Autor Wątek: Portret polskiego wędkarza  (Przeczytany 77767 razy)

Offline yarousseau

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 434
  • Reputacja: 41
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #165 dnia: 26.11.2015, 10:47 »
To miałeś mega farta że kogoś takiego spotkałeś bo to się nie zdarza zbyt często :) To prawie tak jakbyś wygrał w lotka:)
yarousseau
Mazovia Fishing Team
https://www.facebook.com/mazoviaft/

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #166 dnia: 26.11.2015, 17:39 »
To miałeś mega farta że kogoś takiego spotkałeś bo to się nie zdarza zbyt często :) To prawie tak jakbyś wygrał w lotka:)

Tylko korzyści mniej wymierne :D
Dla starszego Pana szacunek!
Dawid

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #167 dnia: 26.11.2015, 19:46 »
To bardzo pozytywne zdarzenie. Ja takiego nie miałem przyjemności doświadczyć.
Fajnie, że o nim wspomniałeś.
Zachęcam też do opisywania w tym wątku takich właśnie pozytywnych obserwacji.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #168 dnia: 12.12.2015, 18:54 »
Ostatnio miałem zlecenie polegające na oczyszczeniu i odmuleniu małej rzeczki. Własciwie to bardziej ciek 1,5 m szerokości i około 30 cm głębokości. Zamieszanie duże także i ludzie przychodzili popatrzeć. Jedni się cieszyli, że rzeka czysta, ładna. A inni? Inni cieszyli się, że łatwiej będzie sieci ustawiać na pstrąga. Boże czego ja się tam wysłuchałem... i to nie jakoś, że jedna czy dwie osoby tam normalnie jak zaczęli gadać to się okazało, że pół wioski tak robi. Zaczęli się wymieniać sposobami, doradzać sobie...
Prawie się załamałem...
Pozdrawiam
Marcin

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #169 dnia: 13.12.2015, 01:25 »
:(
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 841
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #170 dnia: 13.12.2015, 05:15 »
:o  Czyli siła drzemie w narodzie...
Lucjan

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #171 dnia: 28.06.2016, 23:06 »
Ostatnio poławiam na jednym 26-hektarowym zbiorniku PZW. Ładna, czysta woda. Niestety, krajobraz psują sterty śmieci, do których już nikt nie ma siły. Gmina próbowała jakoś to rozwiązać, ale z czasem skapitulowali.
To samo było u mnie nad jeziorem. W końcu leśniczy się wkurzył, postawił szlabany i skończyło się biwakowanie. Wędkarze też nie mogą wjeżdżać.
Ale miało być o portrecie polskiego wędkarza...

W zbiorniku są liny i złote karasie. Ostatnio zbiornik został zarybiony linem.
Byłem tam w tym roku 8 razy. Wędkowałem obok różnych wędkarzy: młodych, starszych, lepiej i gorzej usprzętowionych. Jedni siedzieli parę godzin, inni nawet 2 dni. Ani razu nie widziałem wędkarza, który wypuszczałby złowione ryby.
Starszy pan Kaziu, z którym często jeżdżę na ryby, czasem wypuszcza złowione ryby. Tydzień temu był na rybach beze mnie. Pojechał ze swoim rówieśnikiem (schorowanym), jego żoną i jej koleżankami. Oni łowili ryby, zaś panie biwakowały nieopodal.
Kaziu złowił parę rybek. Nad wodą pojawiła się pani koło cztrdziestki, która wraz z mężem kempingowała nad zbiornikiem. Poprosiła, żeby pan Kaziu dał jej złowione ryby. Kaziu powiedział, że się zastanowi. Zaraz potem przybiegły do niego kobiety, z którymi panowie przyjechali na ryby. Zaczęły wyrzucać Kaziowi, że ten będzie dawał ryby obcej babie, podczas gdy one miałby ochotę te ryby zabrać.
Po pewnym czasie do Kazia podszedł starszy pan, który także wypoczywał z rodziną (przyczepa i namioty), prosząc o ryby. Biwakujące panie znowu naskoczyły na Kazia, żeby przypadkiem nie dawał ryb obcym ludziom.

