Kiedyś, dawno temu, radośnie poddając się niosącej mnie fali, "serfowałem". Tak się stało, sam nie wiem jak, że jakaś siła wyrzuciła mnie na nabrzeżu forum dla siłaczy, pakerów, lanserów dyskotekowych i innych miłośników masy mięśniowej. Mimo że był to przypadek - ta moja wizyta w tym miejscu, jednak zacząłem zaglądać tam częściej. Miałem zapewnioną rozrywkę na kilka tygodni, czego tam nie było... Były historie typu: "Nie mam sztangi i obciążników, dlatego, ćwicząc nogi, brałem psa na barki i z nim robiłem przysiady. Mieliście rację, to był głupi pomysł, bo pies mnie ugryzł".
Teraz wypadałoby nawiązać do niniejszego wątku, hm, służę uprzejmie: mistrzem wszech wag i różnorodnych stylów, tam właśnie, został gość, który nie ćwiczył "nóg", tylko... "nuk". Przecież, jak wszyscy wiemy, to potworny, obrzydliwy błąd, bo... napakowana góra w połączeniu z cienkim nóżkami to... hm, dupa.
Edycja:
No kurcze, zapomniałem napisać o najważniejszej rzeczy. Chodzi o to, że my, wędkarze, mamy lepsze "nogi" od pakerów, i tego się trzymajmy