Jak dla mnie to jest tu pewien konflikt interesów.
Sport spławikowy niech będzie finansowany przez Ministerstwo Sportu, nie przez wędkarza. Sam sport, lekkoatletyka, pika nożna, siatkówka, to często promocja zdrowego stylu życia, bycia zdrowym i wysportowanym. W wędkarstwie o to trudno. Niech zajmą się tym sponsorzy - Traper czy Boland. Jeżeli mistzrem Świata zostanie Traper Polska, chyba w niczym to nie umniejszy sukcesu, co? Po co ładować w to pieniądze wędkarzy? Jeżeli już, to pokrywać część kosztów...
Matchless, myślimy podobnie, jednak Ty związany jesteś ze spławikiem i wyczynem, ja mam na myśli bardziej rozwój wędkarstwa w Polsce. Przeciętny wędkarz nie ma nic z tego, że płaci na sport. Jeszcze bywa tak, że robi się jakąś imprezę na jego wodzie, nie może tam łowić przez tydzień, na dodatek zostają śmieci, śnięte ryby i tony kisnącej zanęty w wodzie.
Wędkarstwo trzeba promować w Polsce, ale najlepiej robić to z głową. Spławik jest coraz mniej popularny, więc aby przyciągnąć ludzi, warto zmienić przepisy, i zrobić 'styl dowolny' na przykład. Spławik i grunt

Więcej łowiących, więcej kasy na sprzęt, to oznacza rozwój firm wędkarskich, przemysłu, oni z powrotem wrzucą kasę w sport, wszystklo się będzie nakręcać. Po jakiego grzyba przepisy FIPSedu na polskich wodach? Niech główne imprezy są tak organizowane!
Finansowanie imprez teraz. Pytanie 'dlaczego wpisowe jest tak wysokie' - powinien zadać sobie każdy wędkarz. Jak dla mnie to proste. 4000 wyczynowców, połowa w układach sponsorskich lub będących właścicielami jakiś wędkarskich biznesów. Oni za mało kupują! Dlatego taki Maver czy Milo (a raczej ich polscy reprezentanci), robi imprezę, na której nie chcą tracić! A w przypadku PZW trzeba zapłacić diety i 'całą resztę', nieprawdaż? Jeżeli zawodów byłoby dużo, jak i startujących, to firmy wtedy będą nastawione na reklamę, nie na reklamę i zwrot kosztów. Trzeba zachęcać ludzi do kupna ich sprzętu. System naczyn połączonych.
No ale polski wyczyn sam sobie jest winny, co? Zamknięta grupa, nie chcąca się dzielić wiedzą, zapatrzona na siebie, często będąca w konflikcie. Taki Górek się mocno poparzył chyba, z jakiegoś powodu lepiej się czuje w takich Czechach... W UK jest Angling Trust,odpowiednik PZW. Oni promuja wędkarstwo. A co promuje PZW? Czy aby na pewno wędkarstwo?

Polscy wyczynowcy powinni się otworzyć na ludzi, próbować zachęcać ich do łowienia, zwłaszcza poprzez polskie firmy wędkarskie, które by na tym zyskiwały. Jak to jest, że w takim WMH, artykuły pisze dwóch wyczynowców - ale dla kogo? Zwykły szary wędkarz mało z tego wynosi, a wyczynowiec już to wie. Dlaczego nie piszą tam o tym jak startować w zawodach, jak je wygrywać, co kupować aby być lepszym, jakie taktyki na zawody są najlepsze, jak budować wagę na uklejach, jak na płociach, jak łowić jesienią, wiosna i latem? Przecież polski wyczyn spławikowy się nie reklamuje. Najwięcej chyba zrobił reklamy Górek ostatnio, choć pokazał też podziały...
Kolejna rzecz - trzeba przyciągać młodzież do wędkarstwa. Obecnie odbywa się to na zasadzie szkółek spławikowych, zazwyczaj wyczynowych. Po co? Niech PZW uczy jak łowić, jak dbać o wody, ryby. Sport da sobie sam radę później! Niech PZW organizuje łowiska 'no kill', bo przeciez wielu płaci składki a nie zabiera ryb, a w ten sposób można zrobić piękne wody pod zawody właśnie. Lepsze wody to więcej ludzi nad nimi.
Jaka jest moja konkluzja? Niech spławikowcy szybko uczą się gruntu, i niech w Polsce zacznie sie jak najwięcej robić zawodów spławikowo-gruntowych, na komercjach najlepiej. Niech zakłada się drużyny, teamy, jak w karpiarstwie, niech próbują się rozwijać w ten sposób. Niech organizuje się jak najwięcej zawodów, niech najlepsi w nich wygrywają, niech z tego nawet żyją. Im więcej zawodów i ludzi łowiących, tym więcej sprzedawanego sprzętu. Im więcej zarobią firmy wędkarskie, z Polski, UK, Czech, czy innych państw, tym więcej pieniędzy inwestować będą w polskie wody., w imprezy wędkarskie itd. Niech chore przepisy FIPSedyu obowiązują tylko na mistrzostwach Polski i eliminacjach. Niech powstają ligi, niech drużyny rywalizują między sobą... Tutaj jednak trzeba łowisk, komercje nie mieszczą tylu osób, jest ich sporo ale są małe.
Zaś wędkarz niech płaci za to za co powinien. Niech lwią część jego składek otrzymuje okręg i jego koło, które opiekuje się wodami. Niech powstanie wolny rynek, w którym lepsze koło ściąga większą liczbę wędkarzy, oferując im więcej - w postaci lepszych łowisk, większej ilości imprez itp. Centralny system zarządzania się nie sprawdza, wody są jałowe, w wielu niszczone wprowadzanymi ilościami gatunków obcych.
O to mi chodzi po krótce, bo jest totemat rzeka

Matchless - uważam, że masz rację i że myślimy bardzo podobnie. Może Ty bardziej żądasz pewnych przywilejów dla wyczynu, ja uważam, że wszystko samo się ułoży, jażeli sprawy pokieruje się odpowiednio. Co do zawodów - zobacz jak szybko poszły miejsca na Sielskiej Wodzie w zawodach Mavera i Baitboxa

Ja myślę, że i po 40-50 wędkarzy mogłoby tam łowić, chętnych jest coraz więcej!