Lato cz.2
Opisałem gdzie ryba się skupia,podczas gdy temp.wody jest wysoka. Teraz chciałbym napisać o pogodzie i warunkach na łowisku,bo to są czynniki,które podpowiadają mi,czy w ogóle mam się wybierać nad wodę w upał.
Jak już pisałem,cieszę się,kiedy po gorących dniach,jest burza,solidny deszcz i najlepiej z silnym wiatrem. Woda wtedy miesza się,natlenia i trochę ochładza. Jest to dobry moment,by pojechać nad wodę,przy czym nadal szukamy termokliny.
Drugi czynnik pogodowy,to właśnie wiatr. Zawsze,ale to zawsze poza zimą,ustawiam się twarzą do wiatru.
Ryby takie jak leszcz,karp,płoć ,płyną z falą. Jest to naturalne zruszanie dna,wypłukiwanie pokarmu z niego,a do tego,ryba jest mniej ostrożna,bo i sama woda jest zmącona.
W lato niejednokrotnie przekonałem się,że nagłe porywy wiatru ,mogą zadecydować o wyniku. Dzięki mocniejszej fali,dystans wędkowania możemy skrócić,bo ryba idzie w brzeg,ale nadal pamietamy o zasadzie połowu w termoklinie ,bo to podstawa w letniej porze.
Ciekawostka,największe letnie leszcze ,łowiłem między 10.00-15.00 w upał,ale z dużą falą. Nie umiem tego wytłumaczyć,ale żadna nocna zasiadka,ani nawet dłuższe ochłodzenie nie powodowały żerowania największych osobników.
Latem unikamy flauty. Jeżeli mamy lustro na wodzie,możemy zapomnieć o wynikach.
Słowo o wędkowaniu nocą w upały. Sam nie jestem jego wielkim fanem,bo też i na takich zasiadkach nie miałem spektakularnych efektów,ale jak się wtedy poruszają ryby ? Internet pisze,że idą w brzegi. Na moich jeziorach niczego takiego nie zauważyłem. Nie raz nęciłem 20-40m od brzegu i efekty były takie sobie. Za to zauważyłem spławy dużych leszczy i karpi ,właśnie w tych miejscach,gdzie w dzień jest szansa je złowić. Noc polecam dla fanów drapieżnika,bo np .sandacz faktycznie podpływa blisko brzegu,tak samo sum. Najlepiej,jeżeli namierzymy spad 20-30m od linii brzegowej,nie musi być duży,wystarczy 1-2m kantu ,i zaraz za nim możemy liczyć na sandacza . Wiele osób łowi go na "trupka" i mają wyniki.
Dwa słowa o nęceniu w lato. Są różne szkoły. Obserwuję karpiarzy,robią wywózki z wielką ilością towaru i efekty mają różne z naciskiem na takie sobie,bądź skuszą większego karpia. Widzę spławikowców z łódki i to moim zdaniem najskuteczniejsza metoda,pod warunkiem,że stajemy na powiedzmy 10m,nęcimy grubo,ale nie tylko dywanowo. Klucz,to stworzenie słupa zanętowejo i połów w toni. Stąd właśnie wpadłem na pomysł używania chleba tostowego,bądź jasnej ,nie przemoczonej zanęty do koszyka.
Lato to drugi najtrudniejszy wędkarsko okres,nawet pokusiłbym się o stwierdzenie,że trudniejszy od zimowego,ale i nawet wtedy,możemy złowić np.pięknego leszcza,pod warunkiem namierzenia jego bytowania,a to warunkuje właśnie termoklina.
Rzadko bo rzadko,ale są też miejsca na jeziorach,gdzie woda gruntowa wybija,tworzy podwodny prąd ,delikatny nurt, jest to idealne letnie miejsce,ale niezwykle trudne do namierzenia. U siebie znam tylko jedną taką miejscówkę,a jest nią podwodny rów i sądzę,że to woda gruntowa jego ukształtowała. Ciągnie się na kilkadziesiąt metrów i ma jakieś 1-1.5m głębokości poniżej dna. Takie rowy występują na twardym dnie. Rzucajcie feederem uzbrojonym w oliwkę i powoli przeczesujcie dno trzymając napiętą żyłkę w dłoni,poczujecie każde wgłębienie,jeżeli traficie na twarde dno. Jak już spotkacie rów ,poczujecie to na żyłce,jak ciężarek spada i twardo znów uderza. Trudno tam będzie nęcić,ale to bankowa miejscówka dużego karpia,klenia,jazia,leszcza.