Innego dnia siedziałem sam (bez Kazia). Facet obok mnie złowił sporego leszcza (ok. 55 cm). Zaraz zjawiła się pani z kempingu, prosząc o rybę. Usłyszałem kawałek rozmowy. Wędkarz: - I co by pani chciała zrobić z tym leszczem? Turystka: - Ja bym go chciała pierdol..ąć w łeb i zeżreć.
Później wędkarz dołowił jeszcze sporo innych ryb. Były mniejsze leszcze, ze 4 linki, karasie, okonie, ze 2 karpiki. Pod koniec dnia wysypał to wszystko na trawę. Zebrali się ludzie spod namiotów i przyczep kempingowych. Stali wokół i kopali skaczące ryby, które oddalały się promieniście. Był to naprawdę przykry widok :( Potem wędkarz rozdzielił ryby między zainteresowanych, zaś sam zabrał - jego zdaniem najwartościowsze - karpie.

Wczoraj nie mogłem pojechać na ryby. Pan Kaziu pojechał sam. Niestety, gdy jedzie sam, to zwykle już ryb nie wypuszcza. Zabrał więc 4 liny i 8 złotych karasi. Powiedział, że karasie da kuzynowi - Zdzichowi, który niby jest zamożnym człowiekiem, ale będąc na emeryturze, lubi sobie pokucharzyć i żadną rybą nie pogardzi.

I tak sobie pomyślałem, że to nie jest kwestia portretu polskiego wędkarza, ale jest to portret naszej polskości, naszej kultury.
Ta kultura nakazuje zabrać wszystko, co się upoluje. Zerwać każdego napotkanego grzyba w lesie.
Grzyby to też dobry przykład. Często widzę, jak wędkarze, czekając na branie, spacerują i gdy napotkają rosnącego grzyba, to od razu go wyrywają. Zwykle jest tak, że kończy się to zerwaniem tego jedynego grzyba, który przynoszony jest w pobliże stołeczka i najczęściej tam potem już zostaje (chyba że jest jakiś wyjątkowo dorodny), bo przecież nikt nie będzie jednego grzybka zabierał do domu. Ale ta nieodparta pokusa, chęć zerwania i przywłaszczenia sobie czegoś, co dała natura i pochwalenia się tym, jest większa od zdroworozsądkowego podejścia. Bo gdyby się tak zastanowić, to rozsądnym było rozejrzeć się wokół, ocenić czy są jeszcze jakieś inne grzyby i wtedy ewentualnie pozbierać sobie je na smażonkę.
Być może niesłusznie walczymy usilnie o to całe C&R. Może trzeba uszanować naszą słowiańską kulturę i brać wszystko, co dopuszcza regulamin. Jeśli sami nie zjemy, to dajmy to rodzinie. Przecież ona z pewnością zje to ze smakiem. Nie bądźmy jakimiś dziwakami :)
Ironia?
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 841
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #172 dnia: 28.06.2016, 23:24 »
Szok :o :o :o

Pomimo wszystko nie możemy się poddawać!
Lucjan

Offline boruta

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 592
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice Ostrowca Św.
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #173 dnia: 28.06.2016, 23:33 »
U mnie ostatnio był ojciec kolegi z  którym jeżdżę na ryby i oddawał mi podbierak który kolega pożyczył ostatnio. Wyśmiewał nas że co to za łowienie jak nie można tych ryb potem zjeść hehe, ogólnie wszyscy koledzy co łowią na pzw to się ze mnie zbijają że nic się nie da zabrać i zjeść. Taka już mentalność narodu polskiego i prędko się to nie zmieni, może coś tam idzie ku lepszemu ale długa droga przed nami...  Byłem świadkiem ostatnio jak facet szczupaka odczepiał którego na żywca złowił, nie bawił się w rozwieracze czy szczypce po prostu stanął  na rybę gumiakiem a potem ciągną za przypon metalowy aż wyrwał kotwię z przełyku, szczupak zalał się krwią i w ogóle nieprzyjemny widok, oczywiście nie wpadł na pomysł by rybę przed odczepianiem ogłuszyć jak i tak chciał ją zabrać. Kiedyś tez pytałem starszego wędkarza po co bierze drobne płotki, kiełbiki i ukleję jak i tak nie da się tego zjeść bo za małe, a on mi na to że kurom rzuci bo kartę zapłacił to musi coś do domu przynieść.....  ręce mi opadły...
Paweł

