Pytanie należy sobie zadać, jakie ryby są naszym celem

Jeżeli popularne i najliczniejsze - jak płoć, to rzeczywiście miejsce może być sprawą drugorzędną. Jednak w przypadku ryb dużych miejsce jest najważniejsze. I niekoniecznie chodzi o wędrówkę z jednej strony zbiornika na drugą. Na takim Walthamstow można było łowić na 40 metrach i nie mieć brań, można było na 60 mieć ich kilka, a można było na 80-100 kosić. Teoretycznie jedna miejscówka, ale atakowane były całkiem inne miejsca.
Najlepszą rybą do przedstawienia ważności miejscówki jest karp. To ryba stale wędrująca po zbiorniku, wiatr, temperatura wody, nasłonecznienie - to ma wpływ na to, gdzie ryba ta przebywa. Wystarczy obserwować wodę. Na moich wielu wyprawach nauczyłem się, że łowią najlepiej ci, co zarzucają tam, gdzie się spławia ryba. Czasami wystarczy zarzucić zestaw z torebką PVA w pobliże, aby mieć brania, szybkie. A najlepsze podejścia nie dawały brań jak karpi tam nie było. Jak jest cieplej, to karp się spławia i pokazuje gdzie jest

Oczywiście na komercjach gdzie koncentracja ryby jest bardzo duża, taki karp będzie 'wszędzie', jednak i tak skupiać się będzie w pewnych miejscach. Dlatego tak trudno o równe wody

W UK się je kopie, jest równa głębokość, ale i tak są miejsca lepsze i gorsze. W Polsce natomiast mamy do czynienia ze stawami hodowlanymi o specyficznej budowie, zasilanej wodą z jakieś rzeczki, gdzie głębokość jest największa przy odpływie, tak aby tam spływała ryba podczas odłowów. Oznacza to, że ryba siedzieć będzie często w tym miejscu, lub przeciwległym, gdzie wpływa natleniona woda. Na takich Ochabach zawsze zajęte jest stanowisko 1 do 3, bo tam się koncentruje ryba

Inaczej jest troszeczkę na rzekach. Taka brzana czy kleń mogą okupować jakieś miejsca, jednak wieczorem często ruszają na wyżerkę. Odpowiednie nęcenie sprawia, że możemy zwabić do siebie stado z jakieś odległości. Ale i tu miejsce ma znaczenie. Nigdy nie należy siadać przed kimś (czyli nurt wpierw dociera do nas, później do sąsiada), gdyż jego zestawy blokują w jakiś sposób rybę płynącą do nas. Więc i tu trzeba mądrze usiąść. Ale jest tez inna sprawa. Taka brzana, kleń czy leszcz na Trencie, Severn czy Tamizie mogą nie chcieć żerować w dzień. Po prostu ryba jest ostrożniejsza i nie bierze. To znaczy nie chce dużych pelletów, kulek, które uwielbia wieczorem. Ale użycie białych robaków w dużej ilości,kasterów i konopi, sprawić może, że ryba wpada w amok żerowania. I jest kosmos. Bailiff na Collingham (trent) opowiadał mi latem, jak jeden gość na zawodach miał ponad dwadzieścia brzan, łowił jedną wędką i ciągnął rybę, za rybą (hol brzany trwa długo). Po prostu odpowiednie nęcenie 'włączyło' brzanę i dało mu 'dzień konia'.
Co do Górka. Wiem jak to jest z filmami

Robi się zazwyczaj te, gdzie nam wszystko w miarę wychodzi, jak nie wychodzi to filmu sie nie robi

Dlatego bym się nie sugerował tutaj niczym. Do tego wyczynowcy łowią w inny sposób, mają do czynienia z wielka presją i wysokim poziomem, oni więc nie będą szukać ryby, będą łowić zazwyczaj na 13 metrach, do tego rybę drobniejszą (np. płoć o której wspomniałem). Gdyby łowili ryby duże i nie na zawodach, ich podejście byłoby całkiem inne. Na każdym praktycznie dobrym filmie karpiowym łowcy mówią, ze najważniejsze jest wytypowanie miejsca.