdzie hałda wchodzi w wodę jest 12 metrów. Teren jest własnością kopalni więc wolno jej zasypać hałdą jezioro, nikt się nie przejmuje losem ryb które zginą...Dla kopalni to tylko miejsce w które można wsypać tysiące wagonów kamienia po węglu
Zasypywanie trwa już 5 lat, zostało około 25% jeziora od stanu początkowego
Usiłuję z młodymi chłopakami z mojej sekcji których uczę wędkarstwa uratować co się da . Odławiamy ryby i przenosimy na inne pobliskie łowiska .Pewnie w tym roku jeszcze się tam wytrze płoć i leszcz, chcę odłowić mały narybek i też przenieść.Może też narybek okonia i sandacza ale ten jakby przestał się tam wycierać, może za dużo soli leci do wody razem z kamieniem po węgielnym. Miejscowi łowią tam i kłusują czym się da , zabierają ryby do zjedzenia . Może to i lepsze niż miały by zginąć przyciśnięte kamieniem. Widzialem skłusowane metrowe szczupaki , łowione na żywca w przeręblach - facet miał rozstawione wędki w 12 dziurach na raz
Bardzo mi szkoda tej wody ale taki urok mojej śląskiej krainy. Już dalej zalewa łąki i w lesie powstają wielkie kałuże - za kolejne 10 lat będzie tam wielkie rybne jezioro, może mi jeszcze życia starczy by w nim połowić ....