Według danach za 2023 rok do koła Kielce SHL należało 687 osób.Na zebraniu marnie to wyglądało,gdzie połowa to zarząd koła.Pytanie czy to źle czy dobrze.No i jak tu wprowadzać jakieś zmiany gdy wszystko przepada w głosowaniu.Z drugiej strony można zmówić się wcześniej i naprawdę zamieszać ale to jest tylko pobożne życzenie wszyscy są mocni przed monitorem i klawiaturą.
Co do strażnika fajnie,że przyszedł(przyszli) do koła,wcześniej z kontrolami różnie bywało.
Podam ci przykład jak działa to w UK. Należę do klubu (odpowiednik koła), które jest zarządzane doskonale. Mają głównie rzekę, wiele jej odcinków, i na przestrzeni lat wykupili większość terenów na własność, mają oszczędności, w tym lokaty w jakiś akcjach etc. Porobione stanowiska, przycinane drzewa, koszona trawa, szlabany, jednym słowem rewelka. I teraz zimny prysznic. Na zebranie walne zarządu w tym roku przyszedł, oprócz zarządu i strażników...jeden wędkarz (na około 1000 członków). I tak to wygląda, ludzie się nie garną na zebrania i nie będą. Bo wędkarstwo to hobby, i są ważniejsze rzeczy (praca, rodzina) - dla większości przynajmniej
Stąd nie będzie większej obecności raczej. DLatego skłaniałbym się na przejście na kontakt mailowy i prowadzenie fejsa, ze stroną klubową, ale niezależną (nie jak to sobie wymyślił Miś w okręgu opolskim), do tego wydawanie newslettera, prowadzenie jakichś sondaży etc. W ten sposób trzeba docierać do wędkarzy i zachęcać ich do zmian w dobrą stronę, tłumaczyć. U mnie to działa, jestem członkiem kilku klubów i wszędzie jest to samo, na fejsie można napisać posta. W ten sposób wielu widzi jak żyje koło, i wspiera go. Obecność na zebraniach to zbyt mało wg mnie, bo tu trzeba mieć głębsze rozeznanie. Jedyną różnicą jest zebranie gdzie wybiera się władze koła. Choć i tak uważam, że konieczne jest wprowadzenie istotnych zmian, jak kampanii wyborczej kandydatów i możliwości oddawania głosu przez neta. Mamy XXI wiek jakby nie było.
Nie zmienia to jednak istoty problemu - wędkarze w Polsce są 'niedoedukowani'. Potrzebują czegoś więcej niż haseł, potrzebują wiedzy. Jeżeli ktoś myśli, że ryba się bierze z zarybień, i że jak się walnie czegoś więcej, to będzie więcej dużych ryb, to jest klęska. Bo to tak nie działa. No i najważniejsze. Koła musza mieć więcej do powiedzenia, muszą rywalizować miedzy sobą o wędkarza. Opiekując się danymi wodami muszą mieć zapewnioną część stanowisk tylko dla członków tego koła. Obecnie mamy system, gdzie dobre koła wykonują pracę, którą przeżerają inne koła, takie trutnie co uja robią. To powoduje, ze ludziom się nie chce, że się wypalają. To samo ze strażą. Nic nie zadziała tak dobrze, jak straż koła chroniąca własne wody
Koło Elektrownia w PZW Opole to przykład jednego z najlepiej działających kół w Polsce, mających doskonale zadbane wody, z których dwie są słynne nawet wśród karpiarzy łowiących na komercjach. Ale zamiast być przykładem i oczkiem w głowie dla włądz okręgu i ZG, walczy się z nim. To jest chore.