Pedofilia, homoseksualizm i inne zboczenia wśród księży kościoła katolickiego to niestety efekt wprowadzonego przed wiekami celibatu. Wprowadzono go, żeby kapłani katoliccy nie mieli rodzin, które mogłyby po nich dziedziczyć i żeby cały ich majątek zostawał w rękach kościoła.
To powoduje, że na duchownego katolickiego pretendują często osoby, które w normalnej rodzinie typu mężczyzna-kobieta-dzieci nie widzą dla siebie przyszłości.
Nie mają z tym problemu inne kościoły chrześcijańskie i niechrześcijańskie. Pastor, Pop czy Rabin mają żony i dzieci i jednocześnie przewodzą duchownie wiernym. Są jednymi z nich.
Nawet normalny ksiądz, nie pederasta i nie pedofil, ulega męskim hormonom i popędowi płciowemu, bo taka jest ludzka natura. Jedni więc masturbują się sami, inni korzystają z kontaktu fizycznego z osobami, które im ufają i ulegają, jako "pośrednikom" pomiędzy ludźmi a Bogiem albo po prostu wyższymi w hierarchii kościelnej.
Pół biedy, jeśli jest to dorosła kobieta, choć współczuję dzieciom, które się z tego rodzą i nie maja normalnej rodziny.
Gorzej, jeśli najłatwiejszą okazją do zaspokojenia popędu staje się młody seminarzysta lub dziecko, które boi się poskarżyć a nawet jak się odważy to zostanie skarcone: Co ty za bzdury o księdzu (prawie świętej osobie) opowiadasz?
W reportażu Siekielskiego pada wypowiedź psychologa, że ci księża to często nie są pedofile ale dopuszczają się pedofili.
Bo to najprostszy sposób zaspokojenia ich popędu.
Ludzie pozbawieni przez kościół katolicki możliwości zaspokojenia ich podstawowych, przez Boga danych potrzeb, wyładowania popędu płciowego i miłości swoich dzieci, szukają ujścia kochając i seksualnie wykorzystując małe dzieci, bo to w chory sposób zaspokaja te ich potrzeby.