Według mnie wszystko zależy od naszych potrzeb. Ja po dwóch latach użytkowania kosza wybrałem sposób jazgarka. W koszu trzymam (trzymałem, bo ostatnio rzadko już z niego łowię) tylko osprzęt do niego. Powody tan na prawdę były dwa, a z biegiem czasu zauważyłem więcej zalet.
Pierwszy powód to waga. Noszenie 30 kg (często jeździłem bez wózka, bo to kolejny klamot w bagażniku, a na łowisku do przejścia miałem 200-300 metrów), było bardzo mało komfortowe. Dużo łatwiej było przenieść ciężar rozłożony mniej więcej 50/50, niż jeden ciężki kosz. Sam załadunek gratów do auta, zaniesienie do domu stało się dużo bardziej komfortowe. Często zdarzało mi się, że też, że koszt zostawał w bagażniku a pozostałe bagaże trafiały do domu. W koszu miałem tylko osprzęt do niego (fajki, uchwyty itd.), więc nawet w przypadku upałów nie martwiłem się, że pudełko z przynętami narażone jest na ekstremalne temperatury.
Drugi powód, to uniwersalność - chodzi mi tutaj o łatwość i szybkość przepakowania się. Gdy wiedziałem, że nie będę łowił z kosza, to po prostu go nie brałem. Gdyby był do pełna załadowany akcesoriami, to musiałbym bawić się w przepakowywanie całego majdanu. A tak? Kosz zostawał w domu, ja brałem torbę z akcesoriami (przynęty, koszyki i inne duperele) i byłem gotowy do wyjścia. Gdy trzymałem graty w koszu, to zdarzało mi się, że czegoś zapominałem, co znacząco obniżało komfort łowienia.
Zaletami stały się organizacja i powtarzalność. Stosując powyższy podział zawsze miałem taki sam układ i porządek. Nie musiałem niczego szukać, ani zastanawiać się, gdzie zapakowałem np. nożyczki, czy koszyki do metody. Wiedziałem, że są w danym pojemniku, które mam w danym miejscu. Tutaj polecam jakieś sensowne pudełka (fajne są te z EVA, z zasuwanymi przykrywkami). Są bardzo trwałe i odporne na warunki atmosferyczne. Nie ukrywajmy... jakbyśmy się nie starali, to i tak po pewnym czasie dokupimy do kosza jakąś torbę na akcesoria, tacki matę, kosze do podbieraków itd., więc będziemy mieli gdzie wrzucić te 2-3 dodatkowe pojemniki z akcesoriami. Jeszcze nie spotkałem wędkarza, który na wodę wybrały by się tylko z koszem i wędkami
Na koniec dodam, że powyższy podział bagażu dał mi do myślenia i pozwolił mocno ograniczyć liczbę zbędnych akcesoriów i klamotów, które zabierałem nad wodę. Okazało się, że wrzucanie gratów do kosza, bo jest pojemny i się zmieszczą powodowało, że tachałem znacznie więcej niż potrzebowałem

Tak jak napisałem na wstępie. Wszystko zależy od naszych potrzeb i nie ma uniwersalnego rozwiązania. Do wszystkiego musimy dojść sami, a wtedy znajdziemy i dopasujemy rozwiązania do naszych potrzeb
