A ja wczoraj posiedziałem na żwirowni NK. Jedną wędkę musiałem zwinąć, bo wyciągałem karpika za karpikiem. Postanowiłem więc sprawdzić, jaki wpływ na brania ma przynęta. Często słychać, że w metodzie to prawie żadnego. Ano jednak ma, i to spore.
Na śmierdziele - Pikantna i Red Agressor - branie bardzo szybko od wejścia ryby w podajnik. Na ananasa od Drennana trochę gorzej, ale też rybki zasysały. A np. na zepsutego (pokrył mi się jakimiś białymi kryształkami cały) Code Red żadnego zassania, choć ryba wydziobywała zanętę z podajnika. Tak samo na cheese&garlic i jeszcze coś tam, nie pamiętam. Ewidentnie stadko było w zanęcie, rozwalało pułapkę, ale jak przynęta nie pasowała, to i odjazdu nie było. Tylko wskazania na szczytówce. Zmiana przynęty na łowną (tego dnia) i jazda od razu.
I teraz wyobraźmy sobie dzień, że ryby słabo żerują i w ogóle jest ich mało. Czekamy, aż nam podpłynie w zanęcone miejsce. Tylko odpowiednia przynęta sprawi, że coś złowimy. Oczywiście jeśli mamy zanętę, która rybie podpasuje, bo to jest na pierwszym miejscu.