Dyskusja wrze niczym słoiki z zawekowanym leszczem po udanym sezonie mięsiarza
Wreszcie mogłem przeczytać całość
Panie i Panowie, dużo zostało tutaj powiedziane i w sumie można się było tego spodziewać. Jak każdy nowy projekt, tak i ten niesie ze sobą wiele wyzwań. Absolutnie zdajemy sobie z tego sprawę. Jest takie ciekawe pojęcie w zarządzaniu: opór wobec zmian. Kiedyś, gdy bylem młodszy i mało interesowałem się tym co mówią wykładowcy, nie poświęcałem temu tematowi zbyt wiele uwagi. Obecnie, gdy podejście do życia mam zgoła inne, zaczynam przypominać sobie to czego się uczyłem. Co ciekawe, wiele z tych niedorzecznych lub bzdurnych twierdzeń za młodu, teraz wydaje się całkiem rozsądna
Z tego co pamiętam jest kilka postaw w tym procesie. Można się zgadzać dla żeby mieć święty spokój, można tą zmianę odrzucić ale trwać, można te zmiany ignorować, finalnie stawiać opór wobec zmian. Jest nas na Forum spora ilość osób. Każdy z nas jest inny, każdy z nas się różni w wielu tematach, a z wieloma z nas zgadzamy się w dużej mierze. Zawsze tak będzie.
Mnie osobiście boli krytyka osób, które poświęciły swoje życie wędkarstwu i dzięki swojej ciężkiej pracy oraz wytrwałości zaczęły czerpać z tego korzyści. Co w tym złego? Każdy z nas pracuje, by zapewnić sobie i swoim bliskim jak najlepszy byt. Każdy! Co złego jest w tym, że ktoś był w stanie połączyć swoje hobby i czerpać z tego mniejsze lub większe korzyści. Zaraz pojawią się stwierdzenia "sprzedał się", "wędkuje dla pieniędzy" itd. Nikt z nas nie zastanawia się ile taka "sprzedająca" się osoba musiała poświęcić. Był kiedyś wywiad ze Stevem Ringerem, który stwierdził, że wędkarstwo to dla niego regularna praca! Ja traktuję wędkarstwo jako odskocznię od regularnej pracy, a ten gość był w stanie to połączyć. Powiedział też fajną rzecz, która mi się bardzo spodobała: skoro uważasz, że to takie proste i oczywiste, to zrób to samo co ja. Banalne! Wystarczy zrobić to samo co on. Ja nie potrafię. Nie jestem tak dobrym wędkarzem, nie poświęciłem swojego życia wędkarstwu i nie wiem jak mógłbym pogodzić tak profesjonalne łowienie z normalnym życiem. Lubię oglądać każdy jego film, podobnie jak filmy wielu innych osób. Trzeba umieć wydzielić z prezentowanych treści tą cząstkę dla siebie. Tylko tyle i aż. Mieliśmy wiele recenzji sprzętu z różnych półek cenowych, po których pojawiało się wiele emocjonalnie skrajnych wpisów. Może to nasza wina, że nie działaliśmy bardziej radykalnie i nie wyciszaliśmy ludzi siejących zamęt. Teraz recenzji pojawia się mniej, z obawy przed reakcją innych. Czy to jest zdrowe?
Piszemy o kołowrotkach, że jak recenzja to musi się wypowiedzieć Czesiu. Szanuję go i lubię jak mało kogo, ale czy to jest wyznacznik tego jaki kołowrotek mamy kupić? Gwarantuję Wam, że Czesiu poleciłby młynki do feedera, które moglibyśmy przekazać pewnie swoim dzieciom. Ale czy o to chodzi? Czy najważniejsze jest to, że kołowrotek ma przekładnie z zębami o twardości X? Czy jak kupujemy samochód, to wykonujemy testy twardości powierzchni tłoka? Czy sprawdzamy z jaką dokładnością spasowane są elementy? No pewnie, że nie! Bazujemy na opiniach, na odczuciach innych oraz własnych. Przecież nie kupujemy samochodu na całe życie. Czy nie podobnie jest z kołowrotkiem?
Gwarantuje Wam, że po zakupie kołowrotka X, po max 7-10 latach użytkowania i tak większość z nas go zmieni, mimo iż będzie pracował jak wyjęty z pudełka (czysto hipotetyczna sytuacja). Dlaczego? Bo wielu z nas lubi te zmiany
Podobnie z wędkami. Wędki powinien testować ten, kto przerzucił duże ilości. Niby rozsądne. Pytanie czy prezentować powinien ktoś, kto przerzucił duże ilości wędek, bo nie ma dla niego znaczenia cena wędki? Czy może powinniśmy zaufać osobie, która wydaje na wędkę max 300 PLN i wyciska z niej 120% możliwości dzięki swoim umiejętnościom? Przytoczę tutaj przykład mojego dobrego kumpla, który osiągnął spory zawodowy sukces i "przerobił" sporo samochodów. Finalnie skończył na Audi RS6 i stwierdził, że na ten moment nie widzi lepszego samochodu, który spełnia jego potrzeby. Czy to znaczy, że moja Octavia jest gorszym samochodem? Pewnie (w sensie jakościowym)! Czy to znaczy, że nie jestem w stanie obiektywnie ocenić Octavii? Absolutnie nie! Co więcej, mogę śmiało powiedzieć, że Audi RS6 jest kosmicznie lepszym samochodem niż moja Octavia
Jest tylko delikatny problem....
Ale mogę powiedzieć o zaletach i wadach Octavii, jako jej użytkownika.
Trochę przydługi ten mój wpis, ale chciałbym byśmy bardziej otwarcie podchodzili do wielu spraw. Jesteśmy tutaj w miarę zgraną grupą o różnych, aczkolwiek zbieżnych poglądach w wielu sprawach. Myślę, że powinniśmy sobie ufać i wierzyć w to, że recenzja/prezentacja będzie zrobiona z należytą starannością i wiarygodnością.
To zupełnie nowy projekt, nowe wyzwanie. Chcemy sprawić, by Forum stało się jeszcze bardziej atrakcyjnym źródłem wiedzy, z której każdy z nas może czerpać istotne dla siebie informacje.
A teraz idę spać, bo jutro muszę ubrać choinkę