Podzielę się z Wami czymś.
Z moją drugą połówką jest coś nie tak. Pozwólcie że streszcze: w poniedziałek przyszedł mój nowy kij. We wtorek zapytałem czy nie ma problemu jak jutro wieczorem pójdę na dwie - trzy godziny na ryby, jak już dzieci pójdą spać. Odpowiedziała że nie ma problemu,jeśli po chorobie czuję się na siłach, i w środę tak też się stało. W czwartek wiedziała że miałem ciężki dzień w pracy i zapytała czy dziś też chcę iść nad wodę. Odpowiedziałem że jeśli nie ma nic przeciwko. A ona wyszła z propozycją że w środy i czwartki mogę chodzić na ryby jak dzieci pójdą spać a w weekendy mogę prosto po pracy (zawszę pracuję w weekendy) ale żebym około siódmej - ósmej był w domu zanim dzieci pójdą spać. Co prawda od lutego przygotowywałem Ją że w kwietniu i w maju będę często chodził na ryby ('sezon na lina') - ale żeby sama wyszła z taką inicjatywą. Mało tego w tym samym dniu dostałem paczkę ze sklepu Preston-a.
Nic nie zapytała a nawet po obiedzie powiedziała że jak chce to mogę już jechać, że sama położy chłopców spać, tylko żebym pozmywał naczynia jak wrócę. Następnego dnia w piątek otrzymałem paczkę z Polski - 'pierdoły' z Jaxon-a
Żartobliwie zapytała czy mam już wszystko. A ja z uśmiechem na twarzy "jeszcze tylko parasol potrzebuję ... ale to za miesiąc bądź dwa kupię".
Chwilę później rozmawiamy że w ten weekend będzie nie za fajna pogoda, dodałem że jutro pójdę na ryby pod most (taka moja miejscowka). A ona "to czemu nie kupisz sobie parasola już dziś" - zamurowało mnie, no i
...bo przecież nie wypada odmówić
Nie wiem co mam myśleć. W ciągu tygodnia miałem urodziny, Mikołajki i gwiazdkę a to wszystko w walentynkowej oprawie. Czy powinienem się martwić, że może za tym coś się kryje. Czy po prostu jestem takim szcześciażem mając taką kobietę - która widzi jaką radość i odprężenie mi przynosi to chobby. Jeśli tak to nie sprzętu a partnerki mi pozazdrościć
Pozdrawiam