Powoli zaczyna się nagonka na "działaczy". Jak masz inne zdanie niż ogólna retoryka nienawiści, to jesteś na bank działaczem.
Za niedługo ktoś posądzi mnie, że mam profity z tego, że bronię w niektórych kwestiach PZW.
Przykre jest dla mnie tylko to, że nikt rzeczywiście nie widzi tego, co chcę przekazać. Szkoda, bo staram się pomóc.
Raczej nie nikt, w wielu sprawach zgadzam się z Tobą całkowicie.
Ale sam widzisz jaki jest klimat na forum, po co się wychylać? Każdy myślący inaczej to mięsiarz, kacap i beton PZW;/
Proponuję kolegom wycieczkę w sezonie nad nasze wody ogólnodostępne, jakże inny obraz wędkarza zobaczycie w porównaniu do wypieszczonych komercji.
Naprawdę nieważne czy ktoś ma lat 70, 50 czy 20 bo i tak 95% z nich beretuje ryby, większość nawet zgodnie z regulaminem. To nie wymrze tak jak sobie marzycie.
Anglia to kraj w którym ryb słodkowodnych się praktycznie nie jada, u nas od wieków jest na odwrót i nie zmieni tego ani to forum, ani żadne inne działania. Taka tradycja kulinarna i smaki i koniec tematu.
Więc całkowicie popieram i zgadzam się z Twoimi przemyśleniami na temat zmian.
Smutne to ale prawdziwe.
Panowie, dziwią mnie pewne poglądy. Z tego co piszecie, wynika, że nie ma sensu działac i zmieniać, bo wędkarze są źli. Ale kto ustalił te wszystkie prawa? Kto wprowadził limity, RAPR, kto odpowiada za brak kontroli nad wodami? Zastanówcie się, bo mi ręce opadają. W Polsce dlatego jest wysoka ściagalność podatków, bo US jest ostry i bezwzględny. Jeżeli by taki nie był, to by ludzie się migali od płacenia. Dlateo mamy bezrybne wody, bo grupa osób odpowiedzialnych za nie, nie reaguje odpowiednio! Zarybia się zbyt mało, operaty 10 letnie są nieskuteczne, rejestry połowowe bez jednoczesnej kontroli nie zdadzą egzaminu. Kto za to odpowiada? Wędkarze?
Grzegorz, to co piszesz to odwracanie kota ogonem. Piszesz o sprytnym działaniu, ale co takiego proponujesz? Podlizywanie się baronom? Lizanie rowa komuś z okręgu, co coś załatwi? OMG
A nie może być normalnie? Do k...y nędzy, nie może byc normalnie?
Oto kilka kwestii, które wałkowane są non stop:
- zarybienia sa zbyt małe, można zarybiać o wiele większymi ilościami ryb, jednocześnie limitując odpowiednio. Dlaczego się tego nie robi? Bo się nie da? Bo nie można? A co to znaczy? Czesi mogą zarybiać jak szaleni, a my nie?
- państwo nie dostaje kasy od wędkarzy, mała część pieniędzy trafia jedynie w postaci opłat dzierżawnych, które są niskie. Całość przytula PZW. W którym kraju jest tak, że państwo nie kasuje wędkarzy? Za co więc ma się kontrolować wody? Zastanówcie się dobrze. Może wyciągniecie jakiś wniosek?
- rybaków w Polsce nie ma nawet 500, wędkarzy jest 2 miliony. Jak to możliwe, że nie ma gospodarki wędkarskiej w naszym kraju? Zwłaszcza, że od lat 80tych nastąpiła spora zmiana - wtedy wędkarze jeździli po ryby nad wodę, teraz jeżdżą na ryby, zabieranie jest sprawą drugorzędną. Jak to jest, że nie mamy polityki prowędkarskiej w Polsce? Jak to możliwe, że Mazury to obraz wędkarskiej nędzy i rozpaczy? To jest rozwój? Na dodatek nikt nie mówi o likwidacji rybactwa, zarówno ono jak i wędkarstwo powinny istnieć obok siebie!
- Dlaczego społeczeństwo uznaje nas za rybaków z wędką? Dlaczego politycy nie rozumieją nas i nie wiedzą o naszych potrzebach? Dlaczego nie ma lobbingu wędkarskiego, PZW zaś jest lobby stricte rybackim? Kto odpowiada za kształcenie wędkarzy, za ich uświadamianie? Państwo? Szkoła? Czy PZW?
- Jaki jest sens istnienia 'sportu' w PZW? Zajmuje się nim mniej niż 1% łowiących, jest to kosztowne hobby, i praca z młodzieżą poprzez sport nie ma wielkiego sensu. Dlaczego nie ma nacisku na przyciąganie ludzi do związku, na dbanie o to, aby ich ilość rosła z każdym rokiem? Czy beznadziejne wody nie są czasem podstawowym tu problemem? Może więc lepiej zająć się wodami bezpośrednio?
- Po co nam rozbudowane struktury PZW? Mamy kilkuset działaczy, czyli prezesów, wiceprezesów i innych 'znawców' podczas gdy brak jest ichtiologów. Czy to jest normalne? Po co tyle okręgów, tyle osób w ZG? Jakie są pozytywne skutki ich zatrudniania i opłacania?
- Dlaczego wybór władz PZW odbywa się bez udziału wędkarzy? Dlaczego kandydaci nie mają programów wyborczych, nie mają planu działania? Jak można żądać czegoś od takiego prezesa, skoro niczego nie obiecywał? Jaka jest szansa, że związkiem będą rządzić 'najlepsi'?
- Dlaczego PZW zajmuje się działalnością gospodarczą, która jest działalnością rybacką? Jakie korzyści mają wędkarze z tego, że mają rybaków na swoich wodach? Dlaczego współpracuje się z ludźmi z IRŚ, nastawionymi antywędkarsko? Jaki jest sens takiej współpracy?
- Dlaczego nie reaguje się od lat 90tych na postępującą degradacje polskich wód?
Grzegorz, kordi - to tylko kilka kwestii, napisanych z głowy przed północą. Gdzie tu widzicie odpowiedzialność wędkarzy? Ja tu widzę jedno - syf jakim jest działanie ludzi będących w PZW nie po to, aby działać dla dobra wędkarzy, ale dla synekur, dla własnego dobra. Gdyby jeszcze robili coś za co rzeczywiście powinno się dobrze płacić. Ale za taką baraninę? Jak można nie wymagać od nich, aby działali dla naszego dobra, dla wędkarzy? To coś złego? I co ma wspólnego tu Anglia? A Czechy lub Francja, gdzie się ryby zabiera na potęgę, i gdzie te są, to co? Co tam jest takiego 'innego'?
I jeszcze jedno. Nagonka na działaczy, to jeżeli już - chodzi o tych, co biorą kasę za rządzenie związkiem. Nie chodzi o tych co dizłają w kołach, społecznie, bo tym się należy chwała i szacunek, to dzięki nim PZW funkcjonuje.