Panowie, a ja widzę pewną poprawę
Ten artykuł lub opracowanie, to widoczna zmiana poglądów naszych naukowców rybackich. Prawdopodobnie są tam młodzi, którzy mają trochę inne spojrzenie na sprawy rybactwa, i pojawia się 'nowe'.
Przede wszystkim już nie udowadnia się, że rybactwo to jest najlepsza z możliwych rzeczy, zaś wędkarze to szkodnicy. Zauważalne jest użycie innych argumentów w obronie rybactwa (dobrej jakości i zdrowa żywność), pojawia się też liczba wędkarzy w UE - 16 milionów, i kwestia lobbingu z ich strony jako zagrożenie dla równowagi.
Ogólnie widzę, że IRŚ spuszcza powoli z tonu. Nie dziwię się, rybaków raczej przybywać nie będzie, bo nie ma ku temu warunków, ryby coraz mniej, zaś gospodarka zrównoważona nie powoduje zwiększenia wyników, o czym się nie mówi to fakt, że powoduje rozwój kormorana. Tu wciąż mnie boli, że nasi naukowcy, w tym Kotwic, który tak bada kormorany, nie chce zauważyć wzrostu ich liczebności w momencie zmiany systemu gospodarki wodami, który zaczął się w 1985 roku wraz z ustawą Prawo Wodne. Kormoran dla IRŚ jest winowajcą, na którego zwalić można wszystko, szkoda, że nie myśli się o tym, że właśnie rybactwo i zarybienia powodują, że świetnie się on odnajduje w takich warunkach. Ale spoko, ktoś musi być winny, tutaj już nie wymienia się wędkarzy.
Nie rozumiem pewnych danych, tych z UK. Wynika z nich, że jest tu 1200 rybaków, przy 700 w Polsce, przy czym odławiają sześć razy mniej ryb niż Polacy. Ja rybaka nie widziałem jeszcze, słyszałem o tych w Irlandii Północnej. Dziwne. Nie widziałem również żadnych ryb w sprzedaży, cholera wie co te 1200 rybaków łowi. Być może larwy węgorza, ale wspominanie o tym w takich opracowaniach powinno być odpowiednio zaznaczone. Bo Portugalia, Francja, UK i chyba Irlandia, odławiają larwy węgorza, głównie w celu sprzedaży. W UK węgorz jest objęty ochrona gatunkową.
Co do wymiarów ochronnych, powoływanie się na USA czy Kanadę jest dla mnie śmieszne, i uważam, że tutaj powołano się na prace tamtejszych ichtiologów tylko dlatego, że autorzy nie mieli nic innego pod ręką
Ilość wód w USA jest olbrzymia, podobnie w Kanadzie, i ryb tam jest mnóstwo. Nie ma rybaków jak w Polsce, i trudno w ogóle o jakieś porównania i rzeczowe argumenty. Szkoda, że nie powoływano się na badania brytyjskie, które są na pewno, z racji od wielu lat panującego tu 'złów i wypuść' (w pracy tej jest to jeden z wymiarów ochronnych). Wygląda to na wybieranie sobie wygodnych rzeczy z różnych prac naukowców z całego świata, przy czym USA i Kanada nijak się mają do Europy. Ciekawi mnie też dlaczego opierano się tutaj tylko na pracach, oprócz wiadomo polskich autorów, na tych angielskojęzycznych. Według mnie wiele do powiedzenia mają Czesi i Słowacy, u których są również uczelnie kształcące ichtiologów, i którzy mają bardzo rybne wody. Nie wiem czy to bariera językowa, czy też zwykła niechęć do korzystania z opracowań, które mogą podważać ideę gospodarki zrównoważonej
Wskazuje to tez na pewien sposób w jaki powstają Komunikaty Rybackie i do kogo sa adresowane. Tam nie należy wcale promować nowych rzeczy, nieprawdaż? Tam jest stałe grono odbiorców, rybactwo ponad wszystko
Najbardziej cieszy mnie to, ze autorzy sami przyznają, że 'nie wiedzą' wielu rzeczy, bo nikt nie robił badań w pewnych kwestiach. Więc do pracy panowie naukowcy! Samo się nie zrobi, a przecież jest to kawał wiedzy, którą dobrze byłoby posiadać, powoływanie się na badania z USA czy Kanady jest trochę bez sensu. Mamy rok 2017 i warto mieć nowe, będące na czasie opracowania. Zwłaszcza warto skorzystać z tych naszych południowych sąsiadów, nie trzeba wyważać otwartych drzwi