Offline kkza

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 793
  • Reputacja: 139
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Będzin
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #174 dnia: 28.06.2016, 23:51 »
W ubiegłym roku około października miałem "przyjemność" podczas wędkowania odbyć rozmowę z jegomościem skarżącym się na zarybienie Rogoźnika sumem (ładnych kilka lat temu) - panie, prawi, ten sum to wszystko wytnie tu już ryby prawie nie ma, za dwa, trzy lata tylko opalać się będzie można. Potem rozmowa zeszła na liny i pan zaprezentował swoje połowy uwiecznione na fotkach w telefonie - liny, które nie mieściły się  w poprzek... zlewu kuchennego. Takich zdjęć miał kilka i jeszcze wspomniał, że to nie wszystkie zdjęcia ad 2015 bo zmieniał telefon i nie skopiował majowych. Dumnie też dodał, że z tymi sumami z kolegami powoli robią pożądek i jego dwa już nie pomniejszają rybostanu zbiornika. Z rozmowy jasno wynikało, że nie widzi związku pomiędzy brakiem ryb a zdjęciami, którymi się chwalił - wszystko wina suma.
Karol

Method feeder, odległościówka, podlodówka
Tęsknię za przepływanką.

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #175 dnia: 29.06.2016, 00:03 »
Taaa, generalnie to wina suma :)
Niedługo to sumy będą odpowiedzialne za spadek dzietności i ateizację kraju.
Jacek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 841
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #176 dnia: 29.06.2016, 07:50 »
Dlatego ja ubolewam nad tym, że takie pryki siedzą w ZG PZW. Od lat już powinni oni promować wypuszczanie ryb, mają media swoje, idealnie więc taką rzecz można robić. Gazeta, silny portal, do tego oni ustalają przepisy. Ale gdzie tam, taki Bedyński z W-wy stawia sieci i oprócz prezesowania jest w spółce rybackiej. Jak więc sie ma coś zmienić? Do tego polscy ichtiolodzy, będący na bakier z rzeczywistością wędkarską, nowoczesnym podejściem do łowienia - nic tylko sieci, sieci, sieci, rybacy są potrzebni, ryby trzeba zabierać. Nie wiem jak długo jeszcze trzeba będzie nam naciskać, aby przerwać te błędne koło. Dali się poznać tutaj na forum, może osobiście to fajni goście - ale to, co mają w głowach, jest nie do zmienienia.

Ale informacja poszła, niczym wirus. Coraz więcej ludzi wypuszcza lub zabiera tak jak powinno być - z umiarem. Oby tylko ta bieda z umysłów jeszcze wyszła, nakazująca brać, brać, brać... :beg: Idzie już ku dobremu, coraz szybciej :D
Lucjan

Offline pawciobra

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 511
  • Reputacja: 58
  • Płeć: Mężczyzna
    • Rybomaniacy
  • Lokalizacja: Braniewo
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #177 dnia: 29.06.2016, 09:09 »
Od 3 lat wraz z dwoma kumplami prowadzimy swój własny portal wędkarski(amatorski ale jest) oraz profil na facebooku. Duża ilość wędkarzy z naszej miejscowości kojarzy nas nad wodą i mówią, że często podziwiają, za wypuszczanie złowionych ryb. Promujemy C&R na naszych wodach, często robimy zdjęcia z wypraw oraz od czasu do czasu coś nagramy i wrzucimy na nasze profile. Niby mogłoby się wydawać, że wszystko fajnie i w ogóle, ale jak po udostępnieniu jakiegoś materiału wideo lub nawet samych zdjęć z naszymi wynikami, to bardzo rzadko się zdarza, że na drugi dzień kogoś tam nie spotkamy...Takie zachowanie innych osób, którzy nas podglądają, po to żeby tylko wiedzieć, w którym miejscu biorą rybki, to aż nami trzęsie z nerwów. Nie mielibyśmy nic przeciwko takim zachowaniom innych, ale żeby oni byli sumienni i też wypuszczali co złowią, a nie jak to zazwyczaj robią, czyli pakują do wora. W tym roku też miałem taką durną sytuację, ponieważ postanowiłem na wiosnę powędkować w miejscu gdzie nigdy nikt nie łowi. Połowiłem piękni płoci oraz leszcza i oczywiście pochwaliłem się wynikiem na facebooku, a w rezultacie miejsce po publikacji zdjęć było okopywane prawie do lata...Ręce same opadają...
Paweł, koło nr 10 Braniewo
Rybomaniacy.pl

