Kiedyś opiekowaliśmy się pewnym fajnym, parkowym stawikiem (1ha). Robiliśmy zarybienia itd, a raz dostaliśmy "bonusa" w postaci pięcio-kilowego jesiotra. Zbiornik był płytki (0,5-1m), populacja karasia, karpia i innych ryb dosyć pokaźna na tak mały zbiornik. Do sedna - z tak głupią i żarłoczną rybą jeszcze się nie spotkaliśmy. Brała na wszelkie możliwe przynęty (roślinne, zwierzęce). Sam złowiłem go przez 2 lata chyba z 8 razy
. Pysk miał tak pokłuty, jak w studio piercingu
. Przez rok podrósł do 6kg. Pewnej zasiadki w miejscu nęconym kulkami, pelletami i ziarnem, zameldował się pod wieczór. Wypuszczam go i zaczynam nockę. Ze świtu branie...i oczywiście jesiotr
. Stwierdziliśmy, że miarka się przebrała i został "deportowany"
. Nie powiem, jego hol był emocjonujący bo rył nochalem dno i robił fajne, silne odjazdy, ale co z tego jak nie dopuszczał do stołówki ryb, na które czekaliśmy
. Ostatnio ktoś z naszego klubu zaproponował, żeby wpuścić kilka jesiotrów do glinianki, żeby "pobudzały" karpie do żerowania wskutek konkurencji pokarmowej
. Ze znajomym stwierdziliśmy, że jeśli tak będzie, to po złowieniu jesiotra od razu wyląduje w sadzawce obok
. Towar do nęcenia kosztuje, a szkoda też naszych nerwów.
Co do zestawu - jakiś leader by się przydał, gdyż kostne wyrostki na boku jesiotra mogą czasem zwykłą żyłkę przetrzeć. Często też, hak po holu nadaje się do wyrzucenia.