To może i ja coś skrobnę w czasie pracy korzystając z okazji, że szefa nie ma

Z racji coraz krótszych dni

wpływających na skrócenie czasu jaki mogę spędzić nad wodą, przyszedłem do pracy godzinę wcześniej, by wyjść o 14 i od razu jechać nad mój klubowy NO KILL. Nie dość, że nadgoniłem robotę, bo nikt dupy nie zawracał to jeszcze miałem godzinę dłuższe łowienie, więc same plusy
Na wędkowanie zgadałem się z kumplem, ja dotarłem nad wodę o 14:10, on siedział od 13:00. Usiadłem stanowisko obok niego i z lenistwa zrobiłem sam pellet ( Aller Master 2mm ) bo nie chciało mi się czekać, aż zanęta dojdzie, a potem ją przesiewać. Prawdę mówiąc, zapomniałem zabrać z domu mrożonego gotowca. Aller namoczył się jak trzeba w 40 sekund i mogłem zacząć łowienie. Jedna metoda poleciała na 35 metr, druga na 60. Po chwili musiałem wołać kumpla, bo nie miałem jak wyholować szybkiego dubletu, nawet podbieraka nie miałem rozłożonego

Karpie małe, takie do 3kg, ale przynajmniej dobry start, bo u kumpla cały czas cisza. U mnie też nastała chwilę po wyjęciu tych 2 ryb i siedziałem z nadzieją na branie przez kolejne 20 minut, a ponieważ się go nie doczekałem postanowiłem zwinąć jeden zestaw. Wziąłem wędkę do ręki, zakręciłem korbką i nastąpił odjazd. Walka była krótka i dziwna, ryba mimo, że nie była silna to targała głową na myśl przywodząc mi walczącego lina. Przy podbieraku okazało się, że to piękny okoń zacięty jak należy w "nożyczki". 37 cm - mój nowy rekord

Potem wpadło jeszcze kilka karpików do 4kg, trochę leszczyków i zauważyłem, że wiatr słabnie. Wyjąłem więc procę i zacząłem strzelać pelletem z nadzieją na porzucanie trochę Pellet Wagglerem. Po 10 minutach zwinąłem bliższą metodę i zacząłem łowienie na mojego leniwego PW z częstym strzelaniem i sporadycznym podciąganiem. Łącznie wpadły w ten sposób 3 ryby, kolejnych 2 mocnych odjazdów nie zaciąłem. Jako, że na dystansie brania się skończyły zarzuciłem zestaw z metodą w miejsce strzelania i w ten sposób złowiłem jeszcze 3 karpiki. Kumpel łowiący 15 metrów dalej siedział i przeżywał leszczogeddon co wkurzało go tak mocno, że w końcu się zwinął. Ja na koniec zaliczyłem jeszcze 2 karpiki i zakończyłem dzień z wynikiem ok 14 sztuk, niestety wszystkie małe

Dzień uważam za udany, spodobało mi się łowienie na sam pellet, bo jest szybkie, ekonomiczne (kilogram Allera w wersji Master na promce w E-koi 6zł) i na pewno będę tak łowić częściej, trzeba tylko kupić cały worek

Cieszy też nowa życiówka okonia mimo, że była to bardzo przypadkowa ryba. Będzie kiedyś trzeba spróbować spinningu na tym zbiorniku