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #178 dnia: 29.06.2016, 09:12 »
Edukacja to podstawa. W pewnym sensie jest to też jakaś presja, w tym wypadku pozytywna, ten trend na wypuszczanie. Nie jest to przymus, ale jakby nie było fakt, że w ludziach pojawiła się sama świadomość, że przecież ryby można wypuścić to już dużo. Mówię Wam, pisałem już o tym kiedyś, jeszcze z 15-20 lat temu, kiedy byłem mniejszy i nie widziałem podobnych przykładów sam ryby zabierałem. Było to z umiarem, nie zabierałem wszystkiego jak leci ale jak pojawiła się jakaś większa sztuka to jedną czy dwie do domu wziąłem. To było też coś w rodzaju dumy, pochwalenia się przed rodzicami, że złowiłem fajną rybkę. Z czasem zacząłem spotykać się z tym, że są też ludzie (bo wtedy tych przykładów było bardzo mało), którzy ryby wypuszczają. Później internet, jakaś prasa wędkarska, zagraniczne filmy. Teraz ryby łowię i najczęściej w 99% wypuszczam. A rodzinie czy znajomym mogę je pokazać na zdjęciu. I jest okej. Dlatego ja uważam, że najważniejsza jest tutaj świadomość wędkarzy, że wypuszczać to nie jest wstyd. Zabrać również nie, nie możemy przesadzać. Ale jeśli ktoś czyta, patrzy, widzi pozytywne przykłady to zaczyna myśleć, robi sobie rachunek - czy faktycznie nie lepiej, jak ta ryba będzie dalej pływała w tej wodzie, czy mnie to bardziej nie ucieszy od zabicia jej i zjedzenia lub co gorsza rozdania znajomym, sąsiadom itd?

Dlatego widzę, że dużo się zmienia. Wielu moich znajomych ryb nie zabiera, obserwuję takie przypadki nad wodą. Więc jest to duży plus. Druga sprawa, troszeczkę poprawiły się warunki bytowe ludzi w Polsce. Nie ma strasznej biedy a pokolenie (szczególnie tych młodych) jest coraz bardziej wygodne i nie chce im się paprać z rybami, zabijać, skrobać itp. Wygodniej pojechać do restauracji i zjeść gotową rybkę lub kupić w sklepie.

Trudno określić co ma wpływ na ten trend do nie zabierania ryb. Być może w innych krajach, tych lepiej rozwiniętych (Holandia, Anglia, Francja) w tej chwili jest dobrze bo po prostu oni ten lepszy poziom życiowy, który obserwujemy dopiero teraz w Polsce osiągnęli już wcześniej, te 20-25 lat temu. I nie potrzebują edukacji, nie potrzebują forsowania no kill ponieważ to wyszło samo z siebie.

Być może, w Polsce będzie jeszcze lepiej. Bo zarówno edukacja jak i inne czasy, mała zmiana pokoleniowa przyszły w jednym czasie razem. I może zadziała to nawet ze zdwojoną siłą? Pytanie, kiedy będziemy obserwować tego efekty i czy nie jest nieco za późno...



Grzegorz

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #179 dnia: 29.06.2016, 09:46 »
Jest jak jest, wielu wędkarzy nie wypuszcza żadnej ryby. Mięsiarstwo dość często ma miejsce, wystarczy spojrzeć na jeden z portali o tematyce wędkarskiej, jest tam zakładka, gdzie użytkownicy zdają raporty o braniach danego dnia, można tam też wrzucać zdjęcia. Ostatnio widziałem tam zdjęcie czterech ubitych leszczy (wyglądały na takie 40-50cm) plus jeden podobno 3kg, 2 dni później ten sam użytkownik znowu wrzuca zdjęcie z jakimiś leszczami (martwymi). Po co mu tyle tego mięcha? Dodam, że często mają tam miejsce takie incydenty.

Mimo to, jestem dobrej myśli i wierzę, że ludzi potrafią się zmienić. Sam kiedyś zabierałem większość ryb, później zacząłem oglądać filmy w internecie, odwiedzać portale wędkarskie i fora, wkrótce zdecydowałem, że też będę ryby wypuszczał (chociaż przyznam, że od czasu do czasu jakąś zabiorę, bo lubię ryby). Jeżdżę często na ryby z ojcem, facet ma 55 lat, całe życie zabierał ryby, ale udało mi się w nim rozbudzić tą świadomość, że lepiej odpuścić sobie rybkę na kolację po to, żeby ją jeszcze kiedyś złowić. Dlatego też wierzę, że warto szerzyć wśród wędkarzy pogląd, że lepiej wypuścić niż zjeść.
Marcin